"Naznaczony przez Zonę" by per-kac

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez per-kac w 09 Lip 2010, 13:04

Bardzo dziękuje za miłe komentarze. ale niestety...



Jutro (10 lipca) wyjeżdżam do miejsca z bardzo ograniczonym dostępem do internetu, dla tego te dwa tygodnie obejdą się bez nowych części. Postaram się jeszcze dziś wrzucić jakichś rozdział... ale nic nie obiecuję.
Ostatnio edytowany przez per-kac, 09 Lip 2010, 18:23, edytowano w sumie 1 raz
Oni wszyscy są śmieszni, to Grzech jest jedyną słuszną drogą którą będe podążać aż do śmierci...
Awatar użytkownika
per-kac
Tropiciel

Posty: 215
Dołączenie: 30 Lis 2009, 17:50
Ostatnio był: 27 Cze 2011, 15:06
Miejscowość: Gdzieś w Zonie...
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 56

Reklamy Google

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez Stalker666pl w 09 Lip 2010, 14:28

Szczególnie to obejrzałem sobie 30 sekund tego filmiku i stwierdziłem że nie ma sensu. Czytałem bez niego. Mrówka hardkor :D

oh to będę czekał. powodzenia :wódka:
Bierz przykład z Rosjan, 40 stopni to dla nich nie mróz, 40 kilometrów to dla nich kawałeczek a 40% to nie wódka...
Masz pirata? Więc wystrzegaj się złotego i pomarańczowego koloru oraz mnie
:

bo na ciebie nakabluję :E
Awatar użytkownika
Stalker666pl
Kot

Posty: 43
Dołączenie: 05 Cze 2010, 11:12
Ostatnio był: 20 Lis 2010, 10:41
Miejscowość: Kielce [czytać Kordon]
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: GP 37
Kozaki: 0

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez per-kac w 09 Lip 2010, 21:24

