Właśnie skończyłem Wiedźmina 2 - Nigdy nie czułem takiej satysfakcji, niedosytu i ciekawości na raz... Postaram się coś tam napisać, ale nigdy nie byłem w tym dobry i zapewne nie będę. Ostrzegam, nie jestem obiektywny jako fan.
Bez spoilerów.
Długo czekałem na tą grę, miałem bardzo duże oczekiwania. Byłem pewien, że będzie godną następcą wspaniałej jedynki i nie pomyliłem się. Najważniejsza w tej grze jest dla mnie fabuła, oczekiwałem że dowiem się co stało się z Geraltem po pogromie w Rivii już po pierwszych zapowiedziach gry, w których można było przeczytać , że podczas grania będzie można skupić się na przeszłości wiedźmina.
Prolog. Pierwsze co zauważyłem to zwiększony poziom trudności walki w stosunku do jedynki, nie każdemu może się to spodobać, ale jak dla mnie to ogromny plus. Już na początku gry miałem styczność z niesławnymi QTE - które jednak pasują do gry, wg. mnie oczywiście. Co z fabułą? Byłem cholernie zaskoczony, nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji, niczym z filmu. Ale Wiedźmin 2 w moim odczuciu to właściwie interaktywny film, w którym piszemy sobie własną historię wiedźmina Geralta z Rivii. Nie licząc 16 zakończeń, z których poznałem przecież tylko jedno praktycznie dziewięć na dziesięć questów da się rozwiązać na przynajmniej 2 sposoby.
Na razie odejdę od fabuły i napiszę o sławnej "słowiańskości" gry, której... właściwie jest tam jak na lekarstwo. Przynajmniej w porównaniu z jedynką. Lokację są bardziej "zachodnie", widać dostosowane do zachodniego gracza. To samo z potworami, czy postaciami. Potwory - nie mam pojęcia po co wymyślili na siłę jakieś nekkery, czy endriagi, podczas gdy wystarczyło tylko wprowadzić kilka nowych z sagi i zostawić te z jedynki. Nie zapadają w pamięć, w przeciwieństwie do tych z jedynki. A może po prostu jedno przejście gry to za mało?
To samo z postaciami, brakuje mi wyrazistych postaci jak w jedynce, oczywiście nie licząc Vernona Roche'a czy Iorwetha.
Pod koniec gry miałem nieodparte wrażenie, że została zakończona zbyt szybko, jakby twórcy chcieli pośpieszyć się z premierą. W porównaniu do długich dwóch pierwszych aktów, trzeci jest bardzo krótki, może 2 godziny grania. Prujemy na przód po głównej linii fabuły, chyba są tu ze 3 poboczne questy. Wszystkie odpowiedzi na pytania z pierwszej części gry są, jak na mój gust podane zbyt szybko, naraz. Można by porównać to do zakończenia Pani Jeziora.
Czuję niedosyt, cholerny niedosyt. Wciąż nie wiem co się stało z Yennefer, ale to raczej przez moje wybory w grze dotyczące fabuły. Samo zakończenie podobało mi się, jeszcze bardziej podkreśla nieliniowość gry...
I taki mały spoiler...
Nie miała to być recenzja, a raczej opisanie takich moich wrażeń z gry... Recenzję mógłbym napisać raczej dopiero po co najmniej dwudziestokrotnym przejściu gry.