Kurcze. Patrzę sobie "Czy chciałbyś trafić do Zony w realu?" No to złapałem plecak, wskoczyłem w buty i pędzę na złamanie karku. Dobiegłem. Rozglądam się. Coś dużo ludzi. Na pasażu Zony nie było. Tylko jakiś optyk, CCC i Deichmann. Pomyślałem "wejdę do środka, może tam znajdę". Niestety na hali też nic. Żadnych obozów, frakcji czy anomalii (poza niebezpiecznie śliską plamą po majonezie w alejce spożywczej). W końcu patrzę, a tam wejście TYLKO DLA PERSONELU. "Aha! Cwaniaki myślą, że mnie oszukają. Trzymają Zone pod kluczem, nie chcą aby opinia publiczna poznała prawdę!"
Ale tam też nie było Zony.
Tylko jacyś panowie w krawatach i z słuchawkami w uszach wyprowadzili mnie przed market grożąc wezwaniem policji jak się tu jeszcze raz zjawię. Weźcie, kurde, człowiekowi nadzieję robicie a tu taki ambaras.
A tak poważnie.
Jeśli ktoś chce posmakować uroków życia dość podobnego do tego jakie prowadzą Stalkerzy, to proponuję zacząć uprawiać Urbex, survival etc etc. Urbex oprócz możliwości podziwiania prawie identycznej infrastruktury, umożliwia też przeżycie bliskich spotkań z grupami wściekłych bezdomnych (tudzież groźniejszej odmiany zwanej potocznie Menelami) którym wleźliście na teren, zapewni wam ryzyko związane z przeczesywaniem lokacji (a to, że czasami trzeba pełznąć w deszczu po niepewnej konstrukcji ze 40 metrów nad ziemią to dodatkowe wyzwanie... żee już nie wspomnę o wszelkiej maści dziurach, prętach zbrojeniowych, niebezpieczeństwie porażenia prądem, tonach gruzu który tylko czeka żeby zwalić wam się na łeb czy w końcu zalanych piwnicach gdzie czasami tylko krok dzieli śmiałka od utonięcia) oraz pozwoli poczuć się odkrywcami (jako że jakby nie patrzeć, to odkrywacie jakieś miejsce okryte całunem kurzu wymieszanego z czasem).
Wcześniej ktoś bardzo ciekawie napisał na temat dzikich zwierząt. A teraz ręka w górę, dzielna młodzieży, kto z was w swoim życiu miał okazję zapolować TYLKO na "głupiego" i "zwykłego" dzika?
Jeszcze lepiej. Kto z was miał okazję zapolować na dzika tylko z NOŻEM?
Już nawet nie wspomnę o tych tekstach w stylu "Przyłączyłbym się do bandytów i wspólnie wystrzelał stalkerów i wział łupy i w ogóle." aaalbo "Bym się zaszył SAM w jakimś domu, i bym cały rok badał zonę, i bym to i bym tamto.
Ja rozumiem. Młodość ma swoje prawa, ale na nieobjedzone kości z kurczaka Sidorowicza, trochę REALizmu i odpowiedzialności! Tak na dobry początek.
Oczywiście, że Zona jako wytwór (w swojej konkretnej formie) nie mający nic wspólnego z rzeczywistością przyciąga, jest atrakcyjna, może budzić w nas żyłkę awanturnika i łowcy przygód. To też świetnie rozumiem, bo i mnie samemu bardzo odpowiada przedstawiony tam świat i jego "klimatyczna" otoczka. Ale żyć tam? No chyba już gdyby naprawdę nie miało się NIC do stracenia i żadnej innej alternatywy.
PS: Wybaczcie wybiórcze braki w przecinkach. Fabryka nie dostarczyła nadwyżki na czas.
"Gdzie leśna droga wije się przez uroczysko, nieubłagana czeka mnie i znana przyszłość.
Daremnie wszczynać by z nią spór, mamić pieszczotą, otwarta jest jak mroczny bór - na wskroś, szeroko."