Kilka lat temu miałem dziwny sen:
Leżałem na swoim łóżku i usłyszałem dziwny hałas w kuchni. Wstałem i poszedłem sprawdzć co się stało. Zobaczyłem jakieś pororzżucane kawałki mebli i kamieni. Gdy wracałem, zobaczyłem martwych rodziców i pobiegłem zobaczyć co z siostrą. Też leżała w zakrwawionym łóżku. Jak gdyby nic wróciłem do pokoju i nakryłem się kołdrą, którą po chwili zdjeły gołe szkielety.
Gdy się obudziłem na podłodze leżała kołdra tak jak w moim śnie. Od razu przeszły mi ciarki po plecach i byłem cały spocony. Byłem tak przestraszony, że wyszedłem sprawdzić, czy to aby sen. Bałem się zasnąć do czasu kiedy ojciec zbierał się do roboty.Zawsze, kiedy śnią mi się koszmary, budzę się o 3:15. Nie wiem czy to prawda, co mówią "legendy" o tej godzinie, ale mam przeczucie, że coś jest ze mną nie tak
Dugi sen był krótki:
W mojej miejscowości trwała wojna. Wszystko w okół było zniszczone, a pył po walących się budynkach powoli opadał na ziemię. Oddział Zołnierzy maszerował główną ulicą i gdy przeszli, na przeciwko mnie zobaczyłem długowłosą dziewczynę w obdartej błękitnej sukni grającą na skrzypcach. Siedziała na jakimś stołku i popłakiwała, grając smutną piosenkę. Podszedłem do niej i... sen się skończył. Do dziś próbuję rozszyfrować jego "przesłanie".
Nie ma miłości, jest tylko żądza. Nie do człowieka, a do pieniądza.
Dziękuję Ci Boże, za te wspaniałe dni, bez których nie mógłbym teraz żyć. Dziękuje Ci za te wspaniałe chwile, bo w swym życiu nie miałem ich aż tyle. Za wszystkie spędzone w samotności i za te szczęśliwe, pełne miłości...