Uciekając przed blaskiem atomu... sztuka przetrwania

...a raczej wszystko o wszystkim. Debaty na dowolne tematy.

Re: Uciekając przed blaskiem atomu...

Postprzez kapucha w 04 Maj 2011, 09:33

Mutanty by były na stówę.

Ale były by to drobne zmiany typu: inny kolor sierści, oczu, itp. Rodziły by się też mutanty typu 3 ręce, 2 pyski i zdeformowane, ale one rodziły by się martwe, lub zdychały by po kilku dniach, bo matki by je porzucały, i nie były by w stanie same zdobywać pożywienia. Na mutki typu snork czy kontroler na szczęście nie ma co liczyć :wink: .

Tak świat wyglądał by jak w Metro 2033, ale przy użyciu konwencjonalnych bomb tylko przez pierwsze kilka miesięcy. Myślę, że po roku góra 2 latach można by było hodować rośliny na powierzchni. Ale nawet po 5 latach bał bym się wchodzić do krateru po bombie. Skażenie utrzymywało by się tam kilkanaście lat. A do jak najszybszego życia na powierzchni to podam Wam przykład Prypeci. Łażąc po rowach, krzakach, bawiąc się w piaskownicy :E można nawet teraz doznać lekkiego napromieniowania (najwyżej rzygi i sraczka) ale chodząc po asfalcie czy chodniku jesteśmy odizolowani od podłoża, i promieniowania prawie nie ma. Po wyjściu na powierzchnię radzę więc spać na czymś grubym i jak najwyżej :wink: .

A jeśli błysk na horyzoncie jest widoczny, to będąc w zasięgu fali uderzeniowej mamy tylko kilka sekund. Nie ma czasu na szukanie kryjówki. Najlepiej jest jak już pisałem rzucić za jakąkolwiek ścianę lub murek po przeciwnej stronie od wybuchającej bomby i wcisnąć się w kont. Ja będzie po wszystkim trzeba szukać kryjówki bo najgorsze przed nami. W kryjówce się przebrać, dokładnie umyć (bez wody szorować szczotą na sucho) i najlepiej dużo jeść i wypoczywać, bo zmęczony organizm gorzej sobie radzi z promieniowaniem.

Pozdrawiam.
kapucha
Łowca

Posty: 400
Dołączenie: 09 Kwi 2011, 13:53
Ostatnio był: 01 Lut 2015, 22:11
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: F1 Grenade
Kozaki: 94

Reklamy Google

Re: Uciekając przed blaskiem atomu...

Postprzez Universal w 04 Maj 2011, 14:59

kapucha napisał(a):A do jak najszybszego życia na powierzchni to podam Wam przykład Prypeci. Łażąc po rowach, krzakach, bawiąc się w piaskownicy :E można nawet teraz doznać lekkiego napromieniowania (najwyżej rzygi i sraczka) ale chodząc po asfalcie czy chodniku jesteśmy odizolowani od podłoża, i promieniowania prawie nie ma. Po wyjściu na powierzchnię radzę więc spać na czymś grubym i jak najwyżej :wink:


Awaria elektrowni jest przecież zupełnie czym innym niż wybuch bomby, nie ma co tego porównywać... Poza tym, tak jak jedni zaniżali wartości promieniowania, tak drudzy je zawyżali, więc ten Czarnobyl nie jest aż taki straszny.

Ostatnio na Dwójce był dokument - paru biologów zajmuje się patologiami zwierząt i roślin w Zonie. Np. takie jaskółki z pokolenia na pokolenie są coraz słabsze i to pomimo coraz mniejszego promieniowania. Doszli nawet do wniosku, że gdyby nie migracja z zewnątrz, ich populacja całkowicie by wyginęła.

Nie wyobrażam sobie hodowli roślin po 2 latach od wybuchu. No, chyba, że byłaby to mała ilość bomb, daleko itd. Chociaż raczej wyglądałoby to jak w "Ostatnim Brzegu". Arszenik byśmy łykali.

Błysk atomu - i mi się "Jerycho" przypomina :E
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.
Awatar użytkownika
Universal
Monolit

Posty: 2614
Dołączenie: 21 Lip 2010, 17:54
Ostatnio był: 10 Maj 2024, 08:12
Miejscowość: Poznań
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2
Kozaki: 1052

Re: Uciekając przed blaskiem atomu...

Postprzez Szpagin w 04 Maj 2011, 15:01

Moim zdaniem nie ma co się bać. Al-Kaida ma pewnie jedną głowicę, którą odpali w Niemczech albo Anglii (najwięksi sojusznicy Ameryki w Europie). Polsce nic nie grozi.
A co do bomb kobaltowych: taka broń ma sens, chodzi o stworzenie muru z silnie napromieniowanego terenu, który nie przepościłby wrogiej armii. Podobno Amerykanie chcieli przerobić Polskę na taki mur podczas III wojny światowej (tak zakładały plany z czasów zimnej wojny).
Image
Awatar użytkownika
Szpagin
Legenda

Posty: 1187
Dołączenie: 26 Wrz 2009, 11:39
Ostatnio był: 15 Gru 2021, 23:24
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: VLA Special Assault Rifle
Kozaki: 238

Re: Uciekając przed blaskiem atomu...

Postprzez Dementorin w 04 Maj 2011, 15:43

Może wróćmy jednak do tematu, nie róbmy Fallouta.
Dementorin
Tropiciel

Posty: 391
Dołączenie: 17 Cze 2009, 10:25
Ostatnio był: 30 Paź 2014, 20:05
Kozaki: 261

Re: Uciekając przed blaskiem atomu...

Postprzez kapucha w 04 Maj 2011, 19:25

Universal napisał(a):Nie wyobrażam sobie hodowli roślin po 2 latach od wybuchu. No, chyba, że byłaby to mała ilość bomb, daleko itd. Chociaż raczej wyglądałoby to jak w "Ostatnim Brzegu". Arszenik byśmy łykali.

Błysk atomu - i mi się "Jerycho" przypomina :E



Nie mówię o hodowli bezpośrednio w kraterze, nawet w podłożu. Do miejsca wybuchu nie zbliżał bym się z 10 lat. Ale cebula albo ziemniak w doniczce, na betonowej posadzce na piętrze (zakładam brak dachu :E ) o ile powietrze nadawało by się do oddychania i podlewany by był czystą wodą powinien nadawać się do jadzenia. Oczywiście zakładam, że osiedlił bym się co najmniej z 50 km od najbliższego krateru (jeżeli bomby nie upadną gęsto, to jak najdalej). A wnętrze doniczki nie musi być wcale wypełnione ziemią - nawalić połamanych patyków, trocin i próchna (z resztek drzew - chodzi o "wkład" z materiału, który nie leżał bezpośrednio na ziemi) i pomieszać z kupą swoją i kolegów - no co? w świecie post-apo nic się nie marnuję, a kupa to dobry nawóz :wink: .

A wracając do tematu: uważam, że to nie sztuka ukryć się przed wybuchem, sztuką jest przetrwać w zniszczonym świecie.
kapucha
Łowca

Posty: 400
Dołączenie: 09 Kwi 2011, 13:53
Ostatnio był: 01 Lut 2015, 22:11
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: F1 Grenade
Kozaki: 94

Re: Uciekając przed blaskiem atomu... sztuka przetrwania

Postprzez Dementorin w 04 Maj 2011, 19:45

Dobra zmieniłem temat na: Uciekając przed blaskiem atomu... sztuka przetrwania.
Teraz rozmowy mają większy sens. :wink:
Dementorin
Tropiciel

Posty: 391
Dołączenie: 17 Cze 2009, 10:25
Ostatnio był: 30 Paź 2014, 20:05
Kozaki: 261

Re: Uciekając przed blaskiem atomu... sztuka przetrwania

Postprzez kapucha w 05 Maj 2011, 09:52

A jak myślicie jakie zwierzęta i rośliny najlepiej nadawały by się do hodowli w zniszczonym świecie? Najniższe wymagania, a wytwarzające dużo wysokokalorycznego pokarmu? Poza ziemniakami i jakimiś owadami (świerszcze, dżdżownice) nic lepszego nie widzę. Ale też trzeba jedzenia zawierającego witaminy i minerały. Z warzyw cebula ma dużo wit. C, a zmielone skorupki jajek mają dużo wapnia, więc modą zastąpić mleko. Do tego można szukać w ruinach aptek jakiś witaminek i np. wapnia w musujących tabletkach. Bo przy niedoborze witamin organizm szybko osłabnie i zacznie chorować, a tylko mocny organizm ma szanse przeżyć w takich warunkach.

