"Raj"

Kontynuowane na bieżąco.

Moderator: Realkriss

"Raj"

Postprzez Valentino w 11 Paź 2011, 22:34

Fragment
Mam nadzieję.
--------------------------


Pora Nocy




________Powoli zsunął się ze starego, wypłowiałego materaca pełnego dziur w aksamitnym, szarym pokryciu. Wiele już kawałków wypełniającej go gąbki zdążyło wylądować na brudnej podłodze pod naporem ciężaru młodego mężczyzny – kruche wypełnienie sypało się ze szpar w materiale niczym woda cieknąca z dziurawej butelki. Każdy kawałek gąbki, poruszany przez wiatr, szybko zmieniał swój kolor – z jasno-brązowego, wręcz maślanego, na szaro-bury, niemal czarny – toczył się po równej, choć gdzieniegdzie dziurawej podłodze pokoju, zgarniając z niej kurz i pył jak staczająca się ze zbocza śniegowa kula. Kurzu i brudu w pokoju było sporo – zarówno od zwykłego niesprzątania, jak i z powodu wywalonej przez zniszczony piecyk porcję czarnej sadzy, która opadła wiele dni temu, jej resztki jednak wciąż pokrywały lekko kawałek sufitu i ścianę, przy której ów piecyk się znajdował.
________Nie wiedział, co się stało – dlaczego piec wyglądał jakby wysadzono go pękiem petard, a jego drzwiczki, zdaje się, uderzyły w ścianę tak mocno, że pozostawiły w ścianie lekkie, płytkie wgniecenie. Awaria? Kto by tam wiedział, kogo to w sumie obchodzi... Sadza ani brud mu nie przeszkadzały. Właściwie, czuł się nieco swobodniej w tak ciemnym, sczerniałym pokoju – wychodząc na zewnątrz nie odczuwał tak dużej różnicy.________
________Czarne ściany, czarny sufit, czarne bloki, czarne niebo – wszystko przy odrobinie autosugestii i dzięki pomocy uszkodzonych zmysłów, zlewało się powoli w jedno. Nie szedł już, nie maszerował, nie czołgał się ani nie biegł – płynął pomiędzy miejscami, otumaniony i zatracony w sobie.
Dziś był nieco bardziej przytomny niż zwykle. Pomyślał o tym, żeby przetrzeć oczy z przesłaniających mu widok paprochów, co też zrobił, brudząc sobie tym samym czoło, rozsmarowując na nim trochę sadzy, którą podczas snu, zebrał wyciągniętą na brudnej podłodze ręką. Nie poczuł tego – zdarzały się noce, tak było też dzisiejszej – że skóra zdawała mu się jak z kamienia, gruba niczym rzemień, przez to nie odczuwająca nic ponad potężne uderzenia lub mocniejsze zadrapania. Nieraz drapał się po całym ciele, gdy po raz któryś zdawało mu się, że obłażą go włochate pająki i piszczące, oślizgłe białe wijątka – zwykle nawet nie czuł przecinających skórę do krwi paznokci, ta była jak pozbawiona czucia, miejscowo znieczulona, powierzchnia. Dawno się tak nie zdarzyło – dawno nie miał halucynacji. Gdyby był w stanie śledzić jeszcze upływający czas, z pewnością powiedziałby kiedy zdarzyło mu się to ostatni raz.
________Leżąc na podłodze, uniósł się powoli do góry na pośladkach i barkach, odginając głowę mocno do tyłu – spojrzał na odwrócone w pionie brązowe zasłony. Je także częściowo pokryła sadza, i w połączeniu z panującym w pokoju mrokiem byłyby niemal czarne, gdyby nie blask księżyca na zewnątrz. Rozświetlał lekko zasłony, czyniąc ze smolistych plam sadzy drobne, czarne punkty – drobinki węgla, które były zbyt grube, by srebrzyste światło przebiło je na wylot. Wyglądały jak pozostawione przez pióro, plamki – niejednolite, zaokrąglone.
________Opadł powoli na podłogę, spoczywając na niej całym ciałem.
________-Tak niewiele czasu... – mruknął ochryple, wpatrując się leniwie w przyprószony czarnym pyłem sufit. – Tak mało czasu na prawdziwy Sen, a noce takie krótkie...
Podźwignął się na łokciach i podkulił nogi, kolanami dotykając przez chwilę tułowia, po czym pchnął się rękoma do przodu, lądując na stopach. Siedział tak na kuckach przez dłuższą chwilę – rozglądał się po pokoju, badając dokładnie to małe, ciasne pomieszczenie – czując, jakby robił to po raz pierwszy. Jakby dopiero co się tu znalazł, i do tego nie z własnej woli – raczej gdyby go porwano, lub wtrącono niczym do celi. Pierwsze, badawcze spojrzenia zwierzęcia zamkniętego w klatce. Po raz kolejny, najbardziej skupił się na wybebeszonym piecyku. Wpatrzył się głęboko w kwadratowy otwór obnażony przez niemal wyrwane z zawiasów drzwiczki – czerń nieprzenikniona, a jednak cała ta sadza i węgiel zdawały się ją dodatkowo pokrywać, czynić ją jeszcze głębszą, ale i brudniejszą i nierówną.
________Zamknął oczy i zaczął nasłuchiwać.
________W pokoju było kompletnie głucho – tylko jego zachrypnięty lekko, ciężki oddech, i ocierające się o koszulkę skórzana kurtka za każdym razem, w rytm tychże jego klatka piersiowa unosiła się i opadała rytmicznie. Nie czuł tak dotkliwych nieraz dreszczy, nie było więc lekkiego, piskliwego zgrzytania zębami ani tarcia spodniami o podłogę, skrzypienia trących o nią twardych grudek brudu. Tak, w pokoju było cicho.
________Natężał słuchu, próbując zawczasu dowiedzieć się czegoś o tym, co miałoby się właśnie dziać na zewnątrz, poza pokojem i niewielką kamienicą. Czy na jej dachu znowu przycupnęły śpiące ptaki, dające sobie chwilę wytchnienia w locie. Czy padał deszcz, wiał wiatr, czy cokolwiek szeleściło, szeptało lub tarło o siebie... Nic – bezgłos całkowity, nieprzenikniony jak czarna dziura w zniszczonym piecu. Żadnego odgłosu w pokoju ani na zewnątrz.
________Za to w jego głowie rozgrywała się istna katatonia.
________Bliższe, drogie mu głosy i szepty, ale i barwy i tony głosów, które zapominać i wyrzucać z pamięci chciał już chwilę po ich pierwszym usłyszeniu. Zwykle tak właśnie było kilka minut po przebudzeniu się, wkroczeniu w ten prawdziwy Sen. Nie mogąc dopaść go w chwili śmierci Ego, dobijali się doń tak długo, aż ten znowu zaistnieje na jawie. I wszystko, co do niego wykrzyczeli, wyszeptali, powiedzieli i wymamrotali, teraz pod postacią nieskładnego, nałożonego na siebie bełkotu trzech różnych osób, brzmiało w samym jego umyśle, zdając się nieraz rozsadzać go na kawałki. Na szczęście zdążył do tego przywyknąć.
________Wszyscy zabiegali o niego równie gorliwie i wytrwale. Każdy z nich walczył o dominację i chciał wtrącić pozostałą dwójkę poza granicę wszelkiej świadomości. Zostać z nim sam na sam...
Rozszczepionego tylko na dwa.
________Podniósł się na równe nogi i czym prędzej wyszedł z pokoju, wiedząc, że krzyki i nawarstwione głosy Rodziny zawsze w jakiś tajemniczy, cudowny sposób milkną, gdy on sam znajduje się poza tym i jakimkolwiek innym pomieszczeniem. Przekroczył framugę pokoju z rozbebeszonym piecem i już zmierzał do kolejnych, prowadzących na klatkę schodową, gdy odruchowo, acz nie świadom skąd ten odruch u niego zawitał, obrócił się przez ramię i spojrzał na drzwi prowadzące go pomieszczenia, z którego dopiero co wyszedł.
________Na wysmarowany węglem, niewyraźny, acz czytelny napis.




________________________________Tutaj będzie on tymczasowo wolny od całej naszej trójki




________Wpatrywał się w napis jeszcze przez dłuższą chwilę, próbując zrozumieć, co może znaczyć. W końcu uznał, że nawet jeśli tak jest, to znaczy jeśli ów napis oznacza cokolwiek konkretnego, to on nie jest tego w stanie na razie zrozumieć. Przekroczył przedpokój zacieniony tak bardzo, że jego ściany, sufit i podłoga zdawały się wręcz pomalowane na czarno – tylko resztki, nikły pobłysk ginącego tu światła księżyca, które wpadało przez okno w pokoju w piecem, pozwolił na odnalezienie klamki drzwi wyjściowych. On, i przyzwyczajenie się oczu do ciemności, bo tylko na nią spoglądały ostatnich...
________Stracone bezpowrotnie poczucie czasu znowu uniemożliwiło mu ustalenie, ile trwało już to wszystko. Ile to czasu już...
________Pogrążył się w myślowym bezładzie, znowu myśląc jakby o wszystkim i o niczym zarazem. Przemykały mu zbyt szybko, by zdążył się jakiejkolwiek chwycić – czekał w nadziei, że któraś urodzi się na tyle wolna i spora, by złapać właśnie ją.
________Wkroczył na głuchą, ciemną klatkę schodową. Żadnego źródła światła, poza srebrzystym blaskiem piętro niżej – srebrzysty, rozpraszający się w głąb prostokąt, na którym odznaczył się cień wystającego progu wbitego przed framugą, tak, by drzwi same z siebie nie zamykały się. Ten wyglądał jak igła, długa i strasznie wąska, o wątłym tonie czerni, z łatwością wypalanym przez łagodne promienie odbite od księżyca.
________Zwykle pewnie dałoby się o tej porze słyszeć na klatce schodowej lekkie, miękkie szmery – pracujące całą dobę urządzenia, kręcące się liczniki, które buczały cicho, naliczając zużyty prąd – oraz delikatne dudnienie, często w towarzystwie przytłumionych, metalicznych kwestii, nieraz rozdzierających krzyków – odgłosy telewizorów, które także niejednokrotnie były włączone przez całą noc, aż do rana, gdy ich właściciele po kolejnym smutnym i bezowocnym dniu, postanowili w je końcu wyłączyć. Nieraz nieświadomie pozostawiali je włączone – usypiając w pół słowa, nagle jakby ich zemdliło z całego tego zmęczenia, zapomniawszy nastawić telewizory, by te po krótkim czasie wyłączyły się same. Ale teraz...
________Teraz było głucho i bezgłośnie niczym w wąskim grobie. Nawet wiatru, skrzypiących ścian i podłóg, zgrzytających drobin kurzu – nic. Aż nie chciało mu się wierzyć, że znajdował się w takiej pustce, jakby wszystko zamarło, czyniąc go jedynym źródłem ruchu, dźwięku... życia.
________Został tylko zapach. Lekka stęchlizna, pot który zdawał się wsiąknąć w ściany niczym fluidy, mieszając się przy okazji z czymś dużo mocniejszym i bogatszym w swej woni. Aromat jedzenia, gorącego tłuszczu i kąpiących się w nich potraw. Wszystko to było i tak dużo słabsze niż zwykle – rozrzedzone przez powietrze z zewnątrz, wpadające do środka przez, zdaje się, ciągle otwarte drzwi. Nie było też nikogo, kto miałby produkować owe zapachy potu i lepkości...
________ Był sam.
Awatar użytkownika
Valentino
Opowiadacz

Posty: 109
Dołączenie: 06 Lis 2007, 12:02
Ostatnio był: 08 Sty 2015, 23:18
Miejscowość: Z Ekranu Rejestracji
Frakcja: Naukowcy
Kozaki: 8

Reklamy Google

Re: "Raj"

Postprzez Glaeken w 15 Paź 2011, 20:45

To że tak szczegółowo opisujesz wszystko to dobrze ale, skróć to bo jest to owszem niezłe ale zdecydowanie przesadziłeś w ich ilości - to nudzi i nuży. Gdyby chociaż historia posuwała się naprzód.
Awatar użytkownika
Glaeken
Administrator

Posty: 1034
Dołączenie: 16 Lip 2011, 17:53
Ostatnio był: 09 Mar 2024, 18:58
Frakcja: Naukowcy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 371

Re: "Raj"

Postprzez Valentino w 16 Paź 2011, 17:14

Dziękuję ślicznie!
Nie jest to ironia - szczerze cieszy mnie taka reakcja, jest dla mnie bowiem niczym powiedzenie "spełniłeś swój zamiar".
Może nierozsądnie było posyłać sam opisowy fragment, ale... No cóż, nie mogłem marzyć o lepszym przyjęciu.
Zmotywowany idę wsiąkać dalej.
Awatar użytkownika
Valentino
Opowiadacz

Posty: 109
Dołączenie: 06 Lis 2007, 12:02
Ostatnio był: 08 Sty 2015, 23:18
Miejscowość: Z Ekranu Rejestracji
Frakcja: Naukowcy
Kozaki: 8

Re: "Raj"

Postprzez Realkriss w 04 Lis 2011, 10:45

Na Odyna, wzywam Cię do zaprzestania nadużywania przymiotników!
W pierwszym zdaniu na 13 części mowy 5 to przymiotniki, czyli prawie połowa. Dalej jest podobnie. Sądzę, że nie ma potrzeby opisywać wszystkiego tak dokładnie. Zgadzam się z Glaekenem, więcej treści, bo jest dość wciągająca, a mniej formy. Bo istny Barok Ci wyszedł :)
Awatar użytkownika
Realkriss
Moderator

Posty: 1664
Dołączenie: 08 Lut 2011, 14:58
Ostatnio była: 21 Gru 2023, 22:34
Miejscowość: Warszawa
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 881


Powróć do O-powieści w odcinkach

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości