przez KoweK w 07 Paź 2007, 15:31
Ja miałem lekki dylemat pomiędzy "Włochaty - Ziemi poświęcone", a "Crass - Reality Asylum". Wybrałem to drugie jako, że tekst jest bardzo kontrowersyjny i anty-religijny.
-----------------------------
Ostatniej nocy śniło mi się, że stałem przy ścianie Getsemańskiej: zielonej nocy. Oliwki zostały już zebrane, bogaty olej wypełniony już został wonią drogocennych wyciągów z oilbanum, sandałowca i mirry. Stałem przy ścianie, nie wiedząc, w którą stronę się odwrócić. Tłum był zły.
-Biegnij, mistrzu, biegnij.
Jednak zamiast się wycofać, padł na kolana, by obwąchiwać kwiaty podobne do dzwoneczków, białe i mocno pachnące.
Często śniłem o tej ścianie i przeważnie wybierałem śmierć. Dziecię Jezus, już nieżywe. Umiera dla siebie, tak więc niech nikt nie mówi, że spiskuję. Wycieram swoje usta łachmanami jego wiary.
Sam ją dźwigaj, Jezu. To jest twoja wina, dźwigaj ją sam. Ja, Chryste nie jestem słaby. Przekleństwo wyszeptane zmysłowymi ustami, wycharczane poprzez ślinę.
-Czyja wina?
Wisi w przyjemnej rozkoszy nad naszymi nagimi ciałami, przybitymi gwoździami do jego przekrzywionego krzyża
-Wybacz im, Ojcze...
Ale wybaczyć komu? Nie ma co wybaczać, nie ma komu.
Złaź na dół z tych pobożnych wysokości, ty papieska maskotko, królewski wsporniku na flagę, koźle, ofiaro policyjnych pałek. Wymiotuję na ciebie, Jezu. Wybaczyć? Nie, nie potrafię wybaczyć.
Wisi taki zadowolony z siebie, przybity gwoździami do swojego wstrętnego krzyża. Samobójczy wizjoner, hulaka, rozpustnik, gwałciciel, prosta maszyna do kopania gleby. Kopałeś doły w Auschwitz. Gleba bogata jest w twoją winę.
Gwoździe są twoją jedyną trójcą, ale jeśli cię one obrażają, pozwól, że ci je wyciągnę. Ja nie czuję bólu.
Ale zobacz, krzyż jest dziewiczym ciałem kobiecości. To dlatego odwróciłeś się do niego tyłem?
Panie Boże Wszechmogący, widzę historię nienawiści, ponieważ sztywny w swojej świętej winie nie mogłeś stanąć przodem do ciała.
Zamiast zrodzić tę drugą płeć, matkę, dziewczę, kobietę, on wisi, wiotki, wykrzywiony, jednak to my musimy ciągle cierpieć. Każda kobieta w jego rynsztokowej teologii jest krzyżem, krzyżem w jego aroganckiej przyjemności.
Chcemy, Jezu, twojego ciała, nie krwi, zatrzymaj ją sobie na bardziej podchwytliwe ofiary niż ta. Mam dla ciebie pomysł z ikrą. Posłuchaj. Oni przytrzymują ją przy ziemi, widzisz? Teraz spojrzysz na nią? Spojrzysz? Zobacz, ona ucieka przed tobą. Przytul ten kształt. Przytul. Masuj. Masuj ten kształt. Niech cię diabli, rozkoszuj się. Ale nie, on zbyt mocno kocha swój krzyż. Okaleczony przez krzyż. Zwiotczały przez krzyż. Stoję przy ścianie, pokonany.
Ale spójrz, jego oczy się otwierają. Drewniany słup reaguje na drapanie koniuszkami jego palców. To jest prawdziwy cud. Słup otwiera się ukazując maleńką mokrą rysę koloru ciała, jak mięso, jak usta. Strumień płynu spada na ziemię. Och, ten zapach, to ciepło. Czy istnieje lepszy alkohol od tego, pobożny Jezu? Nagle odzyskuje siły, rozdziela swoje szmatki, spomiędzy których ukazuje się rysa. Ach, Panie, teraz powoli, powoli.
Słup przybiera kształt, bardzo zgrabny kształt, niczym butelka czy wiolonczela. Ramiona krzyża stają się rękoma, które wyciągają się, by przytulić, ogrzać, zaopiekować się. Plecy zginają się i rozkoszują. Kręgosłup napręża się w strumieniu cielesnej radości; maleńki iskierki, które pobudzają fale mózgowe. Głowa kształtuje się, klasyczna w swoim wdzięku. Smutne oczy świecą współczuciem, usta pokazują pasję. Delikatne dźwięki, pierwotna mowa, bulgotanie pożądania.
Ale niestety, nie. Sny spiskują, by zamącić w głowie. On wybiera krzyż, chce wisieć na nim nadal i umierać, zawstydzony kłamstwem, jakim jest dziewiczość jego matki. Ślepy, skrępowany niczym indyk. Zimny, nieprzytomny, samobójczy.
Umieraj na swoim krzyżu, męczenniku. Duś się własnym ja. Niczym się nie dziel, ty bezpłodny, bezsilnym, pieprzony proroku śmierci. Jesteś szczytem pornografii. Pornografii strachu. Strachu kutasa, strachu cipy, męskiego strachu, kobiecego strachu. Pornografii strachu.
Tak, Jezus umarł za swoje grzechy, nie za moje
"kowunio jest stalkerem ubranym w sweter ochronny "wschód słońca" szukającym artefaktów w zonie szczecińskiej
legenda głosi, że zdołał ominąć korki i dostać się do centrum - żyły złota"
Wheeljack