przez Upiór w 18 Wrz 2011, 18:59
Końca świata nie będzie, ale 2012 raczej bez echa nie przejdzie.
Coś mi się wydaje, że tego 21 grudnia i dnia poprzedzającego będzie jedna wielka masakra. Ludziom ze strachu zacznie odpieprzać, na ulicach wybuchną zamieszki, rozboje - bo zaraz wszystko się skończy, więc czemu nie zrobić zadymy? Inni będą pędzić do krewnych by spotkać się z nimi, pogodzić - zrobią się spore korki i będzie masa wypadków na drogach, bo każdy będzie chciał jak najszybciej gdzieś dojechać. Jeden wielki syf, panika niedojrzałego i znerwicowanego społeczeństwa, koktajle Mołotowa latające na ulicach, rozgrabione sklepy, wszyscy schlani w 3D..
.. A potem nastanie kolejny dzień i wszyscy złapią się za głowę i stwierdzą, że jednak nic się nie stało, świat stoi, jak stał.. Tylko syf jest wszędzie straszny, ale to już robota ludzi.
Wg. mnie w takich zamieszkach zginęłoby sporo ludzi. Ale bez obaw, po dziewięciu miesiącach wskaźnik urodzeń na świecie wyraźnie wzrośnie ;D W końcu to koniec świata: 'ostatni seks', chlańsko z płcią przeciwną, 'hej, bejbe, wszyscy zginiemy! chyba nie chcesz umrzeć dziewicą?' - musi być.
I takie jest moje zdanie. Wiele osób będzie miało ten swój koniec świata, a reszta przeżyje i będzie miała sporo problemów.
"Dlatego - mimo druty, wieże i strażnice
Tam chcemy dotrzeć, gdzie nam dotrzeć zabroniono" - Jacek Kaczmarski, "Stalker"
-
Za ten post Upiór otrzymał następujące punkty reputacji:
- kapucha.