THQ wydawało kasę na licencje i studia, którymi nie potrafiło potem dobrze zarządzać. Wpakowało kupę pieniędzy w
uDraw. Racja, wydawali dobre gry (Metro 2033, Darksiders, seria Warhammer 40k), ale mieli też wtopy pokroju Homefronta, tworzyli gry dla dzieci, które w dobie internetu i darmowych serwisów z grami flash przestały się sprzedawać (znam to z własnego otoczenia - mam dwóch kuzynów, jeden ma 17, a jego brat 11 lat. Ten pierwszy, gdy miał 10 lat, dostawał od rodziców pełno rozmaitych zręcznościówek i wyścigów, drugi gra głównie na serwisach rodzaju Wyspa Gier). Zmarnowali sporo kasy, wspierając Wii (na którym chyba tylko Nintendo potrafiło zarobić), do tego dochodzić miały olbrzymie pensje dla prezesów, i tak dalej, i tym podobne. Firma była źle zarządzana i upadła.
Nie zmieniam mojej tezy. Dalej uważam, że najbardziej zagrożonymi w tej generacji są giganci - EA, Activision, Ubisoft. Żadna z trzech konsol nowej generacji nie będzie posiadała rozwiązań ograniczających handel używanymi grami. Przypomnijmy, CoD: MW2 kosztować miał (wliczając produkcję, marketing i koszta dystrybucji) jakieś 200M USD. Gra (abstrahując od jakości) sprzedała się w 14M kopii. I teraz pytanie: ile kosztować będzie kolejna część, tworzona już na nową generację? Na pewno więcej. Do tego dodajmy fakt, że sprzedaż gier z serii, choć wysoka, zaczęła spadać (dane za VGChartz) oraz chłodne przyjęcie przez graczy zapowiedzi kolejnej części (to ma być next-gen?).
Ale w jednym z Bleszinskim muszę się zgodzić: przez rosnące koszta trzeba będzie interesować się każdą możliwą platformą, w tym trochę zaniedbanym przez niektórych pecetem. Już zapowiedziano komputerowe wersje takich gier, jak nowy Mortal Kombat czy Castlevania, a w następnych latach będzie ich jeszcze więcej.