Witam Wszystkich. Parę dni, tygodni temu naszła mnie ochota, żeby opisać w formie książki główny wątek z gry Stalker Czyste Niebo. Na razie mam napisany tylko prolog, ale w miarę możliwości będę dodawać kolejne rozdziały, z których każdy będzie opisywał wydarzenia w konkretnej lokacji.Proszę tylko nie oceniajcie mojej pracy zbyt krytycznie. PROLOG
:
Powiedzieli mu, że ma przeprowadzić naukowców na teren anomalii. Szrama kolejny raz zastanawiał się czemu ciągle przebywa w Zonie. Jakby nie patrzeć jako najemnik najłatwiej było mu zarobić parę rubli. A to oczyść obóz z mutantów, a to właśnie bezpiecznie przeprowadź jajogłowych przez skażone poletko. Zazwyczaj nawet nie musiał zużywać naboi, bo nic się nie działo groźnego. Nibypsy i mięsa cze atakowały tylko pojedyncze osoby. Naukowcy zawsze byli przerażeni podczas takich wypraw i wręcz umierali ze strachu po każdym szeleście trawy. Z tego co słyszał, po ostatniej emisji na Bagnach, koło rozklejonego pociągu pojawiła się nowa, niezbadana anomalia. Naukowcy zawsze wyruszali na swoje wyprawy w kombinezonach. Z kolei Szrama nigdy nie narzekał na nadwyżkę pieniędzy. Wszystko co miał wydawał na apteczki, bo resztę kasy raczej oddawał handlarzom. Nie wiedział po co badano te wszystkie anomalie. Dla niego ważne było tylko to, by ta anomalia dawała artefakty, za które dostałby parę tysięcy. Z pewnością ta ekspedycja była tylko stratą czasu, ale mimo wszystko parę rubli mogło wpaść do kieszeni. Wędrowali przez bagna ze dwie godziny, aż doszli do nasypu kolejowego. Prawię u celu podróży przebiegł im pod nogami nibypies. Barny, bo tak się nazywał jeden z naukowców, już miał zamiar strzelać, ale Szrama w porę go powstrzymał. Strzały mogły wypłoszyć z kryjówek inne mutanty, a tego przecież nie chcieli. Nagle ziemia zaczęła się trząść, jakby tysiące małych nóg biegło w ich kierunku. Była to prawda, bo chyba wszystkie zwierzęta z Bagien jedną wielką falą rzuciły się w ich kierunku. Naukowcy już chcieli uciekać, ale Szrama coś wyczuł w zachowaniu mutantów. Nie wyglądało to jak zmasowany atak, ale jak masowa ucieczka. Po prostu zszedł im z drogi, a one koło nich przebiegły. Trochę zaciekawiony, a trochę też zaniepokojony wyjrzał za nasyp. Wiedział, że nie zapomni tego widoku. Niebo w jednej chwili zmieniło kolor na czerwony, przez które nie dało się niczego dojrzeć. Nadciągała emisja. Podobno jeszcze nikomu nie udał się przetrwać emisji. W ważniejszych miejscach w każdej lokacji znajdowały się budynki specjalnie oznaczone, w których dało się schronić przed „oddechem Zony”. Ale w szczerym polu śmierć była pewna. Już bardziej w akcie desperacji, niż w jakimś konkretnym celu rzucił się do tyłu i pobiegł na złamanie karku. Naukowcy nie wiele myśląc zrobili to samo co on. Mimo to ich wysiłek poszedł na marne. Potężna fala energii odrzuciła ich paręnaście metrów do tyłu. Upadli na ziemię i zostali pozostawieni sami sobie.