Infernal widząc, że siłą musi usunąć Silasa, wziął 5 C4 z trader moda i podłożył pod tyłek szanownego intruza. Infernal oddalił się na 200 m i wspiął się na drzewo w celu podziwiania ferii barw i odnotować na ile km odleciał Silas.
-Dobra czas odpalić.
Naciśnięcie przycisku nie spowodowało niczego.
-Co jest?
Podszedł do śpiącego w najlepsze Silasa i wyjął mu spod tyłka jedno C4. Pogruchał, pobałamucił, poskakał po, poturlał, poślizgał, postaczał z komina elektrowni jądrowej i inne takie, lecz nic sie nie działo. Wrócił do stróżówki. Nagle ujrzał na biurku TO!
-Baterie!
Wykonał niesamowity wślizg i baterie wpadły do kanału.
-No nie...
Infernal zszedł do kanału z napisem "Agroprom" który zignorował. Ciemno jak w poszanowanej d**ie Silasa leżącej na C4. Zapalił latarkę, która sporo dawała po zmodowaniu .ltx'ów. Zszedł po jakiś gównianych schodach i zobaczył pijawę.
-Cholera, nie mam broni!
Pijawa zamiast ryknąć i rzucić się na Infernala to ryknęła za śmiechu na sam jego widok.
-Znowu ta sama pijawa? Ehhh...
Minął tarzającą się ze śmichu pijawę i widzi, że coś się błyszczy.
-Baterie!
Pyk. Przed oczyma Infernala pojawił się napis
Słaba bateria
i latarka zgasła.
-Czemu nie zmodowałem tej zbroi, żeby miała noktowizor?
Wyjął z plecaka artefakt Fireball, który dawał malutką czerwoną poświatę na jeden metr. Zauważył tajemniczą sylwetkę podnoszącą baterie i wspinającą się na skrzynki. Po chwili postać zniknęła... W ŚCIANIE?!
-Kto mi zaje**ł te baterie?
Infernal ruszył w kierunku skrzynek. Wspiął się na nie i zauważył otwór z drabiną. Zaczął wchodzić gdzieś na górę. JEBUT! <film się urwał>
Widzi jak schyla się nad nim jakiś dziadek.
-Co ty? Nie pamiętasz, że... Chwila kto ty?
-Ja po baterie...
-Te dwa radzieckie śmiecie, które znalazłem na wycieraczce?
-No takie walcowate z napisem Dziuracel.
-Bierz je i wypier**laj. Ja czekam na Striełoka.
Doktorek gwizdnął i z ciemności wyłonił się nibypsiak.
-Reksio! Wyprowadź pana.
-Reksio? Ty to bydle nazywasz Reksiem? Ku**a Maxio, Reksio... Paranoja.
Pies wyszczerzył zęby jadowe.
-Dobra, dobra, weź to bydle sam sobie poradzę.
-Nie! Ja tak postanowiłem i już! Nie chcesz chyba zranić uczuć staruszka?
-No nie...
Infernal zauważył oczy jak u kota w jakimś filmie. Chyba Shrek się zwał.
-Dobra, spokój. Pójdę z psem.
-Już cię tu nie ma!
Ryknął natychmiastowo dziadek wykopując Infernala do dziury z drabiną. Wyrzucił za nim baterie i psa. Infernal pozbierał się i ruszył za psem. Już zbliżali się do drabinki i jakiś ryk. Pies się obrócił i pobiegł w ciemność. Po chwili znowu ryk i pies przyleciał z dziwną głową w pysku.
-Dobra czas iść.
Infernal wspiął się na drabinkę i znalazł się znowu w stróżówce obok śpiącego w najlepsze Silasa. Włożył baterie do pilota i jebut! C4 wybuchło i Infernal poleciał w górę. Obok niego leciało łóżko z nadal śpiącym Silasem.
-Ten to ma twardy sen.
Wtedy Infernal wylądował w czyimś gabinecie, a Silas poleciał gdzieś dalej.
-Czyj to gabinet?
Infernal zauważył szczerzącego się białego królika.
-A myślałem, że już go mamy z głowy. Dobra królik. Bierz co chcesz, chociaż nic nie mam i daj mi spokój. Nie mam czym ciebie upolować.
Wtedy zauważył na ścianie krew i rozpaćkane oko.
-To chyba gabinet MC. Może nie zauważy braku okna? Dobra, czas ponaprawiać resztę okablowania.
Infernal wyjął książkę i narzędzia i ruszył do skrzynki z narysowaną czaszką i błyskawicą...