Hm... jak by tu zacząć. Ok, już wiem. Nie gram w Mass Effect 3.
Oglądam na jutubie. Gra jest wspaniała, epicka, monumentalna, zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Nie jest za to przepełniona amerykańskim patosem, a przynajmniej podczas "projekcji serialu" nie odczuwałem mdłości.
Wspaniałe w grze jest to, że nie trzeba grać w trójkę, żeby czerpać z niej przyjemność!
Walki jest tyle co kot napłakał, za to wygląda bardzo efektownie. Jest mnóstwo doskonale wyreżyserowanych cutscenek i rozmów, gdzie postacie nie stoją sobie w kółeczku i nie dyskutują przez pół godziny, tylko są w ciągłym ruchu, w tle jakaś akcja, ludzie się kręcą, statki latają, kleszcze się roją.
Film. Więc czy jest sens wydawać 150zł plus spyware, żeby obejrzeć interaktywny film z elementami strzelanki i erpega?
ps.: ciekawe kiedy EA zacznie walkę z gameplayami prezentującymi całą fabułę i pod jakim płaszczykiem. Walki ze spojlerami? ;P