Terminus napisał(a):Sleszu napisał(a):Dobrze, ale w takim razie jego "cuda" i "interwencje" są jedynie działaniami o zasięgu lokalnym? Na terenie miasta od x do xx, wsi, może jednego domu, może jeno specjalnie selekcjonowanych wybrańców?? (...)
Mistycyzm to rzecz nad wyraz przestarzała i mdląca......
Trochę sobie zaprzeczasz. Gdyby modlitwa działała "automatycznie" to dalej mielibyśmy wiedzę, a nie wiarę. Poza tym Bóg ma wolną wolę i sam wybiera komu pomaga. Na jakiej zasadzie? Nie wiem. Jestem tylko stworzeniem a nie stwórcą... Pewnie "wiara czyni cuda" [bez sarkazmu], czyli ludzie o prawdziwej i głębokiej wierze mogą liczyć na większą przychylność, ale i grzesznicy dostępowali łask [i zostawali świętymi ].
Mistycyzm? A czy Ty tak naprawdę miałeś kiedyś do czynienia z mistycyzmem? Uczestniczyłeś choćby w spotkaniach wspólnot Odnowy w Duchu Świętym? Jakieś inne ruchy mistyczne? Z postu wnoszę, że nie. Uwierz nie wszystko wyjaśnisz naukowo...
A jeszcze kamyczek do ogródka: Jako student historii powinieneś wiedzieć jakie faktyczne [społeczne, ekonomiczne i polityczne] były przyczyny wypraw krzyżowych. Dla "wiary" kwiat biednego europejskiego rycerstwa nie udawałby się na tak długie wycieczki...
Gatsby napisał(a):Hmmm, jeżeli szukacie prawdy w historii, to moim zdaniem jej tam nie ma, jest jedna prawda "niezbita", jesteśmy śmiertelni. Bitwa pod Grunwaldem dla Polaków będzie symbolem zwycięstwa, a dla Niemców porażki.
Gdy homo sapiens ogarnął żal i smutek po śmierci bliskiej mu OSOBY i kiedy postanowił pogrzebać jej zwłoki razem np. z ulubioną jej zabawką, a nie zostawiać ot tak sobie, jak zwierzątka, pojawia się chyba pytanie co dalej? co jest po życiu, dlatego religia jest naturalną potrzebą człowieka.
Człowiek jest twórcą historii, ale jakiej - o tym przekonują się dopiero następne pokolenia.
Sleszu napisał(a):To raczej Wy powinniście wiedzieć, jakie były prawdziwe przyczyny(zresztą, większość rycerstwa poszła za wiarę, tych nazywamy boskimi krzyżowcami,ot prosty przykład pierwszej krucjaty i problem przysięgi cesarzowi Bizantyjskiemu), bo i dzisiaj robicie sobie "krucjaty"(na papierze, ale fakt pozostaje faktem). I oczywiście gloryfikacja "kwiatu rycerstwa"...swoją droga, mam wrażenie, że bóg nie ma nic do gadania przy wyborze świętych... I tak, wszystko da się wyjaśnić naukowo, wszystkie wasze omdlenia e t c.(radzę poczytać czym jest mistycyzm, polecam "dwa ciała króla" Kantorowicza) I sam wybiera komu pomaga... . Swoja drogą, skoro gdyby modlitwy działały, mielibyśmy wiedzę, że działają...skoro macie wiarę jeno, to w końcu działają....czy nie?? Teraz ty przeczysz sam sobie.
Terminus napisał(a):Jako Katolik chciałbym wierzyć, że rycerstwo i chłopstwo europejskie poszło na wyprawy krzyżowe, chcąc zapewnić dostęp do ziemi świętej, zamknięty przez sułtana Sulejmana, ale jako cynik pamiętam, że Europa zachodnia była przeludniona rycerstwem, które ledwo przędło na lennach lub nie miało na takie wielkich szans, a papież Urban II mówił do rycerstwa: "posiadłości waszych wrogów staną się wasze". A reszta to pretekst: ochrona Ziemi Świętej czy pomoc Aleksemu I w obronie Bizancjum... Ale cóż historykiem nie jestem [nie potrafiłbym tyle wypić ]
O jakich "krucjatach na papierze mówisz"?
"Święci" to ci, którzy dostąpili zbawienia z łaski Boga. "Święci" Kościoła Katolickiego to jak powinieneś wiedzieć ludzie, których przykład życia Kościół daje do naśladowania wiernym [będąc przekonanym, że faktycznie dostąpili łaski zbawienia]. Czasem, zwłaszcza kiedyś niekoniecznie trafnie [patrz św.Stanisław].
Tak, tak; wszystko da się wyjaśnić naukowo. Zwłaszcza rzeczy jak najbardziej "rzeczywiste", których nauka zupełnie nie może wyjaśnić... Pewnie już wiesz z czego składa się 90% materii wszechświata?
Oczywiście dla Ciebie Filip IV i Klemens V zmarli zupełnie przypadkowo "w terminach" wyznaczonych przez Jacquesa de Molay... Ja też tak sądzę, ale pewności już nie mam...
Omdlenia? To oczywiście łatwo wyjaśnić. To, że ktoś zaczyna się modlić w języku Aramejskim, którego nigdy wcześniej nie miał okazji usłyszeć to już pewnie trudniej? Oczywiście zawsze się da wymyślić jakieś "naukowo brzmiące" wyjaśnienie.
A co do modlitwy: Ja mam pewność, że działają. Znam świadectwa ludzi, którzy dostąpili różnych łask. Ty oczywiście powiesz, że to przypadki, samoleczenie wynikające z zasady "wiara czyni cuda" lub coś w tym stylu. Cóż, uroki rozmowy ateisty z wierzącym....
Jest w tylko jedno ale: Bóg daje nam to co dla nas jest najlepsze, co niekoniecznie jest tym o co prosimy
Dziarsky napisał(a):Stanu ducha nie wyjaśnisz naukowo.
Cechą wyjątkową naszego gatunku jak wspomniał Sleszu jest (tak wyobraźnia ale uogólniając) m.in. kreowanie wirtualnej rzeczywistości na tyle silnie, że nie rzadko zaciera się to z materialną rzeczywistością.
Cecha ta pomaga w życiu, bo np. rozwija nas intelektualnie (nauka+wyobraźnia=sukces wiedzy) czy też pozwala uniknąć kłopotów (zagrożenie+wyobraźnia=bezpieczeństwo).
Lecz także nie raz potrafi nas mamić gdy za pomocą naszej wyobraźni kształtuje się świat w pewnym sensie alternatywny (marketing doskonale wykorzystuje te nasze słabości).
Pierwotnie człowiek dzięki niezrozumiałym, robiącym wrażenie bodźcom zewnętrznym oraz sugestywnym opowiadaniom kształtował sobie pewien obraz stanu rzeczy, choć wirtualny to charakteryzował jego zachowanie w późniejszym życiu.
Teraz wrażenie robią na nas media, sugestywnie wmawiając nam, że jesteśmy inni niż naprawdę. Jeśli dodamy do tego otoczenie, mniej lub bardziej "zarażone", które sugeruje nam to i owo - efekt jest taki jak kiedyś - tworzymy sobie pewien wirtualny stan rzeczy, postępując inaczej niż kiedyś z zerową, lub umiarkowaną świadomością skali tego zjawiska.
Ale wracając do tego stanu ducha i pozornego (wg mnie) mistycyzmu pewnych zjawisk.
Coś jest mistyczne, tajemnicze i niewytłumaczalne jeśli sami pozwolimy sobie o tym w taki sposób myśleć. W innym wypadku postaramy się to wyjaśnić (ciekawskie ludziska) lub to zignorujemy (mniej ciekawskie ludziska).
Podam ciekawy przykład:
Jesteśmy na forum Stalkera. Jako fani, których gra zauroczyła stanowimy tu grupę osób, która uległa pewnym bodźcom zawartym w grze, wykreowaliśmy my sobie pewne wyobrażenie wirtualnego świata, które w naszym przypadku bardzo nam pasuje i choć nie raz nie umiemy tego wytłumaczyć od podstaw to lubujemy się w tym czym jest dla nas Stalker i cała jego otoczka klimatyczna.
