przez Zari w 30 Kwi 2011, 16:07
Kolejne (mam nadzieję że tym razem lepsze) opowiadanie z mojej wytwórni.
Zapraszam do przeczytania.
Napromieniowany
pamietnik
27 czerwca, 2012rok
Zdecydowałem się wejść do Zony i się nieco wzbogacić, moja obecna sytuacja jest opłakana. Straciłem pracę w fabryce, a banki nie chcą mi udzielić pożyczki. Idę więc prostą, asfaltową drogą wzdłuż lasu. W oddali już widać szlaban graniczny i nieco dalej jakąś grupę psów, chyba zmutowanych. Jakieś parę tygodni temu dostałem maila od kumpla, w którym opisał mi codzienne życie, w jak to nazwał – Zonie.
Przechodzę przez szlaban, którego już nikt chyba nie podniesie i spokojnym krokiem kieruję się w kierunku obozu Samotników, który według wiadomości znajduje się na wprost od szlabanu. Psy przebiegają przez drogę raz za razem, goniąc jakieś stworzenia. Zaczynam się trochę bać gdy patrze na te oślinione, śmierdzące pyski, w obawie wyciągam więc moją starą klamkę, którą kupiłem na sąsiada 3 lata temu. Aleks, to była niewiarygodna menda. Niewiarygodna bo gdy wspomniałem komuś o jego występkach to śmiał się od ucha do ucha i mówi że jestem wspaniałym komediopisarzem. Tak naprawdę, kiedyś ten paszczur, przez przypadek podpalił mi auto, tłumacząc się że mu zapalniczka wyleciała. Taak, jasne. Akurat pod auto, pod dziurę gdzie ciekło paliwo. O święta naiwności.
Od tamtej chwili trzymam Makarowa z ostrą amunicją na tego pacana.
Spoglądam na psy, stały się dziwnie niespokojne. Jeden z nich patrzy na mnie swoimi czarnymi ślepiami. Na szczęście nie jest to Ślepy Pies. Wyciągam pistolet i mierzę prosto w głowę, ale pies chyba się przestraszył i uciekł. Szczeka, wyje, to nie jest najlepszy zwiastun. Czuję głębokie kłopoty.
Nie myliłem się! Już biegnie na mnie sfora 3 psów, wszystkie tak samo paskudne. Mają nienawiść wypisaną na twarzy (o ile można tu mówić o twarzy). Mierzę z przyrządów, i wystrzeliwuję jeden, dwa naboje. Jedna śmierdząca psina padła na glebę. Trzeci nabój poszedł na marne, nie trafiłem. Psy nadal biegną na mnie, już czuję ten smród. Odpalam kolejne naboje: Czwarty, piąty. Rzekłbym
„headshot”bo w istocie tak jest. Drugi pies leży martwy.
Zostały 3 naboje, co zrobić? Oddaję ostatnie strzały, trafiłem łapę i szyję a on nadal na mnie biegnie. Nie mam już naboi, przeładować nie zdążę. Spróbuję szczęścia w walce wręcz. Mam tylko jedną szansę na trafienie, tylko jedną szansę na życie. Uderzam - Nie trafiam.
Cholerny pies rzuca się na mnie, rozpruwa kurtkę. Czy to już koniec, czy czeka mnie śmierć?
Nagle krew spryskuje mi twarz. Jakiś nieznajomy stalker trzasnął w dubeltówki. Psinie rozerwało łeb.
-Hej ty! - Odezwał się
Nic ci nie jest?
-Nie! - Odpowiedziałem
-To miło, jestem Grigory, bytuję w strefie od 2 dni. A ty?
-Ja dopiero co przekroczyłem granicę.
-Chodź, zaprowadzę cię do obozu.
Wstałem, otrzepałem rozprutą kurtkę i spodnie i ruszyłem za nieznanym. Miał kurtkę, z paroma dziurami po kulach. Plecak – samoróbka, Kask z szybką jak u ZOMO-wców.
Pełen powrót do przeszłości.
QA Analyst w Fool's Theory | W Gamedevie od 2019 rokuThe Farm 51 | Intermarum | Fool's Theory