O, Kriss, Kornewa kupuj, nawet się nie zastanawiaj! Uwielbiam całą sagę, liczącą w sumie siedem tomów przetłumaczonych na polski. Bo, ponad to, co napisał kolega Tajemniczy (dwa tomy "Sopla" + dwa tomy "Śliskiego"), ukazały się także "Czarne południe" (znowuż rozbite na dwa tomy) oraz "Czarne sny", tym razem pojedyncze. W tłumaczeniu zaś znajdują się kolejne części. Moim zdaniem, najlepszymi z tej serii są dwa najpierwsze "Sople". Nie ma, jak Boga kocham,
nie ma w polskich księgarniach bardziej "stalkerskiej" książki, poza samym "Piknikiem...". Główny bohater idealnie wpasowalby się w realia Zony. Twardy i cyniczny, ale całkowicie odmienny od wszystkich gieroi zachodniego kina akcji, których można by scharakteryzować tymi słowy. Ma bardzo... pragmatyczne podejście do życia, a że ciągle ktoś próbuje mu je odebrać, jest gotów zrobić wszystko, by wyjść cało z kolejnych opresji. "Stalkerskość" tej postaci kształtuje właśnie ta ciągła walka o przetrwanie: Sopel nie da sobie rady bez dobrej broni, nie wytrzyma na lodowych pustkowiach przygranicza bez ciepłej kufajki i dobrych walonek. Kornew w jednym rozdziale potrafi zaserwować galopującą wręcz akcję i wmieszać w nią typowo życiowe problemy: Sopel dawno nie był u fryzjera, kufajka jest poplamiona krwią, w jednym w walonków zieje dziura, poza tym skończyły się wzbogacane srebrem naboje i zdechł jeden z amuletów, więc bohater rusza w trasę po łaźniach, pralniach i setce sklepów. Swoją drogą, to właśnie opisy takich miejsc (liczne i barwne) tworzą folklor Przygranicza. Z drugiej strony, owszem, w świecie Sopla istnieje magia. Za słowami jednego z utworów Pikniku: "Amulety-pistolety czynią tu porządek". Bohaterowie równie chętnie walczą bronią palną, jak białą (istnieje nawet pewna "frakcja" zwana Bractwem, która ze względów ideologicznych odrzuca całkowicie broń palną), a wspomagają się magicznymi świecidełkami, na przykład odchylającymi pociski. I tutaj popatrz: w growym Stalkerze istnieją artefakty o podobnym działaniu, zaś frakcje, choćby Wolność czy Powinność, jako żywo przypominają mi niektóre z książkowych ugrupowań. Jeśli o te ostatnie chodzi, Kornew wplata w historię Sopla wątki polityczne, grupy walczą ze sobą, a bohater nie raz zostanie w te walki wplątany. Nie uświadczysz za to historii miłosnych: Śliski, owszem, kochał, ale to było dawno i nieprawda. Nawet, jeśli nadal coś czuje do Katii, to rozsądek zabrania mu tego okazywać. Poza tym są tylko proste układy: skoro już przytargałeś do mnie te rzeczy, to może zostaniesz na noc? W Przygraniczu nie ma miejsca na miłość, o, nie.
Coś, co może ci się nie spodobać, to tempo fabuły. Nawet czytając sagę drugi, czy trzeci raz, czasem łapałem się na tym, że nie wiem co się właściwie dzieje i co ten facet wyrabia. Czemu postąpił tak, a nie inaczej? Zawsze daje się to logicznie wyjaśnić, jeśli się powędruje myślami wstecz i prześledzi wszystkie wątki związane z daną postacią, ale nie ukrywam, czasami to zgrzyta. Poza tym, polecam całym sercem i całą duszą.
EDIT: Jeśli zaś o "Fiolet" chodzi, jak każda książka Magdy Kozak, czyta się ją szybko, łatwo i przyjemnie. Tym razem autorka rzuca czytelnika w środowisko spadochroniarzy, a fabuła, choć prosta raczej i nieskomplikowana, wciąga po kilku pierwszych stronach. Jedyne, co może irytować, to potwornie niedojrzała postać głównej bohaterki. Laska omdlewa na widok swojego ukochanego niczym szesnastolatka, przy tym mając dość ciekawe podejście do facetów:
Dalej, zakończenie związane właśnie z wątkiem miłosnym: toż to się kupy nie trzyma! Nie wymagam od takich książek specjalnie rozbudowanego rysu psychologicznego bohaterów, ale ta dziewczyna to takie niewiadomo-co. Cyniczna ku*wa, wynikałoby z ostatnich stron, tymczasem przez całą książkę Kozak kreowała ją na sympatyczną, w ogóle i w szczególe pozytywną bohaterkę. Ta psująca trochę odbiór całości niekonsekwencja nie przeszkadza jednak jakoś szczególnie w lekturze. Podsumowując, "Fiolet" jest w sam raz, by się oderwać od życia codziennego, wsiąknąć na kilka wieczorów, potem kilka kolejnych dni wspominać bohaterów i akcję, a następnie zapomnieć... Aż do następnego razu.