Teraz będzie akcja. Nie chcę szokować, ale też nie mam zamiaru się czegokolwiek wstydzić.
Pradziadek Wilhelm był w armii od 1940 roku, jako rezerwa, bo miał 40 lat jak go wcielili, Francja. Nigdy nie lubił wojska dlatego unikał wart twierdząc, że boli go ząb, co jego dowódca kupował. Niestety, wpadł z faktem, że stracił zęby w młodości i miał sztuczną szczękę.
Trafił do Stalingradu jesienią 1942 roku. Wyjechał pod koniec grudnia 1942 do domu sikając sobie do buta, co doprowadziło do odmrożenia i amputacji stopy. Zmarł w bodaj 1973 roku w Opolskim, gdzie mieszka moja babcia.
Prawujek którego imienia niestety nie pamiętam, bo najmniej o nim wiem był artylerzystą od 1939 roku. Walczył w Polsce i Rosji, także pod Stalingradem. Nie znali się z Wilhelmem, rodziny połączyły się dopiero po wojnie. Jego żona go rzuciła w 1943, odszedł z armii i wstąpił do Kriegsmarine. Służył na niszczycielu. Zginął w trakcie zatonięcia tej jednostki.
Od strony mamy pradziadek Paweł Gnioździorz, Polak, ukrywał żydów i działa opozycyjnie. W 1942r. trafił do Auschwitz, który opuścił bodaj w 1944 roku, musiałbym sprawdzić. Mam nawet jego zdjęcie z numerem obozowym.
I był jeszcze Prawujek Peter, jednak mimo, że jego się nie wstydzę wolę nie mówić. Jakbyście naciskali OK, ale wtedy to nie ja prowokuję