Po pierwsze: misje poboczne w Zewie są rewelacyjne.
Po drugie: moje ulubione ;D
Przede wszystkim - 'Legowisko Pijawek'. Nigdy nie zapomnę uczucia towarzyszącego przechodzeniu między śpiącymi Pijawkami w Stacji Antenowej Krug. Jedyny raz w całej grze, w którym szedłem najwolniej jak to możliwe. Byleby tylko ich nie pobudzić
i ciągłe zerkanie na wskaźnik słyszalności, zamieranie, kiedy tylko podskoczył... Miodzio.
Dalej jest misja dla naukowców związana z odnalezieniem Oazy. Ten klimat! A ta sala z kolumnami z jakiegoś powodu przywoływała mi na myśl pewną scenę z filmu 'Stalker'. Choć nawet podobna nie była, ale oddziaływała jakoś tak na mnie dziwnie.
Polowania na Chimery, i część na Zatonie, i w Jupiterze. To była mocna rzecz ;D
Zbadanie wraku Ogończy, który wpadł do Jupitera. Tylko jakieś psy ganiały, a uczucie niebezpieczeństwa i zaszczucia tylko się nasilało. A wejście do budynku, w którym są dokumenty dla naukowców - to już się wręcz chce, by coś się wydarzyło, bo niepewność do szaleństwa doprowadza.
Kultowy już 'Jeden Strzał' w Prypeci. To oczekiwanie i świadomość, że ma się tylko jedną szansę, by ich załatwić...
Przejście podziemnym tunelem do Prypeci. Teksty Wano - bezcenne ;D A i przechodzenie grupą cichymi, szerokimi korytarzami aż wyostrzało zmysły.
To moje ulubione. A reszta misji była po prostu dobra, gorszych prawie nie ma
Ogółem stwierdzić muszę, że Zew ma najlepsze misje poboczne. I przy wielu z nich można poczuć się jak prawdziwy stalker. Szczególnie wtedy, kiedy masz na sobie zużyty, lekki kombinezon i przestarzały karabin z garścią nabojów.