To bardzo dobrze że powstał taki temat to bardzo ważne aby pytać się o takie sprawy puki jeszcze jest kogo
.
Parę razy rozmawiałem z moją babcią ( ze strony mamy ) na te tematy i z tej strony mojej rodziny sprawy wyglądają następująco :
- jej ojciec a mój pradziadek walczył w czasie I Wojny światowej po stronie rosyjskiej - nie muszę chyba mówić z jakim entuzjazmem i zaangażowaniem dla carskiej sprawy to robił , dlatego wcale nie smucił się gdy wylądował w niemieckiej niewoli, którą niestety nie wiem kiedy opuścił - następnym razem muszę się o to dopytać Babci - ma ona swoje lata ale ma lepsza pamięć ode mnie gdzie ja mam 28 lat
- ten sam pradziadek po odrodzeniu Polski wstąpił do ułanów i walczył w czasie wojny z bolszewikami okresu międzywojennego - tutaj jest opowieść babci jak szedł kiedyś drogą a na przeciwko na tej samej drodze zobaczył ruskiego sołdata - krzykną do niego " Nie strzelaj to i ja nie strzelę " - i faktycznie w ten sposób minęli się bez walki
- i ostatnia rzecz na temat tego pradziadka , po wkroczeniu Niemców z racji tego iż jako jedyny we wsi znał niemiecki ( był jeńcem wojennym to się chcąc nie chcąc języka nauczył ) musiał ( nikt mu nie kazał ale chciał pomóc sąsiadom itd ) robić za tłumacza , z tego powodu w czasie okupacji chcąc nie chcąc niemieccy żołnierze często do niech przychodzili (dzięki bogu w okolicy nie było żadnej gówniarzerii bawiącej się w partyzantkę, i nikt nie twierdził iż są kolaborantami ) po służbie żeby pogadać , i odwiedzić z jakimiś słodyczami młodszego brata mojej babci który w tym okresie był małym dzieckiem , i przypominał im o ich dzieciach które zostawili w domu gdy szli na wojnę
-przyszły mąż mojej babci ( poznali się już po wojnie ) , był przymusowym pracownikiem w jakiś zakładach - wiem tylko tyle że mieściły się one w jakichś jaskiniach , grotach, dziadek zaraz po wyzwoleniu tak dał stamtąd drapaka iż nawet nie znał nazwy zakładów, miejscowości
- to i nawet nigdy nie dostał odszkodowania za tą pracę
Ze strony mojego ojca jedyne co wiem ( jakoś szybko wszyscy poumierali to i się pytać nie miałem kiedy
)
to tyle iż dziadek mojego taty w czasie I wojny światowej służył w carskiej jeździe - był kozakiem , tata mówi mi iż zbytnio nie chciał z nim na ten temat mówić gdyż gdyby te informacje wypłynęły to poszedł by do wiezienia
, ogólnie służba była bardzo ciężka gdyż otrzymywali rozkaz iż maja zdobyć te a tamte miasto za wszelka cenę i nie liczyły się straty , poza tym jedyna aprowizacja jaka mieli to szklana spirytu ( czy bardzo mocnego bimbru ) z rana a o jedzenie to musieli już sami zadbać ( może dlatego pradziadek nie chciał o tym opowiadać ) .
W takich warunkach radził sobie na różne sposoby na przykład gdy mu się oźrebiła klacz na której jeździł to źrebaka zabił mięso schował pod siodło i miał " Takie żarcie " ( można powiedzieć że miał salami , w końcu takie były początki salami w cesarstwie rzymskim ) .
Pozdrawiam