Rozdział 14 Najemnicy


Było południe, za dziesięć dwunasta. Zaczął padać cieplutki kapuśniak. Ludzie chodzący po rynku schowali się do starych domków albo do namiotów. Niektórzy, mniej bogaci mieszkali w naczepach wraków ciężarówek, a bogatsi sami budowali swoje domy. Te były największe, najbardziej luksusowe i najdziwniejsze. Takie domy były zrobione ze wszystkiego: z wraków pojazdów, z drewna, z cegły, z dziury w ziemi...
Nikolaj szedł dalej. Przeszedł obok ,,dzielnicy'' tylko i wyłącznie zbudowanej z namiotów. A że zachmurzenie było dosyć spore, było ciemno jak pod wieczór. Lokatorzy musieli więc zapalać lampki naftowe. I było widać ich cienie. Przypatrywał się temu, co działo się w środku. Ludzie gadali, grali na gitarze, pili wódkę i oglądali coś w telewizji. Cały prąd w wiosce był produkowany przez sześć niezależnych generatorów. Pierwszy zasilał bunkier Sidorowicza, drugi szpital, trzeci rynek, czwarty dzielnicę kupiecką, piąty dzielnicę mieszkalną, szósty koszary i systemy obronne miasta.
Nikolaj domyślił się, że Najemnicy będą atakować właśnie je. Ale kiedy zaatakują?
-Kocie, poczekaj tu - powiedział Grizli, po czym poszedł do jednego z domków służących za koszary. Nikolaj długo nie czekał. Wyszło z niego najpierw piętnastu mężczyzn dobrze uzbrojonych w ciężkich kombinezonach z maską, a potem dwudziestu pięciu młodzików ubranych tak jak Nikolaj tylko że ze strzelbami. Grizli podarował mu Kałasznikova oraz maskę gazową.
-Po co mi maska?
-Dodaje plus dziesięć do szpanu! - zarechotał Grizli tak samo jak grupa szturmowa
-Haha baaardzo śmieszne... ale czemu nas jest tak mało?
-Nas jest więcej niż Najemników, ale tamci to profesjonaliści. Zrobią swoje choćby nie wiem co...
Lekko zasmucony faktem, że mogą zginąć poszedł do Generatorów. Rozkazał chłopakom zająć pozycję i czekać. Nikolaj ciągle się dopytywał:
-A gdzie reszta doświadczonych żołnierzy?
-Pod ziemią, w szpitalu albo w sercu zony, synku - odpowiedział Grizli po czym dał sygnał, aby upierdliwiec się wreszcie uciszył.
Łagodny, cieplutki deszczyk spływał po twarzach obrońców. Wszyscy patrzyli przed siebie. Poprzednio założyli się, że ten, kto pierwszy zauważy wroga dostaje po piwie od każdego! Taka motywacja zachęciła wszystkich. Tylko Nikolajowi przypomniały się chwile wyczekiwania na atak mutantów na Posterunek Wojskowy. Głęboko zatroskany myślami o swoim towarzyszu Kryłowie błądził bez celu wzrokiem po polanie. Jego wzrok zatrzymał się na ciemnym punkciku wystającym z nad trawy. Głowa? Nie, pewnie pieniek. A może? - Nikolaj zaczął myśleć o dziwnym punkcie. Powiedzieć chłopakom? Ale jak to pieniek wyjdzie na idiotę. postanowił milczeć, gdy pieniek odwrócił się w stronę drugiego pieńka którego nie zauważył przedtem. Teraz był już pewny
-NAJEMNICY! - wrzasnął, wyskoczył zza murka i nie czekając na resztę kompanów otworzył ogień. Seria z karabinu była zabójcza. Trafił w sam środek głowy trzema lub czterema nabojami. Czarny punkt zniknął w trawie. I teraz Nikolaj był pewny. Właśnie zabił człowieka. Ale to go nie podniecało... wręcz przeciwnie - stracił ochotę do dalszej walki. Schowany za murkiem zaczął płakać jak dziecko. Nie mógł powstrzymać łez. Właśnie zabił człowieka, który miał być może dzieci, kochającą żonę, może matkę, na pewno miał kumpli którzy teraz chcą pomścić swego przyjaciela. W pewnej chwili metr przed nogami Nikolaja wylądował granat. Ale nie wybuchł. Zaczął wyłaniać się z niego zielonkawy dym.
-Gaz! Gaz! Wszyscy zakładać maski! - wrzasnął jeden ze Stalkerów po czym dostał serię która przeszyła jego klatkę piersiową. Gazu było coraz więcej. Nikolaj teraz dziękował Bogu, a jeszcze bardziej Grizliemu który dał mu maskę. Założył ją czym prędzej. Oddychał przez nią ciężko, ale przynajmniej oddychał. Widział jak przyjaciel Stalkera ranionego w klatkę podbiega i próbuje założyć rannemu maskę. Na próżno. Sam zostaje postrzelony w głowę i umiera na kolanach przyjaciela, który pod wpływem zielonego gazu zaczął kaszleć, potem zwymiotował krwią, a potem Nikolaj nie był pewny, ale prawdopodobnie trzeci raz zwymiotował swoimi wnętrznościami. Potworna śmierć. Tak samo skończyła większość kotów którzy nie posiadali masek gazowych.
Chciało mu się rzygać. Ale odzyskał też ochotę do walki. Wstał zza murka i zaczął strzelać do każdego w niebieskoszarym kombinezonie. Jego karabin zaterkotał długą serią. Przypływ adrenaliny zrobił z jego umysłu jeden wielki śmietnik: tu przytępiał, tu wyczulał zmysły. Nikolaj nie słyszał odgłosów wystrzałów, za to słyszał każdą spadającą łuskę uderzającą o ziemię wydając przy tym metaliczny dźwięk. Jego wzrok się rozmazał, potem oddzielne jego kawałki połączyły się i zaczęły się kręcić. Zimny pot zalał mu twarz ukrytą pod maską gazową. Nie czół już nic: zimnego wiatru, ziemi pod stopami... tylko patrzył w dziwną mieszaninę obrazów, która wirowała i wirowała. Od tego zebrało mu się na wymioty, ale odechciało mu się. Potężny ból sprawił, że przed jego oczami znowu pojawiła się ciemność, a potem zachmurzone niebo po którym krążyła wrona. Gdy się jej dokładniej przyjrzał, zobaczył, że ona coś do niego mówi. Zebrał więc wszystkie siły i wytężył słuch. Po chwili usłyszał łagodny głos:
-A więc sam do nas przyszedłeś i od razu wywracasz zonę do góry nogami? - tutaj wrona się zaśmiała, a cały obraz zmienił się. Teraz to już nie był ptak, ale mężczyzna siedzący przy biurku cały ubrany na biało, który przemówił tym samym głosem - Grunt że jesteś... Czekam na ciebie! - po czym złowieszczo się zaśmiał. I znów Nikolajowi zrobiło się ciemno przed oczami. Czół, jak odzyskuje panowanie nad sobą, więc wstał i otworzył oczy.Tym razem nie dostrzegł różnicy po otworzeniu oczu. Było tu tak ciemno... Pokręcił się chwilę, aż przed sobą dojrzał światełko. Zaczął iść ku niemu. Wydawało się, że szedł tak długo, iż z chłodnego, lutowego powietrza nagle zrobiło się czerwcowe, ciepłe powietrze. Gdy doszedł do światła spostrzegł, że to okno. Wyjrzał przez nie. Zobaczył most na tle jakiejś starej elektrowni po którym kroczy spory oddział żołnierzy. Przyjrzał im się uważniej. Ich malowanie było biało - czarne, a na ramionach mieli przyszyty napis MONOLIT. W tej samej chwili dowódca oddziału, ubrany w przedziwny kostium wymierzył do Nikolaja lufę najdziwniejszego karabinu, jaki chłopak w życiu widział. Coś chrząstnęło, i środek broni zaświecił. Żołnierz monolitu strzelił. Niebieski nabój energii trafił go prosto w czoło. Chłopak padł na ziemię. Przykre uczucie odrętwienia i bólu w klatce piersiowej wróciło. Zobaczył robota pochylającego się nad nim i krzyczącego, żeby się obudził. Trzy potężne ciosy z liścia w policzek przywróciły sprawność umysłową Nikolajowi. Zobaczył teraz, że leżał na ziemi trzymając się za klatkę piersiową. Nad nim pochylał się Grizli
-Chłopak dostał! Macie apteczkę? Nie?! Jak to!? Cholera, wytrzymaj, szczeniaku, wytrzymaj... - mówił do niego głosem tak troskliwym, jakiego jeszcze nie słyszał. Niki wyciągnął rękę spod zapięcia kurtki. Była cała zakrwawiona. Teraz wiedział, skąd ten ból. Był ranny.
-Dobra, zbieramy się. Nie wiem jak wy, ale ja chce pożyć. Wycofać się! - ryknął Grizli do dosłownie garstki ocalałych obrońców.
-Mnie zostaw... i zostaw mi też nóż - powiedział Nikolaj, ale gdy Grizli chciał zaprotestować, cicho oddał patrząc nań jak zbity kundel - Proszę...
Grizli wysłuchał. Rzucił pod nogi granat dymny, a pod osłoną mgiełki dał teorytycznie martwemu piękny, wojskowy nóż oraz wycofał się z oddziałem. Ale z racji tego, że Grizli to typ człowieka ciekawskiego, ukrył oddział w pobliskiej wysokiej trawie, ponieważ chciał sprawdzić, co ten kot knuje.
Nastała mordercza cisza. Szum trawy dodawał jej tej mroczności. Śpiewała swoje smutne piosenki razem z wielkimi świerszczami. Kilkanaście metrów przed barykadą obrońców dało się słyszeć ciche rozmowy. To najemnicy się komunikowali
-Gdzie Czwórka, Dziewiątka i Ósemka? - zapytał głos stłumiony przez maskę gazową
-Czwórka i Ósemka nie żyją, Dziewiątka poszedł kropnąć Dwunastkę mówiąc, że dostanie większą dole. - odpowiedział głos mężczyzny dość młodego, również w masce gazowej.
-Ich sprawa, i tak nie lubię Gandzi... A gdzie ta nasza Dwunastka Ganziówna?
-Bezcześci zwłoki
-Co ty pier...olisz? - spytał dowódca nie rozumiejąc wypowiedzi swojego podwładnego
-Przeszukuje ciała
-Pało, było tak od razu... a teraz ty idź tam i przeszukaj tych Stalkerów, co przed śmiercią pooglądali sobie flaki - i tą rozmowę przerwał ochrypły, wredny śmiech, po czym dało się słyszeć kroki zbliżające się do krwawiącego Nikolaja
Przejrzał się w nożu, który za bardzo zniekształcał rysy jego twarzy. Najemnik się zbliżał. Teraz było pewne - jak tu podejdzie, to Nikolaj rozszarpie go na strzępy. Odległość malała. Słychać było już wesołe pogwizdywanie niczego nie spodziewającego się Najemnika. W końcu tamten stanął i przełożył jedną nogę przez murek, potem przełożył drugą. Rozejrzał się. Zagwizdnął z zachwytu i podszedł do pierwszych zwłok. Wtedy Nikolaj nie zważając na ból wstał i rzucił się na Najemnika pochylonego nad zwłokami. Szarpanina nie trwała długo. W tej samej chwili, kiedy Najemnik zorientował się, że słabym punktem atakującego jest jego rana na piersi, Nikolaj wbił mu nóż prosto w klatkę piersiową, w splot słoneczny. Zaatakowany nie zdążył zadać mu męczarni wkładając rękę do rany. Konwulsyjnie osunął się na ziemię i skonał.
-Dwójka, jesteś tam? - zawołał dowódca Najemników, bez odpowiedzi.
Nikolaj przeczołgał się tuż obok murka i wszedł w rejon wysokich traw, gdzie stali Najemnicy. Tamci zaniepokojeni tym, co się stało stali miejscu nic nie robiąc, nawet nic nie mówiąc. Stali i patrzyli.
W tym czasie ostatni obrońca zaczął czołgać się w trawie. Przeczołgał się za plecy jednego ze skrzydłowych wroga. Stanął, zakrył mu usta ręką i wbił zakrwawiony nóż w kark ofiary. Ta bez żadnego dźwięku osunęła się w ramiona napastnika, który bezszelestnie położył ciało na ziemi, po czym sam padł na ziemię i zaczął się skradać dalej. Kolejny Najemnik go dostrzegł, i ogłosił by alarm, gdyby nie nóż rzucony prosto w jego gardło z odległości pięciu metrów. Niestety padając dość głośno uderzył o ziemię, więc kilku innych Najemników popędziło zobaczyć, co się stało. Zobaczyli swojego kolegę leżącego na plecach z dziurą w gardle z której krew tryskała jak z fontanny. Wtem Nikolaj złapał jednego od tyłu, przystawił mu nóż do gardła i powiedział:
-Albo odejdziecie, albo go zabiję! - w jego oczach zaiskrzyła nienawiść i pogarda dla tych bandytów
-Gówniarzu, sram na niego! - powiedział dowódca Najemników wyjmując swój potężny pistolet nie znany Nikolajowi i strzelił prosto w głowę pojmanemu Najemnikowi. Napastnik nie wiedział co robić. Wypuścił trupa ze zmasakrowaną twarzą, który upadł przed nim jakby oddawał mu pokłon. W tym samym czasie chłopak wypuścił nóż z rąk i podniósł ręce do góry. Był gotowy na swój koniec. A więc zginie drugiego dnia? To mu było pisane?
Jego rozmyślania przerwał wystrzał. Podświadomie bardziej rozbolała go klatka piersiowa więc myślał, że dostał. Kiedy otworzył oczy zobaczył, jak dowódca leży martwy na ziemi. To Stalkerzy ponownie zaatakowali! Efekt zaskoczenia oraz brak dowódcy spowodowały, że Najemnicy teraz stawiali opór niezorganizowany. Nikolaj rzucił się na ziemię zasłaniając potylicę, ponieważ nie był uzbrojony oraz nie chciało mu się już walczysz. Kiedy strzelanina już dogorywała, znów zaczęło mu szumieć w uszach, i zaczęło mu się robić ciemno przed oczami. Ostanie co widział i słyszał to Grizli, nachylony nad nim i mówiący:
-Kuba Rozpruwacz.... po prostu Rozpruwacz! Tylko teraz trzeba cię pozszywać...
Ostatnio edytowany przez per-kac 30 Lip 2010, 17:03, edytowano w sumie 4 razy
Oni wszyscy są śmieszni, to Grzech jest jedyną słuszną drogą którą będe podążać aż do śmierci...
Awatar użytkownika
per-kac
Tropiciel

Posty: 215
Dołączenie: 30 Lis 2009, 17:50
Ostatnio był: 27 Cze 2011, 15:06
Miejscowość: Gdzieś w Zonie...
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 56

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez mrowa9501 w 09 Lip 2010, 22:55

nie wiem jak wy ale ja będę czekać z nie cierpliwością na kolejne części :D
mrowa9501
Kot

Posty: 28
Dołączenie: 22 Mar 2010, 21:41
Ostatnio był: 04 Kwi 2014, 18:27
Miejscowość: Skadowsk
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 0

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez per-kac w 30 Lip 2010, 21:57

Rozdział 15 Legenda

-Bip, Bip, Bip, Bip... - jedyne co Nikolajowi udało się usłyszeć, to pikanie jakiegoś urządzeniu, które swą monotonnością go coraz bardziej usypiało. Ale jemu nie chciało się spać. Nieprzyjemny, ostry ból w klatce trochę się zmniejszył, ale ciągle mu dokuczał. Ranny chciał wstać, ale poczuł, jak wielka chęć, która powoli ogarnia go całego przykuwa go z powrotem do miękkiego materaca, na którym leżał. Miał zamknięte oczy, a pomimo wielkiej chęci otworzenia ich nie mógł tego zrobić, ponieważ odmawiały mu posłuszeństwa. Próbował poruszyć rękami i nogami - na próżno. Nie miał siły, był bardzo słaby. Chciało mu się leżeć tak bez końca. W głowie mu szumiało, co przeszkadzało myśleć. Spróbował otworzyć jeszcze raz oczy, ale z wysiłku tylko skrzywił usta. Teraz wiedział, że przynajmniej ma jakąś władze nad ciałem, ale mózgowi władać się nie chce. Chwilę po tym, jak jego usta tak naprawdę mimowolnie się wykrzywiły, jakby przez mgłę usłyszał rozmowę kogoś, kto znajdował się bardzo blisko jego:
-Siostro, pacjent budzi się - oznajmił dziwnie znajomy głos.
-To ja zostawię panów samych - odpowiedziała kobieta, sądząc po głosie około czterdziestki.
-Dziękuje pani! - odpowiedział kolejny mężczyzna, prawdopodobnie chłopak nieco starszy od Nikolaja

