Wolność kontra Powinność...może ktoś już napisał to co ja, może nie, najwyżej po raz kolejny będzie to co już było przewałkowane podczas rozmów, wyzwisk, knowań i stosów argumentów.
Zacznę od Powinności, frakcji dość nietypowej, ale moim skromny zdaniem ciekawej, która mimo tego, iż wielu ludzi stara się ja oczernić na wszelkie możliwe sposoby to ma coś, czego jak dla mnie brakuje w wielu zakątkach Zony. A mowa tu o dyscyplinie. Jako, iż jest to organizacja paramilitarna zarówno hierarchia jak i szkolenie wzorują na tym jakie przeprowadza w swych szeregach wojsko. Rezultaty? A takie, że nawet najsłabszy członek posiada kondycję o której wielu ludzi może tylko pomarzyć, przysłowiowe końskie zdrowie, odporność psychiczną(Ci, którzy takowej nie posiadają odpadają w pierwszych tygodniach), wyśmienite zdolności strzeleckie w najbardziej praktycznych rodzajach broni(przede wszystkim karabiny wbrew temu co sądzą niektórzy, snajperki są duże, nieporęczne, ciężkie, a w Zonie nie ma zbyt wielu połaci otwartego terenu na którym mamy czystą linią strzału przez ok. 400m i to bez żadnych osłon dla wroga) oraz coś co nazywa się samodyscypliną, hartem ducha lub siłą woli, dzięki czemu nawet mimo sytuacji z której z pozoru nie ma wyjścia i w której wielu zwyczajnie godzi się ze swym losem nasz Tarczownik będzie nadal walczył do samego końca. Dlaczego? Bo tak mu wpojono. Tak, zarówno wojsko jak i Powinność robi poniekąd pranie mózgu, jest to część procesu zmieniającego osobowość na taką, która nie złamie się pod wpływem stresu, samotności, wycieńczenia czy czegokolwiek innego. Surowe warunki, długie i ciężkie treningi, propaganda, którą słyszą co dzień...to wszystko zostawia swoje ślady na psychice. Dlatego tak wielu z nich jest uważanych za obmierzłych, wrednych sukinsynów dbających tylko o wypełnienie powierzonego zadania. Bo przecież taki jest cel, cel uświęca środki. Trzeba coś poświęcić by coś zyskać. W imię tych zasad działa ta frakcja i dlatego nadal trzyma się kupy. Tutaj nie ma miejsca dla słabeuszy, tutaj trzeba być twardym, nawet kosztem innych, bez tego zwyczajnie nikt by nie przetrwał. Odchodząc od tego tematu spójrzmy na uzbrojenie. W wielu miejscach zaznaczono przecież, że Powinność używa kamizelek WOJSKOWYCH, kombinezony wzorowane są na opancerzeniu jakiego używa WOJSKO, a wojsko byle gówna na się nie założy. Takim sposobem korzystają ze sprzętu sprawdzonego w warunkach panujących na polach walk dodatkowo wzbogaconego dzięki doświadczeniom wyciągniętym podczas starć ze zmutowaną, Czarnobylską florą, fauną i spotkaniach z anomaliami łamiącymi przecież prawa fizyki. Taki oto sposobem otrzymujemy stroje dość ciężkie, niezbyt wygodne, jednak dające świetną ochronę, a przecież to się liczy przy trybie życia jaki prowadzą członkowie tejże frakcji. Wielu nazywa je "puszkami", ale równie wielu dałoby pewnie niejedno by takowe "puszki" zdobyć. Osobiście wolę mieć obolałe plecy niż rozszarpane łydki...Broń...są to głównie konstrukcje uniwersalne, ponadczasowe, przede wszystkim odporne na trudy i znoje, a z takich właśnie słynie wschód. Znane chyba na całym świecie kałasznikowy, które doczekały się setek wersji i podróbek, makarowy, forty, także niezniszczalny Colt 1911(trochę inna strona świata, jednak tutaj pasuje)...wymieniać można długo. Stawiają ja prostotę i trwałość danej broni. Im mechanizm mniej skomplikowany tym mniej rzeczy może w nim zawieść. Można pokusić się o stwierdzenie, że są konserwatystami preferując rozwiązania znane. Następna sprawa to silny przywódca trzymający krótko swoich dowódców oraz resztę ludzi. Szef musi mieć władzę, być autorytetem na którym mogą oprzeć się pozostali, a takowego przecież posiada Powinność. Stawia ją to o wiele wyżej pod tym względem niż Wolność, gdzie oficjalny pan i władca ma tak naprawdę z władzą niewiele wspólnego. Przejdźmy do kwestii taktyki. Spotkałem się z opinią, że Powinność niemal szarżuje na ogień pkmów nieprzyjaciela. A czy współczesne wojsko tak robi? Będą starać się okrążyć, zajść z flanek, od tyłu, wywabić czy w jakikolwiek inny sposób sprawić, że przeciwnik będzie znajdował się w miejscu, w którym to Tarczownicy będą mieli przewagę na ten przykład skryci za osłonami gdzie wezmą ich w ogień krzyżowy. To nie prawda, że tylko Wolność potrafi robić zasadzki. Po prostu Powinność ma na tyle zgrane ze sobą oddziały i na tyle sprawnych dowódców, że może pokusić się o walkę na większą skalę, atakowanie kompleksów czy starcia na otwartym polu z czego oczywiście umiejętnie korzysta. Czy to grzech, że umie coś więcej niż kryć się po krzakach z karabinem snajperskim? W Zonie przydają się karabiny, strzelby...dziesiątki osłon, betonowe zapory, blokowiska, mieszkania, domki, stodoły, lasy czy załamania terenu - to wszystko przemawia na korzyść broni działającej na dystansach średnim i bliskim, a nie dalekim. Owszem, taka wintówka dragunowa przyda się, ale od czasu do czasu, bardzo rzadko wręcz. Ja szczerze nie wyobrażam sobie biegania z czymś tak dużym po mokradłach czy walki w lesie z człowiekiem wyposażonym na ten przykład w pistolet maszynowy.
Osobną kwestią jest sama ideologia. Chcą zniszczyć Zonę, wybić możliwie jak najwięcej stworów, bo to jest czyrak, który należy jak najszybciej wyciąć...i poniekąd mają rację. Zona jest nienaturalna oraz śmiertelnie niebezpieczna. Pomyślcie co by było, gdyby mutanty uciekły po za obszar strefy, ta poczęła się rozszerzać obejmując co raz większe tereny...może to działania Powinności sprawiają, że Świadomość-Z jak jest tu nazywana koncentruje się na wybiciu czerwonych(było gdzieś, że np. nie raz po zniszczeniu leża mutantów, te rzucają się tłumnie na oddziały, i nie mówię tu tym konkretnym gatunku, ale o ogóle). A co byście zrobili wiedząc, że przez wiele lat stosowano artefakty w leczeniu chorób, a potem by się okazało, że ludzkie DNA zaczęło się wypaczać lub diametralnie spadła długość życia mimo zaniku schorzeń? Przecie artefakty zaprzeczają wszystkiemu, czemu mają działać właśnie tak jak my twierdzimy? Istotną zasługą jest to, że w znaczącym stopniu ograniczono rozrost bandytów, utrzymuje się pewne obszary czyste od mutków co ułatwia życie zarówno stalkerom jak i wojsku, bo szczerze mówiąc Ci ostatni nie radzą sobie za specjalnie w pilnowaniu granic, a co dopiero gdyby musieli odpierać ataki monolitu i zwierzaczków. Niech nikt więc mi nie tłumaczy, że członkowie mają debilny światopogląd.
Do powinności prawie nikt nie dochodził, nikt się z nią nie zadawał a jak kilku doszło to frakcja się rozsypała przez brak funduszy na podstawową żywność bo samym strzelaniem do mutantów oraz wolności nie nazbiera sie kasy na sprzęt wiec tam(W PBF'ie) aby powinność przetrwała zmienili jej priorytety z: Zabić wszystkie mutanty, zniszczyć Zonę i zabić wolnościowców na nazbierać kasę na uzbrojenie i utrzymanie, być drugimi najemnikami w zonie i zniszczyć Zonę.
Także grałem(i gram) w PBFy o tej tematyce i jakoś nie zauważyłem by Powinność miała problemy z funduszami i zaopatrzeniem. Mutanty można poszlachtować i sprzedać naukowcom, wypchać i oddać dla kolekcjonerów, którzy też nie małą sumkę wyłożą...a to się wybije bandytów czy patrol wrogiej grupy albo chociażby weźmie nagrodę za wyeliminowanie jakiejś bestii...pieniądze się znajdą, trzeba tylko umiejętnie kierować taką organizacją, a nie powierzać tą funkcję bandzie idiotów. Bez obrazy oczywiście. Co do graczy jednak się zgodzę, większość preferuje Wolność...
A jakby ktoś zadał mi pytanie - wolisz wstawać o piątej rano i zapieprzać kółeczka czy wyspać się normalnie oraz pośmiać się z kolegami? Odpowiem - wolę zapieprzać kółeczka i robić dziesiątki pompek, wysłuchiwać wyzwisk i kpin, co dzień padać zmordowany na łóżko byle tylko nie leżeć potem pod jakimś drzewem z flakami podziurawionymi przez tuzin naboi i nie żałować tego, że wolałem wypić z kumplami miast ćwiczyć...
//Odświeżyłem temat, mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe
Napisałem to bardziej poważnie, bo temat jest chyba tego typu. Jeśli miało to być w stylu ucznia podstawówki to przepraszam
wyszło też trochę dłuższe niż miałem w planach. O Wolności napisze może kiedy indziej, jak ktoś się jeszcze wypowie...aktualnie mi się już nie chce//