przez Adam w 15 Sie 2015, 14:01
Za babą nie dojdziesz, ostatni jej wielki foch był przeze mnie, w sposób nieostrożny i przez przypadek powiedziałem o trzy słowa za dużo, czym wzbudziłem jej zazdrość. Fochnęła się, wywaliła nas ze związku na fejsie (ale to uważam za dziecinadę, a nie przejaw dorosłej świadomej decyzji) i nie odzywała się. Tłumaczyłem, miliony razy przepraszałem, a ona do mnie, że po dwóch dniach jej nie przejdzie foch, jest totalnie zła i dała do zrozumienia, żeby dać jej czas na przemyślenie, to czekam kolejne dwa dni, a ta guła ustawia sobie związek na fejsie z najlepszą psiapsiułą. Na moje oczywiste pytanie, czy to koniec, ta "To jak o mnie walczyłeś", okazało się, że to oczekiwanie na jej decyzję było najgorsze, bo ona ubzdurała sobie, że po prostu ją odpuściłem. Rozmowa była naprawdę ciężka, upadlałem się z każdym kolejnym zdaniem, chciałem spotkania, ona nie, aż w końcu napisała "Po cholerę się mnie jeszcze słuchasz i Ciebie tu nie ma!?", no to ja o 22 na rower, pędzę na złamanie karku, docieram na miejsce i odbywamy poważną rozmowę. Lecą debilne teksty "Na mnie świat się nie kończy" albo z tym pierd*lonym kwiatem półświatem, jednak ostatecznie mi wybacza i mówi "Jeszcze raz mi takie coś wywiniesz to po nosie dostaniesz", śmiejemy się razem, tulenie, te sprawy. Spoko, mój błąd był, miała prawo się gniewać (choć osobiście uważam, że o taką pierdołę foch za mocny). Dopiero dzień po tej gadce ta zaczęła wynajdywać coś innego, czyli wyjazd do Szczecina. Ten tydzień beze mnie ją tak natchnął do myślenia, że masakra.
Panowie, dziękuję za wszystkie rady (te normalne jak i te debilne), ale ja nie jestem jakiś ogier czy kogut, który przebiera w laskach, jak się zakocham, to tylko w tej jednej, każda prosta czynność mi się z nią kojarzy, zmywanie garów, robienie kanapek, oglądanie Gry o Tron. Co prawda to były tylko dwa miesiące, ale wierzcie mi, że bardzo intensywne dwa miesiące, widywaliśmy się codziennie, razem imprezowaliśmy, razem piliśmy, razem odwalaliśmy itd. Nie jestem z typu ludzi, którzy po zerwaniu szybko sobie znajdą inną i nie myśląc o byłej będą jej gotować, dbać o nią, czy dotykać w ten sam sposób. Ja tak nie potrafię po prostu, albo jest po prostu za wcześnie na takie myślenie. Po ostatniej dziewczynie żyłem 4 lata sam, trochę szukałem, ale zwykle dostawałem kosze, dopiero ona mnie odblokowała do życia i ja ją trochę też. Nie chcę tego stracić.
Edit:
Wiem, że żadnej nie można ufać w kwestiach zdrad, ale serio ona jest w tych kwestiach naprawdę godna zaufania. Tyle lat samotności, miała tylko tą dwójkę przyjaciół, zero kontaktów z facetami, także wątpię, czy sobie jakiegoś nowego znajdzie szybko. Poza tym, ta psiapsiuła likwidowała każdy jej związek, dopiero nasz miał jakiś sens, bo przecież znamy się od dzieciaka.
-
Za ten post Adam otrzymał następujące punkty reputacji:
- M3Fis70.