przez Kuballa44 w 07 Sie 2010, 08:14
Świeżutki sen, sprzed paru godzin. Niestety, nie podam go tak szczegółowo jakbym chciał, gdyż już jego szczegóły zacierają mi się w pamięci... I bardzo dobrze. Niestety, mam dziwne wrażenie że ten sen wróci kiedyś, choć nie mam na to najmniejszej ochoty...
Był jakiś budynek, dość spory, można by rzec, sala. Wystrojony jak na jakiejś zabawie... Siedziało tam parę osób, które nijak nie mogły go wypełnić. Oczywiście, część coś piła. Było też tam, pomijajac inne, normalne, jedno długie lecz dość wąskie okno. Pamiętam, że stałem przed nim. I wtedy.... Nie wiem co to było. Coś jak bicz z myśli, taki pocisk z uczuć, wrażenia... Nagle poczułem że coś, i to coś niebezpiecznego, co chciało mi o tym uświadomić, obserwuje mnie zza tej szyby, z dworu. Ta myśl, wrażenie, było tak silne, że aż się zatoczyłem. Gdy się opanowałem, zobaczyłem ze z innymi osobami dzieje się to samo. We śnie, i tuż po przebudzeniu, pamiętałem każdy szczegół tego uczucia... Jednak i tak nie wiem czy mógłbym opisać jak ogromnie to przerażało we śnie... Pamiętam, takich uderzeń było jeszcze kilka... I cały czas, wszyscy potem, czuliśmy obecność czegoś niezwykłego poza murami budynku...
Mimo wszystko mam nadzieję, że ten sen się nie powtórzy... Choć mam niestety pewność, że będzie inaczej.
Słowa były niegdyś czarami i do dziś słowo zachowało coś ze swej siły czarodziejskiej. Słowami może człowiek uszczęśliwić lub doprowadzić do rozpaczy, słowami nauczyciel przenosi na uczniów swą wiedzę, słowami mówca porywa słuchaczy, decyduje o ich sądach i rozstrzygnięciach. -Freud.