przez szczurh w 19 Sty 2014, 16:22
Dobra. Wszystko działa, i nie wiem jak to zrobiłem. Przeinstalowywałem grę parę razy, tak samo moda. dorzucałem różne .dll. Gdzieś wyczytałem o jakimś pliku .bat który trzeba utworzyć samemu i przez niego odpalać grę. 2 dni przy tym robiłem, w końcu koło północy ostatni raz spróbowałem włączyć, tym razem przez autorun płyty. O dziwo udało się. Siedziałem nad grą do 5 rano.
Gra powala. Jest taka jak miała być. Kawał przemyślanej, porządnej roboty. Wciąga jak cholera.
Pamiętam jak parę lat temu widziałem w telewizjii zapowiedź I stalkera, pewnie 2005 rok. Prezentowali go jako walkę o przeżycie w niebezpiecznej strefie. Mówili o tym że będziemy włóczyć się po opuszczonych lokacjach, myśląc nad ceną każdego naboju, oszczędzając każdy rubel na kupno i konserwację sprzętu. Padło zdanie, że wielokrotnie lepiej jest uciec niż ryzykować wymianę ognia albo rozszarpanie. W 2008 dostałem shoca do ręki, i mimo że nie do końca taki był, był zaje*istą grą w pełnym znaczeniu tego słowa. Miejscami troszkę niedopracowany, ale to nic. Klimatyczny i tajemniczy. Do shoca miałem dwa mody, oblivion lost i скрытая аномалия. Po rosysjku klimat jest nie do podrobienia. Potem miałem cn, gra też niezła, i mimo że wprowadzono parę użtytecznych zmian, zona przestała być już taka smutna i szara. Szkoda. Grałem w polską i ukraińską wersję.
Do rzeczy. W ZP Grałem po rosyjsku. Nowe lokacje, lekkie odejście od liniowości, unowocześnienia, ale dużo niewykorzystanego potencjału.
Misery moim zdaniem z komercyjnej gry dla amerykanów interesujących się postapokaliptycznym rosyjskim światem tworzy grę za którą nie każdy by zapłacił, bo jest po prostu trudna. Takie gry nie zawsze się sprzedają. Nie każdego bawi liczenie każdego naboja, planowanie każdego dnia z osobna zastanawiająć się dokąd iść żeby wieczorem można było zjeść coś ciepłego i przy okazji wrócić cało. Oryginalną wersję przeszedłem z automatem i makarowem które dostałem na początku gry. W misery ciężko wziąć na klatę choćby paru wrogów, ale za to ustrzelenie 2 goniących nas najemników w lesie z dwururki niesie emocje nieporównywalne do niczego co wcześniej widziałem w całej serii. Jak już było po wszystkim, odetchnąłem z całych płuc. Chyba w żadną grę nie grałem z takim wczuciem. A to dopiero początek opowieści o byłym stalkerze ze służby bezpieczeństwa.
Pzynajmniej na początku gra wygląda tak, że cały dzień można łazić tam i z powrotem i zbierać cokolwiek, byle by nie chodzić głodnym i w podartych szmatach. W oryginalnej wersji nie było większych problemów ze zbadaniem 5 śmigłowców. A w momencie gdy już odwiedziliśmy wszystkie pięć, nic nie stanowiło nam już wyzwania. W misery to nie takie proste. I dobrze. Do każdego trzeba przygotować się z osobna. Mi zeszło parę dni (w grze) na podgotowkę i komplitirowanie snariażenia do wyprawy do pierwszego wraku.
Lornetka się przydaje. Nie służy wyłącznie do planowania taktyki, ale często ratuje życie wybijając z głowy plan ataku czy choćby przejścia przez pewnien teren. Broń trzeba szanować, bo tej sprawnej jest mało. Amunicja najczęściej służy do obrony koniecznej. Artefakty naprawdę cieszą, bo bez drogiego sprzętu ciężko złapać cokolwiek bez choroby popromiennej i w jednym kawałku. Wszystkie pododawane przedmioty wnoszą ze sobą dużo klimatu. Dźwięki broni zostały zmienione na lepsze, soczyste. Muzyka w modzie pasuje i narzekać się nie powinno, ale ścieżka dźwiękowa ze shoca nie ma sobie równych.
Zona w misery przypomina trochę tą z filmu, gdzie nie patrząc pod nogi można zginąć w zasadzie na każdym miejscu. Tak właśnie wyobrażałem sobie tego stalkera którego pokazywali wtedy w telewizjii.
Mimo wszystko, gra ma troszkę bugów. Co pewnien czas wyrzuca z gry. Na szczęście mod znacząco skrocił czas ładowania, a wydłużył czas rozgrywki i przyjemności z gry.