Chyba już to pokazywałem, ale nadziwić się nie mogę, jak mistrzowsko można wprowadzić słuchacza w trans za pomocą tak ascetycznych środków. Urzekła mnie również historia powstawania tych utworów:
:
Skromny ekspedient sklepu cynamonowego gdzieś w środkowych Niemczech, wieczorami schodził do piwnicy na zapleczu swojego domu i zgarbiony nad setkami metrów magnetycznych taśm samotnie wyczarowywał w ciemnościach ambientowe pejzaże, wyprzedzające swoją epokę o dobre dwadzieścia lat.W końcu sierpnia 2001 William, archiwizujący własne analogowe tape loops z roku 1982 (mniej więcej dwudziestoletni okres życia nośnika zbliżał się wszak ku końcowi), odkrył kilka zapomnianych, przecudnych fragmentów amerykańskich utworów muzyki pastoralnej. Bogate filmowe krajobrazy rozkwitły nagle przed oczyma jego dźwiękowej wyobraźni. Podekscytowany, zaczął przegrywać zapętlone melodie na CD, jednocześnie miksując je z losowo wybranymi, subtelnie zarpeggiowanymi kontrmelodiami pochodzącymi z Voyetry. Nagle nadszedł niespodziewany szok. Zdezorientowany z początku William szybko zdał sobie sprawę, że pętla dźwięku ulega zaskakującej dezintegracji; w miarę obracania się taśmy, cząsteczki tlenku żelaza, molekularne konstrukcje wiążące muzykę, stopniowo obracały się w pył, wymazywane przez pracę głowicy.
Delikatne płatki dźwięku z rozpadającej się ze starości taśmy opadały powoli we wnętrzności aparatu. Dokonujący swojego dwudziestoletniego żywota loop, poraniony ciszą, gradualnie kaleczony niszczycielską perforacją, progresywnie pożerany od końca przez bezduszny przedmiot, gasnął. Basinski nagrywał śmierć melodii, w których skrywała się jego młodość, jego raj utracony; zapomniane pastoralne krajobrazy umierały łagodnie, pełne godności i wdzięku, przepięknie. Śmierć została wpisana w życie, stało się jasne, że jest jego częścią – kosmiczną zmianą, stopniową transformacją, rozłożonym w czasie podziurawieniem ciała kulami wolnych rodników. (Ten unikalny moment emocjonalnej, mistycznej wręcz medytacji Basinskiego stanowić może argument na rzecz przyjęcia religii Dalekiego Wschodu – z pewnością dla kogoś takiego jak ja, zmrożonego wizją Sądu Ostatecznego podczas podróży zatłoczonym miejskim autobusem
Cały utwór trwa ponad godzinę. Gorąco polecam całą dyskografię tego muzyka- warto.