Jeszcze śmieszniej przedstawiała się ta kwestia po starcie PS2 na polskim rynku... W Niemczech, po przeliczeniu na złotówki, potrzeba było 1,5 kafla na starter (soniak, pad, gra), cen gier nie pamiętam, nowości bodaj w granicach 150zł. W Polsce, kilkaset kilometrów w prawo, gdzie zarobki były relatywnie niższe, Soniak kosztował często pod 3tys. zł, nowość nawet 299zł, o osprzęcie nie wspomnę (dochrapałem się własnej karty pamięci po roku śmigania na sprzęcie
). I tutaj trzeba przyznać rację - piractwo jest złe, ale nie jest samosiejką. Wynika z warunków rynkowych. Dopiero potem nakręca się spirala, która sprawia, że często jest jeszcze gorzej, niż było. A u nas to raczej nie wina samego dystrybutora i developerów - bo jak widać po przykładach zachodnich "tam potrafią" - tylko zdzierców pośredników, dopiero potem osobliwych warunków, który panują na naszym rynku. Pamiętam, jak jeździłem do sklepu "konsolowego" i bluzgałem, bo dostawałem gry po niemiecku za średnio 210-220zł, a kumpel jeżdżący do Niemiec kupował je tam za 40% mniej. Dla ciekawskich - dopóki nie pojawiły się w Polsce Media Markt kilku moich znajomych nieźle żyło ze śmiesznego procederu jeżdżenia do naszych zachodnich sąsiadów, kupowaniu tam sprzętu RTV/AGD z jakimiś niewielkimi usterkami, naprawianiu ich w Polsce i opylaniu jako "prawie nówek" na giełdach (pozdrawiam Warszawski "Volumen"). Analogia moim zdaniem całkiem niezła, tylko to "naprawianie"
gier może nie bardzo
Walczyć z Piractwem się nie da, można je zagłodzić
Tylko czasem trudno, gdy w grę wchodzą tacy hardkorowcy jak Polacy. U nas to ponoć ktoś nawet i CD-A piratował...
Pozdrawiam.