Tajemnice Prypeci

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez M.R.O.K. w 13 Mar 2010, 16:25

Staraj się, bo z takim talentem możesz zajść daleko
A dziś takiego "opowiadacza" ze świecą szukać :E
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Reklamy Google

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 13 Mar 2010, 16:32

Grigorji miał wrażanie iż ,stoi przed tym stworzeniem kilka godzin. Mutant patrzył na nich spod swojej maski gazowej a, sam jego wzrok już wzbudzał w nim wielki niepokój. Ręce zaczęły mu drżeć a po jego plecach przeszły liczne ciarki.Krople deszczowe powoli odbijały się od betonowej podłogi oraz blaszanych części starych i, już porzuconych samochodów. W pewnym momencie miał nawet wrażenie iż słyszy oddech mutanta który coraz bardziej się prężył. Zdawało się iż potwór wykona zabójczy skok gdy ,nagle niedaleko Grigorjia coś huknęło. Przestał na chwilę cokolwiek słyszeć na lewe ucho ,lecz dostrzegł iż stwór odleciał metr w tył i wił się w okropnej agonii. Otóż twórcą huku okazał się Dimitrji i jego SPAS z którego wypalił niemal bez zastanowienia w mutanta. Wszyscy odetchnęli z ulgą i wrócili do świata rzeczywistego , jednak ... jednak to nie był wcale koniec. Dimitrji przeładował i spojrzał na kompanów po ,czym rzekł spod maski i kevlarowego hełmu.
-Co wy k*rwa strzelać nie umiecie ?! - Po tych słowach rozejrzał się jeszcze i zobaczył jak inni stalkerzy walczą z nacierającymi mutantami. Niestety wielu z nich padło ich ofiarą a co chwila dołączał do nich kolejny. Szpadel przeładował swoje MP 5 i puścił serię w mutanta który znajdował się na dachu i szykował do kolejnego skoku.

- Snorki , panowie trzeba stąd spieprzać ! - Zakomenderował Szpadel strzelając dalej w stronę cieni, które przemykały między wrakami samochodów. Grigorji w tym czasie wycelował swoim AK i oparł się o stary pordzewiały silnik bodajże od jakiejś ciężarówki. Przy samym silniku stało jeszcze kilka opon co i tak nie zbyt chroniło przed mutantami.
- Jakieś sensowe propozycje jak stąd wyjść ?! - Wydarł się Brodacz i krzycząc strzelił do snorka, który biegł w jego stronę. Kule dosłownie rozszarpały ciało mutanta a ten zastygł w bezruchu na ziemi.
- Tędy ! - Krzyknął Wikuł na ślepo zupełnie strzelając z swojego podręcznego pistoletu. W tym czasie Grigorji zobaczył jak jeden ,z stalkerów wybiega zza czegoś co pewnie kiedyś było kontenerem. Był to młody chłopak w zwykłej szarej kurtce. Miał przewieszoną maskę przeciwgazową przez ramię i ,biegł ile sił w nogach w ich kierunku. Mimo to był za wolny. Z cieni wyskoczył kolejny Snork porywając biedaka między stosy kartonów i skrzyń. Grigorji mógł usłyszeć wyraźne słowa które wykrzykiwał tamten.
- Pomocy ! Pomocy bracia pomóżcie o jasna w dupę cho.... - Dalej był już tylko krzyk oraz charczenie. Był to czas w którym zona zbierała swoje krwawe żniwo. Żołnierz ponownie niemal jak automat wyciągnął wojskowy granat który zabrał jeszcze z transportera. Szybko odbezpieczył granat i rzucił go między pudła w ,których był stalker i Snork. Rozległ się wybuch zaś w stronę Grigorjia poleciało mnóstwo podziurawionych butelek , czy innych odpadków. Wyjrzał jeszcze by sprawdzić jakie szkody wyrządził. Stwierdził iż potwór zginął ponieważ nigdzie go już nie zobaczył. Uśmiechnął się do siebie gdy nagle poczuł na ramieniu czyjąś rękę. Gdy miał już odwrócić się by zadać cios kolbą usłyszał znajomy głos.

- Co ty wyprawiasz pogięło cię ?! Ruchy ruchy człowieku biegnij za Wikułem – Krzyczał Brodacz stawiając go na równe nogi zaś sam opróżnił jeszcze magazynek strzelając w kolejne nieuchwytne cienie. Nie musiał mu tego dwa razy powtarzać. Żołnierz rozejrzał się i dostrzegł, iż z stalkerów nie został prawie nikt. Jedynie jeszcze kilku broniło się po kątach czekając na pomoc która nie ma w ,ogóle nadejść. Niestety nie wypatrzył nic więcej prócz kilku mutantów które już spoglądały łapczywie w ich stronę. Wikuł zaczął biec w kierunku miejsca gdzie wcześniej Grigorji znalazł martwego strażnika. Żołnierz biegł zaraz za Szpadlem od czasu do czasu strzelając ,jednak bez większego skutku. W końcu musiał wymienić kolejny magazynek. W pewnym momencie wybiegli i stanęli przed zardzewiałym płotem.

- Dalej rozwalcie to ! - Krzyknął Wikuł jak najgłośniej mógł i zaczął uderzać kolbą SWD o płot. Grigorji dobył swojego podręcznego noża i zaczął siekać całe ogrodzenie podobnie jak Dimitrji i Szpadel. Nie wiele brakowało gdy usłyszeli iż nadbiega zdyszany Brodacz. Był ubrudzony krwią zaś jego AK nie miał już magazynka. To nie zwiastowało nic dobrego.
- Biegnijcie no jazda ! - Krzyczał w ich stronę. Wszyscy zaczęli przechodzić przez skromny otwór który zrobili w międzyczasie . Pierwszy przeszedł Wikuł , następnie Dimitrji i Szpadel. Gdy Dimitrji miał już wchodzić spojrzał jeszcze w tył by upewnić się iż Brodacz da radę. Deszcz zmywał krew z ich pancerzy co było iście okropnym widokiem. Dopiero teraz żołnierz zdał sobie sprawę iż nigdy przedtem nie widział takiej rzezi. Dopiero teraz również zrozumiał jaką siłą dysponuje strefa. Brodacz był już niedaleko z każdym krokiem był bliżej ... jednak dziś zona nie miała zamiaru tak łatwo odpuścić. W pewnym momencie z jednego z dachów na ogromnego faceta runął jeden snork tłukąc na oślep rękoma i pazurami ,całe szczęście w pancerz. Brodacz wylądował twarzą do ziemi i krzyknął. Grigorji podniósł broń do góry i wycelował w mutanta jednak Brodacz po chwili odwrócił się i uderzył potwora w twarz. Tamten ryknął jeszcze i zaczął mocniej go obkładać rękami.