A co Wy o tym myślicie?
kapucha
Łowca

Posty: 400
Dołączenie: 09 Kwi 2011, 13:53
Ostatnio był: 01 Lut 2015, 22:11
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: F1 Grenade
Kozaki: 94

Re: Uciekając przed blaskiem atomu... sztuka przetrwania

Postprzez Dementorin w 05 Maj 2011, 14:05

kapucha napisał(a):A jak myślicie jakie zwierzęta i rośliny najlepiej nadawały by się do hodowli w zniszczonym świecie? Najniższe wymagania, a wytwarzające dużo wysokokalorycznego pokarmu? Poza ziemniakami i jakimiś owadami (świerszcze, dżdżownice) nic lepszego nie widzę. Ale też trzeba jedzenia zawierającego witaminy i minerały. Z warzyw cebula ma dużo wit. C, a zmielone skorupki jajek mają dużo wapnia, więc modą zastąpić mleko. Do tego można szukać w ruinach aptek jakiś witaminek i np. wapnia w musujących tabletkach. Bo przy niedoborze witamin organizm szybko osłabnie i zacznie chorować, a tylko mocny organizm ma szanse przeżyć w takich warunkach.

A co Wy o tym myślicie?

Myślę że (świerszcze, dżdżownice) to najgorsze co można zjeść. Owady żywią się padliną, która jest napromieniowana. Same wchłaniają duże dawki ze względu na to, iż znajdują się pod ziemią, która jest skażona. Trzeba by szukać czegoś typu dzik czy świnia. Te ssaki są grube, mają dużo tłuszczu (warstwa izolacyjna) więc można je jeść.
Dementorin
Tropiciel

Posty: 391
Dołączenie: 17 Cze 2009, 10:25
Ostatnio był: 30 Paź 2014, 20:05
Kozaki: 261

Re: Uciekając przed blaskiem atomu... sztuka przetrwania

Postprzez jalkavaki w 05 Maj 2011, 14:41

Czy ktoś tu w ogóle wie o czym mówi? Ma pojęcie jakiekolwiek o tym gdzie byłyby uderzenia jądrowe?
Mieszkańcy miast o położeniu strategicznym (czyli wszystkie znajdujące nad jakąś większą rzeką, lub gdzie jest jakis węzeł kolejowy lub drogowy) mają przerąbane. Nie ma co się łudzić, nie przeżyjemy.
Ci którzy przeżyją będą mieli jeszcze gorzej.
Znikną wszelkiego rodzaju służby porządkowe. Można zabijać i mordować do woli. Bez konsekwencji.
Jakiekolwiek media? Zapomnijcie. Może przez jakiś czas będą działać telefiony satelitarne (acz wątpię, bo satelity też są celami). Zero prądu, gazu, wody...
Fajnie?
Wojna jest zła. Ale gorsze są sukinsyny które nie mają nic za co byliby gotowi walczyć i umierać.
"Może nas wiedzie szalbierz chciwy paru groszy
Lecz lepsze to niż śmierć na wapniejących szańcach" - J. Kaczmarski, Stalker.

