To jest tylko jedna z wielu rzeczy ta z reformą. Wg. mnie in minus. Przywracanie tego to też nie jest sposób, kolejne zamieszanie, wyje*ane pieniądze, a jak opozycja przejmie władze, to co, znów wprowadzą gimbazy, zmienią wiek emerytalny? To już parodia będzie, ale ja nie o tym. Nie generalizujmy. Znam sporo młodych ludzi, całkiem ogarniętych, coś chcących w życiu, myślących. Znam masę matołów, którzy mają sieczkę w głowie. Gdy byłem w ich wieku i całe moje pokolenie, też nie twierdzę, że ynteligencja biła z nas. Robiło się głupie rzeczy i to jest naturalne. Ale był tam jakiś respekt do rodziców, szkoły, instytucji. Mniejszy, niż nasi dziadkowie na pewno, ale jednak. Teraz grom młodych nic sobie z niczego nie robi. Komórka, fejsbuczek, sobotni melanż i wyje*ane na wszystko. Tata da, mama da, żyją jak pączki w maśle. Przyjdzie taki, porobi jeden dzień, zmęczony już jak sku*wysyn. Powiesz mu coś, zaraz z ryjem, roszczeniowa postawa, pozjadał wszystkie rozumy. Także jest i tak i tak. Są normalni i barany.Wg. mnie procent tych uwstecznionych rośnie coraz bardziej. Dla mnie takim wyznacznikiem jest kawał o maturze. Kiedyś rozwiąż zadaniem, dzisiaj pokoloruj jabłka, za 20 lat - podpisz się. I teraz dochodzimy do sytuacji ze stołówki. Bicie to nie jest metoda, ale nie dawanie klapsów też nie. Bez stresowe wychowanie prowadzi właśnie do sytuacji, że gównażeria myśli, że im wszystko wolno. Jak się od początku nie wyrobi posłuchu to potem sobie można gadać i nic to nie zmieni. Jak grochem o ścianę. Tak samo, jak się nie poświęca uwagi. Rodzice na nic nie mają czasu, kupi zabawkę, włączy tv albo srajfona i dziecko radź se cały dzień. Potem dzieci takie są dorosłe i powielają zachowanie swoich rodziców, czyli najpierw ja i moje potrzeby, potem rodzina. Z pokolenia na pokolenie wyrastają potem takie egoistyczne snobki, którzy myślą, że życie się kręci tylko wokół nich. Wg. mnie najgorsze dopiero nadchodzi. Już teraz widzę takie 20 letnie mamusie. Wszystko inne ważne, tylko nie dziecko. To spotkanie z koleżankami, to impreza w weekend, i cały dzień w komórce klika w ch*j wie co. Dziecko podrzucić babci, rodzicom, nic nie ugotuje, zupki gotowe najlepiej i patrzy tylko jak od dzieciaka spie*dolić. Weekendowa mama. I co tu wymagać od takich rodziców, skoro sami z kulturą zostali na poziomie ameby.
Żeby nie truć wspomnę, jak byłem ostatnio w jakiejś sieciówce. Nie piszę gdzie i jakiej bo mniejsza o to. Poszedłem na zakupy. Chodzę po tym obiekcie, a w tle muzyka z jakiegoś horroru w typie atrium canceri. Dark ambienty czy ch*j wie co. Generalnie mam w ch*ju co się puszcza w sklepach, no ale muzyka ewidentnie z dupy. W końcu to nie interes prywatny, tylko sieć. Nie wiem czy tam są jakieś regulaminy co można puszczać, czy nie, zwróciłem obsłudze uwagę, że trochę nie halo i kto wpadł na pomysł taki, to usłyszałem odp. że wyłączą jak skończą zmianę. Nie chciało mi się drążyć tematu, ch*j wie czy mieli koncesje nawet, więc machnąłem ręką i poszedłem, ale pierwszy raz spotykam się z taką akcją. Rozumiem sklep prywatny, nie pasuje, wychodzisz, no ale miejsce, gdzie przychodzą matki z dziećmi, osoby starsze, a tu takie jomby? Mogli jeszcze zapodać kowkowe klimaty ze spotify.
ku*wa ludzie, trochę pomyślunku co puszczacie. Dom domem, ale robota, jeszcze u kogoś i takie pomysły, gratulacje...