Pandorum (2009) - polecam, zdecydowanie. Natomiast zdecydowanie nie polecam czytać recenzji. Bardzo fajny koncept ktory mozna popsus czytając info o tym filmie.
Infini (2015) - ogladałem z założeniem, że będzie to jakas kupa ale się o dziwo bardzo pozytywnie zaskoczyłem. Film jest naprawdę fajny, może nie wybitny ale jak na horror jest bardzo nieźle.
War. War never changes... Bury zapraszam do lektury :)
28 grudnia 2000 roku jest dwunastym dniem pobytu Marsjan na Ziemi. Zniewolone przez obcych społeczeństwo sterowane jest przez ogromną machinę telewizyjną, której naczelne hasło brzmi: "To my tworzymy rzeczywistość". W istocie telewizja narzuca społeczeństwu wszystkie normy i ustala wartości. Sytuację tą chce przerwać popularny prezenter telewizyjny, Iron Idem (Roman Wilhelmi). (filmweb)
Dopiero co obejrzałem i jestem pod ogromnym wrażeniem. Okazuje się że da się stworzyć science-fiction bez robotów, latających statków i orbitalnych baz kosmicznych, że da się umieścić je w świecie identycznym jak nasz, z identycznymi ludźmi. Film po części wizjonerski, doskonale pokazany konformizm społeczeństwa i jego bierność oraz ślepa wiara w media, tak widoczna w współczesnych czasach gdzie przyjmujemy jedynie prawdę mówioną przez polityków i prezenterów, resztę uważając za histeryków i wariatów. Nigdy nie widziałem go w telewizji, a szkoda bo to naprawdę świetny, dorosły film który wiele uczy. Przemówienie na koncercie to według mnie jedna z lepszych scen w polskiej kinematografii, szkoda że teraz zamiast takich filmów kręci się poślednie komedie z Szycami, Muchami czy Trzebiatowskimi.
Punkowy zespół ma dać koncert w jakiejś spelunie. Na miejcu okazuje się, że widownia to sami ostrzyżeni na krótko miłośnicy chodzenia w glanach. Zespół podczas przygotowań do występu niechcący jest świadkiem morderstwa. Film to fajny thriller idący w stronę slashera.
Blue ruin.
Wcześniejszy film tego samego samego reżysera. Fabuła w skrócie -> opowieść o zemście.
Jest to jedno z najleszych odkryć jakich dokonałem, jeśli chodzi o filmy. Dzieło Nicolasa Widinga Refna mogę śmiało nazwać jednym z lepszych filmów jakie oglądałem w życiu. Według mnie głównymi zaletami tej produkcji są kolejno: zdjęcia, klimat, montaż i muzyka. Reżyser przez cały czas panuje nad każdym aspektem produkcji, sprawiając, że każda scena to osobne dziełko, a wszystko to w perfekcyjnej spokojnej oprawie muzycznej, budującej niesamowity klimat ulic Los Angeles. Mało który film oddał tak dobrze miejsce, w którym się znajduje - po obejrzeniu chciałem spakować się i lecieć tego miasta, by samodzielnie odkryć magię tych ulic. Aktorzy to osobny temat, nad którym nie będę się produkował, powiem tylko, że odgrywający główną rolę Ryan Gosling zagrał jedną z lepszych ról w karierze. Ale jak już pisałem aktorzy to tylko dopełnienie pięknej całości, jaką jest Drive. Kto lubi szybkie filmy, może mieć mały problem - wspomniany klimat filmu budują długie ujęcia. Mała ilość dialogów i duża rola mowy ciała w połączeniu ze spokojną, niemal usypiającą muzyką budują ten genialny klimat uśpionego Los Angeles i sprawia, że gdy w końcu akcja się rozkręci to wywołuje więcej emocji niż większość obecnych filmów sensacyjnych. O samej fabule nie trzeba za dużo pisać - po pierwsze nie chcę spoilerować, a po drugie to nie ona wiedzie prym w tej produkcji. Główny bohater, którego imienia nigdy nie poznajemy, spotyka po przeprowadzce młodą sąsiadkę, która okazuje się mieć problemy z lokalnym gangiem. Mężczyzna postanawia pomóc jej uwolnić się od mafii. Fabuła niby prosta, ale poprowadzona po mistrzowsku. Co tu dużo mówić - film mnie ujął i polecam go każdemu.
Zapodałem se dziś Miasto 44 ale chyba się z tytułem pie*dolnęli. Miał być chyba Matrix 2044 - Imba w Wawce. chu*nia z kutasówą to byłoby zbyt łaskawie o tym filmie. ch*j mnie boli i pół zęba jak takie gnioty widzę. Mroczków brakło i dla tego nie wyszło. Kombatanci się musieli motzno obsrać przy scenie z pociskami kreślącymi serca, ale wuj z tym, je*ać historię i szacunek. Ważne, że było po holiłódzku i hajs się w kiermanie zgadza.
Osobiście polecam film "Karbala". Oparty jest na podstawie książki o tym samym tytule. Przedstawiony jest epizod z wojny w Zatoce perskiej, która miała miejsce w 2004 roku w Iraku. Polski wojenny film trzymający w napięciu, z ciekawymi akcjami pokazujący nieco tragizmu w walkach na Bliskim Wschodzie. Jakiś czas temu oglądałem go z kumplami i jako, że lubuje się w tego typu filmach, to bardzo mi się spodobał.
Nie ma miłości, jest tylko żądza. Nie do człowieka, a do pieniądza.
Dziękuję Ci Boże, za te wspaniałe dni, bez których nie mógłbym teraz żyć. Dziękuje Ci za te wspaniałe chwile, bo w swym życiu nie miałem ich aż tyle. Za wszystkie spędzone w samotności i za te szczęśliwe, pełne miłości...
Karbala, wiązałem spore nadzieje z tym filmem ale wyszło mocno średnio. Na pewno lepszy film niż to Miasto 44 ale cała akcja to strzelanie się przy jednej bramie przed którą po podwórku o wymiarach 10x10m co chwile biega grupka turbanów.
Jak już oglądać filmy w takiej tematyce czyli obrona jakiejś miejscówki przed o wiele większymi siłami wroga to lepiej już obejrzeć: 13 hours: secret soldiers of benghazi albo The siege of Jadotvielle. Oba także oparte na prawdziwych wydarzeniach. Pierwszy opowiada historię obrony ambasady w Libii atakowanej przez islamistów. Drugi opowiada bitwę w Jadotville z 1961 gdzie batalion Irlandczyków bronił się przez kilka dni przed 20krotnie silniejszymi siłami kongijskimi dowodzonymi przez francuskich i belgijskich najemników.
Oglądając film Miasto 44, a także (jak się okazało) bardzo podobny- Kamienie na Szaniec, miałem wrażenie strasznej chwilowości. Podczas seansu, cały czas czułem jakby to był jakiś dodatek do czegoś. Do rocznic, do mody na patriotyzm, do być może kreowania nastrojów w kraju. Są takie filmy, które po prostu żyją. Bez względu na czas, na przykład Pianista. Z chęcią obejrzałbym taki film, leżąc nad grafitową plażą na marsie za tysiąc lat. Jest osobnym dziełem. A Miasto i Kamienie, gdyby nie rocznice i moda na polskość, chyba w ogóle by nie powstały. Mimo tego, pośród takich dzieł jak Bitwa Warszawska, Bitwa pod Wiedniem, serial Czas Honoru, te Kamienie czy o zgrozo Smoleńsk... uważam Miasto 44 za film warty obejrzenia. Największym plusem tego filmu, to chyba pokazanie uczuć w trakcie tej całej wojny, pobojowiska. Odmiennie od wszelakich innych polskich filmów wojennych itp. Jak gdyby wojna naszym kinie to tylko strzelanie. Aha, no i piosenka do filmu to majstersztyk, aż łzy lecą. Cała reszta.. hmm, wątpliwa https://www.youtube.com/watch?v=qZKCet3JOTc
nie dawno byłem na filmie "Nerve" spoko film polecam Uczennica ostatniej klasy liceum dołącza do internetowej gry w prawdę i wyzwanie. Wkrótce odkrywa, że każdy jej ruch jest manipulowany przez anonimowych "obserwatorów".
Ekranizacja hińskiej bajki, więc mangozj... powinny się cieszyć Całkiem dobrze się to prezentuje (za wyjątkiem sceny od 0:59, która budzi mój lekki niesmak). Nawet się chyba na to przejdę do kina, bo nie ma tu tej hińskiej kreski której nie mogę znieść.
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie.