Ech, też miałem "przyjemność" picia piwa od naszych południowych sąsiadów, jeszcze w liceum i pamiętam, że było to średnio przyjemne doznanie - męczyłem trzy piwa przez całą noc aż do rana
Jedno nosiło chyba nazwę
Snadny mnych/ mnich albo coś w tę stronę. Jeśli chodzi o resztę, to nawet nazw nie pamiętam, ale smak mi utkwił w pamięci na dobre - nie chciałbym już tego drugi raz przechodzić. Wolę nasze specyfiki, ostatnio posmakowała mi Perła - nic niezwykłego, ale miła odskocznia od Tyskich-Syfskich, przeciętnych Żubrów, ohydnych od długiego już czasu Żywców, itp.
Co do piw owocowych to jest to dość ciekawa podróż w krainę smaku jak by nie patrzyć, tyle że dla mnie te napoje nie zasługują na miano piw. Smakowo bardzo przyjemne - nie widzę w tym nic pedalskiego
Swoją drogą ciekawe stwierdzenie z ust kobiety: "moje pedalskie upodobania"
Chyba jakiś semantyczny paradoks