przez Paus w 16 Wrz 2012, 13:23
Akt II
Zimowe Kłopoty
Bar 100 Radów
10.12.2012
Radiostacja odbierała tylko trzaski i szumy. Barman powoli zaczynał się niepokoić. Po założeniu i umocnieniu Skadowska, Bar i Statek miały się komunikować, co dzień tuż przed zmrokiem. Miało to służyć wymianom informacji oraz w najgorszym przypadku prośbę o pomoc. Jednak zerwana łączność szczególnie teraz, gdy wszystkie szlaki okrywała gruba warstwa śniegu było problematyczne. Barman zaczął rozmyślać o kosztach takiej wyprawy, gdy z zamyślenia wyrwał go radiotelegrafista.
Nic nie mam. – Powiedział młody chłopak – Nadałem sygnał do Stalkerów aby sprawdzili co się tam dzieje ale wygląda na to jakby cały Zaton był pozbawiony łączności.
-Dobra, zawiadom o tym Hawajczyka.- Odparł Barman - A potem połącz z posterunkiem przy drodze do Jantaru. Powiedz im, że zwiad ma wracać.
-Jasne już się za to biorę.
Zima w Zonie była okropna, pod śniegiem mogły się kryć anomalie chemiczne lub pułapki na zwierzynę. Poza tym ta niska temperatura.
Sasza szedł na początku oddziału. Swojego oddziału. Czterech ludzi, może i niewiele, ale każdy był gotowy skoczyć choćby w ogień za swoim liderem. Saszą. Wiele się zmieniło odkąd przybył do Baru. Niedźwiedź wyruszył na Wysypisko, aby skopać tyłki Bandytom, Artem udał się do Jantaru, aby pracować dla Naukowców. Natomiast Wasilij wrócił do Kordonu, aby zebrać własny zespół. Miał plan, aby dostać się do Limańska. Jednak słuch o nim zaginął gdzieś na Bagnach. Sasza pracował dla Barmana, dostał drużynę i miał patrolować przedpole Baru po wschodniej stronie. Podczas pierwszego zwiadu wpadli w zasadzkę. Sasza poważnie oberwał jednak przeżył. Głównie dzięki pomocy jednego stalkera. Dość starego jednak bardzo ruchliwego. Sasza leżał w Lazarecie przez półtora miesiąca. Gdy wyszedł zebrał własny zespół, jednak tym razem dostał przydział w Dziczy.
Zatrzeszczała krótkofalówka, drogi, ale bardzo przydatny szczególnie dla drużyny zwiadu.
-Sasza! Jesteś tam chłopie? - Sasza poznał po głosie, że to dowódca północnego posterunku.
- Mówcie o co chodzi. – Powiedział Sasza
-Barman każe wam wracać.
- Pilne?
-Jak macie ochotę skopać komuś dupy to owszem
- Chłopaki zbiórka! – Krzyknął po czym ciszej powiedział – A co za problem?
-Straciliśmy łączność z Zatonem, może coś z tym. Nie wiem co wymyśli. Dobra wyłączam się.
- Bez odbioru.
- Co jest za problem? – Spytał Gerald.
Był to łowczy, spec od Mutantów. Swe przezwisko zyskał dzięki temu, że nosił dwie maczety na plecach. Niektórym się to skojarzyło z Wiedźminem i przezwisko zostało.
-Ni cholery wiadomo. Wiem tylko tyle że łączności z Zatonem nie mamy. Gdzie nasz Doktorek i Trybik?
-Doktorek robi pomiary jak zwykle a Trybik poszedł razem z nim aby go pilnować.
-Dobra, wyślij im wiadomość żeby wracali do Baru. Powiedz że spotkamy się przy tej stacji kolejowej.
Geralt wklepał do PDA wiadomość i ruszyli, śniegu na szczęście zbyt dużo tu nie było. Gdy dotarli pod wiatę reszta oddziały czekała pod wiatą. Zebrali się i ruszyli do Baru.
-Ej! Doktorek jak tam pomiary? – Rzucił Geralt
Doktorek był niewysokim mężczyzną. Pół naukowiec pół medyk. Jako że był cały czas poważny to Gerald, jako żartowniś, czasem dopiekał mu żartami. Natomiast Trybik był wielkim dwu metrowym facetem z wielką pasją do maszyn i broni. Pochodził z Rosji i w przeszłości był bokserem jednak zrezygnował z tego sportu odkąd potężny cios połamał mu żebra i przebił płuco.
- Pole fuzyjne w anomaliach grawitacyjnych uzyskało niezwykle duże stężenie również pole Higgsa jest ogromne. – Odparł poważnie Doktorek
-A może powiesz coś o emisjach? – Spytał Sasza
Doktorek poprawił okulary i chrząknął po czym z ociąganiem stwierdził że musi udać się do Sacharowa aby sprawdzić swe obliczenia. Jeśli jednak okazałoby się że wynik jest poprawny oznacza to że Emisje będą następowały po sobie coraz częściej. Miałoby się to zacząć za 4 dni. Prowadziłoby to do całkowitej destabilizacji chwiejnej równowagi Zony.
Oddział gawędząc dotarł do posterunku. Doktorek i Geralt poszli zobaczyć walki na arenie, natomiast Trybik poszedł do tutejszego mechanika, aby z pomocą narzędzi naprawić co się da. Sasza zszedł do Baru i przystanął przy ladzie, Barman skinął na chłopaka, aby poszedł za nim. Stalker wszedł do pomieszczenia i usiadł na lichym krześle. Przed nim znajdowało się stare dębowe biurko za nim fotel. Na lewo stała mapa z Zoną i okolicami. Były na niej naniesione pozycje obrońców i zwiadowców Baru. Obok mapy siedział młody chłopak. Nazywał się Kola jeśli dobrze pamiętał Sasza. Był tu radiotelegrafistą. Barman wydał majątek, aby wyprawić kilka „pielgrzymek na zewnątrz” po owy sprzęt. Barman przyjrzał się mapie po czym wziął znacznik oddziału Saszy i przesunął go nad Jantar.
-To będzie właśnie Twoje nowe zadanie – Rzekł Barman – Jak wiesz straciliśmy łączność z Zatonem. Hawajczyk nie może nic zrobić bo Pilot zaginął a Garri udał się na Bagna aby szukać jakichkolwiek pogłosów o Czystym Niebie. Powiedz mi Sasza, o jakich tunelach słyszałeś?
-No cóż, jeśli wierzyć wszelkim plotkom oraz Legendą – zaczął Sasza – To naturalnie tunel Prypeć 1 i nigdy nie odkryty Czarnobyl 1.
-Właśnie legendy. Widzisz Sasza, Czarnobyl i całe zamieszanie z 1986 roku były nie tylko świetną przykrywką dla laboratoriów X. Było to również idealne miejsce na schron atomowy. Byłeś kiedyś pod Doliną Mroku. Artem wtedy Cię uratował. Te humanoidalne potwory, które was wtedy zaatakowały nie były wynikiem mutacji. Pewnie teraz w głowie pojawia Ci się pytanie „Skąd Ty to wiesz?” prawda? Widzisz podczas jednej z „pielgrzymek” oddział postanowił zbadać taki jeden budyneczek około kilometra na wschód od Korodonu. Tam drużyna spotkała te same stwory. Gdy zapuścili się głębiej dotarli do wielkiej hali. Stały tam całe pociągi. Wszystko tam jest na elektrykę i co ciekawe działało. Od hali odchodziły dwa tunele jeden na południe drugi na północ. Chłopaki zabrali elektryczną drezynę i pojechali na południe. Po dwóch stacjach tory się kończyły. Gdy wyszli na powierzchnie okazało się, że są zaledwie dwa kilometry od Kijowa! Wysłałem ich wtedy po nowy generator Diesla, gdy wracali dokładnie przeszukali całą końcową stację. Znaleźli tam grubą teczkę. Sasza posłuchaj mnie to jest szansa na biznes oraz na przywrócenie łączności z Zatonem!
-Jak to? – Powiedział Sasza – Chcesz mi powiedzieć że Ci nibyludzie to byli jacyś urzędnicy z lat .80?
-Nie Sasza. Widzisz w 1987 powstał projekt APM. Czyli Autonomiczna Podziemna Metropolia. Miał być to wielki test, że tak powiem próba generalna, przed wybudowaniem ogromnych bunkrów rządowych pod górami Ural. Na końcu teczki jest mapka oraz notatka, która mówi o około 25 000 ludzi przewiezionych do APM. Cały ten kompleks jest ukryty ponad półtora kilometra pod ziemią kilkaset metrów za Limańskiem.
-To w takim razie, czemu Jantar?
-Mapa zawiera plan drogi od Kijowa do APM. Jedna ze stacji mieści się w okolicach kompleksu. Wg naszych informatorów jakieś kilkaset metrów za jeziorem. Wedle notatek jeszcze 3 miasta są podłączone do tej sieci. I z każdego miasta miało nadejść 25 000 ludzi. Niestety jakie to miasta tego nie wiemy. Ale pamiętaj, że to oczywiście sekret, nikomu ani słowa. Tylko Twój oddział może się dowiedzieć.
-Dobrze. Kiedy mamy wyruszyć?
-Dwudziestego grudnia przy Limańsku będzie czekał na Was Garri. Jeśli nie pojawicie się w ciągu 36 godzin. Uznajemy was za zaginionych. A no i Garri będzie wtajemniczony, o co chodzi także spokojnie.
-Jasne to jutro ruszamy.
-Macie u mnie 75% zniżki na cały asortyment, aby się zaopatrzyć na wyprawę. Powodzenia.
Sasza polecił Doktorkowi, aby rano o godzinie piątej zebrał oddział i czekał przy wejściu do Areny. Sam poszedł do jednego z dawnych hangarów, aby usiąść i wsłuchać się w rozmowy weteranów. Czasami przed dłuższym zwiadem lub wyprawą zawsze siadał i słuchał plotek. Przypominają mu się przygody, jakie odbył tuż po przybyciu do Zony. Daniła, jego brat Wasilij, Artem i Niedźwiedź. To były jego wzory do naśladowania. Co się z nimi teraz działo? Daniła zginął od odłamku w szyi. Wasilij udał się do Kordonu i szuka, Stalkerów którzy zamierzają uciec od Zony i wrócić. Artem pozostał w Jantarze. Podczas badania anomalii oraz mierzenia pola psionicznego w kompleksie badawczym zaatakowała go horda Zombie. Naukowcy zgubili sygnał jego PDA przy jednym z hal. Ekspedycje mające na celu odnalezienie jego zwłok, a w szczególności wyników badań, spełzły na niczym. Niedźwiedź wraz ze swoją drużyną umocnili pozycje na Wysypisku poprzez zajęcie Pchlego Targu i założeniu tam stałej bazy wypadowej.
Sasza wsłuchując się w szmer rozmów myślał nad wyprawą, która go czeka. Nie dopuszczał do głowy myśli, że ktoś z jego oddziału zginie. Zawsze, gdy do jego głowy przychodziła taka myśl przypominał sobie o starej zasadzie, którą nauczył go wujek. „Cel jest priorytetem, jednak z każdą stratą zwycięstwo coraz bardzie staje Pyrrusowe”
Stalker rozłożył sobie karimatę i usnął.
O poranku chłopak obudził się z ogromnym przypływem entuzjazmu i optymizmu. Zszedł do Baru i zjadł śniadanie. O godzinie piątej zastał swych ludzi grzejących ręce przy koksowniku. Dookoła nie było w ogóle śniegu, mimo iż jeszcze wczoraj było go sporo. Tylko potężna Emisja jest w stanie tak szybko stopić duże masy białego puchu. Jednak, mimo że śnieg stopniał to temperatura spadła do minus dwudziestu stopni Celsjusza. Takie istnie syberyjskie zimno można było przetrwać tylko dzięki ocieplanym wkładką do kombinezonów. Nie były tanie, ale rozgrzewały ciało. Był to jeden z nowych wynalazków Naukowców. Jeden komplet kosztował 5000 Rubli, jednak był wart swojej ceny. Zestaw składał się z Artefaktu Płomień, który wytwarzał energię cieplną, wiązki rurek, 4 grzejących plastrów, dwa przyklejane do torsu dwa do ud oraz cienkie ocieplane rękawiczki, mimo swej niepozorności są niezwykle wytrzymałe. Sasza wbiegł do baraku gdzie znajdowała się Arena. To tu większość stalkerów znajdowała rozrywkę w oglądaniu jak zieloni stalkerzy wyrzynają się nawzajem żadni nagród za wygraną. Doktorek grzebał w plecaku a Trybik i Gerald sprawdzali swoją broń.
Sasza przywitał się i wypytał ich co zabierają. Gdy byli już gotowi i spakowani nakazał wymarsz. Gdy zabierali ze sobą krótkofalówki słońce już było dość wysoko.
Grupa Stalkerów powoli wkraczała w Dzicz, przed nimi stał budynek zagradzający całą drogę. Aby się przez niego przebić trzeba przejść przez wyłom. Oczywiście na upartego można by się przebijać przez chaszcze, ale osobliwa zmienność anomali może wpędzić nieostrożnych w pułapkę. Sasza prowadził, za jego plecami po lewej szedł Doktorek a po prawej Trybik. Gerald zabezpieczał tyły. Nagle z budynku padł strzał.
Kolejna część 14.10
"Dwie rzeczy popychają ludzi do działania – interes i strach"- Napoleon Bonaparte