Właściwie powienienem wrzucić to do działu z gatunku "problemy ze sprzętem lub samym sobą". W sumie to jednak wyszła krótka fabuła. W 100% prawdziwa. Kiedy przeczytacie, chciałbym Wam zadać pytanie: też tak mieliście ?
-Gdzieś w głębokim liceum:
Pachnący jeszcze farbą drukarską CD-Action oznajmia wielką nowinę: Będzie S.T.A.L.K.E.R. ! Gra z jajami i klimatem. Żadnych kosmicznych baz, tropikalnych wysp, czy piekielnej otchłani. Tu będzie piekło na ziemi. Świat szerokich torów, generała Kałasznikowa, rdzy i całkiem innego alfabetu. I tak jak siedziałem w tramwaju linii 34 czytając te rewelacje, przysiągłem sobie że kiedy wyjdzie S.T.A.L.K.E.R. kupuję nowego kompa. Tylko po to, żeby zagrać.
-W tak zwanym międzyczasie:
Przeczytałem „Piknik na skraju drogi” Strugackich, byłem na Ukrainie, śledziłem Stalkerowe strony w necie. Przygotowywałem się godnie na najlepszą grę wszechczasów. Wreszcie jednak straciłem nadzieję. Kupiłem nowego kompa na jesieni 2006, a CDA przestałem czytać. Grywałem w Far Cry, a kiedy nie mogłem znieść jego głupoty w System Shocka 2.
-Wiosna 2007.
Rzut oka na okładkę CDA w kiosku. O k***a! TEN tytuł!
-Godzina 0, latem 2007. Dzień pierwszy.
Pędem lecę na osiedlową pocztę odebrać awizo. Wpadam na kwadrans przed zamknięciem. Szczelnie owinięta w folię paczka wędruje do moich rąk. Rozrywam ją jednym, wprawnym ruchem. Allegro nie zawiodło! Mam STALKERA! Latarnie na osiedlu jakby przygasają, a puste ulice omiata wiatr. Nie zważając na to, zmierzam do domu. Oto nadeszła godzina!
-godzina 0 + 1. Dzień pierwszy
Napęd oniemiał z grozy i na początku nie chciał nawet czytać płyty. Idiota. Twardy restart wytłumaczył mu, kto tu rządzi. - No dobrze, może jakiegoś patcha znajdę od razu? Szkoda się pewnie męczyć z 1.0 – pomrukiwałem, nie przeczuwając jeszcze co mnie czeka. Wypieprzyłem z dysku kilka starych filmów. Musiały ustąpić nowemu panu, a tym komputerem od dziś rządzi Stalker!
O, zainstalowało się. No to jedziem. Adin, dwa, tri... Ech, jakiś błąd po niemiecku. Coś tam nawet kojarzę z tego barbarzyńskiego języka.. Trochę plików jeszcze wyrzucę z dysku, zrobię plik wymiany jak się patrzy. No, jeszcze raz. Nowa gra, soldat v boj! Wooow, ależ muszą tu być ogromne mapy. Ładuje się to bydlę już z kwadrans. Pewnie żadnych cięć na sektory, nie to co w Far Cry. W sumie zdążyłbym już herbatę sobie zrobić i wypić, ale nigdzie się nie ruszę, bo nie chcę przegapić intra. Intra. Intra. Intra. Tra. Tra. Kur. Wa. Ma.Ć.
-Dzień drugi
Poranek co prawda wygnał mnie do pracy, ale wieczorem zdążyłem jeszcze wpaść do sklepu na osiedlu. – Ma pan jakieś kości RAMu i czemu tak mało? Jedna 512 MB ?! No jaja sobie pan robi? No, w sumie może być. A, jeszcze trzy Żywce poproszę – rzekłem i powróciłem do swojej nory. Komputer chyba zdążył się schłodzić przez noc, bo obudowa nie parzyła już przy dotknięciu. Złuszczony lakier świadczył jednak o tym, że wczorajsza bitwa była ciężka. Czule głaszcząc nadtopiony radiator, dorzuciłem nowe 512 MB RAMu na pokład. – No ruszże wreszcie, przecież na nowy procesor mnie nie stać! – zaklinałem grę moich marzeń. I ruszyła! Zrazu powoli, jak żółw ocieżale... Jednakowoż zagłębiłem się wreszcie w świat Zony. Chwała programistom!
-Późna noc, gdzieś w Kordonie
Wiedzieliście, że przeciętny Ukrainiec w dresie i płaszczu może przyjąć na klatę pięć kulek 9mm i nawet się nie skrzywi? Ja tam nie wiedziałem. Ale chyba w ogóle jakiś niedomyślny jestem. Myślałem że kupiłem RPG z elementami FPSa, ale autorzy mieli najwidoczniej na myśli wyrzutnię RPG. I czemu wszystkie auta są zardzewiałe? Człowiek wsiadłby sobie do takiej Łady i popędził w świat, a nie tak na nogach bez przerwy popylał.
Nie no, gnój się odwrócił z połową magazynka w plecach i zaj*bał mnie z obrzyna. Nie ma jakiegoś moda do tej gry?!
-Dzień trzeci, po południu
Pewnie że są mody! Promienie zachodzącego słońca błysnęły wesoło w baterii opróżnionych butelek po Żywcu. Wsio budiet haraszo! No to co? Najpierw coś co przywraca samochody do działania, coś na realizm obrażeń, coś na naprawę broni... ej no, nie mówcie że broni się nie da naprawić? Nic to, zamiast gadać lepiej instalować. Adin, dwa, tri, cz... O! Polskie litery się posypały w menu. Nowa gra, ładowanie obiektów, tworzenie CFORM, ups! No to sobie pograłem. Parę głębokich wdechów na pewno dobrze mi zrobi. Co zrobiłby prawdziwy Ukrainiec w mojej sytuacji?
-Dzień trzeci, noc
Z baru wróciłem w nieco lepszym nastroju i z konkretnym planem. Na wszelki wypadek zrobię reinstal gry i będę wrzucał mody po jednym. I jajecznicę sobie zrobię. Trzeba mi dziś dużo sił.
Jajka skwierczały na patelni, a ja pociągając wódkę z gwinta zastanawiałem się nad moją przyszłością w Zonie. Nocne niebo zasnuło się chmurami. Szczęśliwie unikając anomalii zasiadłem przed ekranem. Czułem się jak saper. Który to już raz? Vehicles mod – ruszyło. Faiakes mod – ni chu-chu. Reality mod – taaa, chciałbym. Fredakes – było sobie angielskie wydanie kupić. Trudno, pogram tylko z samochodami.
-Dzień trzeci, późna noc
Gram w Stalkera!
-Dzień czwarty
Rozpędziłem mojego Zaporożca i wjechałem prosto w barykadę. Poszło lepiej niż myślałem. Jeden z wojskowych został mi na masce. Wsteczny, zawróciłem i gaz do dechy. Na szczęście prędkościomierz już dawno wypadł z deski rozdzielczej. Kątem oka zauważyłem ruch na poboczu. Gwałtownym skrętem kierownicy wyratowałem się z anomalii, która wykwitła na środku szosy. Autem zarzuciło na pobocze za przystankiem autobusowym. Co tam się kręciło w krzakach? Silnik powarkotał jeszcze chwilę i zgasł. Zmusiłem go do ponownej pracy, ale słabe auto ledwo radziło sobie z ruszaniem na wzniesieniu. Zaraz, czy to biegnie do mnie?! Ej, przestańcie do ch*ja! Dwa poteżne odyńce natarły na samochód i przewróciły jak bezbronnego żółwia.. Ożesz, tego nie było w Far Cry’u!...
-Dzień czwarty, noc
No dobrze, może jestem trochę niedowidzący, ale:
-Jak w tej grze wspiąć się na coś? (W System Shocku II już się dało. Ile to lat temu? Osiem?)
-Jak stalker w kombinezonie z maską gazową zamierza zjeść kiełbasę przy ognisku?! A, widzę że odpuścił. W sumie słuszna decyzja.
-Jak wyłączyć polskiego lektora?! Przecież ja bym mu gołą ręką tą śrubę do anomalii wkręcił w gardło. Chyba dystrybutor nie nagrał jednej ścieżki na drugą?! Że co? Że jednak tak?
-Jak podnieść tą skrzynkę z ziemi? No nie, jaja sobie robicie?
-Dzień piąty
...-Dawaj kasę i artefakty! – głos dobiegł do mnie zza ciężarówki. W słuchawkach zapipczyło coś na znak, że dostałem zadanie, ale sam wiedziałem najlepiej co robić. Przyczaiłem się za zardzewiałym jeepem. Trzech oprychów, jeden osaczony i ja za ich plecami. Przymknąłem jedno oko, celownik AKSU powędrował na wysokość klatki najbliższego bandyty. I tak zniesie mi potem lufę w górę. Czyli tam gdzie trzeba. –Nic nie mam! – widziałem jak facet rozpaczliwie próbuje zyskać na czasie. K*rwa, całkiem jak w Polsce. Tylko że w Polsce nie wolno mi... AKSU rzygnęło ogniem, kładąc pierwszego dżentelmena w dresie na asfalt. Zobaczyłem, jak osaczony wyciąga zza paska peema. Po chwili ostatni żywy bandyta wił się z bólu na drodze. – Pomagij! – wystękał półprzytomny. – A weź wypie*dalaj! – odparłem mierząc w głowę... Kiedy ja ostatni raz mówiłem do monitora?
-Dzień piąty, Zona
Mordercze bugi, hordy wrogów, przekłamania, wady interfejsu. Nic nie powstrzyma mojego marszu ku reaktorowi! Za długo czekałem na tą grę, by nie ruszyć teraz na spotkanie moim marzeniom. Marzeniom stalkera. Ogniaaaaa!