O pewnym samotniku ( W głąb Zony 2 ) by tmatrix7

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

Re: O pewnym samotniku ( W głąb Zony 2 ) by tmatrix7

Postprzez Voldi w 29 Sie 2012, 00:34

Fakt, zapierdzielasz strasznie. Jedynie bar wygląda jako-tako. Acz, z drugiej strony, ciekawi mnie co będzie dalej. Wojsko wedrze się do Rostoku? Szrama zdąży zwiać? Pójdzie na linię frontu? Dowie się, że Wilk nie żyje? Kurde, masa pytań. Czekam na to, w jakim kierunku potoczy się fabuła, ale PROSZĘ CIĘ!, zwolnij trochę. Polecam opisywać samą wędrówkę, nawet durne popękane asfaltowe drogi, przerdzewiałe samochody, zdewastowane stacje benzynowe, jakieś hale majaczące na wzgórzach. Odpal Stalkera i poprzechadzaj się spokojnie po terenie. Co najciekawsze, mi, przy pisaniu "W krainie suchych liści" i wczuciu się w klimat (oparty na mapce SoC i troszkę CS) najbardziej pomagało szwendanie się po Zatonie w CoP :)
Zmieniłbym też nazwę ósmego rozdziału. Taka wypowiedź nie funkcjonuje... W oczekiwaniu na Wilka, Oczekując Wilka, Oczekiwanie, cokolwiek, bo to co jest tam teraz to jakaś miazga.

Tak jak mówiłem - czekam na więcej. Zostawiam flachę, jak następny rozdział mi się spodoba, wykosztuję się i zostawię następną :D
A, tak przy okazji, pozwolisz, że zareklamuję mój twór - zachęcam Cię do zapoznania się i wypowiedzenia nt. mojego opowiadania. Kilka godzin temu dodałem tam jedenasty rozdział, a, jeśli zajrzysz, zobaczysz, że nikt nie komentuje... Martwi mnie to trochę. Nie chcę się narzucać, tylko delikatnie zachęcam ;)

Udanych łowów!
Image
Awatar użytkownika
Voldi
Ekspert

Posty: 843
Dołączenie: 29 Gru 2011, 11:11
Ostatnio był: 30 Maj 2024, 11:26
Miejscowość: Kraków/Hajnówka
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 426

Reklamy Google

Re: O pewnym samotniku ( W głąb Zony 2 ) by tmatrix7

Postprzez tmatrix7 w 29 Sie 2012, 13:06

Oto następny, już dziewiąty rozdział opowiadania. Tutaj akcja może NIECO przyśpieszyć, ponieważ bohater w końcu wychodzi z Rostoku. Życzę miłego czytania!

IX. Szok i zdumienie

Szrama nic nie widział, jednak słyszał zagłuszające się szepty, ze wszystkich stron. Wśród wszystkich słów przeważało zdanie „ Jestem tutaj, czekam na Ciebie”. Stalker błąkał się chwilę w mroku, aż wpadł do wody, zaczął rzucać się w wodzie, lecz cały czas opadał na dno. W końcu poczuł niezwykłą lekkość i wypłynął na powierzchnię. Gdy odzyskał oddech oślepiło go światło, które z sekundy na sekundę słabło. W pewnym momencie zobaczył w świetle sylwetkę stalkera. Szrama wyszedł z wody i stanął naprzeciw tajemniczego człowieka. Był to samotnik ubrany w jasną kurtkę z kamizelką kuloodporną. Miał na głowie kaptur, który uniemożliwiał zobaczenie jego twarzy.Przez chwilę patrzyli na siebie, Szrama niemal nie zsikał się ze strachu, natomiast nieznajomy stał najspokojniej w świecie. Wreszcie Szrama odezwał się:
- Kim jesteś?
- Dobrze wiesz – odparł stalker.
- Czy to ty…
- Nie pytaj. Chcę, abyś dokończył to, co ja zacząłem – powiedział podając Szramie błyszczący krążek wielkości płyty CD – będziesz go potrzebował – wyjaśnił.

Samotnik odwrócił się i zaczął się oddalać w stronę światła. „Stój, mam tyle pytań” wykrzykiwał Szrama biegnąc za stalkerem, ten jednak gwałtownie się oddalał. Zaczęło również gasnąć światło, a wraz z nim sylwetka uciekającego nieznajomego. W końcu Szrama zatrzymał się i w ostatniej wiązce światła spojrzał na krążek, który dał mu samotnik. Nagle krążek rozżarzył się, aż Szrama upuścił go z poparzonej dłoni. W tym momencie grunt zapadł się
i zaczął spadać w dół z ogromna prędkością.
- Aaaaa!… – wrzasnął Szrama zrywając się z łóżka, z kołatającym się sercem, które chciało wyskoczyć mu z klatki. Swoim wrzaskiem obudził Lisa.
- Człowieku, odbiło Ci?! Jest dziesiąta rano! Ludzie chcą spać – pouczył go towarzysz z pretensjami.
- Co?! Dziesiąta rano?! Już dawno powinniśmy czekać na Wilka! – spanikował wstając z łóżka.
Szybko się ubrał, wziął ze stołu bułkę i wyszedł na dwór. Była gęsta mgła, która ograniczała widoczność do zaledwie kilku metrów, a mróz przyprawiał o dreszcze i przenikał na wskroś. Na placu nie było nikogo, oprócz kilku wartowników z Powinności, którzy wypatrywali wojska z wież wartowniczych. Na targu handlarze dopiero rozkładali towar. Szrama poszedł pod wejście do Dziczy i zapytał jednego ze strażników:
- Widziałeś tu samotnika, który szedł na północ?
- A widziałem takiego jednego – odpowiedział wartownik – jakiś niezdecydowany był. Kręcił się po całym Rostoku i kupował jakiś prowiant. Później poszedł do magazynów wojskowych na północ stąd… Wiesz chyba gdzie to jest?
- Wiem. Pamiętasz kiedy to było?
- Niech pomyślę… nie pamiętam, ale coś na suche gardło powinno odświeżyć mi pamięć – powiedział stalker.
- No dobra – zgodził się Szrama, podając strażnikowi małą buteleczkę spirytusu.
Stalker wypił wszystko na raz i wrócił do rozmowy.
- Ooo… mocny, aż nad to. Na wartę wszedłem przed drugą w nocy, a ten koleś wyszedł stąd jakieś dwie godziny po zmianie warty, więc był tu jakieś sześć godzin temu.
- Cholera… Okej, dzięki za informacje – podziękował Szrama i pobiegł do pokoju.
Wszedł do pokoju powstrzymując emocje. W środku był Lis, który zajadał się kanapką z pasztetem.
- Co tam? Mizernie wyglądasz… Wstałeś lewą nogą czy jak? – zagadał Lis.
- Kurczę, Lis… Jakby Ci to powiedzieć?... Ten Wilk… - mamrotał Szrama.
- Przyszedł?! To przecież dobrze! Nasza pogoń dobiegła końca!
- No, właśnie nie do końca… Wilk był w Rostoku, ale… już go nie ma…
- Nie gadaj, że go przegapiliśmy… - rozczarował się Lis.
- Chyba jednak muszę to powiedzieć… przespaliśmy jego pobyt… Jasny szlag! Te pieprzone parę kieliszków… ach!
- To smutne, ale siedzenie nic nie pomoże. Musimy zasuwać za nim póki jest blisko… Magazyny Wojskowe są zaledwie dwa kilometry od Rostoku. Trzeba zabrać tylko to, co niezbędne i natychmiast wyruszać. Resztę zostawimy tu w depozycie.

