Idealny napisał(a):Najgorzej zdobywa mi się budynek A…
Dobrze jest iść od strony strzelnicy, bo jest tam na tyle dużo miejsca, że można podejść bez zwracania na siebie uwagi ze strony oddziałów stojących w punkcie zasobów, a strażnicy tam zawsze mają gówniane bronie (AKSU, Bizony, M3, rzadziej Mossbergi i może się jakiś AKS pojawić czasem). Później zdjąć dwóch kolesi z dachu koło helikoptera i właściwie jesteś w domu – musisz tylko pilnować, żeby jakiś dupek nie wszedł za tobą po schodach, bo lubią to robić.
…bazę wolności…
Pamiętam, jak raz mi się wplątał jakiś samotnik-kretyn pod celownik i w konsekwencji nie mogłem wezwać posiłków (zwykle gram jako Powinność ze względu na łatwość w staniu się bogatym na częściach mutantów). Z rozpieprzonym egzoszkieletem, przeciążony i z uszkodzonymi brońmi (wszystko już było wyprzejmowane przez bandytów) byłem tak wk♥rwiony, że postanowiłem pójść tam samemu. Miałem snajperskiego SG z niewielką ilością amunicji, Toza, jakiś automat (nie pamiętam już, co, Abakana albo Wała) i po drodze chyba jakiegoś Naganta zebrałem i jeszcze mi się chyba SWU zaplątało na jakimś posterunku. I udało się
Tylko później miałem problem, bo nie mogłem znaleźć pewnego punktu do spania, no i wieki czekałem, aż jakiś oddział łaskawie przywlecze swoje dupska.
…i bazę bandytów.
Trza zdjąć gościa z którejś z wież i stamtąd kasować idiotów. Ewentualnie można pójść od strony Wysypiska i zrobić to samo – nieco bezpieczniejsze rozwiązanie, bo większy dystans, nikt nie biegnie na twoją pozycję, ale większa szansa, że się nie uda. Jak podejdziesz od stacji, to praktycznie wszystkich będziesz widział.
Swoją drogą powinno być coś takiego, że, nie wiem, jak gracz stoi w danej bazie, to nie ma respawnu, bo to naprawdę wk♥rwia, jak stoisz i nagle tuż przed ryjem gra stawia ci pięciu uzbrojonych po zęby kolesi.
Proszę państwa, sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę w ciągu kilku sekund, wspaniały wynik. Gdyby w ten sposób można było wypie*dolić z polskiej polityki tych wszystkich śmieci z Okrągłego Stołu, Leszka Millera, byłoby… cudownie i każdemu bym ku*wa kupił po takim Ferrari, byleby w piz*u pojechali tym PROSTO do swojego ukochanego… Izraela. SYJONIŚCI Europy, jedźcie do siebie! Pozdrawiam, Zbigniew Stonoga. Nie jestem antysemitą!