Za ten post jalkavaki otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Universal.
Awatar użytkownika
jalkavaki
Legenda

Posty: 1379
Dołączenie: 02 Kwi 2010, 11:20
Ostatnio był: 20 Lip 2022, 06:45
Miejscowość: Stetinum
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TOZ34
Kozaki: 193

Re: Uciekając przed blaskiem atomu... sztuka przetrwania

Postprzez The Witcher w 05 Maj 2011, 14:51

Może jestem głupi, ale myślałem że te strategiczne cele się zajmuje a nie rozpie*dala. :P No bo co by dało rozpieprzenie miasta nad większą rzeką czy obok czegoś typu tory/cokolwiek służącego do transportu?
The Witcher
Legenda

Posty: 1175
Dołączenie: 31 Lip 2008, 09:03
Ostatnio był: 02 Lip 2024, 16:33
Ulubiona broń: --
Kozaki: 325

Re: Uciekając przed blaskiem atomu... sztuka przetrwania

Postprzez kapucha w 05 Maj 2011, 15:23

Może wróćmy do tematu i mówmy o przetrwaniu "jeżeli" się wydarzy, a nie o polityce "czy" się wydarzy.

Tak @jalkavaki, jakiś czas temu pisałam, że najgorsze będą gangi bandziorów napadające na uczciwych ludzi. A co do braku gazu, prądu, wody to nie brak prądu będzie problemem. Problemem będzie impuls elektromagnetyczny, który poniszczy elektronikę. Nawet mając agregat niewiele zdziałamy, bo wszystko co bardziej zaawansowane od zwykłej żarówki będzie zniszczone.

"Mieszkańcy miast o położeniu strategicznym [...] mają przerąbane. Nie ma co się łudzić, nie przeżyjemy." - ale nie wszyscy mieszkają w miastach o położeniu strategicznym i nie wszyscy będą w nich w chwili ataku, bo pojechali np. na grzyby, albo do babci :wink: .

"Ci którzy przeżyją będą mieli jeszcze gorzej." - i tak wolę zginąć walcząc o przetrwanie, niż zginąć od razu.

A zresztą, mając takie nastawienie to i tak niektórzy nie mają szans :wink: .
kapucha
Łowca

Posty: 400
Dołączenie: 09 Kwi 2011, 13:53
Ostatnio był: 01 Lut 2015, 22:11
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: F1 Grenade
Kozaki: 94

Re: Uciekając przed blaskiem atomu... sztuka przetrwania

Postprzez Wave w 05 Maj 2011, 17:06

Mimo wszystko mam dziwne wrażenie, że niektórzy z nas przesadzają. Po wybuchu bomby ja sam bym był tak przerażony, że nie wiem, czy bym się nie załamał. Ciężko by mi było wyleźć ze schronu. Od tak można sobie gadać, co się zrobi, ale jeśli skala problemu przerośnie nasze domysły? Nie chcę zginąć powolną śmiercią w piwnicy, a ryzykować zdrowiem/życiem, by po jakimś czasie wyjść z ukrycia też zbytnio nie mam zamiaru. Na dodatek tak się chwalicie, że wzięlibyście maski i kombinezony na dodatek OP-1. Są to kombinezony przeciwchemiczne, do promieniowania raczej się nie imają. Ciekawe, czy jeszcze chronią, mimo swego wieku. Może jakiś pył będzie zatrzymywać, ale tę samą ochronę mogę osiągnąć dzięki jakiemukolwiek gumowemu obraniu. Wolałbym tego OP-1 wzmocnić ołowiem. Dodatkowo potrafilibyście uzbierać wystarczającą ilość filtropochłaniaczy do masek? Wątpię, bo obecnie te są drogie, a słonikowe albo nie działają, albo na krótki czas. Dodatkowo nie da się mieć pewności, kiedy na pewno zaczyna padać filtropochłaniacz. Czuć to tylko po oporach wdechowych, ale po pewnym czasie te i tak są męczące. Dobrze, że niektóre filtropochłaniacze, gdy są prawie zużyte, wydzielają okropny zapach z jakiejś substancji. Taki śmierdzący sygnalizator. Wolałbym mieć maskę z gwintem, który daje możliwość podłączenia butli z tlenem (na szczęście mam maskę z takim gwintem ;D). Mimo wszystko, jakby to potem znów zapełnić? Na dodatek myślę, że i tak załapalibyśmy jakąś dawkę promieniowania, choć pewnie zależy to od położenia schronu. Tak więc, takie są moje wywody na ten temat.
Wave


Ostatnio był: 01 Sty 1970, 02:00

PoprzedniaNastępna

Powróć do Prawie o wszystkim

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 6 gości