Stalkerzy zabrali jedynie broń, amunicję, oraz picie i wyszli w pośpiechu z Rostoku. Dochodziło już południe, a nadal nad ziemią unosiła się gęsta mgła. Było bardzo zimno, nawet słońce nie przebijało się przez chmury i nie dawało żadnych promieni, których stalkerzy wyczekiwali nawet tygodniami, ponieważ tylko one budziły w nich iskrę nadziei na lepsze jutro. Wzdłuż drogi do Magazynów Wojskowych rosły topole, podobnie jak w Kordonie. W okolicy
nie było żadnych ognisk, co oznaczało brak jakichkolwiek ludzi.
Około pierwszej po południu Szrama z Lisem dotarli do posterunku na południu doliny zwanej potocznie Magazynami Wojskowymi. Miejscówka była pusta, żadnych stalkerów, mutantów, sprzętu, po prostu niczego. Samotnicy szli zagubieni drogą na północ, aż zobaczyli kilka plam krwi na asfalcie. Lis podszedł do jednej z plam i wziął trochę krwi na palec.
- Nie leży tu dłużej niż trzy godziny – stwierdził.
- Prowadzi na tamten pagórek, zerknijmy tam – zaproponował Szrama.
- W porządku – powiedział Lis.

Weszli na wzgórze z lewej strony drogi. Gdy stanęli na szczycie pagórka sięgnęły ich promienie słońca, ponieważ byli wyżej, niż najgęstsza mgła. Na pobliskich wyżynach stały pojedyncze drewniane krzyże przyozdobione maskami i skrawkami kombinezonów. Były to rzeczy spoczywających pod krzyżami stalkerów. Z górki było widać opuszczone magazyny wojskowe, w których stacjonowały siły rządowe jeszcze przed 2006 rokiem, a prawie na linii horyzontu były widoczne kolosalne drzewa Czerwonego Lasu. Na pagórku było jedynie dogasające ognisko, kłoda, która służyła za siedzenie i zalane krwią ciało samotnika leżące na brzuchu. Szrama przykucnął przy zwłokach i powoli je odwrócił. Trup miał na sobie maskę przeciwgazową i pełny plecak. Lis ściągnął plecak z ciała i zaczął go przeszukiwać, natomiast Szrama delikatnie zdjął maskę z twarzy trupa.
- O cholera! – krzyknął Szrama – To on.
- Jasny szlag… spierdzieliliśmy sprawę – spanikował Lis.
- Nie wieżę, że on… był twardy jak skała.
- Dobra… zachowajmy spokój – załagodził Lis – Straciliśmy człowieka, którego szukaliśmy przez pół Zony, ale… mamy jego rzeczy! Możemy sprawdzić, co planował.
- Dla Ciebie to żaden problem, ale on był dla mnie wzorem. To u jego boku uczyłem się bycia dobrym stalkerem, on uczył mnie strzelać, szukać artefaktów, przeżyć w Zonie – opowiadał Szrama, ze łzami w oczach.
- Rozumiem Cię, ale jesteśmy stalkerami, a nie dziećmi. Nie rycz mi tutaj! Sam mnie uczyłeś bezwzględności, a teraz się rozklejasz… nie rób sobie jaj, człowieku!
- Masz rację… nie mogę się użalać, lecz… dokończyć to co zaczął. Musimy go uszanować, jak dobrego stalkera. Bierz saperkę! – powiedział Szrama odstępując od ciała Wilka.

Popołudnie stalkerzy spędzili przy kopaniu dołu na pochówek Wilka, oraz na przygotowaniu krzyża. Gdy słońce zaczęło chować się za horyzont Wilk spoczywał już pod ziemią. Stalkerzy zostawili jedynie jego plecak, PDA
i maskę, którą zawiesili na krzyżu. Postali jeszcze godzinę przy grobie i poświęcili czas na krótką modlitwę, rozmyślenia i wyjście z traumy i szoku.
- Szrama, spójrz – Lis wskazał palcem na grupę bandytów stojących u podnóża wzgórza.
- Jeszcze ich tu brakowało… na ziemię, bo jeszcze nas zobaczą – nakazał Szrama.

Bandyci byli bardzo dobrze wyposażeni i wcale nie wyglądali przyjaźnie. Z ich rozmów wynikało, że na kogoś czekają i jest to bardzo ważna sprawa. W końcu przyszło do nich trzech najemników, ubranych w egzoszkielety – eksperymentalne pancerze rozpowszechnione jedynie w Zonie, ponieważ są zbyt kosztowne, by jakiekolwiek wojsko ich używało. W tych kombinezonach wyglądali niemal jak roboty. Szrama i Lis podczołgali się bliżej i zaczęli podsłuchiwać.
- I jak poszło? – zapytał jeden z najemników.
- Nie było większych kłopotów. Paru samotników fikało, już nic nie powiedzą – odparł bandyta wyglądający na przywódcę oddziału.
- Świetnie, a ten dupek szperający w naszych sprawach?
- On… zwiał nam, ale porządnie dostał w plecy. Zapewne się wykrwawił.
- Cholera, koleś… od tego pionka zależy cała sprawa. Monolit zrobi nam z dupy „Jesień Średniowiecza”, jeśli nie zatuszujemy całej sprawy. Z robotom już nie wyrabiamy, więc bierzemy was do sprzątnięcia jednego typka, a wy dajecie mu uciec?!
- Spokojnie… pomyśl, co może jeden samotnik przeciw ogromnym frakcjom.
- Ten człowiek wyda wszystko na świat! Wywęszył już wszystko z X18, X16 i jeszcze z całego Agropromu. On tu narobił niezłego zamętu, zabrał dokumenty, ma też część kodu do centralnego laboratorium. Jak to wszystko wpadnie w niepowołane ręce, cały ład w Zonie zostanie zniszczony. Już ktoś dostał się do serca tej całej przykrywki, a to już znak, że prawda też może zostać odkryta.
- Okej… możemy to załatwić…
- Nie! Rezygnujemy z waszych usług. A teraz… my musimy zatuszować sprawę…chłopcy – najemnicy odbezpieczyli swe wymyślne karabiny i rozstrzelali bandytów co do jednego. Następnie zabrali jedynie pieniądze i poszli w stronę odległego posterunku na północy Magazynów Wojskowych.

- Czy ty to widziałeś? – zapytał Lis.
- Ta… chyba wiem o kogo tu chodzi. Bierzmy rzeczy Wilka i spadajmy do Rostoku.

Samotnicy poszli na południe do Baru, aby przejrzeć zasoby Wilka i prawdopodobnie przygotować się do dalszej wędrówki na północ. W połowie drogi było już całkowicie ciemno, lecz stalkerzy nie włączali latarek, aby nie zdradzać swojej pozycji ludziom, po których można się spodziewać wszystkiego. Skowyty mutantów były tak donośne i przerażające, że nawet weteran uzbrojony po zęby dostawałby ciarek na plecach. Szramy jednak to nie ruszało, w przeciwieństwie do Lisa, który czasami aż chwytał się za krocze, by się nie zsikać ze strachu. Lis chował się niemal centralnie za Szramę, by czuć się bezpieczniej, jednak Szrama był tak zamknięty w swoim zdołowanym umyśle, że jego towarzysz musiał powtarzać po kilka razy to, co do niego mówił, aby zrozumiał i dał znak, że go słucha. Około 12:00 byli na terenie Rostoku. Ogółem było pusto, paliło się jedno ognisko, przy którym siedziało dwóch stalkerów. Na jednej z wież stało paru wartowników, którzy najwyraźniej zajmowali się graniem w Pokera, a nie kontrolowaniem frontu. Po wejściu od razu poszli spać. Lis zasnął parę sekund po tym, jak się położył. Jego chrapanie dosyć denerwowało Szramę, ale on nawet nie chciał wstać i przyłożyć mu zszarganą poduszką, by się nieco uciszył. Myśli i wspomnienia o Wilku nie pozwalały mu zmrużyć oka. Szrama popatrzył na plecak Wilka, który leżał pod stolikiem przy ścianie. Podumał chwilę i skierował wzrok na deski od łóżka Lisa, bo było to łóżko piętrowe. Zastanowił się chwilkę i podniósł kamyk z podłogi. Zaczął rysować nim na jednej z desek, w końcu wydłubał napis „S.T.A.L.K.E.R.” Odrzucił kamyk na podłogę, przekręcił się w stronę ściany, przykrył głowę poduszką, aby nie słyszeć chrapania Lisa i wyszeptał zamykając oczy „Dobranoc Wilk”

Nie zapomnij o komentarzu! Kozaczek też nie zawadzi ;)

Za ten post tmatrix7 otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Szweminek999.
Awatar użytkownika
tmatrix7
Stalker

Posty: 60
Dołączenie: 06 Mar 2011, 16:48
Ostatnio był: 11 Mar 2022, 11:06
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 19

Re: O pewnym samotniku ( W głąb Zony 2 ) by tmatrix7

Postprzez Szweminek999 w 31 Sie 2012, 12:33

Jest o wiele lepiej jak dla mnie, akcja jest szybka, ale nie jest to już streszczenie, a prawdziwa historia. Jak chcesz nauczyć się pisać lepiej, to polecam Ci to: viewtopic.php?f=97&t=15309&hilit=opowie%C5%9Bci+przy+ognisku (jest tam też moje opowiadanie :E ).
S.T.A.L.K.E.R.
Awatar użytkownika
Szweminek999
Stalker

Posty: 87
Dołączenie: 09 Kwi 2012, 21:57
Ostatnio był: 01 Sie 2014, 13:12
Miejscowość: Baza Powinności
Frakcja: Powinność
Ulubiona broń: Sniper Rifle SVDm2
Kozaki: 8

Re: O pewnym samotniku ( W głąb Zony 2 ) by tmatrix7

Postprzez Voldi w 31 Sie 2012, 13:38

Szrama nic nie widział, jednak słyszał zagłuszające się szepty, ze wszystkich stron. Wśród wszystkich słów przeważało zdanie „ Jestem tutaj, czekam na Ciebie”. Stalker błąkał się chwilę w mroku, aż wpadł do wody, zaczął rzucać się w wodzie, lecz cały czas opadał na dno.

Szrama nic nie widział, słyszał jedynie szepty dobiegające z każdej strony. Wśród natłoku wyrażeń bardzo często dało się usłyszeć jedno: "Jestem tutaj, czekam na ciebie". Stalker błąkał się w mroku, a w pewnej chwili wpadł do wody. Zaczął się w niej miotać, lecz nie dawała rady utrzymać się na powierzchni. Opadał na dno.

To po pierwsze. Tak bym ten rozdział zaczął. Powtórzenia, niejasności (gdzie ta woda, co to za woda? Jak on się nagle poczuł taki lekki, co się stało?).

