Czuję się w obowiązku wypowiedzieć, jako jeden z tłumaczy...
Nie pobrałem jeszcze moda i nie mogę wypowiadać się za pracę kolegów, którzy robili swoje partie tekstu.
Co mogę powiedzieć o swojej partii: tekst w oryginale był różny (nie mam na myśli standardowego: "Co nowego w Zonie? Jesteś tu, to też jakaś nowość"), ale w dialogach z bandziorkami slang i fucki sypały się miejscami gęsto, a wówczas były dwie opcje: żywa kopia z tłumaczenia cenegi - albo własna próba oddania klimatu.
Smoku61, Twoje argumenty o psychicznym podłożu wulgaryzmów są trafione i nie są zarazem. Wiesz, że na co dzień można wypowiadać się kulturalnie i grzecznie, ale gdy emocje polecą powyżej czerwonej kreski, to... Wielu ludzi tak ma, sam tak mam, tylko w takiej sytuacji zaczynam jeszcze akcentować z wschodnia (w Łodzi się wynarodowiłem, w emocjach mi wraca)
Druga sprawa: litości, kto powiedział, że w Zonie znajdziesz samych twardzieli i opanowanych zawodowców? Nie czarujmy się:
- większość bandyterki to ludzkie śmieci atakujące słabszych i bezsilnych, a kulące ogonki przed silniejszymi,
- spora część Wolności to pewnie zapijaczone i zaćpane wraki z nabytymi odchyłami psychicznymi dla zasady tolerowane przez kolegów, o ile nie stanowią dla nich samych bezpośredniego zagrożenia,
- część Powinności to pewnie tępe trepy, dobrzy, bo zbyt tępi, aby dotarła do nich groza Zony, oczekujesz od takich kultury wypowiedzi? Mogą też być nadagresywne typy "niespełnionych gliniarzy" - pamiętasz Czachę z Cienia Czarnobyla? Maniak, no nie?
- Wojaki w Prypeci - banda facetów z wpojoną szkoleniem agresją i strachem przed przełożonymi, siedzących jak w potrzasku w ciasnym budynku, każdy z poczuciem zagrożenia, bezsensu działania i wykonywania rozkazów, pozostawieni przez dowództwo, każdy z bronią, jatka od dawna wisi w powietrzu,
- stalkerzy - a kogóż to przyniosło do Zony? Przemytnicy, poszukiwacze przygód, błędni rycerze, ciekawscy, bezrobotni chętni na szybki i łatwy zarobek, popaprańcy, nawiedzeni "mistycy" szukający Bóg-wie-czego, połamane życiem typki, którym wszystko jedno, etc., etc., etc., a wszystko to pod presją i każdy z załadowaną bronią.
Nie spodziewam się też, aby z losowo wybranej próby 100 świeżych i bez odchyłów przybyszy nieskalanymi w myślach, psychice, mowie i uczynkach pozostało po roku więcej, niż 10. Tych 90 przez ten rok zobaczy śmiertelne pułapki anomalii, wlezie na budzące grozę mutanty, będzie pod ogniem, będzie głodnych, obdartych, obrabowanych, zobaczy wrzeszczących rannych kolegów i rozpieprzone trupy, będzie samemu zabijać - summa summarum dorobią się pełnoobjawowego zespołu stresu bojowego. Teraz wczujmy się i pomyślmy o słowniku i poziomie kultury wśród takich ludzi.
Opanowanych, zimnych profesjonałów o jakich piszesz, widziałbym w Zonie tylko w niektórych silnie zhierarchizowanych grupach ukierunkowanych na bardzo konkretny cel - czyli zdarzających się (!) wśród Powinności, Specnazu i najemników.
Piszesz: "Nie podoba mi się, że stalkerzy używają młodzieżowego slangu, jak jacyś rozwydrzeni gimnazjaliści" - nie zauważasz, że to nie dorośli używają slangu gimbazy, tylko szczeniaki sypią wiąchami zarezerwowanymi niegdyś dla marginesu społecznego?
Oczywiście popieram pomysł wspólnego re-tłumaczenia, zaś idea stworzenia słownika slangu Zony jest ge-nial-na. Może zacznijmy od listy nieakceptowanych fragmentów tekstu, które nas po prostu rażą? Koniec końców możemy stworzyć najlepszą bazę tekstów do tego skądinąd bardzo dobrego moda, lepszą i bardziej klimatyczną od oryginału.