przez Krige w 18 Lis 2011, 23:40
Razu pewnego, kiedy byłem u mamy, dyskusja przeniosła się na temat książek. Moja mama ma ich całkiem sporo, lecz nie o wszystkich tytułach wiedziałem wcześniej. Tym razem, po przeszukaniu około połowy biblioteczki, trafił w moje ręce egzemplarz "Zewu Cthulhu", pierwsze polskie wydanie z 1983 r. Nie wiem jak to się stało, ale do tej pory miałem dosyć mgliste pojęcie o literaturze Lovecrafta, ale chciałem kiedyś w końcu ją poznać, bo gdzie się nie obrócę, to widzę jakieś motywy z tej twórczości zaczęrpnięte. Byłem nawet w kilku księgarniach, ale akurat nie mieli tego zbioru opowiadań. A tu nagle egzemplarz przed prawie 30. lat! Oczywiście pożyczyłem i przez kilka wieczorów (a właściwie nocy) z rzędu, wgłębiałem się w ten świat. Nie sądziłem, że ksiażka o której wiedziałem, że ma straszyć, albo chociażby wywoływać niepokój, rzeczywiście będzie takowe uczucia we mnie powodowała. Teraz po jej lekturze, chyba powoli zaczynam rozumieć fenomen tego uniwersum. Polecam!