- Nie, nie strzelaj trafisz jego ! - Wrzasnął Szpadel patrząc z przerażeniem na całą sytuację zza ogrodzenia. Brodacz w tym czasie jeszcze kilka razy bezskutecznie zadał ciosy potworowi. Po chwili jednak nadarzyła się okazja. Ręką przypadkowo natrafił na starą wyniszczoną metalową i ciężką rurę. Chwycił ją i uderzył stwora dwa razy, Najpierw w głowę a zaraz potem w bark. Mutant zawył i spadł na bok. Brodacz wstał jednak nie odsunął się by dać jemu czystą pozycję na strzał. Zamiast tego dalej tłukł rurką potwora na ziemi. Snork darł się w niebo głosy pewnie alarmując już połowę mutantów jednak Brodacz nie dbał o to. W pewnym momencie wyjął nóż z pochwy i szybko zadał cios prosto w szyję. Nóż przeszedł niemal jak masło. Wielki facet uśmiechnął się sam do siebie i z szarpnięciem wyjął nóż. Mimo to łapa snorka ruszyła się raz jeszcze i z zamachem rozdarła przy kostce jego kombinezon oraz pazurami wbił się w jego nogę. Brodacz wrzasnął i zaczął dźgać potwora na oślep.
- Zgiń ... K*rwa wreszcie sukin*ynu ! - Darł się aż przerwał mu Grigorji strzelając do nadciągających cieni.

- Dalej przełaź ! - Krzyknął do kompana strzelając. Kule jednak zaczynały się kończyć. Brodacz chwycił swojego AK i poraniony oraz z opuchniętą twarzą przelazł przez płot z sporym trudem. Zaraz po nim uczynił to samo Grigorji a kilka minut później szaleńczym biegiem przedzierali się przez gęsty las. Za sobą słyszeli jedynie ostatnie krzyki aż wszystko ucichło w miarę jak oddalali się od ponurego miejsca. Grigorji jedynie kilka razy oglądał się za siebie jednak w końcu budynki zniknęły im z pola widzenia. Jeszcze nigdy w życiu nie był tak przerażony jak teraz.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez M.R.O.K. w 13 Mar 2010, 18:13

Brodacz jest świetną postacią udał ci się
Coraz lepiej ci idzie
nie przestawaj, pisz dalej
pozdro :wódka:
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Skreedi w 13 Mar 2010, 22:40

Przeczytałem to tak jednym duszkiem i jest po prostu cudowne, a jak działa na wyobraźnie... nawet trochę pobudza zdolności plastyczne bo cały czas noszę się z zamiarem narysowania np. tej sceny w domu, czy ataku snorków... ogólnie to rób dalej i jeszcze bardziej się staraj.

9+/10 ponieważ trafiło się kilka literówek oraz nie potrzebne wyrazy...
FOLLOW ME ON Twitter

Czekam na Lost Alpha... ale chyba się nie doczekam... :d
"They'll know, Helghan belongs to the Helghast..."
Skreedi
Stalker

Posty: 65
Dołączenie: 03 Paź 2009, 21:48
Ostatnio był: 18 Cze 2016, 11:42
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: -3

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 14 Mar 2010, 01:47

Rozdział IV Znaleźć wejście

Ostatnie dwa dni nie powodziły im się specjalnie dobrze. Cały czas szli kursem wyznaczonym przez PDA Grigorjia ale zamiast tego natykali się , tylko na mutanty czy Bandytów. Przez to nawet Wikuł został draśnięty w bark co spowodowało iż o wiele gorzej strzelał. Jednak teraz , miało się zdarzyć coś zupełnie nieoczekiwanego.
Aktualnie szli drogą w kierunku opuszczonej fabryki kartonów. Widok był tutaj gorszy niż przypuszczali. Po jednej stronie rozciągały się bagna i anomalie. Gdzie nie gdzie dostrzegali również małe wioski składające się z kilku skromnych post-komunistycznych , budynków. Brodaczowi zdawało się iż w pewnym momencie dostrzegł w oddali wrak jakiegoś statku jednak nikt mu nie uwierzył. Był ranek tak więc przez typową mgłę nie mogli zbyt wiele zobaczyć. Szli blisko siebie by zaraz któryś nie odłączył się od drużyny. Na wyniszczonej i dziurawej drodze co jakiś czas mijali wraki lub resztki samochodów. W pewnym momencie z mgły wyłonił się typowy autobus jakim przewożono uciekinierów , z Prypeci. Gdy do niego podchodzili mieli okropne wrażenie iż widzą w oknach ludzi którzy nim jechali , lecz prawdopodobnie były to omamy. Przy drodze również były ułożone drzewa w określonej od siebie odległości. Zaś po drugiej stronie drogi mogli ujrzeć początek lasu , spore gruzowisko oraz kilka porzuconych maszyn budowlanych. Gdy tylko spróbowali zbliżyć się do tego miejsca liczniki szalały i wychodziły po za skalę tak więc z dalszej , eksploracji placu budowlanego zrezygnowali.

-No nic tu nie podejdziemy – Stwierdził zrezygnowany Wikuł i wyjął z kieszeni ostatniego papierosa. Każdy z nich był zdenerwowany po tym co , zdarzyło się na gospodarstwie. Tyle krwi , tyle ofiar nie chcieli o tym myśleć. Jednak zona swoim wyglądem przywraca do człowieka jego najgorsze lęki i wspomnienia.
- Ok w takim razie Grigorji skocz no do tego autobusu weź zobacz czy nie ma w skrytce kierowcy jakiś fajek albo czegoś – Rzekł Brodacz kończąc palić papierosa którego wręczył mu mało rozmowny Dimitrji. Grigorji nawet nie protestował. Po prostu ruszył powoli w kierunku autobusu z licznikiem w ręku. Gdy stanął w drzwiach licznik zaczął , wydawać z siebie typowy dźwięk alarmując o promieniowaniu. Wtenczas szybko założył na twarz maskę i ruszył dalej. Tak jak przeczuwał wnętrze było okropne. Wszędzie walały się walizki , śmieci , plecaki i tym podobne rzeczy. Niemal że wszystkie siedzenia były podziurawione lub poobdzierane. Grigorji musiał wejść od tyłu autobusu i dojść do jego końca , do kabiny kierowcy. Naprawdę nie podobało mu się tutaj. Powoli stąpał na przód ciężko oddychając pod co prawda wygodną wojskową maską jednak , budziła ona w nim zawsze poczucie klaustrofobii. Po kilku krokach znalazł się w miejscu gdzie niegdyś siedział kierowca. Dostrzegł podręczne radio , teczkę z jakimiś papierzyskami oraz różaniec przewieszony przewieszony przez lusterko. Niezwykłą rzeczą było również zdjęcie rodzinne przy , szybie. Widniały na nim trzy osoby : Matka , syn oraz jak sądził Grigorji ojciec który kierował ten autobus.

- Co ty tam robisz Grigorji ? - Spytał Szpadel jedząc już niezbyt świeżą konserwę.
- Jeszcze chwila – Odpowiedział Grigorji i kolbą karabinu rozwalił zardzewiałą skrytkę a której na jego szczęście wypadły nie tylko mapy Ukrainy ale i , paczka papierosów. Dumny z siebie podniósł ją i spojrzał przed siebie , dokładnie przez szybę kierowcy.
- O rany panowie ! Spójrzcie to chyba ten budynek ! - Mówił podniecony Grigorji wskazując palcem przed siebie. Otóż w mgle mogli dostrzec niewyraźny kształt jakiegoś budynku ogrodzonego wielkim betonowym płotem. Po za tym nie mogli dostrzec żadnych innych szczegółów. Wszyscy patrzyli na to z zdziwieniem jednak Dimitrji , w tym czasie sprawdził mapę na PDA i stwierdził głośno.
- Nie to nie ten , ale może nam pomóc. - Mówił gapiąc się już teraz w budynek.
- Niby jak ? - Spytał Brodacz poprawiając swój zielony plecak. Dimitrji jedynie jeszcze raz spojrzał na PDA i wydał werdykt.
- Na mapie nie mamy zaznaczonej tej fabryki jedynie są jakieś wzmianki że przez nią przejdziemy jakimiś tunelami do Prypeci. Moglibyśmy iść jeszcze do Fabryki “Jupiter” ale , jest za daleko a z tego budynku może zobaczymy cel. - Z początku Grigorji nie przepadał za gościem którego sam nazywał “robotem” jednak z czasem , przekonał się iż może być bardzo przydatny chociażby w takiej chwili. Grigorji niemal pędem wyszedł z wraku i wręczył fajki Brodaczowi.

- No dobra , to idziemy. - Zakomenderował jak typowy żołnierz , zapominając się nieco. Mimo to nie usłyszał słowa sprzeciwu tak więc kilka chwil później stali już przed bramą,
Budynek trzymał się nad wyraz dobrze. Nie był specjalnie imponujących rozmiarów. Był wielkości sporego domu z czego większą część zajmowała duża hala a , pozostałą budynek biurowy. Nad bramą widniał napis , mimo iż był nieco stary nadal dało się coś z tego wyczytać : “Magazyn przewoźnicy , Librej”. Po za tym zaraz przy wjeździe stała na , wpół zniszczona strażnica w której kiedyś pewnie rezydowali ochroniarze. Po za tym przy płocie widniały , nie wielkie krzaki które kiedyś pewnie tutaj posadzono ale za bardzo się rozrosły. Nieco dalej niemal dosłownie wszędzie walały się kontenery w najróżniejszych kolorach i oznaczeniach. Gdzie nie gdzie nieco z lewej , stało kilka firmowych zdewastowanych ciężarówek. Swoją drogą Grigorji miał dziwne wrażenie iż te kontenery to swego rodzaju labirynt.

- W takim razie się rozdzielamy. Dimitrji zostajesz tutaj , Wikuł szukasz wejścia na dach , reszta niech przeszuka budynek – Oświadczył zdecydowanie Szpadel. Wszyscy przekraczając próg bramy musieli nałożyć maski z względu na dość spore promieniowanie. Grigorji już wkrótce po cichu szedł między kontenerami starając się nie nadepnąć stłuczonego szkła z okien. Był sam ponieważ inni ruszyli zupełnie inną drogą. W pewnym momencie stanął przed , otwartymi drewnianymi drzwiami do budynku biurowego. Żołnierz z zmęczenia ziewnął i powoli tak jak na treningach wkroczył do pierwszego pokoju. Stało tutaj jedno wielkie biurko z postrzępionymi i wyblakłymi dokumentami. Z lewej strony ustawiono dużych rozmiarów szafę , na akta. Po za tym wzdłuż ścian stały rzędy równo ułożonych , i niezbyt wygodnych krzeseł. Na jednej z ścian widniał również obraz przedstawiający jakąś scenę z rolnikami oraz zdjęcia z jakimiś ludźmi , pewnie pracownikami. To na pewno poczekalnia , stwierdził w myślach Grigorji idąc dalej. Powoli szedł a pod jego nogami , panele trzeszczały przeraźliwie co go osobiście denerwowało. By nie hałasować wymijał również teczki chociaż i tak jedną z nich potrącił wywołując hałas. Następny pokój był nieco inny. Wszędzie przy ścianach i oknach stały biurka z mnóstwem dokumentów. Czytając jeden z nich okazało się iż były to zapiski o przyjętych towarach na skład magazynu. W jednym z kątów ułożono sporych rozmiarów dystrybutor wody w którym jednak nic już nie było. Wszystko to wyglądało tak jakby pracownicy dosłownie zniknęli i pozostawili swoje stanowiska w niemal nie naruszonym stanie. Wszędzie stały jeszcze kubki , długopisy , szale , kurtki na wieszakach. Mimo to tylko podłoga pokryta śmieciami sprawiała dziwne wrażanie.

