Opowiadanie: Demony wojny

Powyżej 5000 znaków.

Moderator: Realkriss

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Adam w 11 Gru 2009, 23:08

2013 Luty 14

Kijów, Baza wojskowa w Zonie

Miałem rację, że po świętach wrócimy do domów. W Strefie został tylko Kryłow i Bor. Pokieł zaś, zamieszkał w Kijowie, niedaleko mojego mieszkania. znalazł sobie żonę, jest w 1 miesiącu ciąży. Obiecałem mu, że nie pozwolę mu się narażać. Ja nie miałem tyle szczęścia. Zdradzili mnie swoi ludzie. Był to ranny plutonowy, który nie wykonał zadania. Za wydanie rozkazu rozstrzelania oficerów Wojska Polskiego, Polacy rządają ekstradycji. Mam jeszcze dwa dni aresztu domowego przed wyjazdem na proces do Warszawy. Odebrano mi order, zdegradowano mnie do szeregowca, a generał Swierd, doprowadził mnie do wyniszczenia. Pojechałem do Pokieła. Żony nie było w domu, więc wyjął na stół zacny trunek.
- Słuchaj Pokieł, mam prośbę.
- Tak?
- Muszę wrócić do Strefy. Mam tam kogoś... tzn. coś do załatwienia.
- Hmmm ciekawe. Akurat mam dla ciebie prezent. - rzekł Pokiełczuk. Przeszedł do salonu na 2 minuty. Jak wrócił, zauważyłem pod jego pachą strzelbę Chaser. W dłoniach trzymał cztery pudełka z amunicją.
- To dla ciebie.
- Ale po co mi aż cztery pudełka? - zapytałem zdziwiony.
- Jedno na generała Swierda, drugie na plutonowego, dwa pozostałe na straż. - odparł z uśmiechem. - Może jechać z tobą?
- Nie to sprawa osobista, ale dzięki.
Pokieł bardzo mnie zaniepokoił. Zawsze starał się nie udzielać, a teraz wyskakuje z takimi rzeczami. Wróciłem do mieszkania. Założyłem kamizelkę ochronną i taktyczną. Przyodziałem mój długi, stary płaszcz pamiętający czasy Andropowa i Czernienki. Wziął na wszelki wypadek pistolet M9 oraz pięć granatów kupionych na mecie.


Baza wygląda o wiele bardziej okazale, od czasów pułkownika Patkowskiego wiele tu się zmieniło. Stałem na głównej drodze. Wsiadłem do UAZ-a, którym przyjechałem i postanowiłem wziąć ich z zaskoczenia. Nagle do kwatery wjechała NIva i zatrzymała się przy głównej bramie. Z auta wyszedł jakiś major i sierżant. To był Kryłow. Okazuje się, że nas kolega spiskował przeciwko mnie. Jak wszystkich, to wszystkich. Opuściłem pojazd i
poszedłem powoli w stronę żołnierzy. Gdy mnie ujżeli, wszyscy zdębieli. Strażnicy próbowali uciekać, Kryłow wskoczył do samochodu i starał się go odpalić. Zza płaszcza wyjąłem strzelbę i wycelowałem w majora. Dostał. Upadł na maskę, niszcząc szybę. Sierżant wyskoczył z Nivy i wyciągnął z kabury pistolet. Otrzymał śrutem w okolice głowy. Strażnicy schowali się w budce. Poczęstowałem ich granatem. Po lekkim wybuchu, podszedłem do majora.
- Gdzie jest generał?
- Spóźniłeś się, Swierd opuścił bazę 3 tygodnie temu! Teraz za zabicie wojskowych nie wyjdziesz cały!
- Może jednak posmakuj tej lufy! - wystrzeliłem.
Następnie, znalazłem się obok Kryłowa.
- Czyli przegrałem, panie majorze? Dlaczego pan to zrobił? Byłem pana najwierniejszym człowiekiem!
- Nie przegrałeś, po prostu wolałeś pieniądze i władzę. Teraz za to zapłacisz.
Po załatwieniu obstawy przy bramie, pobiegłem w stronę głównego domku. Po drodze, próbowało mnie zatrzymać paru żołnierzy. Skończyli bardzo źle. Wszedłem do budynku. Wyglądał na opustoszały, ale ja wiem, że ON tam jest. Na schodach z góry, ostrzelał mnie jakiś młody chłystek. Trafił jedynie w ścianę.
- To takie teraz macie przeszkolenie? - powiedziałem i zabiłem chłopaczka. Odrzut był tak silny, że wyleciał przez okno. Wszedłem na piętro. Nagle poczułem czyiś wzrok z tyłu. Ktoś trafił mnie w bok. Lekko się wzruszyłem i szybko obróciłem. To był ten plutonowy. Po broni widziałem, że miał tylko jedną kulę. Opuścił powoli pistolet i westchnął. Strzeliłem mu w ramię. Upadł i zaczął na mnie bluzgać. Obezwładniłem go celnym trafienie z kolby w głowę. Poszedłem dalej. W pokoju dowodzenia znikogo nie zastałem. A więc tamten mówił prawdę? Obróciłem się, aby opuścić pokój i nagle dostałem w nogę. Upadająć zdążyłem zobaczyć delikwenta. To był generał, a w tle słychac było slinki śmigłowca...
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Reklamy Google

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Adam w 14 Sty 2010, 19:48

2013 Marzec 24

Baza wojskowa w Strefie

Jednak w przeszłości popełniłem wiele błędów. A szczególnie z tymi Polaczkami. Po tych wydarzeniach, powróciliśmy do kapitana Gnatowskiego i wraz z jego ludźmi wytłukliśmy się nawzajem. Kapitan i reszta poległa, ja i paru pozostałych przy życiu wróciliśmy do magazynów, gdzie czekała nas kara. Żołnierzom dano po 30 dni paki, a mnie odesłano do Prokuratury Generalnej w Kijowie, gdzie czekał mnie sąd. Z powodu braku dostatecznych dowodów, sprawę odroczono na 11 lipca. Do tego czasu miałem areszt domowy. Pozwolono mi raz wyjść do Pokieła, który się ożenił i niedaleko zamieszkał. Spytałem go, czy zdobędzie dla mnie broń. Najlepiej strzelbę Winchester, Berette M9, i dwa karabinki Uzi. Odrzekł, że załatwi, ale zaciekawił go mój cel. Był bardzo prosty: wyjazd do Strefy i zlikwidowanie generała Swierda…

Wpuścili mnie beż kontroli. Widać, że poznali starego dowódcę. Wjechałem UAZ-em wraz z ochroną, którą mi przydzielił strażnik. W trakcie podróży mijaliśmy wiele ciekawych terenów: Bar został siłą wzięty i ponownie usunięto z niego wszelkich samotników, Główne drogi są stale patrolowane i nawet nie wiem, jakim sposobem, wojsko usunęło anomalie na trasie. Armia Ukraińska, stała się potęgą w Strefie. Jak na razie nie widziałem żadnego innego członka jakiejkolwiek frakcji. Ani mutantów? Co się dzieje?
Dojechaliśmy do głównego wejścia bazy:
- Dojechaliśmy, panie Grudinow.
- No, to do widzenia panowie. – odrzekłem i zastrzeliłem z pistoletu obu konwojentów. Miałem tłumik, więc obeszło się bez huków. Wyjąłem z bagażnika moją skrzynię, w której przemyciłem strzelbę i skierowałem się w stronę bramy. Wtem, dostrzegłem ciekawą scenę. Przy wejściu, stała Niva, z której wyszedł jakiś major i nie kto inny, jak sierżant Kryłow. Wg Pokieła, tan gnida mnie wydała. Postanowiłem mu się słono odwdzięczyć. Poza tymi dwoma, przy bramie stał jeden wartownik. Jak mnie zobaczyli, cała trójka zamarła. Kryłow zdążył schować się do auta, strażnik do budki, a majora miałem na widelcu. Wystrzeliłem w korpus. Upadł. Następnie wycelowałem w samochód. Sierżant nie mógł go zapalić, więc z niego wyszedł. W tym momencie, strzeliłem w okolice szyi. Usłyszałem, jak ostatni żołnierz próbuje zatelefonować. Wbiegłem do budki i kropnąłem go za pierwszym razem. Wychodząc, spostrzegłem, że Kryłow jeszcze się rusza.
- Panie majorze, dlaczego pan to zrobił?
- Ty już wiesz dlaczego.
- Byłem pańskim zaufanym żołnierzem.
- Już nie będziesz. – odparłem i trafiłem w głowę.
Po zlikwidowaniu obstawy bramy, skierowałem się w stronę głównego budynku. Na moście, „próbowali” mnie zatrzymać wojskowi. Obaj zlecieli na wagony ze śrutem w ciałach. Otworzyłem wrota pewnym strzałem w zamek. Wyrzuciłem strzelbę i wyjąłem Uzi-ki. Na schodach z góry, drogę zatorowa mi jakiś 18-letni chłopaki z Fortem. Biedak trafiał wyłącznie w ściany.
- To tak was teraz uczą strzelać? – roześmiałem się i bez pardonu sprawiłem, że młodziak wyleciał przez okno cały podziurawiony. Pomyślałem, że dosyć zabijać Bogu winnych żołnierzyków i czas zająć się głównych celem. Na drzwiach od strony podwórka zauważyłem napis „Generał Michaił Swierd”. Wiedziałem, że ten drań jest jeszcze w biurze. Wparowałem do pokoju, nie znajdując celu. Podszedłem do biurka i wziąłem do rąk jakieś papiery.
- Patrzcie, patrzcie! Sam były major Grudinow zechciał się tu pojawić! Wytłumacz mi swoją obecność, zanim pokroję się na plasterki!
Nie próżnował. Strzelił mi w obie nogi i wyskoczył przez okno. W tle słyszałem śmigłowiec….
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Adam w 19 Sty 2010, 19:41

2013 Marzec 24,25

Baza wojskowa, Więzienie garnizonowe na północ od Czarnobyla


- Haha! Nigdy mnie nie dorwiesz, Grudinow! Zdążę jeszcze spotkać się z moimi handlarzami! - krzyczał Swierd, po wyjściu z budynku. Wstałem i podniosłem się, opierając się o biurko. Wyjżałem przez okno i zauważyłem MI-8 lecące w stronę ogniska przy kuchni. Ze stojącej ciężarówki wybiegło dwóch żołnierzy SPECNAZ-u. Walili w moją stronę, osłaniając generała. Wyjąłem z szafy SWD i wystrzeliłem dwie kule w ich łby. Jednego omyłkowo trafiłem w szyję, a drugi zleciał w rów. Helikopter nielądując, wziął gnoja na pokład. Strzeliłem w jednego z obstawy, a potem w pilota. Śmigło zawadziło się o korzeń dużego drzewa i rozbił się w kuchni, niszcząc dach. Wyrzuciłem snajperkę, opatrzyłem rany i pokuśtykałem w stronę wypadku ze znalezionym RAK-iem. Zza rogu próbowało mnie zatrzymać trzech wojskowych. Skosiłem ich, bez celowania. Szybkim i pewnym krokiem podszedłem do wraku. Zauważyłem jedynie zabitego pilota, dwóch pozostałych denatów oraz rannego żołdaka. Nagle usłyszałem rosyjskie przekleństwa i mocne tupanie oficerkami. Następnie dwa strzały.
- Grudinow, ty gnido! Wylaź, teraz czeka cię sąd wojskowy!
Wyszedłem, ale nigdzie go nie widziałem. Wtem szybko się odwróciłem i spostrzegłem w wielkiej dziurze budynku generała Swierda.
- To już twoja ostatnia nieudana akcja, szmato! - wycelował, ale się nie wyrobił. Do pokoju wbiegł jakiś dziwny żołnierz. Po naszywkach, wyglądał na jednostkę specjalną ze Lwowa. Swierd bardzo się zdziwił i zastrzelił go.
- Słyszałem strzały! On jest tutaj! - wrzaski z zewnątrz.
- No proszę! Nasz pan generał ma jakiś zatarg z żandarmerią i ze służbami specjalnymi? Może się pochwalisz draniu!
- To prawda. Prowadzę handel narkotyków dla dealerów z Miami. Przywożą towar tu, bo tu nikt ich nie znajdzie.
- Masz kontakty u najemników o bandytów? Wyjątkowa z ciebie kanalia! - w tej właśnie chwili wyprułem cały magazynek w jego korpus. Nie miał najmniejszej szansy i kamizelki, dlatego umarł od razu. Wyrzuciłem Raka i podszedłem do śmigłowca. Z tyłu, widać było wysypaną kokainę. Do budynku wbiegło dziesięciu żołnierzy.
- Odwróć się! Ręcę na kark! Nogi szeroko! – wykonałem polecenie i dostałem kolbą w tył głowy…

Obudziłem się następnego dnia i od razu się rozejrzałem. Leżałem w jakiejś dziwnej celi wraz podejrzanym więźniem.
- Wstawał, cały dzień ciężkich przesłuchań.
- Kto ty jesteś?
- Dezerter, pułkownik Jurkovski. 4 lata więzienia na Zavce.
- Zavca? Gdzie ja jestem?
- Na północ od miejsca, gdzie cię zgarnęli.
- Muszę się stąd wydostać!
- Akurat mam plan ucieczki…
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Adam w 22 Sty 2010, 20:41

Więzienie, Teren 2 km. od Bazy wojskowej

Poznany przypadkiem człowiek dał mi nadzieję. Facet znał się na rzeczy. Walczył w wojne domowej w Serbii i Afganistanie. Odznaczyli go orderem Lenina. Jednak te zasługi zostały zatarte wysłaniem do Strefy. Niestety, każdy tak skończył. Plan ucieczki był następujący. Gdy zabiorą mnie na przesłuchanie, a Jurkovski uda nagły zawał serca. Zabiorą go do wieżiennego szpitala, a po drodze, zlikwiduje ochronę i przebierze się w mundur strażnika i ogłosi alarm w pobliżu stołówki. W międzyczasie ja zajmę oficerów. Przebieraniec wbiegnie do biura i pozabija ich. Nadeszła godzina 7, czy czas przesłuchania.

Zabrali mnie do biura naczelnika. W pokoju siedziało czterech oficerów. Naczelnik wstał i podszedł do mnie:
- Witam pana! Panowie, to jest nasz główny problem. Może się przedstawisz, ty kretynie! -odrzekł i uderzył mnie w plecy.
- Siergiej Grudinow, były major 2 garnizonu piechoty Czarnobylskiej.
Nagle wszyscy z nich zdębieli. Jeden z nich podszedł do mnie i złapał mnie za rękę, na której miałem swoją bliznę jeszcze ze szkoły oficerskiej.
- Aha! To ty!? Nie poznajesz mnie? - mówił oficer.
- Nie, kim pan jest?
- Haha, to ja! Klimek Ciota z którego się naśmiewałeś razem z resztą kadetów! Nadszedł czas zemsty!
Wtem, w tle usłyszeliśmy alarm.
- Uwaga wszystkie jednostki więzienne! Kod RH7 na stołówce! Powtarzam...
- Rozprowadzający! Idź to sprawdzić! - krzyknął naczelnik.
- Tak jest! - wyszedł, a obok niego wszedł Jurkovski.
- A wy tu czego! Nie słyszeliście alarmu!
- Tak, ale nie w tej sprawie! - uśmiechnął się i powystrzelał ich wszystkich.
- W samą porę, bierz czyiś mundur i uciekamy!
Podszedłem do Klimka, jeszcze żył. Nie poprowadziłem z nimi rozmowy. Wziąłem Berette ze skrzyni i zabiłem gnoja. W szafie naczelnika były moje skonfiskowane rzeczy. Uzbroiłem się i opuściliśmy biuro.
Po drodze nikt nas nie zatrzymywał. Klawisze biegli do stołówki. Wyszliśmy na plac. Od samochodu oddzielały nas mniej więcej trzy metry. Nagle, z recepcji wybiegł jakiś wojskowy wraz z grupą strażników.
- Halo! Panowie, natychmiast się zatrzymać!
Odwróciliśmy się i ostrzelaliśmy ich pozycje. Z wieży strażniczej walił do nas PKM. Wskoczyłem do wozu, ale Jurkovski oberwał w głowę i poległ. Nie miałem wyboru. Odpaliłem silnik i rzuciłem granat znaleziony w samochodzie.
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Adam w 26 Sty 2010, 21:39

2013 Kwiecień 2

Baza wojskowa, Tereny na wschód od Czarnobyla

Po feralnej ucieczce, postanowiłem się ukryć przed wymiarem sprawiedliwości. Jestem żołnierzem, którego ściga żandarmeria wojskowa i prokuratora w Kijowie. Jestem więźniem, który zbiegł i jest poszukiwany listem gończym. Jestem mordercą, który zabił generała sił zbrojnych, wielu strażników więziennych oraz kilku żołnierzy. Jestem także złodziejem, który przywłaszczył sobie sprzęt wojskowy.
Swierd przed śmiercią mówił, że handluje z jakimiś gangsterami z Miami. Pomyślałem, że powrócę do kwatery głównej. Na szczęście była opustoszała. Wojskowi po śmierci "pana ideowca", postanowili pozostawić w Strefie wyłącznie garnizonek, który był przed przybyciem generała. Skończyła się pewna epoka w Zonie.
Zatrzymałem skradziony samochód przed twierdzą. Drogi były puste, na mój widok, stalkerzy-samotnicy lekko się kłaniali i odchodzili. Wszedłem przez bramę i na moście po lewej stronie, spostrzegłem coś dziwnego. Zamiast torów, było malutkie pole, a na tym terenie znajdował się cmentarz wojskowy. Pochowano tu ludzi, których wymordowałem. Z lekka się tym nie przejmowałem. Zdjąłem hełm i wyrzuciłem go w krzaki. Wbiegłem po schodach do biura Ś.P. Swierda. Pokój był spustoszały. Większość papierów było na podłodze. Widać wywiad zainteresował się szemranymi interesami tej gnidy. Wiedziałem, że szmaciarz był z Siczy Zaporoskiej. Miejscowi lubią chować swoje rzeczy do krzeseł na różne sposoby. Podniosłem jedyny fotel w pokoju i rozebrałem go na części. W nodze, znalazłem kartkę z napisem "2.04.2013r. godz. 19:00 - Spotkanie - Miszak - Hasło: Słodka soczewica". Już prawie wszystko wiedziałem. Dealerzy postanowili najwidoczniej sami się pofatygować. Miszak to był adiutant generała, ale ta nazwa określa też jeden z pustych domków jednorodzinnych, który jest napełniony anomaliami. W budynku mieszkał wicedyrektor elektrowni czarnobylskiej, dlatego, wygląda okazale. Podam się za wysłannika generała i wraz z hasłem i z informacją, że gnida nie żyje, zabije gangsterów i spalę towar. To będzie ostatni dobry uczynek, który wykonam dla świata. Wyszedłem z biura, pobiegłem do auta i odpaliłem silnik. W trakcie jazdy, zastanawiałem się na moim losem. Nosię tylko i wyłącznie zagładę ludziom, którzy mi pomagają. Moja drużyna, ludzie Swierda i teraz Jurkovski. Życie ludzkie nie ma jednak dla mnie znaczenia. Wystarczy nie patrzeć ofiarą w oczy. Dalej idzie jak z płatka. Gdy dojadę, wymorduje ich wszystkich, bez litości.

Wybiła godzina dziewiętnasta. Dojechałem w samą porę. Teren domu był pusty. Nie podejrzewałem, że wejdą to tej rudery pełnej anomalii. Wyszedłem z samochodu i gdy ledwo się odwróciłem, nadjechały 4 terenowe Mercedesy. Z bryk powychodziło bardzo dużo ścierwa z Zachodu. Wiedziałem, że czeka mnie wielka bitwa…
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Adam w 27 Sty 2010, 21:34

2013 Kwiecień 2

Miszak

Gangsterzy byli uzbrojeni w pałki, gazrurki, UZI, Winchester'y oraz M16. Broń nie wyglądała na przestarzałą. Niestety, ja miałem wyłącznie zardzewiałego Kałasza, jednego RAK'a, dwa granaty i Forta. Sam sobie wybrałem takie życie.
Powoli, lecz pewnym krokiem, w moją stronę skierowało się czterech cwaniaków w skórzanych marynarkach. Jeden z nich wyglądał na ich szefa. Uśmiechnął się i powiedział:
- Witam pana wojskowego! Ale chcę wiedzieć, że rozmawiam z odpowiednim człowiekiem.
- Słodka soczewica. Major Grudinow, specjalny wysłannik Ś.P. generała Swierda.
- Jak to? - zapytał jeden z nich - Swierd nie żyje?! Kto to zrobił?
- Ja. Był zdrajcą i mordercą. Ja jednak nie przybyłem tu, aby robić z wami jakieś szemrane interesy.
- W takim razie - rzekł drugi i sięgnął do kieszeni. Wtem zatrzymał go szef.
- Chwileczkę! Niech pan nie wybiera takich pochopnych decyzji. Mogę uczynić z pana milionera!
- Mi już na niczym nie zależy. Możecie teraz już tylko oddać towar, broń oraz auta, i w spokoju opuścić ukraińskie stepy.
- Hahahaha! Pan chyba już zwariował. Sam pan nie wie, co mówi! To ty, gnido, ugryziesz dzisiaj piach! Albo wrzucimy cię do Miszaka! Chłopaki, wyeliminować go!
Dopiero teraz zaczęło się piekło. Dealerów było z trzydziestu. Ja byłem sam. Plan miałem przygotowany.
- Na co czekacie ku*wa! Brać go!
Wyjąłem spod płaszcza RAK-a. Wybiłem trzech z czwórki "delegatów". Szef zdążył ukryć się za Mercedesem. Reszta waliła do mnie równo. Schowałem się za swoim wozem. Z bagażnika wyjąłem resztę uzbrojenia. Zawiesiłem na plecach, i wyskoczyłem w stronę budynku. Cwele dobrze się zabarykadowali. Pobiegłem ich zajść z drugiej strony. Skitrałem się za wielkim drzewem i dobrze wycelowałem. Huk! Dwóch mniej. Kosztowało mnie to wykrycie mojej pozycji. Pod mocnym ostrzałem wszedłem do budynku. Byłem kłębkiem nerwów. Oby nie wpaść do anomalii. Rzucałem na swoją drogę kawałki szkła. Miałem chwilowy spokój, więc rzuciłem jedną szyszkę. Wpadła do jednego z aut. Odłamki wozu spadły z wielkim hukiem na ziemię. Duża część wylądowała w Miszaku. Zawalił się dach i większość gruzów spoczęła na mnie. Wygrzebałem się i wyszedłem z domu. Trafił jeden dość celnie. Lewe ramię mocno mi krwawiło. Tym razem, upadłem obok szklarni, Wczołgałem się do środka i przykryłem się liściami. Do budyneczku wbiegło czterech badziorów z pałkami, reszta najwidoczniej szukała po reszcie terenu. Serce o mało nie wyskoczyło mi nosem.
- Tu jest! Widzę go! – spostrzegł mnie jeden z nich.
Wyłoniłem się z krzaków i zacząłem go dusić. Upadł nieżywy. Wtem, osaczyła mnie pozostała trójka. Z kabury, wyjąłem Forta i zastrzeliłem dwóch. Ostatni rzucił się na mnie i zaczęliśmy się okładać pięściami. Złamał mi nos, a ja jemu kark. Wyrzuciłem pistolet, podniosłem Kałasza i wybiegłem ze szklarni. Gangsterzy dopadli mnie przy małym moście. Upadłem na zimny beton Strefy. Gdy już pozostali przy życiu do mnie podbiegli. W ostatnim akcie walki, wyciągnąłem zawleczkę z ostatniego granatu.
- Nikt nie ujdzie żywy! – krzyknąłem i podniosłem go do góry. Po wybuchu, miałem rację. Nikt nie przeżył…


I to już jest koniec opowiadania. :D Szkoda, że taki smutny. Proszę moderatorów o zmianę spisu opowiadania (Dopisanie „opowiadanie skończone”) ;)
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez mathus92 w 01 Mar 2010, 23:10

Na początek jeszcze raz przeproszę, że mi tak długo zeszło, ale jak już mówiłem, nie miałem zupełnie czasu...

Od razu też zaznaczam, iż jest to moja subiektywna ocena i nikt nie musi się z nią zgadzać.[/u?191c3zza]

1. Pierwsze wrażenie.
Opowiadanie sprawia wrażenie nie do końca przemyślanego, napisanego wręcz na szybko w nagłych przypływach weny. Najbardziej kłuje w oczy brak rozbudowanych opisów otoczenia i zupełny niemal brak opisów wyglądu postaci (czasem tam autor wtrąci coś istotnego dla aktualnej fabuły). Drugie miejsce zajmują lakoni?zne zdania, czasem wręcz równoważniki zdań, kiedy aż się prosi o jakiś "głębszy" fragment. Przyznać też muszę, że jest sporo błędów, głównie stylistycznych i składniowych, choć zdarzają się też interpunkcyjne, ortograficzne, czy bodajże jeden logiczny.
W tekście może dzieje się dużo, ale cała akcja nie buduje jakiegokolwiek klimatu. Jest to po prostu krótkie streszczenie wydarzeń z pola walki, a nie o to chodzi w opowiadaniu.
W tej kategorii marne 6/10.

2. Błędy:
Jak już mówiłem błędów jest naprawdę sporo. Myślę, że kilka(naście) i tak przegapiłem, ale to, co udało mi się zauważyć tak oto tutaj wymieniam:

- Wojsko! Na szczęście! W gospodarstwie na północ od wioski mutantów dzieje się coś. Wasi bracia tam walczą!
Styl. Poprawniej: coś się dzieje.

Pobiegliśmy. Bardzo ciekawiło mnie co się tam dzieje. Jak doszliśmy, zobaczyliśmy cały obraz sytuacji. W jednym z budynków, zabarykadowało się dwóch żołnierzy. Wokół było pełno najemników, bandytów i wolnościowców różnej maści.
Znowu styl. Kiedy doszliśmy, ujrzeliśmy dwóch żołnierzy, którzy walcząc o życie, zabarykadowali się w jednym z budynków. Wokół... W zdaniu drugim niepotrzebny przecinek, zaś ostatnie dwa słowa lepiej sobie podaro?ać.

Widać, że trójprzymierze za długo nie wytrzyma. Najemnicy się wycofali, a bandyci i tak padli. Wolność była mało zorganizowana, bez żadnych osłon szybko zostali wybici.
Słowo to niezbyt pasuje do grupki ludzi, styl. W drugim i trzecim zdaniu także błąd stylistyczny.

Ze [color=#00FF00?zwiększonym oddziałem[/color] wyruszyliśmy dalej. Wg. mapy powinniśmy skręcić w prawo, ale postanowiłem za plecami żołnierzy pójść w góry. Po dłuższej drodze pierwsza napotkana twarz, ale niestety martwa.
Styl., może lepiej: Ze zwiększonymi siłami :?: Po "wg" nie dajemy kropki, gdyż skrót kończy się na tę samą literę co cały wyraz (analogicznie doktor - dr, magister - mgr, itd.). Ostatnie zdanie to kolejny błąd stylistyczny, lepiej je po prostu wywalić.

Gdy przeszliśmy ok. 3 km. dalej spostrzegłem chatę.
Po jednostkach miar także nie dajemy kropek :!:

Otworzyłem drzwi i kazałem Borowi oraz Pokiełowi sprawdzić wnętrze. Jak weszli usłyszałem strzały. Nie dochodziły
Kiedy weszliśmy...

Na samym początku podejrzewałem, że wybrałem nieodpowiednich ludzi.


A Nasz telegrafista, Pot, utracił radiostację dostawając serię w plecy. Bor wybiegł i pomagał bratu ciągnąć drugiego rannego brata.
Nie rozpoczyna się zdania od "a", "nasz" małą literą. "Utracił" lepiej zamienić na zgubił, natomiast takie słowo jak "dostawając" nie istnieje, prędzej dostając. Po pierwsze powtórzenie "bratu... brata.", po drugie: styl.

Walili do nas chyba ze wszystkich stron. Trzech moich ludzi nie nadawało się do ?alki. Kazałem Kryłowi, aby wziął Bora i Pokieła. Musieli rozciągnąć skrzydło na prawo. Narazie ubiłem?czterech, ale ich co raz więcej przybywało.
Chłopakom się udało i w jakiś sposób ostrzelać z tyłu tych debili.
Staraj się nie używać wyrazów potocznych ani nie przesadzaj z wulgaryzmami. Styl., lepiej będzie: .?.ale ich wciąż przybywało.

, mamy poważnie rannego i ścigają nas badyci. [color=#00FF00:19?c3zza]Został nam tylko szum i zimny powiew Strefy.[/color]
Dr?giego zdania nie jestem w stanie zrozum?eć.

W okolice wjechał znajomy UAZ.
W okolicy pojawił się..., albo Nagle nadjechał...

- Uważaj! Ja tu jestem szefem i też jestem majorem. Kim jesteś i z kim tu przyjechałeś?
Wypowiedź jest jakaś taka... sztywna i bez polotu.

Wędrowaliśmy na południe. Mijaliśmy co raz więcej ciał. Wyglądało to na jakieś mordy. Po drodze napotykalismy jednorazowe jednostki wroga. Zazwyczaj byli to najemnicy, ale pierwsze zombiaki były 5 km. od naszej chaty.
Styl. w obu zdaniach i znowu kropka po kilometrach.

Jeśli oni zginią, to po nas. W trakcie marszu, myślałem o tym, jak się p?zbyć tych dwóch oficerów.


Po paru metrach wspięliśmy się trochę w górę.


Rozpoczęliśmy operacje. I grupa zajęła pozycje, tak samo jak i pozostałe.
Bez kropki i małę "i".

Przedostaliśmy się i zobaczyłem wyjście. (...) Wszedłem i wyskoczyłem z kanałów.
Eee... O co chodzi?

"Właścicieli bazy" jakby nie było w środku, narazie zauważyłem tylko obstawę przy bramie...
Na razie

Gdy wszyscy najemnicy leżeli jak kłody, pobiegłem do wyjścia. To okazało się złe. Pierwszej grupy nie było przy bramie. A Niva była pusta. Nagle poczułem czyjś celownik na głowie.
To wcale nie oznacza, że byli martwi. Potem znów styl. i na koniec: a co ma piernik do wiatraka?

- Może jednak nie, nieprawdaż Waleń? - odrzekł i za plecami stał major Waleń z kałachem wycelowanym we mnie.
I za moimi plecami pojawił się major Waleń...

- Zgadza się. Przykro mi, że to sobie sam wydedukowałeś, ale musisz zginąć. - powiedział ze spokojem i wycelował we mnie...
Znowu błąd stylistyczny...

Jak z jego ust wyszły te słowa, przeraziłem się. Nie mogłem jakoś powiadomić moich ludzi.
Kiedy z jego ust... oraz Nie mogłem w żaden sposób powiadomić...

Stulić pyski, stanąć na baczność, bo was zabiję, zrozumiano?
Przecinek nie w tym miejscu.

Jak przeszliśmy przez tą rurę, ujrzałem bunkier.
Kiedy przeszliśmy...

Cwaniaczki myśleli, że w bunkrze jest tylko profesor i wysłali tylko 10 stalkerów.
Powtórzenie

Zaś ja z Pokiełem wspięliśmy się na lądowisko śmigłowców. Wróg pochował się pomiędzy wrakami aut i drzewami. Narazie załatwiliśmy trzech gości.
Na razie...

Sam manipulowałem przy zamku walizki.
Błędu może jako takiego nie ma, ale dziwnie to brzmi.

Nie wiedziałem, co zrobić. Przejrzałem papiery i te szkice.


Oficer żąda rozmowy z człowiekiem najwyższym stopniem.
Żąda bo żądza, rząd bo rządzić...

Za to pośród nas trafił się zdracja...


No trudno, wejdźmy do środka i połączmy sie z dowództwem.


Przeszliśmy przez Spalacz i już wiedzieliśmy, że to jest już teren Rostoku.
Styl., któreś "już" musisz skasować.

Pokieł i chorąży zabije kwaterę główną najemników.
Raczej trudno mu będzie zabić przedmiot martwy, może go ewentualnie zniszczyć, lub zabić najemników w kwaterze głównej.

. Na samej górze, było ich ok. 10. Taką ilość, chciałem załatwić granatem, ale tyle szumu o nic?
Styl.

Pokieł wpadł na pomysł, że wejdzie po drabinie małego dźwigu, stojącego obok domu, a chorąży wskoczy do pokoiku niżej i ostrzela wroga z niższej perspektywy.
Ta część zdania brzmi conajmniej śmiesznie.

Nic więcej nie powiedział. Wziąłem trupa i wyrzuciłem z wysokości. Kolejny gwidz skowronka i grupa druga wyruszyła. Za to my poszliśmy na peron. Kiedyś grasowała tu pijawka, ale ktoś ją skosił.
Styl. i znowu wyrazy potoczne.

Parę dni później, wylądowało tu trochę wojsk. Zliwkidowali wszystkich bandytów.


Wybuch ich nie zranił nawet.
Wybuch ich nawet nie zranił.

Następną atrakcją w Barze, był mały, dobre wyposażony oddział bandytów.
Chyba dobrze.

Możliwe, że chodziło mu o elektrownie.


Chowaliśmy się po placówkach i uciekaliśmy przed mutantami.


- Ale to za wysokie odznaczenie. Nie zasłużyłem panie genreale.


Została tylko ostatnie przejście, do elektrowni.
Zostało tylko...

Dowodzenie tym oddziałem, jest równe z cudem. Przecież, od razu jakiś jeden pociągnie drugiego w anomalię, to wszystko będzie na mnie.
Dowodzenie tym oddziałem graniczy z cudem... i oczywiście znowu styl.

- Uraaaaaa - krzyczeli nasi.
Nie krzyczęli

- Bracia Monolitu! Nigdy was nie zdradzę! A ty mój Monolicie...
- Dobra, z on nie kontaktuje. To koniec. - mówi Pokieł.
- Jest wasz. Tylko się z nim się tak nieopi*rdalać.
Wywal "z", a nie opie*dalać pisze się osobno.

- Najprawdopodobnie zdezerterowali, panie majorze...
Zgubiłeś "j".

- Żołnierze, czasem nadchodzi czas, że musi się coś skończyć.
Styl. ...że coś musi się skończyć.

Pod górkę jest trudniej.
To za bardzo nie pasuje do opisu sytuacji - nie wiadomo zupełnie do czego się to odnosi.

Dał Boże, że to nie on...
Dał Bóg... Odmiana przez przypadki.

Narazie nikt nas nie wykrył. Wszystkie jednostki skupiły się na naszych ludziach. Pokieł przycelował w jedną
Błąd logiczny - skoro nikt ich nie wykrył to jak mieli się skupić na ich ludziach. Widzę także, że wymyślasz neologizmy, będzie raczej wycelował...

Z oblężonego oddziału było trzech ludzi. Poległo siedmiu. Dwóch wyleciało w powietrze od granatu, a reszta zmarła od ciężkich ran. Zauważyłem, że jeden w agonii wyjął
Styl. "Agonii" przez dwa "i", nie przez jedno.

Otrzymał kilkanaście kul w sam korpus i jeszcze stał. Krzycząc strzelał we wszystkie strony. W końcu upadł i powiedział "Zabijając mnie, zyskujecie jeszcze więcej wrogów...".
Scena lekko przegięta. Pierwsze skojarzenie - "Terminator" i "I'll be back!"

Od przyjazdu do Strefy uważałem go za najnormalniejszego i posłusznego żołnierza spośród tej zgrai. A teraz mi z takimi tekstami wyskakuje.
Znowu styl.

Weszliśmy do bardzo głębokiego lasu. Niestety, ale tylko tam kierował nas wielki dym, unoszący się w górę. Przechodzilismy przez duże grzęzawiska. Po drodze zauważałem coraz częściej występujące pozostałości ze śmigłowca. kawałki siedzienia pilota, topiące się w bagnie, rozsypane broszury propagandowe oraz dużo wyposażenia wojskowego.
Lepiej by pasowało gęstego, następnie styl. i znowu styl oraz kropkę trzeba by zamienić na przecinek.

Poznałem, że osobnicy nap**przają z AK i MP5-tek. To mógł być każdy.
Wyrazy potoczne, lepiej by brzmiało To mógłby być każdy.

Jak to zobaczyłem, o mało z butów nie wyskoczyłem.
Unikaj rymów i znów styl.

Gdy wyciąga zawleczkę, dostaje ode mnie zasłużoną kulkę w łeb. Upadając, upuszcza granat i doprowadza do destrukcji swoich towarzyszy. Okazuje się, że to był granat gazowy, szczyt nowoczesnej techniki. W tej chwili, przeciwnicy odpadają z gry. Naszym kolegom, trochę gacie się wypełniły.
Cały czas pisałeś w czasie przeszłym, więc dlaczego ten fragment piszesz w czasie teraźniejszym :?:

- Dlaczego pan to kazał wykonać? - zapytał jeden z wojskowych.
- Teraz będę miał tego kapitanka na widelcu...
Styl.

Wpuścili mnie beż kontroli.


Bar został siłą wzięty i ponownie usunięto z niego...
Styl. Bar został wzięty siłą...

Jak mnie zobaczyli, cała trójka zamarła.
Kiedy mnie zobaczyli...

Wbiegłem do budki i kropnąłem go za pierwszym razem.
Znów wyrazy potoczne.

Na schodach z góry, drogę zatorowa mi jakiś 18-letni chłopaki z Fortem.
Zgubiłeś "ł".

- To tak was teraz uczą strzelać? – roześmiałem się i bez pardonu sprawiłem, że młodziak wyleciał przez okno cały podziurawiony.
Styl.

Wparowałem do pokoju, nie znajdując celu. Podszedłem do biurka i wziąłem do rąk jakieś papiery.
- Patrzcie, patrzcie! Sam były major Grudinow zechciał się tu pojawić! Wytłumacz mi swoją obecność, zanim pokroję się na plasterki!
Nie próżnował. Strzelił mi w obie nogi i wyskoczył przez okno. W tle słyszałem śmigłowiec….
Fragment jest kompletnie nielogiczny. Skoro wszedł do pokoju i nie znalazł celu to skąd on się tam nagle wziął? Czemu generał chciał sam siebie pokroić na plasterki i czemu po tym jak postrzelił głównego bohatera w nogi, i miał go "na widelcu" jak pisałeś, po prostu go nie zabił?

Do pokoju wbiegł jakiś dziwny żołnierz. Po naszywkach, wyglądał na jednostkę specjalną ze Lwowa. Swierd bardzo się zdziwił i zastrzelił go.
To wszystko jest jakieś dziwne :D

- To prawda. Prowadzę handel narkotyków dla dealerów z Miami. Przywożą towar tu, bo tu nikt ich nie znajdzie.
- Masz kontakty u najemników o bandytów? Wyjątkowa z ciebie kanalia!
Ależ drewniany tekst, naprawdę nie stać Cię na nic lepszego?

Nie miał najmniejszej szansy i kamizelki, dlatego umarł od razu.
Styl.

- Wstawał, cały dzień ciężkich przesłuchań.
Styl.

Gdy zabiorą mnie na przesłuchanie, a Jurkovski uda nagły zawał serca. Zabiorą go do wieżiennego szpitala, a po drodze, zlikwiduje ochronę i przebierze się w mundur strażnika i ogłosi alarm w pobliżu stołówki.
Znowu styl...

Nadeszła godzina 7, czy czas przesłuchania.
Chyba czyli, ale nawet wtedy jest błąd stylistyczny.

Zabrali mnie do biura naczelnika. W pokoju siedziało czterech oficerów. Naczelnik wstał i podszedł do mnie:
Powtórzenie


W tym miejscu pominąłem całą masę błędów stylistycznych...

Dopiero teraz zaczęło się piekło. Dealerów było z trzydziestu. Ja byłem sam. Plan miałem przygotowany.
Logiczny. Jeżeli było ich 30 i przyjechali, jak napisałeś, 4 mercedesami, to musiało ich być średnio po 7,5 w samochodzie. Trochę by im chyba ciasno było...

Wyjąłem spod płaszcza RAK-a. Wybiłem trzech z czwórki "delegatów". Szef zdążył ukryć się za Mercedesem. Reszta waliła do mnie równo. Schowałem się za swoim wozem. Z bagażnika wyjąłem resztę uzbrojenia. Zawiesiłem na plecach, i wyskoczyłem w stronę budynku. Cwele dobrze się zabarykadowali. Pobiegłem ich zajść z drugiej strony. Skitrałem się za wielkim drzewem i dobrze wycelowałem. Huk! Dwóch mniej. Kosztowało mnie to wykrycie mojej pozycji. Pod mocnym ostrzałem wszedłem do budynku. Byłem kłębkiem nerwów. Oby nie wpaść do anomalii. Rzucałem na swoją drogę kawałki szkła. Miałem chwilowy spokój, więc rzuciłem jedną szyszkę. Wpadła do jednego z aut. Odłamki wozu spadły z wielkim hukiem na ziemię. Duża część wylądowała w Miszaku. Zawalił się dach i większość gruzów spoczęła na mnie. Wygrzebałem się i wyszedłem z domu. Trafił jeden dość celnie. Lewe ramię mocno mi krwawiło. Tym razem, upadłem obok szklarni, Wczołgałem się do środka i przykryłem się liściami. Do budyneczku wbiegło czterech badziorów z pałkami, reszta najwidoczniej szukała po reszcie terenu. Serce o mało nie wyskoczyło mi nosem.
- Tu jest! Widzę go! – spostrzegł mnie jeden z nich.
Wyłoniłem się z krzaków i zacząłem go dusić.
Wyrazy potoczne, jeżeli główny bohater był "kłębkiem nerwów", jak sobie tak dzielnie radził z przeważającymi siłami przeciwnika? Dalej dwa razy styl., potem powinno być liśćmi, a nie "liściami". Czego ta resztatak szukała po reszcie terenu? Dalej już sam styl.


Jak widać błędów jest sporo, choć kilkanaście pominąłem jako mniej ważne, kilkanastu pewnie nie zauważyłem oraz kilkunastu już po prostu nie chciało mi się przytaczać. Błędy też są raczej dość ważne i w znaczący sposób wpływają na odbiór tekstu.
Wszystkim, którzy zaraz będą chcieli pisać, że przecież błędy się nie liczą, ważny jest pomysł mówię stanowcze "nie!". Owszem, dobry pomysł to połowa sukcesu, ale jeśliby malarz, który miałby choć nie wiem jak doskonały pomysł na obraz, nie umiałby rysować, to nikt jego obrazem by się nie zachwycał. Tak samo jest w literaturze i koniec kropka.
W tej kategorii także marnie, bo tylko 4/10, choć jeśli autor poprawi wszystkie błędy i zadba by w trakcie korekty nie pojawiły się nowe ocena podniesie się o 2 oczka w górę.
PS: Choćby dla wyeliminowania błędów ortograficznych i literówek przepuść tekst, zanim wrzucisz go na forum, przez worda, lub inny program sprawdzający pisownię.

3. Na chłodno…
Gratulację czytelniku jeśli dotrwałeś aż do tego miejsca, życzę smacznego, przypalonego obiadu :wink:
No cóż, jak widać tekst jest raczej średni - ilości i powagi popełnionych błędów niestety nie rekompensuje rewelacyjna fabuła (a raczej jej brak). Po dłuższym wczytaniu się irytują też strasznie krótkie zdania, które miast używane w chwilach szybkiej akcji w celu zbudowania napięcia, towarzyszą nam przez całe opowiadanie. Jedyne co wg mnie ratuje nieco sytuację jest zauważalna poprawa jakości kilku ostatnich rozdziałów, co pozwala mi wystawić lekko naciągane 6/10.

4. Podsumowanie.
Końcowa ocena liczona średnią ważoną: („Pierwsze wrażenie.” razy 1 + „Błędy.” razy 2 + „Na chłodno…” razy 3) podzielone na sumę rang (w tym wypadku: 6). Według mnie najbardziej miarodajny system . Tak więc:
(6 * 1 + 4 * 2 + 6 * 3) / 6 = 5,(33)

Mam nadzieję, że Adam weźmie się za siebie i jak na opowiadacza przystało popracuje trochę nad językiem. Jak tylko mu się uda ograniczyć trochę ilość błędów cała reszta wyprostuje się sama.

Za wszelkie błędy poczynione w korekcie bardzo przepraszam, ale proszę zwrócić uwagę, że siedziałem nad tym od 18:00 (czyli jakieś 4 godzinki), a także na rozmiar powstałego posta. Za ewentualne błędy jeszcze raz przepraszam.
-Are you ready?
-No! And you?
-No!
-Let's go!
Awatar użytkownika
mathus92
Stalker

Posty: 118
Dołączenie: 25 Cze 2007, 23:29
Ostatnio był: 14 Sie 2010, 18:17
Miejscowość: Zakopane
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Vintar BC
Kozaki: 0

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Adam w 02 Mar 2010, 14:04

mathus92 napisał(a):Za wszelkie błędy poczynione w korekcie bardzo przepraszam. Za ewentualne błędy jeszcze raz przepraszam.



A gdybym pisał to opowiadanie na łożu śmierci? I ręka by mi się omskła i popełnił bym wiele błędów? Nie wziąłeś tego pod uwagę. Recenzja jest nielogiczna, ponieważ to nie jest RECENZJA, tylko spis moich literówek i błędów. Mnie w szkole uczono, że recenzja powinna zawierać opis książki/filmu/gry. Ty nieopisałeś nic. Wypisałeś wyłącznie moje błędy i jak wcześniej napisałem literówki. Liczy się treść, nie pisałem tego w Firefoxe, aby mi wszystko poprawiał, ale trzymałem się wątku i fabuły (o której "recenzent" wogóle nie wspomniał). Tyle ode mnie na temat tego czegoś... :| :| :|

Edit:
Czuj się teraz jak Yanek Drzazga z filmu "Superprodukcja"

Edit2:
mathus92 napisał(a):Mam nadzieję, że Adam weźmie się za siebie

Nie wezmę się za siebie, bo to jest mój styl pisarza. Skrytykuj Mickiewicza za "Pana Tadeusza".
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Valentino w 02 Mar 2010, 17:10

Zobaczymy czy grzeczność jednak poskutkuje lepiej...

Hmm... Mmm... Mrau.


Mógłbym szczegółowo ripostować niemalże co drugi wyraz w każdym twoim zdaniu, na każdy twój argument odpowiadać podobną złośliwością, którą i tak byś uznał za absurdalną i odpowiedział równie absurdalnie - żarlibyśmy się do usranej śmierci. Nie ukrywam, że twoja odpowiedź na recenzjo-korekto-cokolwiek-to-do-ku***-nędzy-jest zwyczajnie mnie wkur... wkurzyła. Nie zamierzam każdego twojego argumentu komentować, oceniać... Wystarczy powiedzieć, że cały post wywołał u mnie straasznie negatywne emocje.
Powiem Ci od siebie, choćbyś właśnie odbierał nagrodę Edgara Allana Poe (czego z całego, dobrego serca Ci życzę) - nie warto się tak zachowywać. Nie mówię "nie zachowuj się tak" bo to rozkaz, a od tego masz rodziców xP
Ja Ci mogę co najwyżej radzić...
Dla mnie treść i forma to dwie nierozerwalne rzeczy żyjące w absolutnej symbiozie - brak jednego to śmierć drugiego. (a.k.a. "zgadzam się z Mathusem, ale wolałem to opisać po swojemu).
Literatura to coś więcej, generalnie sztuka (w końcu literatura to jej "gałąź") niż jedynie dobra treść/forma z osobna, chodzi o spójność, równowagę między tym, a nawet jeśli jedno bardziej rzuca się w oczy od drugiego to dzieło jako całość jest dobrze odebrane, porusza... I tak każdy widzi to po swojemu - dla jednego ważniejsza będzie treść, dla drugiego forma; zaszufladkuje on tak (bez urazy xP) istotę tych dwóch rzeczy. Nie jest to do końca złe, niewłaściwe... Ja się po prostu z tym nie zgadzam, ale to "wasze" zdanie. Ale odbiegłem, więc...
Treść i forma. Dobrze opisane bzdury mogą odpychać równie mocno jak dobra historia przedstawiona w gównianej formie. I mówię tu szczerze, za to bez urazy, bo taka jest prawda - czytając początek "Demonów Wojny" jak i zaznaczone przez Mathusa jako przykłady złego stylu fragmenty czułem się... Okropnie. Dosłownie biły mnie w oczy potoczny język, niektóre sformułowania i choć łuskałem z tej nieprzystępnej formy treść tekstu (która też mi nie podeszła, ale co z tego?!) to większość czytelników już po paru zdaniach będzie miała dość. Rzuci to i weźmie się za coś, co ich nie wystraszy na samym początku. Nie zamierzam Cię tu obrażać, nie bulwersuj się - bo mnie osobiście tekst w tym właśnie sensie "wystraszył". Mając same pomysły podsuwa się je innym, dopowiada, ma wkład w tworzenie czegoś - ale jeśli mianujesz się pisarzem, kimś tworzącym prozę, wymaga się od Ciebie również warsztatu, słownictwa... Wiesz, co mam na myśli. Wszystkiego, co składa się na obraz twórcy literatury.
Pomyśl o tym...
Nie powinieneś też, moim zdaniem (jeeej, ale robi się powoli naukowy, rozprawkowy bełkot na poziomie wypracowania z końca gimnazjum!), tak się oburzać. Tak, brzmi banalnie, ale nie napiszę przecież "Weź się w garść i nie zasmradzaj pieluch, dzieciaku!" - nie o to chodzi, żeby sobie naubliżać. Więc... To bardzo nie na miejscu. Uświadom sobie (nie rozkaz; rodzice), że nie każdy będzie Cię chwalił i wynosił pod niebiosa, że będą przymykać oczy na popełniane przez Ciebie błędy, szukać im sobie usprawiedliwienia, np. doszukując się super treści w nędznej formie (lub na odwrót). Mnie osobiście coś takiego jeszcze bardziej by znerwicowało - pochlebne opinie z takich pobudek, zakrawających wręcz o litość, nie dawały by mi żadnej satysfakcji, wręcz przeciwnie - dołowałyby mnie. A to, co teraz Ci powiem (czy tam napiszę, to nie Skype...), powiem/napiszę z największym spokojem, wewnętrznym przekonaniem, że mam rację - naucz się doceniać krytykę. Im szybciej tym lepiej - to jak budowanie zamku na bagnie myśląc, że buduje się go na czymś stałym. Będzie rósł w górę, wzbogacał się, zostanie ochrzczony którymś-tam cudem świata i nagle... utopi się w śmierdzącym bagnie, bo ktoś nie wiedział, że na mokradłach się nie buduje.
Sztuką jest docenić krytykę, wynieść z niej więcej dobrego, niż z pochlebnej opinii, może nawet prestiżowej nagrody.

Tyle ode mnie...
Let's hunt for some weasly thing!
Awatar użytkownika
Valentino
Opowiadacz

Posty: 109
Dołączenie: 06 Lis 2007, 12:02
Ostatnio był: 08 Sty 2015, 23:18
Miejscowość: Z Ekranu Rejestracji
Frakcja: Naukowcy
Kozaki: 8

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Adam w 26 Gru 2010, 14:54

Opowiadanie zostało przerobione przeze mnie ponownie. Dzięki kolegom mathusowi i Valentino dostrzegłem wiele nic nieznaczących błędów, które poprawiłem, lecz nadal da się zauważyć nieścisłości. :D

Może niedługo pojawi się na forum już w ostatecznej postaci. Kto wie... ;)

Czarnobylskie demony wojny

Autor: Adam Lewandowski
Tytuł: Czarnobylskie demony wojny
Temat: Książka ukazuje zrujnowanego człowieka z przeszłością, który za wszelką cenę, próbuje wykonywać swoją pracę, jaką jest służba ojczyźnie na terenach Strefy.
Rodzaj literacki: epika
Gatunek literacki: fantastyka postapokaliptyczna

Elementy świata przedstawionego:
Miejsce akcji: Zamknięta strefa Czarnobylska na Ukrainie w Europie,
Czas akcji: od 1 października 2012 do 2 kwietnia 2014 roku
Bohaterowie: Siergiej Grudinow, Michaił Swierd, Ławrientij Patkowski i inni.

Podział na trzy rozdziały:
1. Operacja Kralow,
2. Plan B,
3. Końcowe porachunki.


Okładka by Barinothus
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Pijawol w 26 Gru 2010, 21:18

"Ale oni panie majorze strzelają" - skąd my to znamy? :E

Za ten post Pijawol otrzymał następujące punkty reputacji:
Positive Adam.
Awatar użytkownika
Pijawol
Legenda

Posty: 1277
Dołączenie: 15 Wrz 2010, 16:52
Ostatnio był: 16 Cze 2024, 08:54
Frakcja: Samotnicy
Ulubiona broń: Gauss Gun
Kozaki: 313

Re: Opowiadanie: Demony wojny

Postprzez Adam w 02 Lis 2013, 12:13

Tak tak tak, od razu PRZEPRASZAM Szanowną Administrację za odkopanie tematu, ale dawny czołowy forumowy opowiadacz chce uregulować rachunki sprzed trzech lat :E

Dawni fani moich opowiadań wieki temu przepadli i pozostały po nich napisy pod avkami "Niewidziany od...". Same dzieła (legendarne "Nowe mięso na froncie", "Demony wojny" i "Socjalistyczny dobrobyt") zostały zakopane pod nowymi twórcami. Przybywam tu, aby poinformować o ostatecznej wersji starego opowiadania "Demony wojny". Wątpię, aby ktoś próbował się wzbogacić na tym czymś, dlatego powiem tylko, iż będzie mi przykro, gdy ktoś złamie prawa autorskie. :(

Zapraszam do lektury. Zmian fabularnych nie wprowadzałem, dodałem kilka nowych wątków pomiędzy rozdziałami, poprawiłem błędy ukazane przez gorliwych recenzentów. Okładka taka sama jak dwa posty wyżej. Trochę wstyd, że po trzech latach oddaję do oceny coś takiego, ale zobaczymy opinie nowych użytkowników na temat tego starocia, dawno zapomnianego przez czas ;)

CZARNOBYLSKIE DEMONY WOJNY
Image
Image
Awatar użytkownika
Adam
Redaktor

Posty: 2524
Dołączenie: 27 Gru 2007, 12:13
Ostatnio był: 20 Wrz 2023, 17:49
Miejscowość: Kutno
Frakcja: Wojsko
Ulubiona broń: FT 200M
Kozaki: 393

Poprzednia

Powróć do Teksty zamknięte długie

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 6 gości