Dalej masz:
Szrama niemal nie zsikał się ze strachu, natomiast nieznajomy stał najspokojniej w świecie. Wreszcie Szrama odezwał się:

Znasz pojęcie patosu? Mniemam, że tak. Wykorzystaj go! Takiego zwrotu jak "zsikać się ze strachu" można użyć... nie wiem, w jakimś luźnym dialogu, a nie w tak tajemniczej chwili. Jest ogólnie bardzo fajna, tylko razi w niej sporo błędów i potknięć. Poza tym, po co ciągle to "Szrama, Szrama"? Przecież wiadomo o kogo chodzi, masz tyle opcji - najemnik, stalker, nawet mężczyzna pasuje, ot: mężczyzna odezwał się do nieznajomego, bla bla.

Samotnik odwrócił się i zaczął się oddalać w stronę światła. „Stój, mam tyle pytań” wykrzykiwał Szrama biegnąc za stalkerem, ten jednak gwałtownie się oddalał. Zaczęło również gasnąć światło, a wraz z nim sylwetka uciekającego nieznajomego. W końcu Szrama zatrzymał się i w ostatniej wiązce światła spojrzał na krążek, który dał mu samotnik. Nagle krążek rozżarzył się, aż Szrama upuścił go z poparzonej dłoni. W tym momencie grunt zapadł się _ i zaczął spadać w dół z ogromna prędkością.

Na samym starcie, po co drugi raz "się"? Odwrócił się i zaczął oddalać w stronę światła. Wszystko w temacie :) Potem "[...]wykrzykiwał Szrama, biegnąc za stalkerem. Ten był jednak za szybki, by najemnik mógł go dogonić." Bez powtórzeń, a sens ten sam. I znowu "Szrama, Szrama".
"Spojrzał na krążek, nagle krążek." A czemu nie: spojrzał na krążek [...] nagle dysk, nagle obiekt, nagle przedmiot?

Łóżko z kołatającym się sercem? To jakiś najnowszy model! Moje to zwykły mebel, może w Zonie łóżka to takie mutanty, nie wiem ;) Wcale nie trzeba tam dopisywać, że ze strachu serce omal nie wyskoczyło Szramie z klatki piersiowej, przynajmniej wg. mnie. "Wrzasnął Szrama zrywając się z łóżka" No i wszystko w tym temacie. Wiadomo, że nie śniły mu się fiołki na łące :P

Dochodziło już południe, a nadal nad ziemią unosiła się gęsta mgła

Dochodziło już południe, ale nad ziemią nadal unosiła się gęsta mgła.

Było bardzo zimno, nawet słońce nie przebijało się przez chmury i nie dawało żadnych promieni, których stalkerzy wyczekiwali nawet tygodniami, ponieważ tylko one budziły w nich iskrę nadziei na lepsze jutro.

Za długie. Podziel to zdanie jakoś na dwie części...

Około pierwszej po południu Szrama z Lisem dotarli do posterunku na południu doliny zwanej potocznie Magazynami Wojskowymi. Miejscówka była pusta, żadnych stalkerów, mutantów, sprzętu, po prostu niczego. Samotnicy szli zagubieni drogą na północ, aż zobaczyli kilka plam krwi na asfalcie. Lis podszedł do jednej z plam i wziął trochę krwi na palec.

Kurczę, "Szrama, Szrama". Tmatrix, wiadomo o kogo chodzi, nie musisz tego w kółko podkreślać! ;)
Potem - szli zagubieni drogą na północ, dopóki nie zobaczyli na asfalcie kilku plam świeżej krwi. Lis podszedł do jednej z nich i nabrał trochę płynu na palec.
I, tak w ogóle, po czym poznali, że ślady prowadzą na tamten pagórek? Niejasność :|

Z tą mgłą, to tak nie bardzo... Wejście raptem, powiedzmy dziesięciu metrów wyżej niewiele da :)

a pobliskich wyżynach stały pojedyncze drewniane krzyże przyozdobione maskami i skrawkami kombinezonów. Były to rzeczy spoczywających pod krzyżami stalkerów.

Kompletnie nie rozumiem tych dwóch zdań. Stały krzyże, przyozdobione maskami i skrawkami. No tak. Ale w końcu krzyże były przyozdobione rzeczami, czy te rzeczy leżały pod krzyżami? Plus... POWTÓRZENIE!

Cały akapit jest z błędami. Były, było, był, była, co każde zdanie.
zalane krwią ciało samotnika leżące na brzuchu.
Niezgrabnie wygląda, jak na mój gust. "Zalane krwią, leżące na brzuchu ciało jakiegoś samotnika. Co Ty na to?

nie wieżę
.
A ja nie piramidę! Przez RZ, bo wiara! :)
No i dialog... jak dla mnie mógłby być ciut ciut luźniejszy, bo wyszedł troszeczkę sztywnowaty.

który czasami aż chwytał się za krocze, by się nie zsikać ze strachu. Lis chował się niemal centralnie za Szramę, by czuć się bezpieczniej

J/w. Patos, powtórzenia, no i całe zdanie znów jest za długie.

Około 12:00 byli na terenie Rostoku.

Około północy dotarli do Rostoku.
A tak swoją drogą, wyżej piszesz, że magazyny są raptem 2km od baru, więc czemu zajęło im to tak długo? Przez Prypeć wracali, czy jak? ;) Strefa, ta prawdziwa, ma 30km średnicy. Tyle dziennie przechodzi pielgrzymka na Jasną Górę :P Ja rozumiem, chowanie się godzinami po krzakach od mutantów, frakcji, wojska, schronienia przed emisją, uważanie na anomalie i radiację, ale... Kilka godzin iść dystans jednego kilometra? ;)

Ogółem było pusto, paliło się jedno ognisko, przy którym siedziało dwóch stalkerów.

O tej porze było już całkiem pusto. Paliło się tylko jedno ognisko, przy którym siedziało dwóch stalkerów.

Po wejściu od razu poszli spać. Lis zasnął parę sekund po tym, jak się położył. Jego chrapanie dosyć denerwowało Szramę, ale on nawet nie chciał wstać i przyłożyć mu zszarganą poduszką, by się nieco uciszył. Myśli i wspomnienia o Wilku nie pozwalały mu zmrużyć oka. Szrama popatrzył na plecak Wilka, który leżał pod stolikiem przy ścianie. Podumał chwilę i skierował wzrok na deski od łóżka Lisa, bo było to łóżko piętrowe. Zastanowił się chwilkę i podniósł kamyk z podłogi. Zaczął rysować nim na jednej z desek, w końcu wydłubał napis „S.T.A.L.K.E.R.” Odrzucił kamyk na podłogę, przekręcił się w stronę ściany, przykrył głowę poduszką, aby nie słyszeć chrapania Lisa i wyszeptał zamykając oczy „Dobranoc Wilk”

Po wejściu gdzie? Po dotarciu do kwatery położyli się do swoich łózek. O wiele lepiej, nie?
Dalej - chrapanie denerwowało, bez tego dosyć.
I znowu "Szrama, Szrama, Wilk, Wilk, Szrama"... O święta kreatywności, daj temu stalkerowi dar tworzenia i dobierania synonimów! :wódka:
Podumał chwilę, po czym skierował wzrok na deski należące do łóżka Lisa. Znajdowały się one nad stalkerem, ponieważ kwatera wyposażona była w łóżka piętrowe.
"Przykrył głowę poduszką, aby nie słyszeć chrapania Lisa. Zamykając oczy, wyszeptał cicho: "Dobranoc, Wilk.". Patos!



Nie jest najgorzej, ale, jak widzisz, musisz dużo pracować. Wybacz, że tak bez ogródek pozmieniałem szyki zdania na mój styl, a nie podsunąłem Ci propozycji, jak mógłbyś to zrobić samemu. Nie umiem tłumaczyć, jestem wzrokowcem, więc i ja wolę pokazywać i wolę, gdy mi ktoś coś wyjaśnia dosadnie i obrazowo :)
Flachy nie będzie, bo po pierwsze - sępisz, a po drugie... nie bardzo jest za co, niestety. Czekam na więcej, zobaczymy, jak to się dalej potoczy :)
Image
Awatar użytkownika
Voldi
Ekspert

Posty: 843
Dołączenie: 29 Gru 2011, 11:11
Ostatnio był: 30 Maj 2024, 11:26
Miejscowość: Kraków/Hajnówka
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 426

Re: O pewnym samotniku ( W głąb Zony 2 ) by tmatrix7

Postprzez tmatrix7 w 24 Wrz 2012, 21:19

A oto 10 rozdział, który toczy się już tylko w Rostoku. Wydaje mi się, że ten idealnie wprowadza w klimat dalszych części. Zapraszam do czytania! ;) Przeczytajcie i czekajcie cierpliwie na następny rozdział.


X. Kosarz

-Ej, wstawaj, stary. Nie uwierzysz, co tu przywieźli – oznajmił Lis

Szrama był jeszcze niewyspany, więc nie przywiązywał dużej wagi do gadania Lisa. Po chwili leżenia na łóżku i dochodzenia do siebie wstał i założył buty. Był dosyć spokojny, bo zapomniał o wczorajszym odkryciu. Porozciągał się parę minut, po czym wszedł Lis, już w pełni ubrany.
- Mam super wieści! Nie wiem skąd, ale stalkerzy ściągnęli tutaj baniak czystej wody. Teraz ją podgrzewają i niedługo będzie można się wykąpać! Ogarniasz?!
- Hmm…fajnie, a to za darmo? – zapytał.
- Niestety, 50 rubli od zużytego litra, ale możemy sobie pozwolić na krótką kąpiel, nie?
- No tak – przytaknął Szrama.
- I jak z rzeczami Wilka?
- Jakimi…a no tak – zasmucił się, przypominając sobie dramat.
- To chodź! Zaliczymy sobie kąpiel i ustalimy plan.
Szrama przywdział kombinezon, zjadł kromkę chleba z szynką i poszedł do blaszaka, gdzie przygotowano prysznice. Było to na głównym placu, nieopodal targu. Szrama wszedł do blaszaka i wyszedł po pięciu minutach, tym razem już w pełni odświeżony. Tak lekko nie czuł się od niepamiętnych czasów. Zapłacił za 2 litry wody i wrócił do pokoju. Około godziny 11:00 poszedł z Lisem i z bagażem Wilka do Baru, aby na spokojnie przejrzeć ekwipunek. W barze były jeszcze pustki, zatem stalkerzy bez problemu znaleźli miejsce i zasiedli do stołu.
- Więc od czego zaczynamy? – zapytał Lis.
- Ja sprawdzę PDA, a ty wypakuj cały plecak – odparł Szrama.
Lis wygrzebał w plecaku kilka kart dostępu, segregator z jakimiś dokumentami, plany pewnych budynków i dwa krążki, niemal identyczne, jak ten ze snu Szramy. Jednak Szrama milczał, nic nie mówił o śnie.
- Mam coś – oznajmił – tutaj jest plik z notatkami osobistymi, oraz sporo zdjęć. Szrama otworzył plik tekstowy. Treść była taka:

„I znowu Łysy - mój kumpel namówił mnie na wypad w głąb Zony, a ja jak głupi dałem się namówić. Gadał, że pójdzie ze mną, no i spotkaliśmy się w Kordonie niedaleko przejścia do Wysypiska. Tam się to wszystko zaczęło. Chciał, żebym zdobył dla niego jakieś dokumenty z nieznanych mi podziemi w Dolinie Mroku. Jednak on nie wyszedł cało z tej rozmowy. Bandyci go rozstrzelali, a ja zwiałem. Wrócić nie mogłem, bo byłoby to zbyt ryzykowne, więc poszedłem do tej Doliny Mroku po te dokumenty- z czystej ciekawości.
To, co tam znalazłem mnie olśniło. To miejsce było niedostępne dla stalkerów od dawna. Były to laboratoria, które pracowały przed 2006r. Z tych dokumentów można było wywnioskować mnóstwo. Dowiedziałem się, że istnieją jeszcze ważniejsze laboratoria min. Nad Jantarem, w Prypeci, w Czerwonym Lesie, a nawet W samym CEJ. To w CEJ było laboratorium głównym. Chciałem się tam dostać i odkryć tajemnicę, jaka najbardziej nurtuje stalkerów i wszystkich zajmujących się Zoną. Po wizycie w X16- czyli laboratorium nad Jantarem, zdobyłem dwa platynowe krążki, które prawdopodobnie są kluczem do wejścia do laboratorium w CEJ. Znalazłem też kilka kartek z kodami, które kontrolują Mózgozwęglacz. Można go nawet wyłączyć!
Niestety, aby wejść do laboratorium głównego, które jest sterownią Spełniacza Życzeń, oraz Mózgozwęglacza są potrzebne trzy platynowe krążki. Wiem, że trzeci jest w bunkrach pod Mózgozwęglaczem- muszę się tam udać! Odkrycie tej tajemnicy jest wręcz niewyobrażalne, a ja jestem tak blisko… Zaraz ruszam do Czerwonego Lasu. Pewnie moi znajomi mnie szukają, chociaż raczej większość z nich już nie żyje. Te ataki wojska nie wróżą nic dobrego. Mam nadzieję, że chociaż Szrama żyje…no i Pietrucha…Ach te moje przemyślenia. Kończę na tym…zobaczymy, co przyniosą następne dni.”

Ta zapiska nie dawała wiele do myślenia, Wilk chciał być bohaterem i odkryć tajemnicę Zony, czyli powód tych wszystkich rzeczy jakie występują w Zonie. Po przeanalizowaniu przydatności rzeczy z plecaka stalkerzy zjedli skromne i tanie śniadanie, a następnie poszli do pokoju. Była już 13:00. słońce w ogóle nie dawało znaków istnienia, ale przynajmniej nie było mgły i mrozu. Gdy przechodzili przez plac Szrama przypomniał sobie o samotniku, którego poznali parę dni temu.
- Ej, pamiętasz może tego gościa, z którym piliśmy whisky parę dni temu? – zapytał Szrama.
- No pewnie, że tak. To był Czacha, miał Thundera – odparł Lis.
- Właśnie, może rzeczywiście go ze sobą zabierzemy?
- Właściwie…czemu nie!
- To zajrzymy teraz do jego pokoju.
- Okej.
Po chwili podróżnicy stali przed drzwiami pokoju Czachy. Szrama zapukał, po czym stalker otworzył drzwi.
- A, to wy, wejdźcie – ugościł ich Czacha.
- My w sprawie tej podróży – zaczął Szrama
- Aha, nadal nie zmieniłem zdania. To tyle?
- Chciałbym, abyś przejrzał ten plik w PDA i parę dokumentów – powiedział podając PDA i segregator stalkerowi.
Czacha przeczytał dziennik Wilka, po czym poszperał w dokumentach. Po czym zrobił zmartwioną minę i powiedział:
- Hm…to tak się wam toczą sprawy. A gdzie ten typek, który to pisał?
- Nie żyje, bandyci zabili go na zlecenie najemników, bo tymi swoimi odkryciami wkurzył wielu ludzi.
- Przykre… no cóż, pomogę wam, jeśli chcecie, a wiem, że chcecie – po czym uśmiechnął się.
- Okej, więc wyruszamy jutro o 07:00 rano, pasuje?
- Jak najbardziej, do zobaczenia – powiedział wstając i otwierając gościom drzwi.
Szrama i Lis pożegnali się i poszli do siebie spakować się i ostatecznie opuścić Rostok. Przez te wszystkie wydarzenia, Szrama zapomniał o krytycznej sytuacji wszystkich stalkerów, czyli o wojnie z wojskiem. Armia utworzyła obóz na miejscu posterunku Powinności kilka kilometrów od Rostoku, Zatem Zona już nie należała w większości do stalkerów. W bitwach zginęło już ponad 150 stalkerów różnych nacji, głównie z Powinności. Samotnicy zamknęli się na klucz w pokoju, usiedli w ciszy i po chwili zaczęli pić, nie alkohol, lecz herbatę, ponieważ było chłodno- nie przesadnie. W końcu zaczęli grać w karty, ale w spokoju, bez żadnych emocji. I ich sytuacja życiowa była kiepska i pogoda też była przygnębiająca. Około 15:00 zaczął padać deszcz, stalkerzy byli już spakowani na wyprawę, jedynie Lis wkładał do plecaka ostatnie wyprane skarpetki na zmianę. Po przygotowaniach kontynuowali grę w karty, bo pogoda nie pozwalała nawet na spacerowanie po kompleksie. Za oknem pokoju Szramy i Lisa było widać Paru samotników siedzących przy ognisku o ogrzewających się w tą niemiłą pogodę, oczywiście siedzieli pod blaszanym daszkiem przy budynku naprzeciwko lokalu z pokojami, tylko dlatego ogień nie gasł od ulewy. Po jakimś czasie ludzie za oknem zaczęli robić jedzenie nad ogniem, postawili kratę na trzech stojakach nad ogniskiem. Zaczęło się robić ciemno, dochodziła już 20:00, czyli tradycyjna pora kolacji. Szramie i Lisowi z jedzenia zostało tylko mały kawałek bekonu, kilka plastrów szynki, pół bochenka chleba i groszek w konserwie. Gdy było już niemal całkowicie ciemno, a deszcz nadal padał stalkerzy poszli upiec bekon nad ogniskiem za oknem. Zabrali dwa talerzyki jednorazowe i cały swój prowiant, opatulili się najcieplej, jak można i wyszli na dwór. Przy wygasającym ognisku został już tylko jeden wolny stalker, który gotował sobie porcję gulaszu w małej puszce po tuńczyku.
- Wolne? – zapytał Szrama, przechodząc przez ścianę wodną lecącą z daszku.
- Oczywiście, zawsze z kimś raźniej – odezwał się nowo poznany człowiek – miejsce na kracie jeszcze jest, więc szykujcie, co chcecie.
- Dziękujemy.
Dosiedli się do ogniska i wyłożyli pokrojony bekon na kratę. Szrama pilnował dania głównego na grillu, a Lis porcjował groszek i szynkę na talerzach.
- Cicho tu trochę, nie? Pogadajmy nieco! Jak życie? – zapytał stalker, najwyraźniej był bardzo otwarty na nowe znajomości.
- W porządku, załatwiamy swoje sprawy i jakoś leci, a u ciebie? – wypowiedział się Szrama.
- Bywało lepiej, ale takie już jest tutaj życie, nigdy nie wiadomo, co się wydarzy.
- Jakieś kłopoty?
- Coś w tym stylu, ale nie ma, co się przejmować.
- Jak coś cię gnębi to powiedz, znam się na ludziach.
- Okej, wczoraj zginął mój kolega, z którym przybyłem do Zony. To było rano, podczas zwiadu na najdalszym froncie, czyli tuż przy obozie wojska na Wysypisku…
- Myślałem, że wolni stalkerzy nie muszą uczestniczyć w wojnie – przerwał.
- Nie muszą, ale my to robiliśmy za kasę, sporą kasę. Teraz Powinność robi wszystko, by nie dopuścić wojska do Rostoku. Ale my, kłusownicy, poszukiwani, częściowo byli komandosi, myśliwi mamy pokonać tą watahę uzbrojoną po zęby z śmigłowcami, czołgami itd.? Nie ma szans! Trzeba być realistą.
- Myślę podobnie, ale nadzieja umiera ostatnia, więc liczę na przetrwanie tego piekła. Wróć do historii twojego kumpla.
- Więc, kiedy przechodziliśmy laskiem przy drodze na Wysypisko, napadł nas oddział tych drani. To było takie szybkie…Nie wiadomo skąd, zaczęli strzelać. Nasi pochowali się za drzewami i zaczęli strzelać. Ja tylko padłem na ziemię i przeczekałem strzelaninę. Gdy się skończyło, zorientowałem się, że krwawi mi ramię i tylko na tym się skończyło. Gdy się pozbieraliśmy, a żołnierze leżeli już martwi między drzewami zorientowałem się, że mojego towarzysza nie ma. No i znaleźliśmy go kilka metrów za krzakami. Już nie żył. Dostał w tętnicę, w szyję. Było już po nim. Przynajmniej daliśmy sobie radę i wojsko straciło grupę do cichych operacji. Szczęście, że tylko on zginął, ale czemu akurat on?!
- Przykro mi, ale w Zonie tak bywa. Powinieneś żyć dalej i pomścić go dołączając do Powinności.
- Nie…Jeśli tam pójdę też zginę. On na pewno nie chciałby, abym walczył o honor. To głupota. Muszę tylko siedzieć tutaj i przeczekać konflikt, gdy tylko nadarzy się okazja, uciekam z Zony.
- Twoja sprawa.
Po tym stalkerzy zjedli kolację i porozmawiali jeszcze o byle czym z nieznajomym. Stalker miał na imię Kosarz, miał 42 lata. Przy tym jednym spotkaniu dobrze się zaznajomili i porozmawiali już szczerze. Szrama opowiedział mu o całej swej wędrówce i losie Wilka, oraz o planach na najbliższe dni. Po przemyśleniu całej sprawy Kosarz stwierdził:
- Słuchajcie, to, że wy chcecie odkryć tajemnicę Zony nie jest powodem, by ryzykować życiem i iść do centrum. Popatrzmy na to logicznie, w walce z armią Monolitu macie malutkie szanse, a nawet jeśli dostaniecie się do tego laboratorium to co dalej? Wyjdziecie stamtąd i wrócicie tutaj z laurami?
- Uwierz mi, że mamy wiele powodów, by tam pójść.
- Skoro tak chcecie, nie zatrzymuję was.
- Okej, dzięki za pogawędkę. Na nas już czas, trzymaj się! – Pożegnał się i wrócił z Lisem do pokoju.
Była już godzina 23:00, deszcz padał nieustannie, nawet było słychać pojedyncze grzmoty. Stalkerzy rozebrali się i położyli do łóżek. Lis jak zwykle zasnął po paru sekundach leżenia, jednak Szrama rozważał słowa Kosarza. Twierdził, że Kosarz miał w pewnym sensie rację, ale jako przyjaciel Wilka, nie powinien porzucać jego woli. Ale z tych wszystkich wyjaśnień, uzasadnień, powodów wyodrębnił tylko jedno pytanie „Czy ja w ogóle wiem, co robię?”.

Podobało się? Czekasz na kontynuację? Wszystko w swoim czasie ;) :wódka:

Za ten post tmatrix7 otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Voldi, Szweminek999.
Awatar użytkownika
tmatrix7
Stalker

Posty: 60
Dołączenie: 06 Mar 2011, 16:48
Ostatnio był: 11 Mar 2022, 11:06
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 19

Re: O pewnym samotniku ( W głąb Zony 2 ) by tmatrix7

Postprzez Voldi w 25 Wrz 2012, 22:28

[...]Po chwili leżenia na łóżku i dochodzenia do siebie wstał i założył buty.

Po chwili bezczynnego leżenia na łóżku ziewnął, po czym wstał z łóżka i założył buty. Chyba już doszedł do siebie.

Porozciągał się parę minut, po czym wszedł Lis, już w pełni ubrany.

Porozciągał się parę minut, po czym spostrzegł Lisa wchodzącego do pomieszczenia w pełnym rynsztunku.


- Jakimi…a no tak – zasmucił się, przypominając sobie dramat.

-Jakimi? - Szrama nie zrozumiał w pierwszej chwili, o co chodziło Lisowi. - A, no tak... - zasmucił się, przypominając sobie dramat, jakiego świadkiem był dzień wcześniej.

Pamiętaj, kolego, żeby trochę zwolnić! Coś takiego, moim zdaniem, przynajmniej, pozwala czytelnikowi odetchnąć na moment od akcji :)

Było to na głównym placu, nieopodal targu. Szrama wszedł do blaszaka i wyszedł po pięciu minutach, tym razem już w pełni odświeżony.

Mieściły się one na głównym placu, nieopodal targu. Szrama wszedł do jednej z "kabin" i po jakichś pięciu minutach opuścił ją, czysty i odświeżony.

za 2 litry wody

Częsty błąd. Liczby wpisujemy słownie, no chyba, że to godzina

poszedł z Lisem i z bagażem Wilka do Baru, aby na spokojnie przejrzeć ekwipunek. W barze były[...]


[...]Z Lisem i bagażem Wilka do Baru, aby w spokoju przejrzeć ekwipunek.
Poza tym, konsekwencja - albo Bar jako nazwa własna lokalu (tego bym się trzymał), więc wielką literą, albo bar jako miejsce, wtedy małą.


Lis wygrzebał w plecaku kilka kart dostępu, segregator z jakimiś dokumentami, plany pewnych budynków i dwa krążki, niemal identyczne, jak ten ze snu Szramy. Jednak Szrama milczał, nic nie mówił o śnie.

Wygrzebał z plecaka; plany budynków, których nie mogli rozpoznać; dwa krążki, niemal identyczne do tych, jakie śniły się Szramie. Ten jednak milczał, nie wspomniał koledze o nocnym widzeniu.

Powtórzenia! Zarówno Lis jak i Szrama ;) Ciągle zwracam Ci na to uwagę.

„I znowu Łysy - mój kumpel namówił mnie na wypad w głąb Zony,

I znowu Łysy - mój kumpel - namówił mnie na wypad WGŁĄB Zony. ;)

Gadał, że pójdzie ze mną, no i spotkaliśmy się w Kordonie niedaleko przejścia do Wysypiska.

[...]Ze mną, więc spotkaliśmy się w Kordonie, nieopodal przejścia na Wysypisko.

Tam się to wszystko zaczęło. Chciał, żebym [...] do tej Doliny Mroku po te dokumenty- z czystej ciekawości.


Cały opis jest jakiś taki niezgrabny. Nie chcę go poprawiać, bo musiałbym praktycznie od zera go napisać, a nie o to chodzi. No i końcówka: do TEJ Doliny po TE dokumenty. Powtórzenia! ;)

To, co tam znalazłem mnie olśniło. To miejsce było niedostępne dla stalkerów od dawna. Były to laboratoria, które pracowały przed 2006r. Z tych dokumentów można było wywnioskować mnóstwo. Dowiedziałem się, że istnieją jeszcze ważniejsze laboratoria min. Nad Jantarem, w Prypeci, w Czerwonym Lesie, a nawet W samym CEJ.

To, co znalazłem. To miejsce. Były to laboratoria. Można było wywnioskować. Istnieją laboratoria.
Patrz wyżej...
Czepnę się jeszcze, że nad Jantarem - "nad" wcale nie musi być pisane wielką literą. Podejrzewam, że to tak Ci się tylko wkradło ;) No i CEJ to Czarnobylska (jaka?) Elektrownia (co?) Jądrowa(jaka?). Jest więc rodzajem żeńskim, więc końcówka powinna wyglądać: a nawet w SAMEJ CEJ.
Swoją drogą, po mojemu byłoby lepiej napisać: a nawet w samej elektrowni/w samym Czarnobylu ;)

Po wizycie w X16- czyli laboratorium nad Jantarem,

Zamiast myślnika powinien być tam przecinek :)

dwa platynowe krążki, które prawdopodobnie są kluczem do wejścia do laboratorium w CEJ.

[...]Które prawdopodobnie są kluczem otwierającym labo w CEJ. Usunąłem tym samym "do" powtarzające się dwa razy i psujące 'zgrabność', jak ja to nazywam, zdania :P

Znalazłem też kilka kartek z kodami, które kontrolują Mózgozwęglacz. Można go nawet wyłączyć!

A to pochwalę. Bardzo fajny ten wykrzyknik. Nadaje ekspresyjności tej wypowiedzi.

Ta zapiska nie dawała wiele do myślenia, Wilk chciał być bohaterem i odkryć tajemnicę Zony, czyli powód tych wszystkich rzeczy jakie występują w Zonie.

Jak to nie dawała? Ja bym powiedział, że była raczej jednoznaczna :)
[...]Odkryć tajemnicę Zony, czyli powód występowania w niej tych wszystkich mutacji i anomalii.

przypomniał sobie o samotniku, którego poznali parę dni temu.
- Ej, pamiętasz może tego gościa, z którym piliśmy whisky parę dni temu? – zapytał Szrama.

Parę dni temu, parę dni temu. Nie możesz tego jakoś zastąpić? ;)


Po chwili podróżnicy stali przed drzwiami pokoju Czachy. Szrama zapukał, po czym stalker otworzył drzwi.
- A, to wy, wejdźcie – ugościł ich Czacha.

Po chwili stanęli przed wejściem do kwatery, w której przebywał Czacha. Szrama zapukał, po czym mieszkaniec uchylił lekko drzwi.
-A, to wy, wejdźcie! - stalker gestem ręki zaprosił ich do środka.


przejrzał ten plik w PDA i parę dokumentów – powiedział podając PDA i segregator stalkerowi.
Czacha przeczytał dziennik Wilka, po czym poszperał w dokumentach. Po czym zrobił zmartwioną minę i powiedział:

[...]i parę dokumentów - powiedział, podając urządzenie i segregator stalkerowi.
Czacha przeczytał dziennik Wilka, po czym zabrał się za szperanie w papierach. Chwilę później na jego twarzy zagościło jakby zmartwienie. Powiedział: [...]


Szrama i Lis pożegnali się i poszli do siebie spakować się i ostatecznie opuścić Rostok.

I, i, i... Mówić coś jeszcze?

150 stalkerów różnych nacji, głównie z Powinności.

Liczby słownie. Poza tym - różnych frakcji. Nacja to inaczej narodowość :)
Poza tym, P O W T Ó R Z E N I A!

Samotnicy zamknęli się na klucz w pokoju, usiedli w ciszy i po chwili zaczęli pić, nie alkohol, lecz herbatę, ponieważ było chłodno- nie przesadnie. W końcu zaczęli grać w karty, ale w spokoju, bez żadnych emocji.

Niezgrabnie. Widzę, że próbujesz coś kombinować z takimi... hmm... 'fikuśnymi' opisami. No, nie do końca Ci to wychodzi, ale ważne że się starasz. Praktyka czyni mistrza :)


Resztę pisałeś chyba po powrocie weny, bo jest zauważalnie inna. Nadal coś się powtarza, są niezgrabności, ale czyta się to już zupełnie inaczej. Zauważyłem większą dbałość o detale. Wyrabiasz się powoli, TM7. Oby tak dalej. Trzymam kciuki.
I wybacz, że tak bezczelnie Ci przerabiam tekst - nie umiem opisywać popełnionych błędów, wolę je pokazać na przykładzie własnego rozwiązania problemu.
Image

Za ten post Voldi otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive tmatrix7.
Awatar użytkownika
Voldi
Ekspert

Posty: 843
Dołączenie: 29 Gru 2011, 11:11
Ostatnio był: 30 Maj 2024, 11:26
Miejscowość: Kraków/Hajnówka
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: TRs 301
Kozaki: 426

Poprzednia

Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości