Poczucie me humoru, niegdyś szlachetne i mocne,
Zastąpiły suchary, teksty żałosne,
Kiedyś o Kabaret Starszych Panów zdarzyło się przyhaczyć,
Teraz nietrudno mi znajomych zniesmaczyć.
Poszedłem na studia, poznałem ludzi,
Miałem nadzieję, że zdolność rozśmieszania na stałe mi wróci,
Już pierwszego dnia na zawał zjechał studentów tuzin,
Jestem takim dowcipnisiem, jak górnikiem był Jan Suzin.
Czy choć na moment wróci styl i wodzirejski fart?
Czy jeszcze w życiu opowiem choć jeden dobry żart?
Te obecne są tak suche, że porastają je tylko porosty,
Pod nimi kilometr mułu, dno i wodorosty.
Dostałem fazy, wierszyk napisałem,
Bo swoim żalem na mój poziom humoru podzielić się chciałem,
Lecz kończąc wywód widzę ten gnój:
Po co ja to piszę? Nie wiem w ch*j.
²