przez Meesh w 29 Mar 2013, 10:16
Stalker schodzi pod ziemię, do opuszczonych wojskowych laboratoriów i podziemnych hal badawczych – po wiedzę. Wiedzę, która go zmienia i odróżnia od zwykłych ludzi, po poznaniu której nie jest już tym samym człowiekiem - tak, jak schodził Orfeusz do Hadesu po cień Eurydyki; jak śmiałkowie spuszczający się po stopniach do jaskini Pytii Delfijskiej po niejasne odpowiedzi na ważkie pytania życia; jak Tezeusz zagłębiający się w otchłanie labiryntu pod Kretą, by zmierzyć się z Minotaurem. Jak Chrystus zstępujący do Piekieł, umierające wieczorem i rodzące się rano słońce, rzymski Mitra rodzący się z podziemnej skały. Zejście pod ziemię, do zaświatów, w krainę umarłych, i powrót – odwieczny topos ludzkości; podróż w przyspieszonym tempie przez życie, śmierć i powrót zza bram, zmartwychwstanie. Jest też w pewnym sensie archetypalnym bohaterem solarnym, promieniem-błyskawicą broni palnej pokonującym zrodzone z chaosu stworzenia (nieudane eksperymenty naukowe) potwory wypełzające z otchłani (mit o Marduku i Tiamat, w naszej kulturze przetransponowany na św. Jerzego i Smoka). Stalker jest również (a może przede wszystkim) nowym Prometeuszem – wynoszącym na Dużą Ziemię zakazany płomień artefaktów, ryzykując ściągnięcie na siebie gniewu bogów, których w tym przypadku uosabiają mityczna Gospodarze Zony. Nadczłowiekiem, gotowym jednak zaryzykować i utracić wszystko, byleby dać człowiekowi lepsze życie na ziemskim padole. A przecież milczący Prometeusz do dziś stoi pośród opuszczonych domów Prypeci…
Stalker jest współczesnym nam ucieleśnieniem najważniejszych europejskich toposów i archetypów – ascety i rycerza, poszukiwacza i podróżnika, człowieka powracającego do krain utraconych i marzyciela-wizjonera-przewodnika, zarazem obrońcy i przestępcy. Jest niezrozumianym wyrzutkiem, który jednak udaje się tam, gdzie inni się nie odważą, i robi to, co nakazuje mu sumienie i uczciwość – uczciwość nie narzucona, a wewnętrzna; jego własna, stworzona od podstaw, nowa i silniejsza moralność. Jest człowiekiem, który dla świata zewnętrznego prowadzi idiotyczną, skazaną na porażkę walkę z wiatrakami – błędnym rycerzem, wydrwiwanym na ulicach a jednak budzącym głęboką tęsknotę w głębinach serca. Od czasów Chretiena de Troyes, od czasów Geoffreya Chaucera nie mieliśmy nowych opowieści rycerskich, które tak głęboko przemawiałyby do najbardziej dla naszej kultury charakterystycznych mitów.
Czy czyni go to wtórnym? Nie bardziej, niż dzieła Szekspira – każdy je zna, każdy wie, o co chodzi i jakie jest zakończenie sztuki, a mimo to do dziś poruszają one duszę. W antycznym teatrze greckim też nie chodziło o zaskakującą fabułę ani niespodziewane zakończenie – chodziło o opowieść. Opowieść starą jak świat, zmieniającą się wraz z człowiekiem i jego cywilizacją, a mimo to – właśnie dlatego! – tak bardzo nam bliską i aktualną.
- Załączniki
-
"Patrząc po forum, to głównym objawem meeshophobii jest ból dupy." - T.
"Przybędzie autor wielki na forum wasze i ferment siać będzie wśród userów płochych, prowadząc do upadku domeny Kowuniowej" Whl 6:15 - S.
-
Za ten post Meesh otrzymał następujące punkty reputacji:
- zając, marcel.