Zgrabny tupot obcasów oznajmił, że zostali oni sam na sam z pacjentem. Chwilę potem pomiędzy dwoma mężczyznami zaczęła się rozmowa. Nikolaj słuchał.
-Kolian, brachu... żebyś ty widział tego chłopaka w akcji, to by ci szczęka do jaj opadła!
-Eee tam... Też tak umiem... - odpowiedział z lekkim oburzeniem i dobrze ukrywanym ego.
-A ty z jednym nożem, z raną w klatce piersiowej zadźgałbyś trzech gości z ukrycia?
-To zależy...
-Przestań zachowywać się jak gówniarz, gówniarzu! Patrz, Rozpruwacz się budzi...
W tej samej chwili Nikolaj zdobył się na ten olbrzymi wysiłek o i tworzył oczy. Zobaczył znajomą mu twarz Grizliego oraz nieznanego mu chłopaka kilka lat starszego od jego samego pochylającego się nad jego łóżkiem. Zanim podjął rozmowę ze swoimi gośćmi rozejrzał się po pokoju. Dziwne rurki były podłączone do jego nosa i żył w nadgarstku, które prowadziły do maszyny wydającej te pikania. Pokazany był na niej puls, którego Nikolajowi nie dało się odczytać, ponieważ jego oczy były już zmęczone, pomimo tego, że dopiero się obudził. Rozmazanym wzrokiem obejrzał się: leżał na śnieżnobiałym łóżku przykryty białą kołdrą. Naprzeciwko niego było takie same łóżko, ale puste. Ściany, nie licząc kilku pobrudzeń były czyste. Z sufitu zwisała i lekko się dyndała żarówka, rażąc go w oczy. Huśtała się , ponieważ był przeciąg, gdyż pielęgniarka nie zamknęła drzwi a szyby w oknie wychodzącym na jakiś placyk były powybijane. Ranny dopiero teraz się zorientował, że ściany były pokryte tapetą, która w niektórych miejscach zaczęła powoli odpadać. Im dłużej się rozglądał tym bardziej dochodził do siebie. Piękny biały pokój nie był już taki piękny, a on sam wolał uważać, że znajduje się w jakimś pięknym miejscu, choćby w raju... Włączył się więc do rozmowy:
-Czemu ja... ja jestem rozpruwacz? - spytał nie swoim głosem
-Bo widzisz, u nas w Zonie każdy ma jakieś przezwisko, zależnie od tego, co kiedyś zrobił i co zostało zapamiętane. Ja jestem Grizli, ponieważ bez żadnej broni, gołymi pięściami zabiłem dzika.
-A Kolian?
-O jeszcze nic nie zrobił... cienias... - uśmiechnął się Grizli
-Ja nic? A kto zabił dwie bagienne pijawy używając apteczki? - ryknął oburzony Kolian tak, że Nikolaja rozbolała głowa.
-Nikogo nie było, mogłeś więc mieć Gatlinga, albo w ogóle nikogo nie zabiłeś!
W tej chwili oburzony Stalker prawie wybiegł z pokoju, zostawiając kolegów samych. Pierwszy odezwał się Grizli:
-Masz już siłę wstać?
-Jeszcze nie... co się w ogóle ze mną stało?
-Zemdlałeś w chwili, w której cie podnosiłem. Kiedy przynieśliśmy cię do Wioski Kotów byłem cały zalany twoja krwią. Lekarze byli zdumieni tym, że udało ci się przeżyć, a potem to w ogóle zaczęli wydzwaniać do jajogłowych po tym jak im powiedziałem, co ty z tą rana po wyczyniałeś. Przez sześć godzin próbowali wyjąć ci tą kule, i w końcu się udało. Potem przez dwa dni spałeś. W tym czasie plotki o tobie rozeszły się po całym miasteczku i stałeś się legendą - mocno podkreślił ostatnie słowa
-Legendą? - wydukał Nikolaj
-Tia... legendą. Sidorovicz ma coś dla ciebie - tajemniczo się uśmiechnął - więc szybko wstawaj!
Nikolaj ledwo wstał opierając się o ramię Grizliego i chwiejnym krokiem, ciągle oparty zszedł na dół.
-Czekaj, ja też mam coś dla ciebie! - przypomniał sobie Stalker, po czym z plecaka wyciągnął nóż schowany w pochwie - bierz, nie narzekaj!
-Nie mam gdzie schować... potem mi dasz. Teraz podaj mi kurtkę, spodnie i buty. W majtach i w bluzce nie wyjdę
-Dlaczego? Sam tak latałem przed Bunkrem Sidorowicza!
-Przeziębię się! - niespodziewanie odpowiedział Nikolaj, po czym obaj wybuchli doniosłym śmiechem.
Już czuł się lepiej. Nogi dalej mu się uginały, ale nieprzyjemne przytępienie umysłów powoli znikało. Dodatkowo dzięki dobremu towarzystwu zapomniał o bólu, chociaż kiedy się zaśmiał coś go nieprzyjemnie ukuło. Schodząc po schodach musiał się podpierać o kolegę, ale potem chodził już sam. Nawet sam się ubrał.

Kiedy wyszedł na zewnątrz zobaczył grupę ludzi wiwatującą na jego widok. Wszyscy klaskali, niektórzy gwizdali, reszta zachwycała się na głoś.
-Legenda! - powiedział jeszcze raz, tym razem jakoś tajemniczo po czym zaczął odganiać coraz bardziej natrętny tłum.
-Gdzie teraz? - Spytał Nikolaj po przejściu przez tą grupę ludzi
-Idziemy do Sidorowicza

Przez całą drogę ludzie się na niego patrzyli z podziwem w oczach. Stalkerzy weterani przechodząc obok niego kłaniali mu się. Nikolaj był zachwycony. Wreszcie go ktoś szanował. Po kilku minutach doszli na miejsce. Stanęli przed otwartym wejściem do bunkra
-Idziesz sam! Powodzenia - Grizli poklepał go po ramieniu po czym odszedł.
Nikolaj skierował się ku wejściu. Po paru schodkach minął zakręt, a potem stanął na przeciw pancernym drzwiom. Obok nich stało trochę skrzynek, pudeł i szafka. Zapukał. Stłumiony głos starszego mężczyzny oznajmił, że droga wolna, a więc wszedł. Sidorowicz jak zwykle siedział za ladą coś przeglądając w laptopie i słuchając muzyki lecącej z radia.
-A więc to nasz bohater, czyż nie? Czy to ty tak dokopałeś Najemnikom?
-Tak - odpowiedział dość skromnie
-A więc podsumujmy wszystko, co udało ci się zrobić, żebyś mógł dostać nagrodę odpowiednią do czynów. To tak: za zgodzenie się na obronę naszego miasteczka dostaniesz dwa tysiące rubli. Za zaszlachtowanie trzech łajdaków pomimo rany dostaniesz bonus - ulepszonego kałacha. Ale zgarnąłeś kulkę, którą dwaj medycy wyjmowali ci przez sześć godzin - wisisz im tysiąc dwieście rubli (po sześćset dla każdego) W dodatku za znieczulenie i narkozę wisisz nam sześćset rubli. A wiec czyste konto pieniężne - na razie. Musisz jeszcze ponieść koszty naprawy broni, którą zniszczyłeś podczas walki, a to jest jakieś tysiąc pięćset rubli.
-Ale ja tyle nie mam - Nikolaj zbladł jak trup
-Spokojnie, mieszkańcy zrobili specjalnie dla ciebie zrzutę, i w sumie dostałeś od nich.... dość sporom sumę.
-Jaką?
-Nie powiem, żeby nie odwaliło ci ze szczęścia. Stać cię teraz na prawdziwy kombinezon Stalkera oraz hełm zarąbany jednym z wojskowych.
-A jeżeli stać mnie na więcej...?
-Ja jestem Sidorowicz! - podniósł głos handlarz - ja nie oszukuję klientów
-No dobrze, zgadzam się, kupuję - odparł po chwili namysłu.
Sidorowicz wstał, poszedł na zaplecze gwizdając wesołą melodyjkę, a po chwili wrócił z pięknym, nowiutkim Kałasznikowem w ręku i schludnie złożonym kombinezonie w drugiej ręce. Wydał towar Nikolajowi, po czym ten odwrócił się na pięcie i skierował ucieszony z nowych zabawek ku wyjściu.
-Zaczekaj no, młody! - głos Sidorowicza zatrzymał chłopaka - mam tu coś od siebie, no bo wiesz, gdyby nie ty, to najemnicy by się tu dostali... a ja... ja musiałbym się przenosić, a mi się bardzo nie chce. Więc to prezent jest ode mnie: PDA
Było to coś w rodzaju telefonu komórkowego, ale większe i bez guzików.
-Po co mi to? - spytał zdziwiony
-Jeszcze ci się przyda - tajemniczo uśmiechnął się handlarz. Gdy Nikolaj miał już wychodzić z bunkra, na zewnątrz zagrzmiał sygnał alarmowy a potem ktoś powiedział przez głośniki:
-UWAGA< UWAGA! ZBLIŻA SIĘ EMISJA! SZACOWANY CZAS DO PRZYJŚCIA TO OKOŁO MINUTA!
-Co jest? spytał przestraszony Niki
-Albo zostajesz, albo lecisz pooglądać widoki, ale i tak musisz wrócić... - jak gdyby nigdy nic powiedział Sidorowicz, położył nogę na biurko i zapalił papierosa.
Oni wszyscy są śmieszni, to Grzech jest jedyną słuszną drogą którą będe podążać aż do śmierci...
Awatar użytkownika
per-kac
Tropiciel

Posty: 215
Dołączenie: 30 Lis 2009, 17:50
Ostatnio był: 27 Cze 2011, 15:06
Miejscowość: Gdzieś w Zonie...
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 56

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez per-kac w 08 Sie 2010, 22:11

Rozdział 16 Emisja

Mała lampka lekko oświetlające przejście do bunkra zaczęła się huśtać. Sekundę potem Nikolaj wyczuł podeszwami swoich butów drgania, które stawały się coraz silniejsze. W końcu cała ziemia zadrżała, jakby od wybuchu. Przewrócił się. Nie wiedział, czy tynk, który posypał się na niego odpadł z powodu tajemniczej eksplozji, czy pod wpływem jego zderzenia ze ścianą. Wstając usłyszał grzmoty - jeden za drugim. Pamiętał, ze jak wchodził do Bunkra to nie zapowiadało się na burzę, a zwłaszcza tak silną.

Kilka schodków dzielących go do wyjścia przeskoczył w niecałą sekundę. Stanął w drzwiach. To co zobaczył sprawiło, że szczęka opadła mu aż do ziemi. Nigdy nie widział tak pięknej gry świateł. Potężne błyskawice przybierały najróżniejsze kształty. Wzajemnie się oplatały, potem odpychały, przyciągały, biły, przytulały... Wyobraźnia Nikolaja podsuwała mu coraz to nowe pozycje: raz wielka błyskawica przypominała mu drzewo, potem dwie mniejsze wyglądały jak szable dżentelmenów, iskrzących się podczas morderczego pojedynku. Zahipnotyzowany tym zabójczym pięknem nie dostrzegł jednak czegoś innego, ale tak samo ważnego: ludzie uciekali. Uciekali jakby śmierć we własnej osobie zaczęła ich gonić. Słabsi byli tratowani przez silniejszych, szlachetni podnosili upadłych. I tak działo się ciągle i ciągle, póki wszyscy nie zniknęli w swoich domach. Nikolaj nie wiedział przed czym uciekają.
Jednak ciągle coś szeptało mu do ucha, aby i on zaczął uciekać. Ale nadal nie słuchał. Teraz zaczął się przypatrywać niebu.

Potężne chmury zaczęły się kłębić, wirować. Całe niebo poprzednio bezchmurne zrobiło się ciemne. Obłoki przybrały kolor jasnopomarańczowy, tudzież ciemnoczerwony. I razem w odwiecznym tańcu pomieszały się ze sobą. Piękny widok. Nikolaj stał wpatrzony jak w obraz. Patrzył na to dziwne zjawisko tak długo, aż zdrętwiała mu szyja. W tej samej chwili dziwna burza ustała i zrobiło się ciemno. Nie wiadomo, czy to pod wpływem tej burzy słyszał przerażające, niskie odgłosy jakiś stworzeń, które zaczęły wyć. W tej ciemności zobaczył, jak stada wron uciekają do jaskiń. Słyszał i watahy psów biegających po pobliskiej łące z trwogą w sercu. Ale czego oni się bali?

Minęła minuta. Nagle całą wioską szarpnęło mocne uderzenie, jakby wybuchła bomba. Tym razem Nikolaj spodziewał się czegoś takiego, więc mocno trzymając się framugi wejścia do bunkra nie upadł, a lekko się zachwiał. Ale to uderzenie było o wiele mocniejsze niż poprzednie. W chwilę potem dało się słyszeć srenę. Słyszał już takie w Kijowie podczas minut ciszy. Tylko ta tutaj, w Zonie była o wiele bardziej przerażająca, która przekazywała słowa,,Uciekaj, uciekaj, bo zginiesz!'' ukryte w jednostajnym, monotonnym wyciu.

Ziemia zaczęła trząść się coraz mocniej i mocniej. W dodatku tuż po tym uderzeniu zakręciło mu się w głowie, a potem wzrok częściowo mu się zamazał. Przez nieostrą mgiełkę zobaczył, jak drzwi starego domu, z którego przez wstrząsy tynk odpada płatami otwierają się. Przez nie wyszła drobna, wątła postać. Nikolaj próbował wyostrzyć wzrok i przyjrzeć się twarzy, ale na próżno. Postanowił do niej podbiec, co nie było łatwe. Wydawało mu się, że traci władzę w nogach. Biegł coraz wolniej i coraz bardziej się chwiał. Ale w końcu dobiegł. Dopiero teraz zorientował się, że postać do której biegł leży bez ruchu na ziemi. Pochylił się nad nią sprawdzając, czy oddycha.

Był to staruszek. Oddychał szybko i płytko. Nagle dziwna energia odebrała władzę nad kończynami Nikolajowi. Runął na starszego pana i nie mógł się podnieść. Coś wielkiego wchodziło mu do głowy, coś okropnego wyważało drzwi jego świadomość. Czuł, jak ta siła wchodzi mu do głowy i zawłada nim. Zostało dsunięty na dalszy plan. On już nie jest swoim panem. W chwili, gdy ziemia trzęsła się tak mocno, że mimo bezwładu podskakiwał na ziemi staruszek otworzył szeroko oczy, zgiął się w pół i krzyknął: UMIERAM!
Ostatnio edytowany przez per-kac 26 Wrz 2010, 17:31, edytowano w sumie 4 razy
Oni wszyscy są śmieszni, to Grzech jest jedyną słuszną drogą którą będe podążać aż do śmierci...
Awatar użytkownika
per-kac
Tropiciel

Posty: 215
Dołączenie: 30 Lis 2009, 17:50
Ostatnio był: 27 Cze 2011, 15:06
Miejscowość: Gdzieś w Zonie...
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 56

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez BloodsuckerxD w 17 Sie 2010, 11:00

Czekam na kolejne części :E . Opowiadanie za*eb*ste.
http://kolega1010.on.toribash.com/ <<<<<<<<<<<<<<<<< kliknij mi pomoże a tobie nie zaszkodzi xD
http://g2.gangsters.pl/index.php?ref=2826 <<<<<<<<<<<<< tu też :]
Awatar użytkownika
BloodsuckerxD
Kot

Posty: 14
Dołączenie: 29 Lip 2010, 12:43
Ostatnio był: 04 Maj 2011, 21:39
Miejscowość: Szubin ,Wolwark :]
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 1

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez per-kac w 26 Wrz 2010, 17:58

Rozdział 17 Idę!

