przez Wiewiórka69 w 16 Sie 2010, 22:38
''Judasz''
PDA: ''To już chyba ostatnia wiadomość jaką piszę, nie mam wiele czasu.. mam nadzieje że te informacje się komuś przydadzą. Mam złamaną nogę, w dodatku mocno krwawię i ledwo się tu wczołgałem przed tym monstrem, słyszę go..jest nade mną, chyba ma słaby wzrok bo jeszcze jak dotąd mnie nie zauważył. Wszystko zaczęło się gdy przekraczałem Kordon w stronę bagien..była pózna godzina, ale liczyłem na to że zdążę do najbliższego obozu...niestety nie znalazłem go, a pech dał że jeszcze się zgubiłem, szedłem na zachód...moja latarka mocno świeciła i widziałem wszystko w promieniu kilku metrów, gdy minąłem wielki dąb zauważyłem jak ktoś stoi przy drogowskazie..zgarbiony i wysoki...chłop barczysty, z dwa metry może miał, na sobie jakiś podarty płaszcz a na głowie kaptur..zacisnąłem mocno broń i szedłem powolnym krokiem w stronę tego .. czegoś..jakby, coś mówił sam do siebie, szepty..ale nie mogłem usłyszeć co dokładnie bo mówił za cicho..przełknąłem ślinę, i odezwałem się do niego :
-hej kolego ! słyszysz odezwij się !, jesteś ranny..mam apteczkę ..pomogę ci..-słowa..jakby do niego nie docierały..on zaczął głośno sapać, nie wiedziałem co miałem robić.. zarzuciłem broń na ramię i przyśpieszyłem kroku.. zostawiając go..gdy byłem już wystarczająco daleko.. wyjąłem lornetkę i spojrzałem w jego stronę, mam specjalną wykrywającą ludzkie ciepło...nic nie widziałem, nie było nikogo.. jakby..wyparował. Nie wiedziałem czy miałem się bać czy cieszyć. Jakby nigdy nic..szedłem prosto, ale czułem..czułem jakby ktoś za mną szedł, lecz gdy się odwracałem to nie było nikogo. Myślałem że wariuję, ale gdy przystanąłem aby złapać oddech..zauważyłem go, stał jakieś cztery metry o de mnie, zgarbiony a twarzy nie widać.. podszedłem, i zapytałem cicho..
-Kim ty jesteś ?..-po chwili uniósł głowę ale to co ujrzałem było okropne..nie miał oczu, twarz cała szara a skóra na niej naciągnięta..szybkim ruchem, chwycił mnie i podniósł, nie wyobrażalną siłą..rzucił a ja uderzyłem o ziemię, przy upadku złamałem nogę..usłyszałem tylko trzask łamiącej się kości..krzyczałem z bólu, ale on nie reagował..nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem, z tyłu pleców wyłoniły się ogromne skrzydła..rozpiętość ich była przerażająca..uniósł się w powietrze i chciał mnie złapać.. ale odskoczyłem na bok, doczołgałem się do dziur..nie wiem kogo to nora.. ale właśnie tutaj teraz siedzie..wszystko tak szybko się dzieje, słyszę go ! cały czas chodzi w okolicy szukając mnie. Słabo mi..nie mogę zatamować krwawienia..zimno..chłód przenikający całe ciało..przepraszam że zawiodłem cię Misza..''
-
Za ten post Wiewiórka69 otrzymał następujące punkty reputacji:
- Mikkil, Śliski, Alvarin, Monoliciarz.