Witam chciałbym przedstawić moją pierwszą historię o stalkerach zaczynajmy!
"Ja,Koma i Artem oraz reszta Zony"
Cz. 1- Zagubiony w pijactwie.
Gdy rano obudziły mnie pierwsze promyki słońca to był sygnał do rozpoczęcia pakowania sie i wyruszenia w dalszą drogę, w poszukiwaniu Komy...
Koma stary pijak ale technik z niego nie najgorszy,gdzie on sie podział cholera go wie, ale trzeba go znaleść ponoć kręcił się koło Iwanowa, tak wynikało z histori kolejnego członka mojego zespołu. A właśnie zapomniałem opowiedzieć wam koty o mojej drużynie Komę już znacie a teraz opowiem wam o sobie Artemie i wspomnianym wcześniej Turze. Artema mogę śmiało porównać do Ducha członka grupy Striełoka był cichy jak myszka, ale Tur to był gość bez swojego Pkm'a nigdzie się nie ruszy ale co ja będę owijał w bawełnę tylko przejdę do historii a wiec było to tak...
Jak zwykle wszedłem do baru o wyjątkowej nazwie "Ołowiany Dzik" a barman był zaje... tfu ochydnym i wulgarnym typem chciałbym mu walnąć prosto w tą rudą twarz ale jego kumple Cegła i Kamień to chyba mutanty...
Podszedłem do stolika gdzie samotnie popijał kozaka Koma:
-Co tam u ciebie Koma??
-Człowieku słyszałeś o tym że Powinnościowcy się tłukli pod Barem w Fabryce Rostok.
-A wiesz nie słyszałem, a kiedy wraca Artem??
-Artem, a cholera go wie Tur mówił że za dwa góra trzy dni.
-Dobra trzym się stary pamiętaj jutro ruszamy...
Ach, ale był on głupi pomyślał że dzisiaj wyruszamy, poszedł i zaginął, wczoraj przynieśli martwego Wolnościowca biedak miał urwaną nogę i brakowało mu żołądka,ale mam nadzieję że Koma żyje...
Cz. 2- Niespodziewani goście.
Następnego dnia Artem wpadł do baru jak oszalały, krzyczał: "Spetsnaz idzie, chować się!!!" wtedy wszyscy wbiegli do starej piwnicy i zamkneli ją i zabarykadowali, ale ja nie zdążyłem jedyną moją nadzieją było udawanie trupa, albo wskoczenie w radioaktywne bagno... wybrałem to drugie kiedy wyszedłem wypijem 3 kozaki i poszłem spać.
Cz. 3- Fatalny dzień.
Następnego dnia wraz z Artemem i Turem wyruszyliśmy do Iwanowa miasteczka do którego mieliśmy ruszyć:
-Ej Artem jak myślisz co tam jest?
-Cholera go wie, a ty Tur co sądzisz?-Odpowiedział
-No, na pewno coś cennego słyszałem że ponoć jest tam przejście do Mahy.
-Pierdolisz stary, naukowcy gadają że tam jest generator pola psionicznego-Powiedział Artem.
W tym momęcie zobaczyłem sześć ślepi pijawek.
-Ku*wa! Wyjmujcie kałachy pijawki na trzeciej!
Wywaliliśmy po magazynku na jedną pijawkę, ale jednej rzeczy nie zauważyłem...
-Tur? Gdzie jesteś???
-Mam go Dima, ale on... nie żyje, pijawka go wyssała.
-Jezu, znałem się z nim od czasu liceum. Trzeba go pochować.
Wykopałem dół saperką wrzuciliśmy go i zakopaliśmy, zrobiliśmy mu prowizoryczny krzyż i ruszyliśmy dalej...
Cz. 4- Wizyta w Iwanowie.
Doszliśmy do Iwanowa późnym wieczorem ale i tak było tam jasno od wszędzie porozrzucanych Elektr, przynajmniej łatwiej będzie szukać Komy...
-Koma!! Gdzie jestes??
-Artem, cicho słysze morsem S.O.S, dobiega z tego domku.
-Ja tam nie wchodze.
Wszedłem sam, pukanie było coraz głośniejsze dobiegało dokładnie z szafy. Otwarłem drzwi szafy, a tam Koma!
-Koma wstawaj to ja Dima!
-Dima gdzie jesteśmy?
-Stary w Iwanowie, ale mam przykrą wiadomość... Tur nie żyje pijawka go dorwała...
-A co z Artemem?
-Ja i on jesteśmy cali, może lepiej wrócimy do "Ołowianego Dzika"?
-Lepiej poczekajmy do rana, a o świcie wyruszymy...
Cz.5- Tragedia w Łokaszi.
Następnego dnia od razu kiedy wstałem założyłem plecak i obudziłem reszte.Zobaczyłem coś dziwnego, dziewczynkę 9-letnią brunetke zapytałem co tu robi gdy nagle upadła na ziemię z dziurą w głowie.
-Co ty ku*wa odpie*dalasz Artem! To było dziecko!
-Guwno a nie dziecko zobacz to kontroler! Na mózg ci padło?
-Jezu, sku*wiel by mnie zabił, dzięki Artem. Wiejmy z tąd.
Do Łokaszi doszliśmy o 15.30, ale kiedy dotarliśmy tam zobaczyliśmy... że wszyscy są martwi. Tylko barman schował się za swoim barem.
-Co się tu do cholery stało?
-A jak myślisz, wojskowe pi*dy przyszły i wybiły każdego tylko ja, Komendant i Ganja z tego wyszliśmy.
-A co z Medykiem?
-Medyk... on chyba wczoraj poszedł i nie wrócił.
Usłyszałem kroki i dzwięk znajomego mi kałacha...
-Hej czy ktoś przeżył!-Krzyknął Medyk.
-Medyk ty żyjesz! Chodź do baru komendant jest ranny.
Cz.6 Odwet
Poprzysięgliśmy zemste na wojskowych, zebraliśmy paru stalkerów kupiliśmy sprzęt od Sidorowicza i wyruszyliśmy do Obozu Wojskowego T.A.R.C.Z.A.
-Dobra, Dima bierzesz tego przy Km'ie reszta wali na mój sygnał.
-Artem ale z kałacha nie trafie go, daj mi swoje SVD.
Wystrzeliłem i wtedy się zaczeło...
-Ognia!!!-Krzyknął Artem.
Kolejni stalkerzy padali jak muchy, ale wojskowi tak samo.
-Może i tam ch*je mieli przewage, ale tu mają przej*bane!
Wtedy się zoriętowałem że Koma krwawi, dostał w szyje.
-Koma dostał! Artem osłaniaj!
Dobiegłem do niego, biedak juz był martwy, teraz to była osobista sprawa...
Wziołem RPG które miał Koma, wytarwszy łzę z oka wystrzeliłem prosto w budynek dowódcy mówiąc:
-To że zabiliście wszystkich w Łokaszi wytrzymam, ale tego że zajabaliście mi przyjaciela tego wam ch*je nie podaruje!
Wszyscy wojskowi zgineli, ale nim to się stało, zobaczyłem u siebie rane na brzuchu, pewnie ich snajper mnie trafił.
Upadłem na drogę...
-Dima chłopie nie umieraj! Nie poddawaj się!
-Artem przyjacielu... daj mojej żonie... ten oto pierścionek i powiedz jej że ją kocham...
Tak oto kończy się moja historia, opowieść o stalkerze który walczył o wolność każdego stalkera.
-To był mój przyjaciel, był wielkim człowiekiem.-Artem.
Aleksij "Dima" Chawaj
Proszę o surową krytyke z waszej strony i jest to pierwszy mój autorski tytuł czółko
Pamiętajcie jest to historia poważna i dlatego że pisałem ją z inspiracjami z wielu zródeł części mogą się trochę różnić (np. koniec historii brałęm z Metra LL).
Przeżycie w Zonie zależy od naszego sprzętu ale też i od farta i kumpla który wyjmie ci nogę z paszy mutanta.