Nikolajowi pękała głowa. Miał wrażenie, że mózg wylewa mu się uszami ponieważ słyszał tylko szum. Wszystko go bolało jakby był psem oprawianym przez Wietnamczyków. Nie pamiętał dlaczego go tak bolało. Zresztą to nieważne. Musi skupić się teraz na powrocie do zdrowia. Po tej chwili tymczasowej przytomności zapadł w długi, ciężki sen.

-Obudziłeś się? Dobrze... Zaczekaj, wrócę za minutkę. Musimy pogadać... - gdy wybudził się ze snu usłyszał głos Sidorowicza. Czół się o wiele lepiej. W dodatku czół, że ten ból trochę poukładał myśli w jego głowie i pozwolił mu się uspokoić. Rozejrzał się. Znajdował się w małej izdebce w której było małe łóżko na którym leżał, rozbite lustro wiszące na ścianie z której zwisały tapety oraz mały, popękany zlew. Żwawo wstał z łóżka i z gracja baletnicy wskoczył w swój kombinezon leżący obok łóżka. Przejrzał się w rozbitym lustrze. Odskoczył z przestrachem.

A miał się czego bać! Jego twarz wygłądała jak twarz menela którego Nikolaj spotykał przed marketem w Kijowie. Brudna, nieogolona i pełna zadrapań. Pod okiem jeszcze trochę opuchnięta - pamiątka po żołnierzach. Oczy przepełnione smutkiem i powagą zupełnie nieprzypominające ich wyrazu za czasów kiedy jeszcze wiódł jako tako normalne życie. Ale nie miał czasu na takie błachostki. W tej samej chwili, gdy przyzwyczaiłsię do swojego nowego wyglądu do pokoju weszło dwóch Stalkerów, Grizli i Sidorowicz.

-Młody, musimy pogadać... - powiedział do Nikolaja pokazując na łóżko. Chciał, aby ten usiadł.
-O co chodzi? - spytał się klepiąc zadkiem o łóżko
-Wiesz, zacznijmy od początku - Wtrącił się Sidorowicz - wybiegając na zewnątrz podczas emisji pokazałeś, że jesteś durniem jakich mało... Powinienem cie zatrzymać w swoim bunkrze! Ehhh... Nie przetrzymałem cię, moja wina. Nie ważne... Mówmy dalej
-Ale nie o tym chcemy z tobą pogadać - oznajmił Grizli - Nie wiemy jak, ale przeżyłeś Emisję. Jeszcze nigdy nikomu się to nie udało... Ale to dobra wiadomość
-A jaka jest zła? - odpowiedział Nikolaj z obojętnością wpatrując się w podłogę
-Nie możesz tu zostać. Masz kilka opcji jeżeli tu zostaniesz - do rozmowy powrócił Sidorowicz - Jeżeli się dowiedzą o tym tubylcy, capną cię i opylą za grubą kasę bandytom, a oni wykorzystają cię do kopania artefaktów. Jeżeli dopadną cie tutejsi Stalkerzy, sprzedadzą cię tym jajogłowym z bagien. Zaraz, jak oni byli... Czyste zło? Czarne Niebo?... Nieważne...
-A my mamy dla ciebie ofertę nie do odrzucenia - odpowiedział Grizli z teatralnym akcentem
-Jaką?
-Mamy dla ciebie robotę. Nie badaliśmy cie dokładniej, bo nie mamy sprzętu, ale myślimy, że potrafiłbyś przeżyć mocną dawkę promieniowania psionicznego. Wysyłamy więc cie do Sacharowa, tego jajogłowego, który siedzi w Jantarze - na jednym wdechu wypowiedział się Sidorowicz

Nikolaj wstał i zaczął chodzić w kółko drapać się po głowie. Nie wiedział co ma robić. Zostać, w pozornie bezpiecznym kordonie pozostawiony na pastwę tutejszych tubylców, czy stawić czoła mutantom, promieniowaniu i anomaliom. W skrócie nie ważne co by zrobił i tak pewnie zginie. Trzeba było teraz wybrać to mniejsze zło: takie, które przyniesie mu jakiekolwiek korzyści. Przeanalizował cel swojej podróży.

,,Jestem tu, by odnaleźć ojca. Moim celem jest również odnalezienie mojego brata. Jeżeli nie ma ich tu, więc są gdzieś w Zonie. Dodatkowo chciałbym bardzo dowiedzieć się, co stało się z Kryłowem. A na końcu dość poważnie przejąłem się tym opowiadaniem o sprzedawaniu mnie w ciężką niewolę lub do badań na moim ciele.''

Tych kilka argumentów wręcz krzyczało w jego głowie, ze natychmiast powinien wyruszyć bez chwili zwłoki. robiły to z taką siłą, że już miał powiedzieć, że się zgadza. Ale nie wydusił ani słowa. Otworzył usta i tylko zaskrzeczał, po czym ponownie zamknął je w zadumie. W tej oto chwili rozwaga dotarła do jego umysłu. Wdarła się potężnym kopniakiem przez czaszkę i zakneblowała argumenty namawiające do tak na prawdę samobójstwa.

,,Cholera, ledwo przeżyłem atak pijawek, zostałem ciężko ranny w starciu z Najemnikami... a to dopiero Kordon - przedsionek Zony, dom wypoczynkowy dla Stalkerów, zupełny luz w porównaniu z tym co się dzieje w głębi. Tu mógłbym się schować, nikt by nie dowiedział się kim jestem. Ale tak nigdy nie znajdę ojca i brata...''

W jego głowie rozpętało się prawdziwe Waterloo. Iść, czy nie iść? Samobójstwo czy tchórzostwo? Wypełnienie misji czy zapomnienie o ukochanych? W jego umyśle zakotłowało się, obie strony walczące zaczęły miotać się w jego mózgu, aż biedakowi zrobiło się słabo. Osunął się na łóżko które zaskrzypiało przykrym tonem.
-Dajcie mi się zastanowić... - odpowiedział słabym, zupełnie nie swoim głosem, po czym z wielką trudnością wstał i zataczając koła poszedł w stronę drzwi. Nogi mu się trzęsły jak galareta. Był cały blady. W chwili, gdy wyciągnął rękę w stronę klamki drzwi się otworzyły. Spojrzał spode łba na osobę wchodzącą. Był to Kolian.
-Hej brachu.... O ty w mordę! Wyglądasz jakby mięsacz cię przeleciał! - ryknął Kolian pełen humoru, jednak gdy zobaczył, że Nikolaj wcale się nie śmieje, cały nastrój się ulotnił. Za to Nikolaj odpowiedział mu mrocznym burknięciem, które można było zrozumieć tylko jako obrzydliwą obelgę.

-Rany, co mu się stało? - powiedział nieco stłumiony zachowaniem kolegi gdy ten wyszedł się przewietrzyć.
-On tu nie może zostać, musi podjąć decyzje - odpowiedział Grizli, również i jemu udzielił się ten przytłaczający nastrój - Daliśmy mu robotę
-Gdzie?! - odpowiedział nieco podniecony Kolian z błyskiem w oczach
-Nad Jantar...
-Co?! Czemu on a nie ja! - ryknął niezadowolony.
-Nie zrozumiesz tego.
-Myślisz że jestem taki głupi? Może dlatego mnie nie posłaliście?
-Uspokój się - złapał go za ramię Sidorowicz
-Nie dotykaj mnie pierdzielu! - ryknął oburzony odrzucając jego rękę. Grizli sięgał do kabury, Sidorowicz wstał jakby chciał przyjąć pozycję obronną. Pomiędzy nimi stał bezbronny Kolian z wyrazem obłędu na twarzy i zazdrością a także niedocenieniem w sercu. Bójka była nieunikniona. W tej chili drzwi energicznie się otworzyły. Wszedł Nikolaj. Wszyscy spokornieli i udawali, że nic się nie stało.
-No i jak młody? Zastanowiłeś się? - zapytał Sidorowicz

Chłopak wyprostował się, spojrzał prosto w oczy handlarza. Nie był już blady - na jego policzki wylały się rumieńce, z oczu znowu zaczęła bić jego młodzieńcza energia. Wyprostował się jak jakiś kombatant wielu krwawych bitew i z potęgą i pewnością w glosie której nawet sam Herkules nie mógł by złamać powiedział głosem przypominającym grzmot:
-Idę!
Oni wszyscy są śmieszni, to Grzech jest jedyną słuszną drogą którą będe podążać aż do śmierci...
Awatar użytkownika
per-kac
Tropiciel

Posty: 215
Dołączenie: 30 Lis 2009, 17:50
Ostatnio był: 27 Cze 2011, 15:06
Miejscowość: Gdzieś w Zonie...
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 56

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez per-kac w 01 Paź 2010, 15:45

Rozdział 18 Pozorowany jeniec


Wielki nóż bojowy który dostał w prezencie - jest. Mniejszy nóż ukryty w wielkim glanie prawej nogi - jest. Jego strzelba która przywiózł z domu - jest. Nowy lekko ulepszony kałach którego dostał jako wypłatę - jest. Dwa granaty (tak profilaktycznie) - są. PDA - wypucowane z czyściutką szybką, jest. Co jeszcze Nikolaj potrzebuje do drogi? Nie znał szczegółów swojej misji, ale sądząc po nowiutkim, ciężkim kombinezonie Beryl-5M wyprawa była ekstremalnie trudna. Do swojego plecaka włożył trochę racji żywnościowych, sześć apteczek i dziesięć bandaży oraz kilkanaście magazynków. Był gotów do drogi.

Gdy miał już wychodzić do Grizliego, który miał go wyprawić poza Wioskę Kotów zobaczył, że zostawił jedną z najważniejszych rzeczy jakie posiadał - fotografię jego i jego ojca. Ile to już minęło od chwili, kiedy zostawił go samego z bratem? Doszedł do wniosku, że to nieważne. Był tu, w Zonie. Wszystko wskazywało na to, że jego ojciec i brat też tu byli. Dostał szansę odnalezienia ich. I nie miał zamiaru jej marnować. Pospiesznie wsadził serce do kieszeni. W tej samej chwili wszedł jakiś Stalker w czarnym płaszczu z kapturem.
-Pakuj się Niki, spieprzamy z tego zadupia... - odpowiedział nieco znany Nikolajowi głos.
-Nie wiem kim jesteś, ale masz trzy sekundy a potem cię rozwalę, ty zawszawiony bandyto! - wykrzyknął celując w przybysza z Kałasznikowa
-No co ty mi tu.... aaaa! O w dupę myślisz, że jestem bandytą! Hahaha! - zaczął głośno śmiać się człowiek w kapturze. - To ja, Kolian, durna pało. Idziemy stąd!
-Ej, zwolnij trochę - odpowiedział już uspokojony - właśnie udaję się na misję - SOLO - zaakcentował każdą literę
-No nie wiedziałem, że jesteś moim ojcem - odpowiedział drwiąca - Poza tym, co ci zależy?
-Jeżeli Grizli się zgodził to cię wezmę - odpowiedział ponuro Nikolaj
-Tylko bałwanie, on o niczym nie wie - uśmiechnął się Kolian - gdyby było inaczej nie byłbym w kapturze.
-W takim razie zostajesz - powiedział stanowczo. W tym samym ktoś zapukał trzy razy w drzwi. po chwili dało się słyszeć głos Grizliego:
-Jesteś gotów?
-Tak, jestem! Możesz wejść! - odpowiedział Nikolaj patrząc na kolegę z lekkim rozbawieniem. Temu jednak nie było do śmiechu. Patrzył na niego jak pies na kota. Z niezwykłą zwinnością schował się w innym pokoju. W tej samej chwili wszedł Stalker
-No dobra, został ci tylko hełm - oświadczył po czym dodał - wyglądasz jak prawdziwa szycha z wojska! Nikolaj zasalutował a potem obaj wybuchli śmiechem. Pierwszy uspokoił się Grizli
-Miałbym dla ciebie czarny płaszcz, żeby cię przekraść przez Wioskę, ale gdzieś mi zginął...
-Ciekawe gdzie... - uśmiechnął się chłopak
-No dobra, koniec żartów! Założysz worek na głowę, a my cię skujemy. Przeprowadzimy cie przez Wioskę jak jeńca. Potem rozkujemy cie i wsio!
-Czy te kajdany i worek są niezbędne?
-Jak najbardziej. No to chodź, Stalkerze! - odpowiedział Grizli. W tej samej chwili weszło dwóch Stalkerów - imitacja eskorty. Jeden z nich miał kajdany a drugi worek.

Po minucie Nikolaj wyglądał jak schwytany przestępca. Nic nie wiedział i nie mógł ruszać rękami. Był całkiem zdany na kolegów. Szli tak przez kilka minut. On potykał się a oni go popychali. Nie ma co - swoją rolę odgrywali znakomicie. Gdy doszli do bramy Grizli kazał zdjąć mu worek z głowy oraz rozkuć mu kajdany.

Rozejrzał się i wziął głęboki wdech. Świeże powietrze wprawiło go od razu w lepszy nastrój i nadzieję w lepszą przyszłość. Przed nimi była droga. Po prawej biegła lekko w dół a po lewej z daleka było widać jakąś przyczepę i sterty betonu. Wsłuchał się w głos Zony. I tu było słychać rozmowy Stalkerów z wioski ale mieszały się one ze świszczącym wiatrem. Inne dźwięki były nierozpoznawalne, ale równie słyszalne. Tą naturalna muzykę przerwał głos Grizliego:
-Teraz skręcasz w prawo - na północ. Tam dalej masz stary most kolejowy a za nim dzika przestrzeń i posterunek. Nie wiem do kogo w tej chwili należy. Jest jeszcze jedna baza Stalkerów, jeśli chcesz to wpadnij. Nie idź za to w drugą stronę - tam masz Wojskowych. Wszystko jasne?
-Tak - odpowiedział pewnie Nikolaj.
-No to powodzenia, Stalkerze - odpowiedział Grizli wracając za bezpieczną bramę Wioski. To samo zrobiło dwóch Stalkerów po czym brama się zamknęła. Został sam i był gotowy do drogi.
Oni wszyscy są śmieszni, to Grzech jest jedyną słuszną drogą którą będe podążać aż do śmierci...

Za ten post per-kac otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Śliski, Major_Buraczany.
Awatar użytkownika
per-kac
Tropiciel

Posty: 215
Dołączenie: 30 Lis 2009, 17:50
Ostatnio był: 27 Cze 2011, 15:06
Miejscowość: Gdzieś w Zonie...
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 56

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez Śliski w 20 Paź 2010, 16:37

Stary świetne opowiadanie! Chcemy więcej! Moje małe uwagi Koleś nie mógł wziąć w jedną łapę rpg a w drugą ckm. :E :E :E :wódka: się należy pisz dalej bo świetne :D

Za ten post Śliski otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive per-kac.
Awatar użytkownika
Śliski
Stalker

Posty: 121
Dołączenie: 20 Maj 2010, 13:55
Ostatnio był: 21 Kwi 2016, 20:03
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Akm 74/2U
Kozaki: 14

Re: Naznaczony przez Zonę.

Postprzez per-kac w 06 Gru 2010, 17:32

ŁAŁ! Dzisiaj opowiadaniu stuknęło 1000 wejść! Każdemu, kto tu się wpisał stawiam kozaka. Czekam też ciągle na porządną recenzje!
Rozdział 19 Kemping

Nikolaj przekręcał głowę na boki - coś strzykało mu w karku. Spojrzał na swoje buty - wypucowane glany ze wzmocnionymi czubami odbijały niewyraźne słońce. Nie wiadomo, czy to z zimna czy z przejęcia całą sprawą trząsł się jak Cziłała. Chwycił mocno swojego kałasznikowa i wyjął z niego magazynek by zobaczyć czy jest pełen. W środku mosiężne łuski otaczały naboje równo powsadzane w magazynek. To jedna z niewielu rzeczy na jakich Nikolaj mógł polegać podczas swojej wędrówki.

Gdy wrona zakrakała podskoczył wypuszczając magazynek na ziemię. Leniwym ruchem podniósł go z powrotem, dmuchnął parę razy i wsadził z z powrotem do karabinu. Wyjął PDA. Po kilku sekundach włączania zobaczył menu. Wszedł w kontakty. ,,Lista kontaktów jest pusta'' pojawił się napis. Potem wyświetliło mu się ,,Osoby w twojej okolicy'' Od razu w to wszedł. Jednak wszyscy z listy byli w wiosce. Nikt nie był poza nią,. Może to i lepiej, jeśli jest tutaj sam? Wszedł zobaczyć mapę wgraną w PDA.

,,Hmm... Jantar, Jantar... Gdzie ty jesteś....?- mówił do siebie. Przez zabrudzone szkiełka w hełmie mało widział, więc postanowił go zdjąć. Chłodne, rześkie powietrze musnęło go po twarzy. Wziął kilka wdechów powietrza aż zakręciło mu się w głowie. Ledwo ustał. Gdy zawroty minęły zobaczył na mapie jantar. Wszedł w ,,Informacje o miejscu''. Wyświetliło mu się ,,Brak Danych'' Nieco zawiedziony chciał wyłączyć PDA gdy nagle jakiś głos do niego przemówił.

,,Stalkerze, ratunku! Jestem atakowany przez psy obok przyczepy kempingowej. Schroniłem się w podziemnym przejściu pod drogą! Nie wiem jak długo wytrzymam, po... - w tej chwili warknięcie doleciały do uszu Nikolaja. Ale to było coś dziwnego! Wydawało mu się, jakby usłyszał je i w radiu i na żywo. Rozejrzał się i zaczął nasłuchiwać. Po chwili doszły do niego krzyki, odgłosy wystrzałów i psie warczenie. Wyjął strzelbę i zaczął biec przed siebie.

Rytmicznie stukotał podeszwami o asfalt. biegł na północ rozglądając się na wszystkie strony. Nagle po jego lewej stronie ukazała się sterta betonu oraz... przyczepa kempingowa! Nagle coś ciężkiego powaliło go na ziemię. Poczuł wilgotny oddech na karku oraz usłyszał warczenie. Oszołomiony odwrócił głowę. Wielki pies rzucił się na niego. Nikolaj bronił się jak mógł. Potężne, żółte kły psa wbiły się w jego rękę. Jego całe ciało przeszył bolesny impuls. Kopał psa ile miał sił w nogach. Jego buty robiły swoje - gdy kopał słychać było tylko trzask łamanych psich kości. Ale mutant nie chciał się poddać. Dalej kąsał jakby nie czół bólu. Nikolaj z wielkimi trudnościami wyjął nóż bojowy. W tej samej chwili pies ugryzł go w twarz. Krew zalała mu oczy, poczuł silny ból i pieczenie w okolicach skroni. To był błąd, że nie założył hełmu z powrotem... Obraz zaczął się zamazywać, tracił siły. Ostatnim wysiłkiem pchnął psa nożem prosto w jego gardło. Krew trysnęła na skafander Nikolaja. Zsunął jeszcze ciepłego martwego mutanta z siebie i zemdlał. Zanim kompletnie stracił świadomość, zobaczył postać ubraną na zielono pochylającą się nad nim. W tej samej chwili urwał mu się film...
Oni wszyscy są śmieszni, to Grzech jest jedyną słuszną drogą którą będe podążać aż do śmierci...

Za ten post per-kac otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive sebool112.
Awatar użytkownika
per-kac
Tropiciel

Posty: 215
Dołączenie: 30 Lis 2009, 17:50
Ostatnio był: 27 Cze 2011, 15:06
Miejscowość: Gdzieś w Zonie...
Frakcja: Grzech
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 56

Re: "Naznaczony przez Zonę" by per-kac

Postprzez sebool112 w 17 Gru 2010, 22:01

Weź wymyśl coś jeszcze tak smutno mi się zrobiło jak zauważyłem, że czytam z dwie godziny prawie bez przerwy i to wszystkie, jakie do tej pory zrobiłeś. Tak przy okazji, to na zachętę masz kozaka :) :wódka: .
Awatar użytkownika
sebool112
Kot

Posty: 27
Dołączenie: 08 Lis 2009, 18:52
Ostatnio był: 13 Kwi 2014, 20:03
Miejscowość: Gubin
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 5

PoprzedniaNastępna

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości