Bilet w jedną stronę

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Bilet w jedną stronę

Postprzez Yepper w 11 Lis 2012, 00:14

Witam wszystkich tych, którzy odważyli zapuścić się w te strony!
Na forum, pojawiło się ostatnio sporo lepszych i gorszych opowiadań, więc i ja postanowiłem po ponad miesięcznej przerwie od pisania (przerywanej szkolnymi wypracowaniami :))coś naskrobać.
Jeżeli spodoba się Wam prolog, to postaram się kontynuować.
Miłej lektury! ;)

Prolog
:

Władimir nie był jeszcze starym człowiekiem, choć na takiego wyglądał. Wiecznie uśmiechnięta twarz poorana zmarszczkami, jasne niebieskie oczy, ale na jego krótkich kruczoczarnych włosach już pojawiały się siwe smugi.
Siedział na żółtej kanapie, pił kawę z porcelanowej filiżanki i studiował jakiś zniszczony nieco nadpalony gruby notes.Przed nim stał okrągły stolik, na nim leżał piękny biały obrus i wazon z tulipanami w środku.
Pod pomalowanymi na zielono ścianami stało kilka szafek wypełnionych po brzegi różnymi książkami i gazetami z lokalnymi informacjami które gromadził już dobre kilkanaście lat, całą tę biblioteczkę pokrywała gruba warstwa kurzu.

Mimo słonecznego poranka okno w białej futrynie nie przepuszczało światła, zapewne z powodu stojących przed nim bloków i kilku dębów, pięknych potężnych drzew.
W całym pokoju panował półmrok z powodu ogromnych ilości brudu i ptasich odchodów zgromadzonych na całej szybie, ale Władimir nie przejmował się tym, nigdy nie parał się sprzątaniem, uważał to za zbędne bo „I tak później będzie brudno,”
Na chwilę odłożył kawę, przyjrzał się dokładniej pierwszej stronie notesu. Niestety, koślawe i niedokładnie napisane słowa nie pomagały mu czegokolwiek wyczytać z tej tajemniczej księgi.
Chwycił ręką za rękaw swojego swetra, i zaczął pocierać nim delikatnie karteczkę, niektóre zamazane zdania odsłoniły się w pełnej okazałości, tworząc jeszcze bardziej zagadkową treść.

„Pamiętnik Pietra Popowa” Dzień pierwszy: Jesteśmy już w ciężarówce, ciekawe co myśli sobie teraz ojciec. Na pewno uwierzył w tę bajkę o obozie survivalowym. Ale teraz już jadę na spotkanie z bogactwem, szkoda staruszka. Będzie się na pewno martwił…

Znalazł ten notesik na parkingu przed jego domem, wyglądał dość ciekawie, więc postanowił zabrać go do domu i przeczytać.
Władimir się zamyślił, wszystkie niespójne myśli o tym gdzie jest teraz jego syn? Co robi? Po co uciekł? Zamieniły Się w jedną logiczną całość: jego syn odszedł, i raczej nie wróci.
Jeszcze raz dokładnie przejrzał notes, kilka kartek dalej wśród pozalepianych krwią stronic znalazł jedno, tak ważne i oczywiste słowo, Zona…
Tak, Pietro uwierzył pewnie w te bajeczki o górach skarbów, o jakichś niesamowitych zjawiskach paranormalnych i z bandą takich samych marzycieli wyruszył do Zony.

-Zapewne wzięli tylko to, co mieli zabrać na ten pieprzony obóz! -Władimir zdenerwował się, zaczął nieświadomie chodzić po całym pokoju, i rozrzucać wszystko co spotkał na drodze.
Na drewnianych panelach leżał już rozbity na dwie części, warty kilka tysięcy rubli wazon, kilka doniczek z kwiatami w środku. Ale ostatecznie zatrzymał się, usiadł na grubym perskim dywanie, i zaczął znów myśleć o swoim synu.
O tym że Pietro pójść w jego ślady, i zostać prawnikiem, miał założyć rodzinę…
Ale nie, ten dureń uciekł do Zony! Władimir dobrze wiedział co tam się dzieje, kilku jego znajomych pracowało na granicy strefy zamkniętej, opowiadali o tamtejszej różnorodnej faunie, zmutowanej faunie…
Przeróżnych zabójczych anomaliach. I powstałych z nich cudownych tworach o iście magicznych właściwościach, nazywanych po prostu artefaktami.

