Jedziem dalej
Kule latały wokół nich, pył po wybuchu granatu ograniczał pole widzenia, a co gorsza musieli jeszcze ostrzeliwać się zgięci wpół za małymi, rozklekotanymi osłonami.
-AAAARGHHH!!!- Iwan poczuł porażający ból w skroniach. Zemdlał.
Błysk.
Był w sali szpitalnej, wokół niego gromadziły się pielęgniarki.
- Ładnego mają państwa synka, państwo Kaczenko.
- Szkoda, że nigdy nie pozna swojej rodziny - mruknął jakiś mężczyzna stojący w drzwiach sali. Oczy miał pełne łez.
- CO?!- krzyknęła kobieta leżąca na łóżku szpitalnym.- Co ty wygadujesz Siergiej!
Błysk
Naukowcy krzątający się wokół łóżeczek dziecięcych, zapisywali coś zawzięcie w notatnikach.
-Panie Lebiediew!- Krzyknął jakiś naukowiec - Obiekt o imieniu...eee... o, Iwan tak, Iwan! Jest niestabilny!
-Podaj.... wiesz co masz podać.
-Eeee... tak panie Lebiediew!
Błysk.
TY IDIOTO!!!- Krzyczał Lebiediew - TY GŁUPI, IDIOTO! Nie wiedziałeś co masz podać! Dlaczego mnie o to nie spytałeś!
-Jaa...- Zająknął się młody naukowiec - Wiedziałem co mam podać! Po prostu dałem za dużą dawkę! Nie mówił mi pan, że po podaniu dużej dawki, obiekt może przejawić samowolę, i ogromną siłę, zręczność i spryt! I to po 13 latach!
-TYYY!!! - Ryknął Lebiediew i podniósł ze stołka jakieś małe urządzenie. - Zapłacisz za swój błąd!
Błysk i rozdzierający uszy wrzask.