- Ej , ej Grigorji – Zaczął jakiś cichy głos jakby mówiąc z góry. Żołnierz niemal jak automat wycelował w sufit. Otóż okazało się iż w suficie była wyrwa przez którą mówił do niego Wikuł.
- Anomalia blokuje dostęp na wyższe piętra idę szukać innego wejścia. - Grigorji odpowiedział jedynie skinieniem głowy i ruszył dalej. Poczuł jak przez starą maskę przeciwgazową zaczyna się pocić jednak była ona tutaj konieczna. Gdy miał już ruszyć do pokoju dyrektora usłyszał za sobą coś w rodzaju płaczu. Odwrócił się i ujrzał kolejne drzwi zza których , dobiegał ów dźwięk. Normalnie już pewnie zaczął się pytać czy ktoś tam jest , jednak po przeżyciach z gospodarstwa wołanie próbować. Mimo to coś zaczęło go tam ciągnąć , chyba ciekawość. Nogi miał jak z ołowiu jednak śmiało powłóczał nimi na przód aż stanął przed drzwiami. Głos się nasilił i teraz był pewien w stu procentach iż był to płacz ... dziecięcy płacz. Nie wiele się zastanawiając kopnął drzwi z całej siły. Te po prostu wyleciały z zawiasów i z hukiem spadły na ziemię. Grigorji wkroczył do pustego pokoju z jednym oknem , mierząc karabinem w jedną stronę.

- Nic tu nie ma. - Stwierdził już spokojniej i uderzył się delikatnie w czoło po czym odwrócił się na pięcie. Gdy miał już wychodzić znów usłyszał płacz , tym razem jednak wyraźniej niżby chciał. Momentalnie się odwrócił a przed pociągnięciem za spust powstrzymał go chłopiec mniej więcej w wieku 6 lat stojący przy oknie.
- O ja p*erdole , kur*a ! - Rzekł cicho niemal piskliwym głosem żołnierz. Dziecko stało wpatrując się w okno plecami do niego. Było ubrane w brązowe krótkie spodnie oraz białą koszulkę z krótkim rękawem. Wzór ubrań był typowy dla lat 80-dziesiątych. Nadal było słychać szloch a dziecko nie poruszało się jedynie jego , brązowe włosy falowały na wietrze. Grigorji walczył z pokusą a strachem jednak wygrała pokusa. Żołnierz przestąpił dwa kroki na przód nieco zniżając lufę karabinu.
- Jak się tutaj znalazłeś ? - Spytał drżącym głosem żołnierz. Dziecko dalej płakało. W pewnym momencie chłopczyk podniósł rękę do góry i wskazał na krajobraz zamazany przez mglę. Jak mniemał Grigorji wskazywał Prypeć. Żołnierz odciągnął rękę od spustu i skierował ją do chłopca. Chciał go chwycić za ramię jednak poczuł jak ktoś łapie , go za kołnierz. Uścisk był silny a on o dziwo nie miał nawet siły by się przeciwstawić. Dokładnie w tym momencie zemdlał.

*



No wstawaj do cholery dalej ! - Krzyczał ktoś do niego przez sen. Grigorji nie otwierał oczu , lecz cios w jego policzek bodajże z pięści załatwił wszystko. Jego oczy rozszerzyły się szeroko. Leżał on teraz otoczony kompanami przed bramą magazynu nadal mając przed sobą obraz owego dziecka.
- Co , co się stało ? - Spytał zdziwiony wolną ręką chwytając za głowę która teraz bolała go niemiłosiernie a do tego kruki nad nimi zaczynały swój koncert.
- Gościu ... - Zaczął Szpadel przyklękając. - Wlazłeś do jakiegoś pokoju gdzie było niesamowite promieniowanie , twój detektor przestał działać i jak cię Dimitrji wyciągał to odpłynąłeś. Było blisko nawet nie liczyłem ile anty-radów w ciebie wpakowaliśmy.
- A ... a skąd wiedzieliście co się dzieje ? - Spytał rozdygotany niemal do granic możliwości.
- Usłyszeliśmy jakiś huk to przybiegliśmy nie ? I swoją drogą Wikuł wlazł na dach , mamy fabrykę.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 14 Mar 2010, 01:49

Po za tym śmiało rysuj brakuje fanowskich artów :) i dzięki za opinie.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez M.R.O.K. w 14 Mar 2010, 09:14

Przez chwilę sądziłem, że to burer
wydawał taki dziwięk (płaczu niemowlęcia)
W lab x8

9.5/10
Coraz lepiej
i dajesz też chwilę odsapnąć z ciągłą akcją
Rzeczywiście pobudza do rysowania
naskrobałem scenkę jak szpadel brodacz i grigorji się poznali
problem w tym że nie mam skanera ani nikt w okolicy
takie małe zadupie niedaleko granicy czeskiej :E
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 14 Mar 2010, 19:08

*

To jest ... bardzo duże – Skwitował zdumiony Brodacz gdy wraz z kompanami stanęli przed jednym z wielkich budynków biurowych fabryki. Wszystko było po prostu zdewastowane , ściany zrujnowane , zbite szyby oraz resztki służbowych samochodów , czy długodystansowych ciężarówek. Po za tym niemal cały zakład był zarośnięty i jedynie niektóre skrawki betonowej drogi były jeszcze widoczne. Cała kompania była teraz przed budynkiem głównym łączącym się z ogromną halą produkcyjną. Wiatr kołysał drzewami a słońce powoli chyliło się ku zachodowi obdarowywując jeszcze nie licznymi promieniami ponurą strefę. Do tego liczne kruki przesiadywały w tej okolicy i bezlitośnie grały swój , koncert. Przed nimi widniały metalowe drzwi bodajże do jakiejś recepcji. Przy drzwiach za to jeszcze stał zabrudzony i zaniedbany kosz na śmieci. W okół walało się mnóstwo papierosów tak jakby pracownicy dopiero wrócili z zmiany. Był to naprawdę przygnębiający widok jednakże , czy tutaj w tym piekle było cokolwiek przyjaznego ? Grigorji stał nieco dalej przy kilku stalowych śmietnikach oglądając lornetką cały okoliczny teren fabryki. Dojrzał przez nią iż kilkaset metrów dalej przy przewalonej betoniarce gdzie , chyba zaczynano kiedyś budowę kolejnej taśmy produkcyjnej błąkała się sfora ślepych psów która jednak nie zwracała na nich najmniejszej uwagi.Dimitrji w końcu przerwał ciszę i nad wyraz twardym i opanowanym krokiem otworzył drzwi do biurowca. Lecz ku zdziwieniu reszty przystanął w progu i dobył swego PDA. Grigorji korzystając z chwili przysiadł na betonowym bloku zarz przy przewalonej lampie. Słońce było coraz niżej , a on nie chciał spędzić tutaj nocy , to miejsce ... było po prostu przerażające. Ta cisza wyglądało to tak jak w magazynie , jakby wszyscy po prostu nagle zniknęli.

- Nie to nie ten budynek według mapy , chwila – Mówił jakby sam do siebie Dimitrji grzebiąc się niezwykle powoli przy PDA.
- Pragnę ci przypomnieć , że nie mamy całego dnia więc mógłbyś się łaskawie pośpieszyć ? - Spytał z poirytowaniem Wikuł co chwila oglądając przez lunetę niezliczoną ilość okien. Żołnierz w pełni rozumiał jego zachowanie. Niemal za każdym razem gdy patrzył na okna miał wrażenie iż widzi ludzi którzy się tam przechadzają , jednak tłumaczył to sobie strachem i zdenerwowaniem.
- Jak się zamkniesz to będzie szybciej. Tak , hmm to będzie ... - Tutaj Dimitrji wycelował palcem w największą halę produkcyjną przy której stały dwa gigantycznych wręcz rozmiarów przerdzewiałe i podziurawione silosy. Ten budynek miał naprawdę mało okien co oznaczało iż na pewno będzie tam bardzo ciemno a po wypadkach na gospodarstwie Grigorji miał ogromną awersję do wszelkich cieni czy ciemności.
- Chyba nie mamy innego wyjścia. - Stwierdził bezradnie Szpadel rozkładając ręce.
- Nie idźmy tam ! Normalnie mówię wam mam takie przeczucie nie żartuję ! - Zaczął naprawdę zdesperowany Wikuł. Widocznie bał się teraz bardziej od samego Grigorjia który w strefie był po raz pierwszy.
- Chcesz nie idź , ale jak idziesz to bierz dupę w troki i jazda – Odparł stanowczo Brodacz patrząc na prowizoryczny opatrunek na jego kostce , gdy trzymał nogę na wywróconej taczce.
- A żebyś k*rwa wiedział ! - Żołnierz nie spodziewał się iż Wikuł jest zdesperowany aż do tego stopnia lecz koniec końców w sumie go to , nie dziwiło.
- W takim razie właź na jeden z silosów i obserwuj fabrykę , ale jak damy ci znać masz włazić do środka jasne ? - Grigorji nagle wypowiedział te słowa z godną podziwu stanowczością a młody mężczyzna zrobił jedynie , pogardliwą minę i ruszył w kierunku silosów cały czas nerwowo postukując w swojego SWD.

- Dobra plan jest raczej prosty. Wchodzimy razem nie chcę by któryś się tam zgubił. Idziemy powoli i z latarkami a w razie walki nie oddalamy się za bardzo od siebie. - Dodał jeszcze swoje trzy grosze Dimitrji ładując jeszcze swojego SPASA który dwa dni temu zebrał naprawdę krwawe żniwo. Grigorji skromnie sprawdził jeszcze stan swojego magazynka i włożył go z powrotem , na swoje miejsce. Czas mijał a noc zbliżała się wielkimi krokami przez co zaczął się on nagle pocić. Grupę prowadził Szpadel , najbystrzejszy z nich , zaraz za nim podążał Dimitrji od czasu do czasu zerkając na PDA , dalej był Brodacz z fajką w ustach oraz ciężko oddychający Grigorji. Wkrótce musieli przejść przez jakieś kolczaste krzaki więc gdy z nich wyszli żołnierz dostrzegł iż wzbogacił się o kolejne zadrapania. Idąc minęli jeszcze o dziwo wojskowego Gazika bez jednej z opon. Dalej był już tylko gruz i wszelkiego rodzaju odpadki typowe dla takiego miejsca. Nie minęło dużo czasu aż siłą otwierali metalowe drzwi fabryczne. Wszystko szło by o wiele łatwiej gdyby nie to że z upływem lat drzwi zdążyły niemal doszczętnie zardzewieć przez co zawiasy , wywoływały wprost nie ziemski hałas. Słońce prawie już zniknęło za horyzontem co podniosło poziom adrenaliny w ciele Grigorjia. Wszyscy na komendę Szpadla włączyli latarki i cztery świecące punkciki zniknęły w ciemnościach fabryki. Z początku potykali się o najróżniejsze przedmioty jak , krzesła , kosze czy kartony pełne pustych plastikowych butelek. Do tego na każdej ścianie biegła rura na której co jakiś czas pojawiał się zawór lub dźwignia. Gdyby nie ich latarki dosłownie zatopili by się w całej ciemności ogromnego budynku. Gdy szli dalej szerokim korytarzem wykładanym tanimi i już popękanymi płytkami Grigorji dostrzegł , wyrwę w ścianie która znacząco mogła im ułatwić przejście.

- Panowie. Ej ! Spójrzcie – Rzekł wskazując na dziurę wielkości sporej beczki z benzyną. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami i po kolei zaczęli przechodzić przez wyrwę aż znaleźli się w następnym pomieszczeniu. Znajdowało się tu mnóstwo sporych maszyn tuż przy ścianach z wręcz astronomiczną liczbą typowych starych liczników , zegarów czy zaworów. Do każdej z maszyn prowadziła jakaś stara rura. Po środku stał stół z kilkoma kubkami oraz talerzami. W okół leżało mnóstwo ton segregatorów plastikowych sztucy oraz skórzanych toreb na dokumenty. Grigorji zakładał iż był to jakiś pokój sterujący lub przynajmniej coś w tym rodzaju. Przy jednej z ścian były schody odgrodzone jednak siatką z wysoką furtką z wyraźnym napisem “ UWAGA , POMIESZCZENIE TECHNICZNE NIE WCHODZIĆ” . Obok leżały jeszcze dwie gaśnice których jednak nikt nigdy nie użył. Wszyscy rozeszli się po pomieszczeniu i zaczęli nerwowo przeszukiwać pokój. Każdy chwytał dokumenty lub oglądał stare maszyny i wskazówki na okrągłych , licznikach. Grigorji w tym czasie podszedł do furtki. Była zamknięta na klucz oraz dodatkowo zabezpieczono ją kłódką. Schody prowadziły w górę z tego co wskazywała mapa do głównej sali produkcyjnej gdzie składano te wszystkie , kartony.

- Tutaj Wikuł jesteście tam ? - Spytał jeden z kompanów przez głośniki PDA po czym pierwszy odparł Grigorji.
- Tak jak na razie idzie dobrze a jak na zewnątrz ?
- Robi się nie ciekawie. Z tego co widziałem spora grupa ludzi chyba stalkerów weszła głównym wejściem do waszego budynku. Byli uzbrojeni. - Tutaj Wikuł skończył mówić i rozłączył się. Pozostali spojrzeli sobie po twarzach. Pojawienie się tych “innych” nie mogło być zbiegiem okoliczności a wszyscy byli pewni iż niosą z sobą kłopoty.
- Z tego co widzę jeśli przejdziemy tymi schodami wylądujemy w górnej części sali fabrycznej. Tak więc Brodacz pozwolisz ? - Mówił Dimitrji. Ten facet zadziwiał ich z każdą chwilą. Raz był rozmowny a raz w ogóle nie nie odzywał , a gdy przyszło co do czego był nawet przewodnikiem.
- Tak , tak wiem – Odparł Brodacz idąc w kierunku płotu. Przekręcił jeszcze głowę by wstawić kilka kręgów na swoje miejsce.
- Rozwal furtkę wystarczy – Dodał jeszcze Szpadel i oparł się o ledwo trzymający się w kupie stół. Przy tym niestety spadł również jeden z kubków , rozbijając się na kilkanaście mniejszych części. Brodacz gestem ręki odsunął Grigorjia i westchnął. Po tym dosłownie niemalże wleciał w furtkę. Tyle że był jeden mały problem. Nie poleciał tylko z furtką ... a z całym płotem. Ogrodzenie z trzaskiem spadło na ziemie i na kilka skrzyń z narzędziami. Po tym Brodacz odwrócił się z uśmiechem i rzekł.

- No trochę nie wyszło. - Po tych słowach zdjął z ramienia AK i bardzo powoli zaczął wchodzić po schodach coraz wyżej i wyżej. Rury ciągnęły się w górę razem z schodami tak więc przynajmniej mieli jakiś punkt oparcia , ponieważ schody były tutaj diabelnie śliskie przez rury za suficie. Po za tym im szli wyżej tym było coraz zimniej. Grigorji spodziewał się iż może tu być zimno ale nie do takiego stopnia. W końcu idąc dosyć długo kratowanymi i trzeszczącymi schodami doszli do końca i wszyscy wyszli na swego rodzaju balkon z którego sterowano chyba całą maszynerią ponieważ co jakiś czas można było zobaczyć na zardzewiałej i mokrej balustradzie stalowe pulpity z dźwigniami i zaworami. To co zobaczyli na dole było co , najmniej zdumiewające. Otóż na dole były cztery taśmy produkcyjne a na każdej z nich kartony które zatrzymały się w tym jednym pamiętnym dniu. Wszędzie stały jakieś maszyny a przy , ścianie ustawiono nawet nie wielkich rozmiarów żuraw. Na każdej z ścian biegły sporych rozmiarów rury i wielkie zawory. Nieco dalej była drabina pozwalająca zejść na dół dokładnie na główną halę. Do tego wszędzie walał się gruz , tynk z ścian , kartony , ubrania robocze pracowników i kilka beczek w kolorze niebieskim. Nie było by w tym widoku nic dziwnego gdyby nie dwanaście jasnych punktów na dole stojących przy jakimś dziwnym włazie. Jedenaście z nich było ubranych w szare dobrze opancerzone kombinezony oraz specjalne najnowsze maski przeciw-gazowe na które nakładali czarne kaptury. Niemal każdy z nich był uzbrojony w wojskowe Obokany a trzech miało nawet IL 86 z celownikami , SUSAT. Zdecydowanie wyglądali na bardzo poważną grupę.Mimo to między nimi był ktoś jeszcze w zielonym kostiumie nieco przypominającym worek. Człowiek ów miał na twarzy delikatny zarost oraz , wyraźne okrągłe okulary. Jakby tego było mało kolbą karabinu okładał go jeden z szarych ludzi.

- To sk*rwiele , mendy cholerne , draby za*rane i obszczane... - Mówił cicho Brodacz patrząc na nich.
- Kto to jest.
- Su*insyny Grigorji , su*insyny ! - Dodał jeszcze swoje rozdygotany z złości Szpadel patrząc się na scenę w dole.
- Ale kto to ?! - Spytał nieco bardziej nerwowym głosem.
- Świnie jakich mało... najemnicy.
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez M.R.O.K. w 14 Mar 2010, 22:23

Nieźle
podpierasz się trochę fabułą SCOP, ale nie używasz tych samych wydarzeń
co czyni opowiadanie nieprzewidywalnym
cholercia, aż mnie skręca na myśl o dalszym ciągu
super
pisz dalej :wódka:
Awatar użytkownika
M.R.O.K.
Redaktor

Posty: 166
Dołączenie: 20 Kwi 2009, 14:28
Ostatnio był: 19 Wrz 2016, 19:45
Frakcja: Wolność
Ulubiona broń: --
Kozaki: 4

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Skreedi w 14 Mar 2010, 22:44

Dalej, dalej, dalej... po czym nerwowo kręcę scrollem w poszukiwaniu dalszej części ale na próżno...

...Wracając do opowiadania to jest GENIALNE i z niecierpliwością czekam na dalsze losy tej "szczęśliwej kompanii".
FOLLOW ME ON Twitter

Czekam na Lost Alpha... ale chyba się nie doczekam... :d
"They'll know, Helghan belongs to the Helghast..."
Skreedi
Stalker

Posty: 65
Dołączenie: 03 Paź 2009, 21:48
Ostatnio był: 18 Cze 2016, 11:42
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: -3

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Dziki w 15 Mar 2010, 02:06

Właśnie o to chodzi miałem nadzieje przeplatać losy bohaterów z wydarzeniami albo raczej przyszłymi wydarzeniami z SCOP :)
-----------

*


Grigorji siedział w tej chwili opierające ręce na starej skrzynce rozdzielczej i podobnie , jak reszta towarzyszy przysłuchiwał się rozmowie najemników tam na dole. Nikt z kompanów się nie wychylał jedynie Szpadel spokojnie , obserwował całą sytuację przez podręczną lornetkę. Co jakiś czas grobową ciszę na opuszczonej sali produkcyjnej przerywały śmiechy lub bardzo donośne krzyki pełne bólu. Żołnierz mógł teraz doskonale widzieć jak najemnik okłada pięściami leżącego człowieka.
A teraz już wiesz padalcu ?! - Krzyknął na głos ten który obkładał biedaka rękami. Tamten jedynie się zakrztusił i spojrzał z politowaniem na wysokiego mężczyznę.
- Czyli znowu nie. - Po tych słowach najemnik kopnął go z całych sił obfitych rozmiarów wojskowym butem prosto w żebra. Po tym maltretowany człowiek chwycił jakiś stary papier zgniatając go w ręce , po czym po prostu zemdlał.
- Rodia nie tłucz go tyle bo Wieprz nie chce trupów. - Stwierdził jeden a jego głos spod maski odbił się głośnym echem w całej ogromnej sali fabrycznej.

- Zamknij się Jesiotr. - Skarcił go tamten i przysiadł na przewróconej maszynie do pakowania kartonów. Zdjął maskę a oczom Grigorjia i reszcie ukazał się człowiek na którego twarzy widniało wiele blizn. Najemnik wyjął cygaro i szybkim ruchem zapalniczką je zapalił by zaraz , delektować się wybornym smakiem. Pozostali albo stali na warcie lub siedzieli na plecakach przy okazji coś jedząc lub też , czyszcząc broń.
- Niech jajogłowy sobie poleży. Jak się obudzi to dostanie taki wp*erdol że go matka rodzona nie pozna – Dodał Najemnik zwany Jesiotrem. Wszyscy pozostali głośno zarechotali i wrócili do swoich zajęć przed “żartem” Jesiotra. Grigorji obrócił się i spojrzał na swoich kompanów którzy patrzyli na dół z wielkim zdumieniem. W końcu Szpadel odkładając lornetkę westchnął i patrząc na żołnierza rzekł.
- Mają naukowca. Ciekawe jeszcze skąd i po jaką cholerę oni go tu przytaszczyli -Po tym wzruszył ramionami i dalej zaczął się przyglądać zgromadzonym najemnikom. W między czasie jeszcze spory kawałek tynku osunął się z ściany i spadł na taśmę produkcyjny co wywołało spore zamieszanie wśród najemników , które jednak chwilę później się uspokoiło.
- Chyba wiem po co... - Oświadczył stanowczo Brodacz drapiąc się po karku. - Skoro wojskowe trepy mają dostęp do Prypeci to czemu i jajogłowi nie mieli by znać drogi ? Przecież takie przejście jest teraz na wagę złota. - I Rzeczywiście w słowach Brodacza było dużo prawdy. Wszyscy pozostali pokiwali z zgodą. Grigorji nieco wygodniej się rozsiadł o mało co nie zrzucając starej skórzanej kurtki z balustrady.

- Rozwalą go jak tylko da im informacje , dlatego się tak długo opiera. Idiota liczy że wojsko go znajdzie. - Wtrącił się Dimitrji dzierżąc w ręku polowy nóż po którego ostrzu delikatnie przejechał swoim palcem. I tutaj też znowu mieli rację.
- Wiecie możemy ... możemy tak go ... uratować co ? - Spytał Grigorji spoglądając zza ramienia w dół i dostrzegł iż naukowiec nadal leży w bezruchu na ziemi. Pozostali spojrzeli na niego z niemałym zdumieniem i , po chwili poczuł jak ktoś klepie go po plecach. Był to Szpadel który od razu zaczął mówić.
- Nie zgrywaj bohatera. Mamy ledwo dwa magazynki na łebka a oni , granatniki i mnóstwo naboi. - Zdecydowanie to stwierdzenie było nad wyraz trafne i nad wyraz , brutalnie prawdziwe. W tym momencie ich konwersację przerwał ponownie donośny głos Rodi który z rozbawieniem na szkaradnej twarzy zaczął mówić.
- No patrzcie panowie , księżniczka nam się budzi. - Grigorji z powrotem wrócił do swojej pozycji obserwatora jednak teraz pod ręką , miał ot tak na wszelki wypadek swojego Obokana. Otóż lezący na ziemi naukowiec patrzył z wielkim przerażeniem w oczach na iście , strasznego faceta który , zbliżał się w jego kierunku podejrzanie zacierając ręce. Gdy się zbliżył uklęknął przy zbitym człowieku i z uśmiechem na twarzy mówił dalej.

- To jak wiesz jaki jest kod czy nie hmm ? Nie ? Jesteś pewien ? Wiesz nie lubię przemocy ale dla ciebie zrobię mały wyjątek. - Gdy padły ostatnie słowa Najemnik chwycił do za kołnierz zielonego kombinezonu i z szarpnięciem uniósł go ku górze tak iż , teraz znajdował się kilka centymetrów nad ziemią.
- Zapytam się jeszcze ostatni k*rwa raz ! Jaki jest ten pieprzony kod ! - Rodian wrzeszczał naukowcowi prosto w opuchniętą twarz. Swoją drogą ten naukowiec wyglądał teraz podobnie jak Brodacz po uciążliwej walce z Snorkiem. Wszystkim rozszerzyły się oczy gdy Najemnik przygotował się do ciosu gdy nagle ... rozległ się huk podobny do strzału. Rodian gwałtownie puścił naukowca który z kolei spadł na ziemię i ponownie zastygł. Najemnik trzymał się obydwiema rękami za szyję , a już po chwili z pomiędzy jego palców zaczęła wylewać się karmazynowa krew. Pozostali najemnicy gwałtownie wstali i zaczęli się rozglądać w każdą możliwą stronę. Rodian powoli osunął się na kolana i dokończył swego żywota na podłodze wśród strużek licznej krwi. Niecałą sekundę później rozległ się kolejny huk a najemnik , stojący przy kilku blokach betonu z ogromną siłą ciśnięty dosłownie przez nie przekoziołkował.

- Co się do k*rwy nędzy dzieje ?! - Krzyczał Jesiotr strzelając na oślep podobnie jak pozostali z nich. Grigorji nie miał zamiaru pozostawać biernym w tym przedstawieniu. Szybko dobył swojej broni i po przeładowaniu posłał kilka śmiercionośnych kul w stronę najemnika przy kupie beczek. Kule dosłownie rozszarpały jego pancerz i kamizelkę wyrabiając kilka czerwonych dziur w jego ciele , a on sam dosłownie wleciał w stertę kartonów. Następny ogień otworzył Dimitrji , jednak najemnicy nie pozostawali dłużni. Jedna z kul dosłownie rozerwała hełm Dimitrjia rzucając nim o ścianę. Szpadel za to zaczął strzelać do najemnika przy sporej butli z gazem. Pociski z jego MP przebiły butlę a najemnik odkrzyknął w jego stronę.
- Wal się nawet dobrze strzelać nie umiesz ! - W następnej kolejności odpowiedzią , była wybuchająca butla która podpaliła tego nieszczęśnika. W tym momencie z miejsca zerwał się najbardziej brawurowy Brodacz. Szybko przemknął z bronią w ręku między kompanami i pod ogniem niemal błyskawicznie zjechał po drabinie. Jeden z najemników próbował ich zajść właśnie z tej strony co było wielkim błędem , ponieważ natrafił na Brodacza. Wielki rozpędzony facet biegł w stronę najemnika celując w niego kolbą karabinu. Najemnik automatycznie podniósł lufę swojego G3 , które zwiodło go w najgorszym z możliwych momentów. Otóż karabin zaciął się gdy Brodacz był coraz bliżej.

- Co jest ?! - Krzyknął najemnik wypowiadając ostatnie słowa w swoim życiu. Chwilę później głowa przeciwnika zamieniła się tylko w bezkształtną papkę złożonej z maski i kapturu , pod wpływem kilku ciosów Brodacza. Ciało najemnika niemal jak szmaciana lalka runęło na wielką maszynę przez którą niegdyś przejeżdżały kartony będące jeszcze w produkcji. Wielki facet z ogromnym uśmiechem na zarośniętej twarzy krzyknął do towarzyszy na górze.

- Uaaa ale rozpierducha ! - Tak zdecydowanie Brodacz był jak najbardziej w swym żywiole. W tym czasie Grigorji zaprzestał ostrzału ponieważ został ranny bark. Co prawda kamizelka pod kurtką nieco pohamowała pocisk jednak ten zdołał się mimo to przebić. Tak więc żołnierz siedział oparty o ścianę i przykładał sobie typowy wojskowy zielony Bandaż do krwawiącej rany. Dimitrji dalej prowadził ogień z swojego SPASA który jednak w takiej odległości nie przynosił należytych rezultatów. Śrut po prostu rozpryskiwał się po maszynach , kartonach i beczkach nie czyniąc najmniejszej szkody samym najemnikom , chociaż tajemniczy strzelec który to wszystko zapoczątkował nadal prowadził , bardzo skuteczny i wręcz morderczy ogień. Brodacz w tym czasie ostrzeliwał z AK 47 dwóch wrogów schowanych za czymś co pewnie kiedyś było starym wózkiem widłowym. Brodacz krył się z kolei za przewaloną kolumną która podpierała niegdyś część stalowej balustrady. Zdawało mu się nawet w pewnym momencie iż słyszy za sobą kroki jednak zignorował to i dalej ostrzeliwał wrogów z podręcznego karabinu. Dopiero chwilę później poczuł jak zimna lufa pistoletu dotyka jego karku a on sam pierwszy raz od kilku dni zaczął poważnie myśleć o tym co się może stać , o śmierci.
- Koniec zabawy Grubasie – Stwierdził dumny z siebie Jesiotr trzymając na muszce bezbronnego w tym momencie Brodacza.

Uwagi moderatora:

Nie double postuj jeśli łaska - atikabubu
Привет от папы Путина! - Napis na hełmie żołnierza Rosyjskiego gdzieś w Gruzji.

"Sztuką nie jest mówić o wartościach i człowieczeństwie. Sztuką jest się samemu do tego stosować."
Awatar użytkownika
Dziki
Opowiadacz

Posty: 134
Dołączenie: 19 Lut 2010, 00:47
Ostatnio był: 23 Paź 2014, 10:49
Frakcja: Wojskowi Stalkerzy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 69

Re: Tajemnice Prypeci

Postprzez Skreedi w 15 Mar 2010, 08:31

Nie... no błagam tylko nie Brodacz! Mój ulubieniec z całej gromady, zawsze pogodny bez względu na sytuację.

10-/10 Trafiło się kilka literówek.
FOLLOW ME ON Twitter

Czekam na Lost Alpha... ale chyba się nie doczekam... :d
"They'll know, Helghan belongs to the Helghast..."
Skreedi
Stalker

Posty: 65
Dołączenie: 03 Paź 2009, 21:48
Ostatnio był: 18 Cze 2016, 11:42
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: -3

PoprzedniaNastępna

Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 13 gości