W końcu temat dla mnie. Osobiście jestem bezpartyjny, ale jakbym musiał wybierać: utopijna idea Karola Marksa, a idea państwa Donka lub Jarka, wybrałbym to pierwsze. Dlaczego nie można chcieć państwa idealnego? Wiem, że za chwilę zostanę zgaszony przez pięciuset suchych realistów, ale pomyślmy. Na początku XIX wieku, szkoccy fabrykanci zapewniali swoim robotnikom odpowiednie warunki, traktowali ich jak swoje dzieci, więc choć jeden postulat późniejszego myśliciela Marksa został spełniony. Socjalizm, bo tak powinno się nazywać tą idee, zadziałał chyba tylko w jednym kraju, a jest nim Brazylia za rządów de Silvy. W XX wieku mieliśmy do czynienia z komunizmem, czy wprowadzaniem wspaniałej idei socjalizmu, za pomocą siły. Co prawda, Lenin przed rewolucją, a dokładnie w 1904 roku, pisał wiele ciekawych książek (osobiście przeczytałem "Socjalizm utopijny a naukowy"). Dlatego staram się podzielić ludzi, którzy traktują mnie jako czerwonego sk*rwysyna, a tych, którzy w miarę rozumieją moje poglądy. Ograniczone dresiarstwo, które bierze za jedyny argument PRL, Stalina i Katyń, właściwie się ośmiesza. Z resztą, nigdy nikomu nie da się wybić z głowy myśli, że socjalizm, a komunizm to dwie różne sprawy...
BTW.
Zacytuję pewnego znanego polskiego Marszałka z dwudziestolecia międzywojennego:
"Kto za młodu nie był socjalistą, na starość będzie sku*wysynem"