Władimir wiedział że dużo młodych ludzi teraz ucieka z domów do Zony, z żądzą zarobienia kroci i powrotu do domu bogatym i szczęśliwym, lecz zazwyczaj nawet nie przeżywali tam kilku dni, ale on, wiedział że musi tam iść, uratować lub chociaż godnie pochować syna…

Reszta tego dnia, minęła mu na pakowaniu chodzeniu po całym mieszkaniu, i pakowania do wojskowego plecaka żywności długoterminowej, wody, chleba, kilku butelek jego ulubionych whisky. Wziął także termos, grzałkę, scyzoryk, kompas, licznik Geigera, kupioną nie dawno po przecenie „dla ozdoby” maskę przeciwgazową typu „Słoń”, oraz lekarstwa na chorobę popromienną.

Przeszedł do kolejnego pokoju, na ścianach wisiała broń palna i biała, począwszy od zabytkowego karabinu z czasów wojen Napoleońskich i szpady z tych samych czasów, skończywszy na „Mosinie” z II wojny światowej. Pod ścianami stały nieco obdrapane dębowe meble, szafa z ubraniami Władimira, komoda zapełniona dokumentami z rozpraw prowadzonych przez niego, kilka zgrabnych krzesełek, biurko, wygodna czerwona sofa, a zaraz przed nią stał czterdziesto-dwu calowy telewizor plazmowy. Na parapecie przy oknie, stały piękne, długie, rozłożyste paprocie.
Spośród wszystkich drogich, i pięknych sprzętów, wyróżniał się stalowy kufer, prawdopodobnie jeszcze z czasów renesansowych, potężny żelazny z wyrzeźbionymi w nim dziwnymi znakami. Z wieka kufra, zwisała potężna ołowiana kłódka z niewielką dziurką na kluczyk.

Władimir podszedł do niego, dobrze pamiętał o tym, jak dał mu go jego ojciec, sercem i duszą komunista, mówił mu żeby nie otwierał go dopóki nie dojdzie do sytuacji zagrożenia kraju, teraz nadeszła chwila w której powinien bronić, nie swego kraju, ale rodziny.
Obrócił się na pięcie, i zdjął ze ściany zabytkowy karabin, zajrzał do lufy.
W środku był maleńki srebrzony klucz.
Potrząsnął dwukrotnie bronią, klucz delikatnie wypadł z otworu, i potoczył się po ziemi. Jednych ruchem podniósł go z podłogi, i włożył do dziurki. W skrzyni coś zatrzeszczało, część kluczyka złamała się, i zniknęła pod szafą. Druga została wewnątrz.

Władimir patrzył jak zaczarowany, wieko skrzyni samo się otworzyło, cofnął się zdziwiony tym zjawiskiem. Ale jednak zajrzał do środka.
Całe wnętrze było wyłożone czerwonym aksamitem, a na nim leżały dwie zawinięte w jakieś białe koszule paczuszki. Jedna była niemalże idealnie prostokątna i bardzo długa.
Zaś druga, niekształtna i powyginana. Od razu delikatnie wyjął je ze skrzyni, i położył na dywanie. Zaczął energicznie zdejmować z nich materiał, uporał się z tym tak szybko jak dziecko rozpakowujące prezenty w Wigilię Bożego Narodzenia.
W pierwszym zawiniątku było piętnaście pełnych magazynków od AK-47, już wiedział co będzie w drugim… I nie mylił się, idealnie zachowany rozłożony na części Kałasznikow, gładkie drewniane elementy, zimna błyszcząca stalowa kolba, i taki sam szkielet.
Upchał to wszystko do plecaka, był już gotowy do drogi.
***
Pietro nie pamiętał gdzie teraz jest, ale po chwili przypomniał sobie. Siedział teraz wraz z trzema innymi ludźmi w ciężarówce pewnego Ukraińca, który za odpowiednią opłatą obiecał dowieźć ich aż do granic Zony, do jakiegoś Kordonu…
Wewnątrz ciężarówki było ciemno, i chłodno. On, i inni siedzieli wśród skrzyń konserw, i jakichś pudełek, których „szofer” zabronił im otwierać, pod groźbą utraty jaj.
Szybko zrozumiał że z tym facetem nie ma żartów, i teraz wraz z innymi siedział cicho jak mysz pod miotłą, podekscytowany możliwością zarobku, i obejrzenia tej cudownej, i jednocześnie strasznej krainy. Pogrążył się w marzeniach, o tym jak powróci do domu jak bohater, bogacz który może aż do śmierci imprezować, i robić co chce.

Pojazd powoli toczył się po drodze, z głośnym warkotem silnika, trzęsąc się i machając na wszystkie strony. Nagle, ruch ustał, silnik ucichł. Czuł że stoją w miejscu. Ciężkie podeszwy wojskowych butów zaczęły uderzać o asfalt. Pietro usłyszał jak kierowca i jakiś żołdak rozmawiają ze sobą.
-Witaj Kostian! Jak tam na posterunku?
-Nie denerwuj mnie Iwan! Pokazuj co tam masz, i wypie*dalaj! Mamy zaraz mieć kontrolę. –Powiedział grubym basem żołnierz, i otworzył tylne drzwi ciężarówki. Ale Pietro go uprzedził, szybko schował się w samym kącie , i położył na siebie jeden z kartonów.

-To będzie… -Zamyślił się, i puścił oko do przerażonych facetów. –Jeden tysiak za łebka!
-Co! Ile? –Jednocześnie zawołała cała trójka. –Nie mamy tyle kasy!
–W takim razie wyłaźcie! Zostajecie aresztowani, za próbę przedostania się do Zony! –Wykrzyczał szyderczo wojskowy, podeszło do niego dwóch innych „mięśniaków” i wyrzucili z ciężarówki całą trójkę. Pietro widział jak zaczynają bić ich kolbami karabinów, ale nagle drzwi się zamknęły, i teraz słyszał tylko spazmatyczne krzyki i jęki.

Iwan na całe zajście patrzył całkowicie obojętnie, opierał się tylko o maskę pojazdu, i palił papierosa.
-No, możesz jechać.
-Dzięki brachu. –Przemytnik i żołdak uścisnęli sobie ręce. Wsiadł do szoferki, i ruszył dalej.
Po kilku minutach jazdy, pojazd znów się zatrzymał.

-No, spryciarzu…-Odwrócił się przemytnik, i uśmiechnął się do Pietra. –Widzę że szybko nie zginiesz. Jesteśmy już w Zonie, wychodź! –Pietro posłusznie wyszedł na zewnątrz, po raz pierwszy od kilku godzin odetchnął świeżym powietrzem.

Zona nie była taka jaką ją sobie wyobrażał nie było żadnego podobieństwa między „tą” a „tamtą” Ukrainą. Zamiast pięknych rozłożystych zielonych drzew, z ziemi wystawały tylko gołe badyle, zielona trawa przez promieniowanie zamieniła się w jałowe ziemie z nielicznymi kępkami chwastów. Ten widok po prostu go oczarował, ale również przeraził.
Wszędzie słychać było krakanie wron, niebo było cały czas pochmurne.

Rozejrzał się po okolicy, kilkadziesiąt metrów od niego stało kilka całkiem nieźle utrzymanych domków z czerwonej cegły, przy prowizorycznej bramie stał jakiś stary niebieski autobus, a w nim dwóch strażników ubranych w jakieś dziwne szarawe ubrania, w rękach trzymali sztucery myśliwskie, dalej stały całkowicie porośnięte mchem drewniane szopy.
Cały teren był ogrodzony drutem kolczastym, chatki stały jedna przy drugiej, tworząc bardzo dobre pozycje do obrony, na środku osady paliło się duże ognisko, stali przy nim jacyś faceci i obracali na rożnie wielkie cielsko, dochodził stamtąd aromatyczny zapach dziczyzny, więc bez chwili wahania raźno podszedł do „bramy”

-Stój stalkerze! –Zawołał jeden ze strażników, i wycelował w niego broń, gdy Pietro był już tylko dwadzieścia metrów od obozu. -Masz broń? -Zapytał
-Nie, jestem tu nowy.
-Dobra kocie. –Strażnik opuścił broń. –Chodź tu do nas, jestem Wilk, a ty?
-Pietro.
-Miło cię poznać. –I uścisnął dłoń Pietra. –Mam nadzieję że umiesz chociaż strzelać! – Powiedział z nadzieją w głosie.
-Właściwie to nie…
-Eh, dobra wszystkiego powoli się nauczysz, teraz idź odpocznij przy ognisku, jutro czeka cię ciężki dzień…
Opowiadanie "Dzień jak co dzień" Zapraszam do oceniania!
http://forum.stalker.pl/viewtopic.php?f=85&t=22123
Stalkerowy short "Czerwony rower"
http://forum.stalker.pl/viewtopic.php?f=85&t=21668&p=260325#p260325

Za ten post Yepper otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Paus, Gro3a.
Awatar użytkownika
Yepper
Kot

Posty: 46
Dołączenie: 11 Sie 2012, 17:59
Ostatnio był: 01 Lis 2014, 10:31
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Obokan
Kozaki: 32

Reklamy Google

Re: Bilet w jedną stronę

Postprzez echelon w 11 Lis 2012, 21:35

Słabe i delikatnie mówiąc, fabularnie nieprzemyślane. Dorosły chłop trzyma w domu skrzynię, której nie otwierał od wielu lat, bo mu tatuś zabronił, a jak już decyduje się na otwarcie, to robi to za pomocą kluczyka, który spokojnie mieści się w lufie karabinu. Należy zatem domyślać się, że zamek musiał być taki lichy, że można go było rozwalić mocniejszym uderzeniem śrubokręta, a więc zabezpieczenie to było żadne.
Do plecaka postanawia zabrać kilka whisky... Yepper, spakuj sobie do plecaka trochę przedmiotów, na dłuższą wyprawę i te 15 magazynków, a potem włóż jeszcze ze 3 półlitrowe butelki to ci się odwidzi ten pomysł. Poza tym jak wybierał się do Zony to chyba skrzynię powinien otworzyć zanim zdecydował się na spakowanie wódy.

Wziął także termos, grzałkę, scyzoryk, kompas, licznik Geigera, kupioną nie dawno po przecenie „dla ozdoby” maskę przeciwgazową typu „Słoń”

Kupił sobie słonia dla ozdoby i przed spakowaniem nie załatwił sobie nowych filtrów ani nie sprawdził stanu maski?

za odpowiednią opłatą obiecał dowieźć ich aż do granic Zony, do jakiegoś Kordonu…

Jedzie do Zony i nawet nie wie gdzie go wysadzą i czym się zaczyna ta Zona? On nawet nie wie co znaczy słowo kordon, a czy ty wiesz?
A poza tym chłopaczki chcieli się przedostać do Zony przez posterunek przekupując jakiegoś trepa, tak? Za głupotę powinni zostać rozstrzelani na miejscu.

Powiedział grubym basem żołnierz, i otworzył tylne drzwi ciężarówki. Ale Pietro go uprzedził, szybko schował się w samym kącie , i położył na siebie jeden z kartonów.

Skoro ciężarówka była załadowana towarem to w kącie na pewno coś już było ustawione, bo nie zostawia się pustych kątów, a towar nie układa się na środku paki. Spróbuj schować się w kącie i przykryć załadowanymi kartonami tak, żeby nie było cię widać (zakładam, że nikt do Zony nie wozi pustych kartonów) i spróbuj to zrobić w kilka sekund. A tak poza tym to po co się chował, nie wiedział, że jedzie na posterunek wojskowy? W Zonie powinien go zeżreć pierwszy ślepy pies, za to samo co jego towarzyszy podróży.
Dużo wydarzeń opisałeś w tym krótki tekście, jakieś streszczenie piszesz? Tak jak wspomniałem, słabe i delikatnie mówiąc, nieprzemyślane.
Dlatego - mimo druty, wieże i strażnice
Tam chcemy dotrzeć, gdzie nam dotrzeć zabroniono;
Bezużyteczne, śmieszne posiąść tajemnice
Byleby jeszcze raz gorączką tęsknot płonąć
Nim podmuch jakiś strzepnie chwiejne potylice
Awatar użytkownika
echelon
Tropiciel

Posty: 305
Dołączenie: 28 Mar 2010, 21:28
Ostatnio był: 12 Lis 2024, 20:24
Miejscowość: Stalowa Wola
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 41

Re: Bilet w jedną stronę

Postprzez Gro3a w 12 Lis 2012, 10:49

Nie zgodzę się z przedmówcą. Według mnie opowieść jest udana. Wszystko dokładnie opisane, fabuła dość rozwinięta. Ogólnie znalazłem kilka literówek i chyba brak wyrazu w jednym zdaniu, ale bardzo mnie zainteresowała ta historia. Jest kilka wątków podobnych do tych w mojej twórczości :E
Należy zatem domyślać się, że zamek musiał być taki lichy, że można go było rozwalić mocniejszym uderzeniem śrubokręta
Z wieka kufra, zwisała potężna ołowiana kłódka z niewielką dziurką na kluczyk.
Trzeba czytać dokładnie, ze zrozumieniem. Jeżeli jest duża kłódka, to raczej jej śrubokrętem nie otworzysz. Co do:
spakuj sobie do plecaka trochę przedmiotów, na dłuższą wyprawę i te 15 magazynków, a potem włóż jeszcze ze 3 półlitrowe butelki to ci się odwidzi ten pomysł
Jeśli rozłożysz ciężar równomiernie to spakujesz jeszcze raz tyle, chyba że nie wiesz jak pakuje się plecak na dłuższe wyprawy.
Nie ma miłości, jest tylko żądza. Nie do człowieka, a do pieniądza.

Dziękuję Ci Boże, za te wspaniałe dni, bez których nie mógłbym teraz żyć. Dziękuje Ci za te wspaniałe chwile, bo w swym życiu nie miałem ich aż tyle. Za wszystkie spędzone w samotności i za te szczęśliwe, pełne miłości...
Awatar użytkownika
Gro3a
Technik

Posty: 718
Dołączenie: 05 Maj 2012, 22:26
Ostatnio był: Dzisiaj, 00:14
Miejscowość: Lubawa - warmińsko-mazurski Sosnowiec
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sawn-off Double-barrel
Kozaki: 294

Re: Bilet w jedną stronę

Postprzez Kill_Flint w 12 Lis 2012, 15:15

@echelon za mocno krytykujesz. Na tym forum swoich opowiadań nie publikują znani, dobrzy pisarze ( a jak tak, to wskaż mi takiego) tylko zwykli ludzie, którzy mają ochotę coś napisać i opublikować.

A co do tekstu, bardzo mnie zaciekawił, czekam na dalsze części. Oczywiści były tu trochę nielogiczne błędy i miejscami brakowało przecinków, ale mi ten tekst się spodobał.
Bimbru bimbru dajcie, a jak nie to spier*******!

Moje opowiadanie: viewtopic.php?f=85&t=18925
Przeczytaj, skomentuj i oceń!

LA nie będzie.

Kill_Flint
Wygnany z Zony

Posty: 129
Dołączenie: 08 Sie 2012, 12:27
Ostatnio był: 17 Sty 2013, 20:05
Miejscowość: Janów
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 15

Re: Bilet w jedną stronę

Postprzez Yepper w 12 Lis 2012, 16:13

Dzięki za krytykę :)
@echelon masz trochę racji, niektóre zdania były niepoprawne złożone i nielogiczne, mam nadzieję że drugi rozdział wyjdzie mi lepiej, bo ten był (bez żadnych szczegółowych edycji) pisany ponad godzinę :|
I teraz zauważyłem że ten pośpiech był wielkim błędem.
@Gro3a
Jest kilka wątków podobnych do tych w mojej twórczości

Zanim sam zacząłem pisać, czytałem dużo opowiadań na forum, i twoje bardzo dobrze zapamiętałem :)
Więc możliwe że istnieje trochę podobieństwa.
Opowiadanie "Dzień jak co dzień" Zapraszam do oceniania!
http://forum.stalker.pl/viewtopic.php?f=85&t=22123
Stalkerowy short "Czerwony rower"
http://forum.stalker.pl/viewtopic.php?f=85&t=21668&p=260325#p260325
Awatar użytkownika
Yepper
Kot

Posty: 46
Dołączenie: 11 Sie 2012, 17:59
Ostatnio był: 01 Lis 2014, 10:31
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Obokan
Kozaki: 32

Re: Bilet w jedną stronę

Postprzez qcyk0015 w 12 Lis 2012, 19:11

@echelon za mocno krytykujesz. Na tym forum swoich opowiadań nie publikują znani, dobrzy pisarze ( a jak tak, to wskaż mi takiego) tylko zwykli ludzie, którzy mają ochotę coś napisać i opublikować.


Jak ktoś coś napisze i zechce opublikować to musi być to reprezentacyjne, bo świadczy o jego autorze.
Awatar użytkownika
qcyk0015
Stalker

Posty: 70
Dołączenie: 16 Kwi 2010, 20:57
Ostatnio był: 22 Kwi 2016, 19:00
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Fast-shooting Akm 74/2
Kozaki: 18

Re: Bilet w jedną stronę

Postprzez Kill_Flint w 12 Lis 2012, 19:38

@Up źle mnie zrozumiałeś, miałem na myśli to, że mało kto (albo i nikt) dorównuje ludziom, którzy piszą książki, a później są one sprzedawane w dużym nakładzie.
Bimbru bimbru dajcie, a jak nie to spier*******!

Moje opowiadanie: viewtopic.php?f=85&t=18925
Przeczytaj, skomentuj i oceń!

LA nie będzie.

Kill_Flint
Wygnany z Zony

Posty: 129
Dołączenie: 08 Sie 2012, 12:27
Ostatnio był: 17 Sty 2013, 20:05
Miejscowość: Janów
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 15

Re: Bilet w jedną stronę

Postprzez echelon w 12 Lis 2012, 20:12

Trzeba czytać dokładnie, ze zrozumieniem. Jeżeli jest duża kłódka, to raczej jej śrubokrętem nie otworzysz.

Nie wyciągaj moich zdań z kontekstu. Skoro, jak twierdzisz, kłódka była duża, to dlaczego kluczyk mieścił się w lufie?

Jeśli rozłożysz ciężar równomiernie to spakujesz jeszcze raz tyle, chyba że nie wiesz jak pakuje się plecak na dłuższe wyprawy.

Plecaki na wyprawy to ja pakowałem kiedy jeszcze ty na chleb mówiłeś bep, a na muchy tapty, więc nie ucz ojca dzieci robić, bo trochę się w życiu przeszło z ciężkim plecakiem. Szybciutko byś pożałował zabrania tych butelek jak byś musiał uciekać przed nibypsami.

Wszystko dokładnie opisane, fabuła dość rozwinięta

Podsumujmy, krótkim tekście mamy scenę, w której facet czyta znaleziony pod blokiem pamiętnik, pakuje manatki i wybiera się do Zony. W następnej części tego krótkiego tekstu mamy scenę błyskawicznego (i łatwego) przedostania się do Zony i jeszcze szybszego dostania się do wioski zamieszkanej przez stalkerów, w której nasz bohater zostaje uznany za swojego po wymianie trzech zdań z jednym facetem. Wszystko dokładnie opisane i rozwinięte...

Na tym forum swoich opowiadań nie publikują znani, dobrzy pisarze ( a jak tak, to wskaż mi takiego) tylko zwykli ludzie, którzy mają ochotę coś napisać i opublikować.

Kill_Flint, tak na szybko podaję tytuły: "W cieniu", "15tys. rubli", "Samotność w Zonie" (chyba niedokończone), "Śpiąc w popiołach" (też niedokończone).
Zawsze trzeba równać w górę. Nie krytykuję człowieka, tylko to, co napisał. Najlepszą metodą na nauczenie się pisania jest po prostu próbować pisać. To zawsze lepsze niż np. siedzenie na ławce pod klatką, więc niech Yepper pisze, niech próbuje. Ale zaczynając pisać trzeba się też czymś inspirować, próbować naśladować coś dobrego, a jak Yepper sam przyznał, pisanie tego zajęło mu tylko jedną godzinę, a to bardzo mało jak na początkującego.
Mam nadzieję, że i ja kiedyś tu coś zamieszczę jak tylko będę miał pomysł na jakąś historię i kto będzie chciał, a będzie się czuł urażony przeze mnie, będzie mógł się zemścić i przejechać się po tym, co wysmarowałem. Na razie niestety mam tylko bardzo ogólny zarys, więc w ogóle się nie wychylam.
Ostatnio edytowany przez echelon, 12 Lis 2012, 22:08, edytowano w sumie 1 raz
Dlatego - mimo druty, wieże i strażnice
Tam chcemy dotrzeć, gdzie nam dotrzeć zabroniono;
Bezużyteczne, śmieszne posiąść tajemnice
Byleby jeszcze raz gorączką tęsknot płonąć
Nim podmuch jakiś strzepnie chwiejne potylice
Awatar użytkownika
echelon
Tropiciel

Posty: 305
Dołączenie: 28 Mar 2010, 21:28
Ostatnio był: 12 Lis 2024, 20:24
Miejscowość: Stalowa Wola
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 41

Re: Bilet w jedną stronę

Postprzez KOSHI w 12 Lis 2012, 21:40

Ja się również zgodzę z echelonem. Styl może Ci się trochę polepszył, ale generalnie to fabularnie jest dalej kulawo, czyli tak, jak w poprzedniej twojej twórczości. Historia jest mocno naciągana i niespecjalnie ciekawa. Stylistycznie też jest różnie. Są zdania, które wyglądają momentami trochę łopatologicznie. Całokształt ogólnie daję radę, ale szczerze to opowiadanie jest mocno (przez duże M) przeciętne. Czyli takie, jakich jest multum na forum. Ani zadowalające czy dobre, ani słabe, czy tragiczne. Do zrobienia dobrego opowiadania, które ma klimat, nie wystarczy tylko otoczka Stalkera. Trzeba mieć pomysł i ciekawie przedstawić historię. Do tego trochę smykałki w pisaniu - tu fajny opis, tu jakieś porównanie itp. Tu tego nie widzę. Jest opowiadanie, ale jakieś takie nijakie i nieciekawe. Oczywiście to jest moja opinia.

Pozdrawiam i życzę sukcesów w pisaniu. Kto nie ćwiczy ten się nie nauczy pisać.
Image

Za ten post KOSHI otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Yepper.
Awatar użytkownika
KOSHI
Opowiadacz

Posty: 1325
Dołączenie: 16 Paź 2010, 13:13
Ostatnio był: 26 Paź 2024, 02:31
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 649


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 6 gości