Ano. Wrestlingu sportem nazwać nie sposób, bo jak nas uczy Wikipedia, sport to:
... an organized, competitive, entertaining, and skilful activity requiring commitment, strategy, and fair play, in which a winner and loser can be defined by objective means
Skilfl i
entertaining wrestling jest na pewno,
competitive w pewnym (tj. udawanym) sensie też, ale tego co jest po
in which chyba najbardziej w tym czymś brakuje, o grze fair-play nie wspominając.
Nie zmienia to jednak faktu, że na ten pseudo sport lubię czasem popatrzeć, ale... w wykonaniu pań
Jako że jest to zwyczajnie odgrywany spektakl, który służy czystej rozrywce, to tak też należy go traktować, tj. z przymrużeniem oka - coś jak kino akcji rodem z Chin, tyle że na żywo. A poza tym, jako że większość z tych "zapaśniczek" to całkiem seksualne babki, to zwyczajnie bardziej mnie kręci pooglądanie cycastych pań, które też świetnie grają na ringu, niż napakowanych typów w obcisłych galotach
Choć jak widzę ostatnie "pojedynki" to zdaje mi się, że jeszcze parę lat temu było to lepiej robione - mniej pierdo*lenia o Szopenie a więcej akcji i w lepszym wydaniu. Ot, taka Mickie James a.k.a
Psycho - miło było na tę dziewczynę popatrzeć, dopóki się nie upasła...