Przeczytałem Twoją opowieść (poprzednie części jak i wcześniejszą twórczość, do której link dał Universal) i pozwolę się wtrącić, bo sumienie nie pozwala mi postąpić inaczej
I nie będę owijał w bawełnę.
Panie, tego się prawie nie da czytać i nie mówię tu wcale o samej koncepcji, bo pomysł z Doktorem/ doktorem jest ciekawy. Niestety jego realizacja już taka ciekawa nie jest, a powodów jest sporo, choćby czysto technicznych. Składnia (budowa zdań) jest fatalna - nie obraź się, ale odnoszę wrażenie jakbym czytał wypracowanie z podstawówki. Spójrz na takie przykładowe zdania:
Bandyta, gdy doszedł do siebie ukazał mu się przerażający widok.
Nie zdążył bandyta skończyć zdania, został postrzelony przez Nieznanego w rękę z Martha'y i został ogłuszony.
Naprawdę nie widzisz, że są one mocno niezgrabne?
Nie lepiej i poprawniej było napisać: "Bandycie gdy doszedł do siebie ukazał się przerażający widok"? W drugim zdaniu stosujesz tzw. stronę bierną ("został postrzelony", "został ogłuszony"), która sztucznie brzmi w opowiadaniach - to bardziej pasuje do raportów policyjnych. A poza tym, nie trzeba co chwilę powtarzać "został", raz wystarczy - czytelnik się bez trudu domyśli, a i ładniej to będzie wyglądać. Brzmi to tym bardziej dziwnie, że w tym samym akapicie stosujesz już bardziej naturalną stronę czynną ("Naznaczony zaczołgał bandytę", "Powiesił go na drzewie"); nie wiem skąd ta niekonsekwencja. Przyczepię się jeszcze do tej "Martha'y", bo zdębiałem widząc to już któryś raz. Przy odmianie nazw obcych apostrofu używamy gdy na końcu wyrazu znajduje się samogłoska, której nie wymawiamy, np. Joyce (mówimy /dżojs/ nie */dżojse/) więc zapisujemy Joyce'a. W słowie Martha /a/ jest jak najbardziej wymawiane więc powinno być Marthy. Będziesz pamiętał?
Dziwnie i nienaturalnie używasz też zaimków osobowych (takie słowa jak
on, jemu, ty, was).
Nieznany zapytał się niego.
Pamiętasz jak mówiłem, że Ciebie nie zabije?
Nie wierzę, że mówisz na co dzień "Pan X zapytał się
*niego. I dlaczego w tym drugim zdaniu jest "Ciebie"? Pomijam wielką literę, której nie powinno być. To podkreślenie przez użycie formy ciebie zamiast cię jest znowu sztuczne. Dlaczego Nieznany kładzie szczególny nacisk na ten zaimek? Przecież wcześniej nie wspominasz o nikim innym, więc Nieznany nie ma powodu akcentowania tego słowa
Odnoszę dziwne wrażenie, że nie panujesz nad własnym językiem...
To tyle odnośnie gramatyki, choć takich nie za ładnych zdań jest dużo więcej, ale nie będę ich wszystkich analizował bo zwyczajnie mi się nie chce. Teraz trochę a propos słownictwa. W ostatnim akapicie słowo "Bandyta" (znowu ta wielka litera) pada aż pięć razy, plus szóste "Bandytów". Byłoby dobrze gdybyś próbował zastępować często powtarzające się słowa w jakichś inny sposób, bo to naprawdę strasznie wygląda. Sposobów jest wiele, jak na przykład synonimy (choć z tymi ostrożnie, bo coś takiego jak stuprocentowy synonim nie istnieje i trzeba je stosować uważnie, żeby jakichś humorystycznych efektów nie uzyskać). Możesz - a nawet powinieneś - odnosić się do pewnych rzeczy w sposób bardziej opisowy, robiąc jakieś nawiązania do tego co się stało przed momentem. Tak więc można byłoby napisać coś typu: "Nieznany zabrał jego rzeczy i zanim odszedł, kopnął beczkę, na której stał pojmany". Tak na szybko to wymyśliłem, żeby Ci pokazać o co mi chodzi. Nie zapominaj też, że rzeczowniki możesz zastępować wspomnianymi już zaimkami, a bardzo często wystarczy takie powtarzające się słowo ominąć, jeżeli się da. A przy tym "świecąc mu po oczach z latarki" aż się uśmiechnąłem i to nie jest komplement. Skąd nagle takie kolokwialne wyrażenie "po oczach" i jeszcze "z latarki"? Brzmi to prawie jak "za*eb*ł mu w jaja z buta". Ech, panie - takie mieszanie rejestrów nie jest najszczęśliwsze: albo piszesz językiem prawie że slangowym albo bardziej formalnym. Trzeba się zdecydować.
Na koniec coś jeszcze o tych dialogach, które wspomniał Glaeken. Dla mnie mają one straszne tempo.
-.......... - powiedział X
- ......... - powiedział Y
- ......... - powiedział X.
Nie wiem czy chciałeś naśladować McCarthyego dialogi z "Drogi", ale nawet jeśli nie, to nie jest to dobry pomysł. Pobaw się z czytelnikiem, wpleć jakąś drobną informację, choćby jaką minę miał dany bohater, czy wykonywał jakiś ruch, gest, może nawet co myślał. Innymi słowy, spróbuj te dialogi urozmaicić, bo na razie czyta się to jak scenariusz filmowy, choć chyba nawet tam jest więcej szczegółów.
Właśnie. Szczegóły. Pierwszy akapit był ruchem w dobrą stronę: napisałeś coś o Zonie, ale później są same relacje z poczynań bohaterów. Twoje opowiadania są strasznie zdawkowe, bardziej jakbyś pisał plan wydarzeń jakiejś powieści na lekcje polskiego a nie opowiadanie z prawdziwego zdarzenia. Jeżeli nie będzie w tym więcej opisów to każdy się znudzi szybciej niż Ci się zdaje. Niech to nie będzie nic strasznie długiego, ale niech będzie trochę więcej szczegółów akcji, niech coś oprócz ciekawego pomysłu zainteresuje tego odbiorcę, bo jak na razie to jest tylko szkic.
To tyle. Mam nadzieję, że nie potraktujesz tego jako krytykanctwo z mojej strony tylko jako krytykę