Ja miałem niedawno dziwną zajawkę w śnie. Jestem w jakimś pomieszczeniu ze świecącą na pomarańczowo żarówką. Coś jakby baza naukowców w Jantarze. W sumie to duże pomieszczenie z trzema ścianami i pojedynczymi drzwiami. Stoją półki, takie jak w bunkrze Sidka, beczki i inne duperele, ale to wszystko tylko przede mną odgrodzone w połowie metalową siatką, trochę pordzewiałą. Nie spojrzałem się wtedy do tyłu. Rozglądam się i po prostu trzy ściany i w połowie odgrodzona siatką. Przechodzę przez nią. Już zbliżam się do drzwi, gdy te się uchyliły. Zza wychylonych drzwi na początku wyszła dłoń, z pozoru kobiety. Potem już cała ręka w białym rękawie i byłem pewien, że to kobieta w stroju laboranta. W końcu wyszła całą lecz światło pomarańczowej żarówki nie sięgało jej do twarzy. Już chciałem podejść, lecz ona zrobiła to pierwsza i to... byłą pijawa! Po prostu łeb pijawy a reszta jak u kobiety. Już zaczynam biec za siebie, lecz przede mną tylko ciemność. Zacząłem biec, ale pijawa, nie biegnąc, się zbliżała. Odwróciłem się i zobaczyłem, że mimo biegu stoję w tym samym miejscu. Podbiegłem do beczki i przewróciłem ją w stronę pijawy mając nadzieję, że ją przewrócę. Pijawa się przewróciła, a ja biegłem do drzwi przez które weszła. Szarpię za klamkę, ale w cholerę nie chcą się otworzyć. Pijawa wstaje, przewraca mnie, a ja się bronię. Kopię ją, odpycham rękoma, lecz się do mnie przyssała i się obudziłem. Nie wiem czemu tak cholernie szczegółowo pamiętam ten sen. Po prostu to sen, który zapamiętałem w całości ze wszelkimi szczegółami. I niech nikt nie myśli, że to sobie zmyśliłem, bo słowo fana Naruto, że ten sen miałem
Swoją drogą ciekawe, czy jak się zginie we śnie to już się człowiek nie obudzi. W końcu zawsze, gdy nas czeka śmierć to się budzimy. Trochę dziwne, bo to jakby reakcja mózgu, że się budzimy w krytycznym momencie...