Postanowiłem dzisiaj wyjść pobiegać tak z 15 - 20 minut, delikatnie żeby nie mieć zakwasów bo z powodu kontuzji przez ostatnie 2 miesiące praktycznie wcale nie biegałem. Spokojny trucht, biegnę sobie przez las, a tu zaczyna padać deszcz. Zawracam, zaczynam biec spokojnie w stronę domu. Deszcz pada coraz mocniej, koszulka robi się coraz bardziej mokra i wtedy naszła mnie dzika myśl: na ch*j uciekam przed tym deszczem? Nie miałem przy sobie telefonu ani żadnej innej rzeczy którą może zniszczyć woda, a sam z cukru nie jestem. A bieg w deszczu jest naprawdę fajny
. Zero much i komarów, do tego chłodzenie z góry
. No i skończyło się tak, że biegałem półtorej godziny i wcale nie było spokojnie i delikatnie. Jutro będę umierał, ale było warto, polecam