Ja pierdzielę, wiele osób, w tym ja, ma do EJ jedno, zasadnicze "ale". Jak ją zbudują. W kraju, w którym normy są dostosowywane do potrzeb,
drogi rozjeżdżają się po kilku godzinach, nie da się zamknąć dachu nad "chlubą Warszawy" - Stadionem Narodowym, trudno nie mieć obaw o jakość wykonania elektrowni. Ba, nawet w stawianej za wzór Japonii okazały się mieć miejsce machloje.
Poza tym (tu już większość osób nie zwraca na to uwagi)... Zastanawialiście się skąd będzie paliwo? Ja słyszałem nie raz, nie dwa, że pod uwagę bierze się głównie dwa państwa - Francję i... Rosję. Kraj z którego ściągamy ropę i gaz. A tu proszę, kolejna substancja do importu. Kolejny element uzależniający nas od
moskiewskiego molocha. Jedyny aktywny polski reaktor - Maria - ma rosyjskie paliwo i tam też jest ono odsyłane po zużyciu. Ciekawe jak będzie w przypadku pełnoprawnej elektrowni
nie wiedzą że te wiatraki trzeba konserwować a po jakimś czasie wymienić...
Momentami mam wrażenie, że zwolennicy EJ zapominają o likwidacji kompleksów elektrowni. Czas, koszty. Owszem, słyszałem kilkukrotnie o "funduszach", dzięki którym finansuje się rozbiórki EJ. W teorii wygląda to pięknie i zapewne działa, tylko to jest III RP i nie dowierzam, by "parę" baniek zniknęło jak "niedoszacowane braki wpływów" w budżecie.
Pozostaje kwestia składowania odpadów.
Przeciwnicy czy sceptycy to nie tylko zieloni ekoterroryści przykuwający się do masztów i drzew.
Każdy cywilizowany kraj dba o przyszłość i o technologie
Jak lecieć tym tropem, to można wytrybić coś nowocześniejszego od elektrowni jądrowych.
Wszystko ładnie wygląda na papierze, czy w postach. Gdyby na tym poprzestać, to pewnie byłbym za EJ, ale jestem
bardzo mocno sceptyczny. Bardzo.
viewtopic.php?f=9&t=18234 - tam już to zresztą było wałkowane do imentu.