Był poruszany temat zombie, ale ja go rozwinę
.
Standardowe zombiaki (z filmów "Noc żywych trupów", Resident Evil I, R. E. II). Od obecnych w grze zombiaków różnią się znacznie mniejszą inteligencją, nie pozwalającą używać broni oraz większym stopniem rozłożenia. Są głównie stalkerami i mieszkańcami okolic Zony, którzy ulegli tajemniczemu wirusowi nad którym pracowano w laboratoriach x. Po pogryzieniu przez innych zainfekowanych, po 3-4 dniach bólu, gorączki i dreszczy stawali się tacy jak oni. Naznaczonego też może to czekać podczas podróży po Zonie, ale jest jedno, jedyne lekarstwo: wódka
. W przypadku pokąsania przez zombiaki należy w ciągu doby wprowadzić się w stan upojenia alkoholowego (4 promile to minimum), a rany opatrzyć jak każde inne.
Poruszają się powoli (idąc, można luzem od nich uciec), gdy podejdą do człowieka starają się przytrzymać go kończynami i gryzą. Mają dość słaby wzrok, kierują się głównie słuchem. Gdy usłyszą strzały, krzyki, lub bełkot innych zombie podążają w kierunku odgłosów. Przez to grupują się w stada mogące liczyć w skrajnych przypadkach do kilkuset osobników. Jeden nie stanowi zagrożenia, spora grupa na otwartym terenie w sumie też nie, ale w ciasnych pomieszczeniach robi się niewesoło. Są głupie, potrafią samemu iść na grupę kilkunastu stalkerów.
Eliminacja jest prosta: jeden, celny strzał w łeb. Reszta ciała jest niewrażliwa, po kilkunastu strzałach z AK w korpus czasami padają na kilkanaście sekund, aby po chwili znów wstać i iść na przeciwnika. Ale jeden strzał w głowę nawet z najsłabszych broni sprawia, że już się nie podniosą. Są dość wrażliwe na wybuchy, ponieważ fala uderzeniowa przechodząc przez delikatniejszy niż u ludzi mózg zamienia go w galaretkę. Doświadczeni stalkerzy ostrzeliwują je z karabinów wyborowych dokładnie celując w głowę, lub kryjąc się za przeszkodami obrzucają granatami, by zaraz po ostatnim wybuchu podbiec i z pistoletu dobijać resztę tylko powalonych przeciwników. Ponieważ zombie są już w znacznym stopniu rozkładu, to zdarza się je czasami trochę poszatkować, zwłaszcza z broni maszynowej i strzelb (zarówno śrutem, jak i breneką). Ale nie jest to takie łatwe jak na filmach
. Ramię odpada zwykle nie wcześniej jak po 20-40 trafieniach blisko siebie w bark. Inaczej sprawa wygląda z granatami. Jeżeli ten wyląduje bezpośrednio pod nogami zombie, prawie na pewno urwie mu nogę, albo dwie. Wtedy zacznie się do nas czołgać, aż nas dopadnie, lub my go dobijemy. Kończyny nie są mu potrzebne do ataku, służą do poruszania się. Atakuje zębami, a nie da się go ich pozbawić nie rozwalając wrażliwego mózgu, więc niemożliwe jest jego obezwładnienie bez zabijania.
Jak już pisałem, na otwartych polach są często po prostu ignorowane przez stalkerów, ale w budynkach i podziemiach pokazują szczyt swoich zdolności. Atakują masą, czasami uda im się powalić dorosłego mężczyznę, wtedy trzeba zombiaka jak najszybciej ustrzelić, bo do puki na tobie siedzi nie możesz się podnieść z ziemi i się przemieszczać. Sytuacja się komplikuje gdy na powalonego stalkera wlezie kilkunastu przeciwników, wtedy ten praktycznie nie ma szans , a w ten sposób ginie większość jego ofiar. A dzieje się to zwykle gdy zaczyna się kończyć amunicja, a zombiaki nie.
Występują w całej Zonie, ale najwięcej ich nad Jantarem, w Czerwonym Lesie i lab x16. W tym podziemnym kompleksie jest ich około pół tysiąca, w niektórych miejscach oznacza to dosłowne przesiekiwanie się ołowiem przez tony gnijącego mięsa. Na Wysypisku często grupują się w kilkudziesięcioosobowe grupy, ale nie stanowią one zbyt dużego zagrożenia ze względu na spory rozmiar lokacji (jest gdzie uciekać) a zombi łażą od obozu do obozu zmuszając do ciągłego przemieszczania się grup bandytów i stalkerów. Aby utrzymać jako taki porządek, Powinność regularnie odstrzeliwuje część zombie aby nie doprowadzić do powstania zbyt dużych grup które będą mogły zaatakować nawet Bar, a co gorsze kilkaset osobowe stada spowodują ciągłe cięcie się gry
. Wolność też to robi, ale w praktyce tylko na obszarze Magazynów Wojskowych. Przywódcy obu frakcji zlecali by nam zadania wybicia określonej ilości na jakimś obszarze.
Może mało oryginalne, ale dokładnie opisane
.