Powiecie - cóż... Stalker ma po prostu klimat. Czyżby? z wielu moich znajomych w necie i prywatnie w zasadzie nikt nie gra w Stalkera kompletnie nie widząc co mi się w nim podoba. Jeden woli np. Starcrafta i będzie mi godzinami opowiadał o świecie tej gry z błyskiem w oczach. Inny w ogóle nie wie co ciekawego jest w grach.
Dla mnie mimo wszystko coś w tym Stalkerze jest. Świadomy jestem, że gra ta zainicjowała u mnie wykreowanie pewnego wirtualnego wyobrażenia świata tej gry i wraz z namacalnymi szczegółami samej gry wodzi mnie za nos od dłuższego czasu.
Dzięki tej przygodzie intryguje mnie zjawisko promieniowania (tak bardzo nierzeczywiste), dzięki temu w październiku zapewne odwiedzę (w końcu) Czarnobyl, dzięki temu czynię większą zadumę nad rozwojem fizyki jądrowej i jej ewentualnymi konsekwencjami (tfu, korzyściami).
I już całkiem wracając do sedna sprawy.
Na kościelnych lekcjach religii, dawno temu za młodu. Wyobrażenie świata biblijnego w połączeniu sugestywnym jak by się wydawało otoczeniem młodych ludzi podzielających tą historię mnie to... zupełnie nie ruszyło, nic nie zaskoczyło, nic nie wzruszyło, niczego nie uznałem za prawdziwe, nie rozumiałem w ogóle po co to wszystko.
Jednocześnie w tym czasie chłonąc wiele opowiadań, bajek i zdjęć dotyczących astronomii i nauki snułem fantastyczne wizje podróży międzygwiezdnych, poznawałem tajniki ludzkiego ciała i studiowałem anatomię, będąc zachwycony tym jak działa i współgra wszystko w naszym organizmie - jakież to wszystko było dla mnie namacalne i ciekawe.
Religia była wtedy jedynie lekcją fantastycznych historii, podaną na zimno. Zupełnie to do mnie nie trafiło i nie trafia nadal. Mój wewnętrzny świat, tzw "duchowy" nic do tego nie ma. Rozwijam go zawzięcie dzięki doświadczeniu, ciekawości wiedzy i dumaniu nad zagadką przyszłości. Teorie wierzących, że ateiści to wyzbyte emocji i wrażliwości istoty tylko bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z ludźmi zmanipulowanymi.
Dlatego choć to brzmi tendencyjnie i małostkowo to stwierdzę, że dla mnie wiara... to rzecz nabyta.
A na koniec taka opowiastka, którą ostatnio wyłapałem w necie, doskonale obrazuje to nasze "katolickie" społeczeństwo .
<wierzący> wy ateiści, ciekawi mnie co wy robicie np. w święta bożego narodzenia?
<ateista> cóż, w zasadzie to co wy. Dajemy prezenty, jemy, oglądamy telewizję i w ogóle nie myślimy o bogu.
Sleszu napisał(a):Cóż, wypada mi się jedynie podpisać pod tym postem obiema rękami .
I tak już abstrahując lekko, co do tej opowiastki - sam, mimo, że jestem apostatą->ateistą , uczestniczę w "gwiazdce"(ale na tym poprzestaje ) - odgrywa tu rolę, jak wcześniej pisałem, siła ludzkiego przyzwyczajenia i wpływu religii na kulturę - tyle, że to "boże narodzenie" jest dla mnie niczym innym, jak tym jednym jedynym dniem w roku, w którym można w końcu być z całą rodziną i bliskimi.
<wierzący> wy ateiści, ciekawi mnie co wy robicie np. w święta bożego narodzenia?
<ateista> cóż, w zasadzie to co wy. Dajemy prezenty, jemy, oglądamy telewizję i w ogóle nie myślimy o bogu.
STA1KERpl napisał(a):A ja jestem wszystkim. Mam taka oto filozofie:
- nie mam wairy- uwierze, jak zobacze
- nie ma czegos, co nie istnieje, bo nie da sie potwierdzic nie istnienia tego, jesli sie tego nie znajdzie (wtedy juz mozna powiedziec, ze to istnieje)
- jestem najwazniejszy- nie obchodzi mnie nikt bardziej nizli ja, bo co mi po honorze, jesli zgine za ojczyzne i bede mial za to jedynie pochwaly, medale itp (po kij mi to po smierci). Co innego umrzec, i zostac zapamietanym na 1000 lat (chce byc tyle pamietany, wiec pamietajce o mnie!!^^)
- istnieje milosc? Nie. to tylko reakcje chemiczne w mozgu. Po prostu jakiej tam substancje. Nie weirze w rzeczy nie materialne
- zlewam czy ktos jest zydem czy katolikiem- ja jestem soba i tyle. Toleruje wszytskie wiary, ale do zadnej sie nie stosuje
- cenie wyzej kompa/parkour/rysowanie od kolegow- moze pomagaja, odprowadzaja mnie do hcaty itp., ale wieksza przyjemnosc czerpie z mojego hobby
- dziewczyny/kobiety toleruje na rowni z chlopakami/mezczyznami (nie wazne ile ma ktos lat czy jaka ma plec- liczy sie leb!)
- zaczalem tak myslec od 2 lat. Wczesniej bylem po porstu szary chlopek. Teraz lsnie w szkole innowacja, wszyscy mnie znaja. Wiec chyba wyszedlem na tym na dobre (mimo, ze slawa nie interesuje mnie na tak mala skale jak szkola czy miasto... bo co z tego, jak zna mnie 500 osob, skoro na swiecie jest 6.5mld...)
[/quote][/quote]- nie mam uczuc. Dzialam tylko tak, jak tzra, bez wzgledu na morale, prawo, czy kulture. Kultury tez nie uznaje.
przecież wiara polega na przeświadczeniu realności czegoś, czego nie możesz empirycznie stwierdzić, "zobaczyć". Uwierzysz jak będziesz gotowy na przyjęcie łaski wiary [punkt widzenia teologii katolickiej].STA1KERpl napisał(a):nie mam wairy- uwierze, jak zobacze
Czy czegoś nie ma, czy nie masz narzędzi potrzebnych do dostrzeżenia tego czegoś? Potrzebujesz teleskopu aby widzieć planety poza naszym układem. Potrzebujesz wiary aby dostrzec Boga. I znowu. Gdyby dało się potwierdzić naukowo istnienie Stwórcy, nie miał byś wiary tylko wiedzę.nie ma czegos, co nie istnieje, bo nie da sie potwierdzic nie istnienia tego, jesli sie tego nie znajdzie (wtedy juz mozna powiedziec, ze to istnieje)
-dzisiaj to najpopularniejsza postawa, szczególnie na zlaicyzowanym zachodzie. Nie przejmuj się. Nie jesteś w tym oryginalny.jestem najwazniejszy
Skoro nie ma Boga i śmierć oznacza kres twojego jestestwa to co Ci za różnica czy o ktoś o Tobie będzie pamiętał? "po kij Ci to po śmierci"Co innego umrzec, i zostac zapamietanym na 1000 lat (chce byc tyle pamietany, wiec pamietajce o mnie!!^^)
Nie wszystko wytłumaczysz chemią. Kiedy człowiek przełamuje swój instynkt samozachowawczy, ze względu na dobro innych to tu już kończy się tłumaczenie fizjologią. Niech zgadnę: nie masz dziewczyny?Istnieje milosc? Nie. to tylko reakcje chemiczne w mozgu. Po prostu jakiej tam substancje. Nie weirze w rzeczy nie materialne
Ja też.- zlewam czy ktos jest zydem czy katolikiem
Oj. Czy aby nie dopisujesz sobie filozofii do stanu faktycznego?cenie wyzej kompa/parkour/rysowanie od kolegow- moze pomagaja, odprowadzaja mnie do hcaty itp., ale wieksza przyjemnosc czerpie z mojego hobby
I ortografii też? Uczucia masz, bo je wyraziłeś w poście. Jakoś mi się nie wydaje, abyś działał poza prawem tj. napadał na banki, mordował, gwałcił bo tak "trza"... Łamanie regulaminu forum się nie liczy Co do olania kultury to znowu nie jesteś specjalnie oryginalny w dzisiejszym świecie. Ś.p Freud powiedział "że tylko cienka warstewka kultury oddziela nas od zwierząt".nie mam uczuc. Dzialam tylko tak, jak tzra, bez wzgledu na morale, prawo, czy kulture. Kultury tez nie uznaje.
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość