przez J0Hny w 28 Lip 2010, 02:45
Rozdział 1
Strzelałem na oślep, dopiero gdy skończył się magazynek uświadomiłem sobie, ze od kilku sekund wróg nie strzela.
-Tony, Harry, za mną –krzyknął. Dobiegłem do prawdopodobnej pozycji oddziałów wroga, moim oczom ukazały się ślady krwi i prowizoryczne wyposażenie pozostawione przez wroga.
Minęły mnie niedobitki drużyny Alpha i Delta oraz drużyna Foxtrot, gdy instynktownie rzuciłem się na ziemie, po chwili zostałem ogłuszony. Przesuwałem ręką po ziemi aż w końcu natrafiłem na M16. Chwyciłem broń, podparłem się ręką i zobaczyłem żołnierzy Vietcongu. Poczułem ból z tyłu głowy i straciłem przytomność. Zanim jednak zupełnie ją straciłem doszedłem do wniosku, ktoś zdetonował obok nas ładunki wybuchowe i nas zaatakował. Obudziły mnie czyjeś głosy. Otwarłem powieki, znajdowałem się gdzieś w pod ziemią, obok mnie tliła się świeczka, próbowałem przesunąć rękę, ale była przywiązana do krzesła, na którym siedziałem. Po chwili to pokoju weszli dwaj Wietnamczycy, jeden krzyknął coś do drugie po czym kopnął mnie w twarz. Przewróciłem się razem z krzesłem. Oprawca podniósł kij otoczony cierniami, poczym zaczął mnie nim okładać. Wybawił mnie huk w korytarzu, wrogowie wyszli z pokoju. Ja w tym czasie przewróciłem świeczkę, podsunąłem się do niej i zacząłem przepalać sznur. Po uwolnieniu prawej ręki, uwolniłem się z krzesła odwiązując resztę sznurów. Podniosłem się i zacząłem się ostatkami sił skradać w głąb korytarza. Moim oczom ukazał się wróg, podbiegłem do niego, wyciągnąłem mu zza pasa maczetę i poderżnąłem mu gardło. Gdy upadł poznałem, że ma mój sprzęt. Wziąłem jego wyposażenie w tym jego AKM. Podpierając się do ściany doszedłem do skrzyżowania tunelów. Dostałem kolbą w twarz.
-Sorry, sierżancie, myślałem, że to jakiś kitajec –usłyszałem głos Vinczento.
-Wills, wreszcie cię znaleźliśmy, k*rwa nieźle cię załatwili –tym razem mówił do mnie dowódca drużyny Foxtrot, Carlson.
-Co, ku*wa się stało? –spytałem.
-Gdy wbiegliśmy na ich pozycje, zdetonowali ładunki zakopane pod ziemią, okazało się, że staliśmy na sieci tuneli, kitajce wyszły z pod ziemi, ci z Bravo i Easy zostali od nas odcięci wyparli ich na polanę, nie wiemy czy kto kol wiek przeżył, druga grupa kitajców za atakowała po między tobą a nami i dlatego się tu znalazłeś. Po tej bitwie zostało nas siedmiu, oprócz ciebie.
-Kto przeżył z mojej drużyny?
-Vinczento i Neils, przykro mi ale Chu dostał w tętnice a O’Conor zginął w wybuchu.
-Co teraz robimy?
-Za nim w tunelach szlak trafił radiostacje to zdążyłem zameldować.
-I?
-Wysłali Huey’je na poszukiwania Brawo i Easy, nam kazali przeszukać te tunele i obiecali, że nad tym regionem będą krążyć Huey’je, które nas jakby co wyciągnął.
-Dajcie mi chwilkę i ruszamy.
The healthy human mind doesn't wake up in the morning thinking this is its last day on Earth. But I think that's a luxury. Not a curse. To know you're close to the end is a kind of freedom.