Pomyślałem, że ciekawą rzeczą byłaby możliwość wymiany fantami z woskowymi kolegami w Prypeci.
Bo tak to siedzą tylko na tych skrzynkach i opowiadają smutne kawały.
Tak samo smutne i nijakie jest nasze pożegnanie z Włóczęgą. Ot tak- siedzi na krzesełku a zaraz potem znika.
Z zakończenia wiemy jednak, że w Prypeci znalazł podobnych sobie (może ich nawet nawrócił)
Bardzo ciekawe byłoby co jakiś czas spotkanie małej grupki nawróconych monoliciarzy, mogłyby być to spotkania bardzo rzadkie, w tym że samego Włóczęgi nigdy byśmy już nie spotkali. Tak samo miła byłaby zmiana jego dialogu
"ok, oddział jest w porządku, ale bla bla bla" które powtarza w kółko na jakieś bardziej serdeczne pożegnanie, takie jak u Zulusa (mogłoby się obejść nawet bez dawania nam broni czy fantów).
To samo dotyczy serdecznego Wano. Czułem się świetnie, kiedy przylazł razem z Sokołowem aby wspomóc nas w walce w Bibliotece, za to kiedy przyszedłem do Pralni i stwierdziłem, że Wano, który dotąd uważał nas za zaufanego przyjaciela (ba, ryzykowaliśmy dla niego głowę spłacając jego dług, dodatkowo daliśmy pieniądze na jego kombinezon) po prostu zniknął...
Z Zulusem całość przygody wydaje mi się kompletna: Najpierw razem pijemy, idziemy przez podziemia pełne potworności a potem Zulusa mocno dotyka, że go oszukaliśmy. Kiedy natomiast pomagamy mu odpędzić się od snorków w ruinach szkoły a ten dziękuje nam i potem jeszcze żegna się serdecznie. Ja, jako gracz czułem, że naprawdę było warto poświęcić czas.
Z innymi za to czułem się jak kompletny frajer
Edit: Wszystkim bohaterom, którzy idą z nami podziemiami Jupitera dałbym możliwie jak najwyższy status rangi, zważywszy na trudniejsze potyczki z monolitowcami oraz zombie, które podnoszą się nawet po zbombardowaniu ich napalmem.
Następny pomysł: co jakiś czas w Zatonie (blisko bramy niedaleko tartaku i to tylko o jakieś godzinie w nocy)powinien pojawiać się wojskowy, u którego dostawalibyśmy jakieś skromne zaopatrzenie:
-Strzykawkę z substancją Rebirth
-fajki
-apteczkę
-leki przeciwpromienne
-baterie
Sprawiłoby to, że mielibyśmy jakąś świadomość, że dowództwo stara się jednak pomóc swojemu agentowi w Zonie, ale znowu pomoc ta nie byłaby jakaś super wielka, żeby nagle nie stać się bogaczem.
Teraz trochę o bateriach: Przez całą grę użyłem ich tylko raz i to całkiem przypadkowo.
Nasza latarka i noktowizor zjadają energię w zbyt małym stopniu, żeby w ogóle byłą jakaś potrzeba zaopatrzyć się w źródło energii. (W realu noszę ze sobą parę małych baterii do mojej latarki, bo trochę jej używam)